Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Wielkie plany o szybkiej kryjówce zostały przekreślone przez różową klacz, która skacząc zbliżyła się do kuca i zaczęła się mu uważnie i podejrzliwie przyglądać. Zmrużyła oczy. - Przepraszam, czy ty przypadkiem nie jesteś... Nowy? - jej twarz ani na chwilę nie zmieniła wyrazu.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Odpowiedziała cisza i skrzypienie drzwi, które otworzyły się właściwie... same? Ze środka ziało nienaturalnym chłodem, ciemnością i niebezpieczeństwem...
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Zapisy do Nocturnal

    Kolejna sesja poczęta. Zapraszam.
  4. Z miasta dochodziło wiele różnych odgłosów charakterystycznych dla codzienności: kłótnie, krzyki źrebaków, stukot wielu kopyt. Jabłonie rosnące wszędzie dookoła kwitły, a ich jasne kwiaty wydawały piękny, choć mdlący zapach. Kucyki załatwiające swoje sprawy w większości były uśmiechnięte i zadowolone z życia. W każdym razie na takie wyglądały. Na bezchmurnym niebie latały pegazy. Żadnego czarnego, groźnego punktu o owadzich skrzydłach. Ponyville jest wyjątkowo spokojnym i urokliwym miasteczkiem. A może tylko tak wygląda? Jasnoszary kuc o kolorowej grzywie stał na ścieżce, jakby niezdecydowany.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - A skąd. Ale mam ładne i niedrogie warzywa, jeśli chciałaby... - nie zdążył dokończyć. Teraz pozostało odwiedzić dom trenera...
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Kochaniutka, tu jednorożców jest naprawdę wiele. Nie wiem, nie zwracałam uwagi. Spytaj tragarzy, oni zwykle dużo widzą. Są spostrzegawczy. - Klacz mrugnęła i ruszyła w swoją stronę. Dookoła Ruffian tragarze robili mnóstwo gwaru.
  7. - Już zrobili... Za dużo. Dziękuję. Nie powinnam... - przerwała - Musimy stąd uciekać. Na ulicach jest ich pełno - Odsunęła się i dokładnie zbadała otoczenie. Podeszłą do jednej ze ścian i zerwała kawałek siatki. Twoim oczom ukazała się niewielka, choć wystarczająca żeby przejść - dziura.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Ruffian ruszyła przez park i chwilę później dotarła na rynek. Był to niewielki plac, jak zwykle zatłoczony i jak zwykle głośny. Zawsze panował na nim gwar robiony przez kucyki, które w mniejszym stopniu interesowały się wyścigami. Tragarze chwalili swoje produkty i przekrzykiwali się w wiecznej walce o klientów. Grupki źrebaków bawiły się i biegały po całym terenie. Trudno będzie tu znaleźć trenera... Choć mało prawdopodobne, by zamiast trenowania kucyków kupował warzywa na targu. Był on szaro-fioletowym jednorożcem o złotej grzywie. Był łagodny, choć zdecydowany. I zawsze punktualny. Gdzie mógł się podziać?
  9. Klacz westchnęła. - Jestem jedną z ocalałych. Jak ty. O niczym nie wiesz? Znaczy... My też nie wiemy wiele. Nazywamy ich szwendami, albo szwendaczami. To żywe trupy. Zombie. Dasz się ugryźć, albo zadrapać i jesteś jednym z nich. Miałeś szczęście, że trafiłeś na dwa. Gdybyś trafił na stado, albo wyszedł na ulicę, zjadłyby cię żywcem. Tydzień temu to się zaczęło. Nikt nie wie dlaczego, ani przez kogo. To jak epidemia. Oni wszyscy jeszcze niedawno byli normalni, a teraz... - w oczach klaczy pojawiły się łzy.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Nie mam pojęcia. Już czekam kilka minut... - klacz o zielonej sierści spojrzała na zegarek i zamyśliła się. - Nigdy się nie spóźniał. A co jeśli coś się... - przerwała - Stało? - wlepiała w Ruffian spojrzenie błękitnych oczu. Inne kucyki także się niecierpliwiły.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Słońce coraz bardziej grzało. Klacz czekała długo, ale trener się nie zjawiał. Zjawiło się za to kilka innych kucyków, rozgrzewających się do biegu. Riffian zaczynała się niepokoić. Trener zwykle był punktualny.
  12. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Po treningu? Hmm... Nie. Nie mogę się spóźnić, a muszę jakoś dotrzeć na górę. - wskazał głową oddalone miasto w chmurach. - Cóż, do zobaczenia. - Uśmiechnął się i ruszył w swoją stronę.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Czy nie chciałaś przypadkiem porozmawiać? - zapytał. Przystanął na chwilę. - Chyba że nie chcesz. Do niczego nie chciałbym zmuszać - Przyglądał się jej badawczo.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Czy mam rozumieć że przechodzimy na "ty"? - zapytał. - Bo jeśli tak, na imię mi Violet Shine. A co do skrzydła... Cóż. Zdarza mi się lunatykować, a że śpię na dużych wysokościach... Sama rozumiesz.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Nie? - uśmiechnął się. - Tak więc zapraszam, zapraszam. Proszę się nie krępować. O ile dotrzymasz kroku... - mrugnął porozumiewawczo. - O czym pani chciała porozmawiać?
