- Ja wiem... Może po prostu został tu po przejściu hordy? Pewnie biedaczek nie wyrobił, i... został tutaj. Myślę, że jest pozostałości... - urwała, bo oto zza gęsto rosnących krzewów wyłonił się następny, powoli kuśtykający w ich stronę. Jego skóra złuszczała się i odpadała płatami. Jedno kopyto wlokło się bezwładnie za nim. - Dobra, spadamy - rzuciła klacz, założyła szybko plecak, chwyciła katanę i w niepokoju poczekała na odpowiedź Darkness'a.