Kolejny dzień przywoływania do porządku zadłużonych kupców igiełek śmierci. Jaka szkoda, że zleceniodawcy zazwyczaj woleli kilka razy grozić klientom i stopniowo odzyskiwać należne im sumy kredytów, zamiast dania im nauczki. Raz i na zawsze, ku przestrodze dla innych. Tyle że narkomani zwykle sami się wykańczali, bez pomocy nikogo z zewnątrz. Taki handel według Krusska był niesamowicie wprost nieopłacalny, ale przecież to nie on na tym zarabiał. On miał inne zadania, które stopniowo zaczęły przeradzać się w rutynę... Może jednak lepiej by na tym zyskał zostając łowcą nagród? Może. Wciąż jednak miał nadzieję, że uda mu się załapać do misji wymagającej obicie kilku mord, albo jednej, ale znaczącej. Najlepiej posiadającej miecz świetlny.