  16. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Czegóż to się pani skrada? Ładnie to tak napadać na innych o tej porze? - Kuc nie przestając truchtać obrócił głowę i spojrzał na Ruffian oczami barwy rubinu.
  17. W małym zaułku z drzwiami stała błękitna pegazica z rudą grzywą splecioną w warkocz. Patrzała na Darkness'a błękitnymi oczami. Na grzbiecie miała szary plecak. - W końcu. Myślałam, że zdążyły cię wypatroszyć. Jesteś ranny? Czy któryś z nich cię dotknął? - spytała.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Czarna klacz ujrzała kuca o ciemno-granatowej sierści. Jego grzywa była czarna i powiewała na wietrze. Biegł wolnym truchtem, nie zwracając uwagi na większość czynników z otoczenia. Dopiero mijając Ruffian mruknął "Witam", po czym pobiegł dalej. Kiedy ją mijał, okazało się, że jest pegazem, ale jedno z jego skrzydeł jest usztywnione i zabandażowane.
  19. Zza ściany szpitala dało się usłyszeć gwizd. Cichy, jakby konspiracyjny. Powtórzył się kilka razy. Potem słychać było stukot towarzyszący szybkiemu i nerwowemu przebieraniu kopytkami, a potem znowu gwizd. Najwyraźniej skierowany był właśnie do Darkness'a. Przez otaczające krzewy znów coś zaczęło się przedzierać niezgrabnie. Droga przez którą dochodził gwizd była jedyną możliwą do wyboru. Pod warunkiem, że ktoś chciał wybrać życie.
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Tor był pusty. Mało kto o tej porze udawał się biegać. Kucyki, mimo iż miasteczko słynęło z wyścigów, ceniły sobie sen. Ruffian była wręcz pewna, że nie zastanie tam nikogo. Tor był dość długi i dopiero po chwili usłyszała stukot kopyt.
  21. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Mimo iż słońce już wstało, poranny chłód był wyczuwalny. Ruffian opuściła swój dom i stanęła na skraju ogródka i ścieżki. Szarość poranka była powoli przełamywana przez rozwijające się, barwne kwiaty. Pierwsze ptaki zaczynały śpiewać, a pierwsi mieszkańcy opuszczać łóżka, ziewając i przecierając oczy, pozbywając się resztek snu.
  22. Z krzaków wysunęła się drobna postać - źrebak o błękitnej sierści i jasnej grzywie. Nie miał na sobie plam krwi, tylko kilka zadrapań. Wyglądał niewinnie - niemal jak żywy. A jednak coś z jego pyszczkiem było nie tak. Efekt psuło także powarkiwanie i oczy - mętne i matowe, tak jak u poprzedniego. Istotka przyszła prawdopodobnie w tym samym celu co pierwszy trup - żeby się pożywić. Podchodziła szybciej, a mimo to dziwnie sztywno.
  23. Toporek z pewnym oporem przebił czaszkę. Stwór wydał ostatnie obrzydliwe dźwięki i osunął się na ziemię. Tym razem z pewnością był martwy. Swoją drogą, ciekawe na jak długo... Darkness mógł teraz zobaczyć zwłoki dokładnie. Miały mnóstwo zadrapań i ran. Rana na szyi prawdopodobnie była śmiertelna - wyglądała na ugryzienie. Dlaczego więc martwe ciało wciąż funkcjonowało? Krzewy otaczające ścieżkę ponownie zaszeleściły i ponownie Darkness usłyszał bulgot.
  24. Potwór wysunął się spod ziemi i zaatakował. Nie zdążył zbliżyć się do Nocturnal, bo oto smugi zielonego dymu wystrzeliły niczym bicze i oplotły jego nogi. Będzie dobrą pożywką dla Węży. Monstrum zaczęło migotać i zaryczało gniewnie, powoli wyparowując. Chwilę później w miejscu gdzie istniał zostały tylko zielone smugi. To nie był problem. Problemem prawdopodobnie były czarne pasy na niebie, albo to, co zapowiadały. Najpierw więc ochrona. Wiedźma przejechała dłonią po twarzy, z której zniknął upiorny uśmiech. Źrenice i tęczówki przybrały normalny kształt i kolor, a włosy przestały się wić i znów opadły na ramiona. Pozostałością był tylko czarny kłąb energii w jej dłoni. Z sakiewki wyjęła garść piasku i złączyła go z pulsującą kulą. Gdy czarny kłąb zamigotał, rzuciła go na ziemię. Mały wybuch osłonił na chwilę przeciwniczkę owiniętą teraz przez niematerialnego smoka, poprzecinanego świecącymi pęknięciami. Ruchem ręki przywołała świetliste gady, które wpełzły na ściany areny. Czekała na ruch oponenta.
  25. Arcybiskup z Canterbury

    Zapisy do Nocturnal

    Kruk wysłany, oficjalnie obie sesje rozpoczęte, radujmy się wszyscy! Nowe dusze do kolekcji, mój ssskarbie... Zapraszam i miłej zabawy.
×
×
  • Utwórz nowe...