-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-
Nieśmiertelność? To mogłoby być bardzo przykre... Nie, nie chciałabym być alicornem. Najprawdopodobniej byłabym pegazem.
-
"Takie buntownicze stworzenie, a takie słabe." -pomyślała Luna. Usiadła i w milczeniu zaczęła pić herbatę.
-Cóż za oryginalny...-zakrztusiła się-...smak...
-
Przed chwilą był jeszcze na swoim miejscu - To twoja sprawka?
-
-Nie szkodzi. Jestem w stanie to wybaczyć.
-
-to bardzo dobrze, Ruffian. -odparła. Odwróciła głowę w stronę Śmierci.
-Poproszę herbaty, drogi Panie.
Uśmiechnęła się do Susan.
-
Księżniczka wyszła z cienia i zbliżyła się do obozowiska.
-Jak się spało? -spytała z uśmiechem.
-
-Całkiem nieźle. Tylko jeden problem: Nie wiesz na jak bardzo niegościnną planetę cię wyrzucą.
-
Dobra, dzięki. Już i tak się dowiedziałam. Najbardziej lubię Daryla, Glenna i Michonne z serialu.
-
Powiedzcie mi, czy Carol zginęła? Bo coś mi ostatnio zniknęła z horyzontu, a nie za bardzo zauważyłam, czy ją coś dopadło.
-
Ale na innych planetach noc i dzień nie zapadają tak samo i mogą inaczej wyglądać, mieć inny czas, wobec tego (Jeśli dalej mówimy bezpośrednio o Equestrii) Luna i Celestia nie sprawują już tam władzy. Jeśli nadejdzie koniec Equestrii, nie nadejdzie tam już dzień, ani noc. Koniec Equestrii = Śmierć wszystkich mieszkańców, a bez żywych istot miłość ani przyjaźń nie istnieje. Każdy z tych czterech elementów odpowiada jednemu alicornowi. Bez mocy, wydaje mi się, po prostu księżniczki by umarły i tyle.
-
Zdjęłam iluzję, odwróciłam się i spojrzałam na nią z wzrokiem mocno beznadziejnym. Chyba nie miała co z sobą zrobić.
-
Odetchnęłam z ulgą, nie zauważyli mnie. Stwierdziłam jednak, że bez sensu jest łażenie po statku skoro i tak będzie trzeba lądować. Wbiegłam z powrotem do pokoju, zanim ktokolwiek zdążył zauważyć moje zniknięcie.
-
Nie wiem jak z Cadance i Twilight, ale według mojej teorii Luna i Celestia umarłyby, gdyby Equestria w jakiś sposób... Zniknęła,czy została zniszczona. Nie byłoby Equestrii, nie byłoby dnia i nocy. Skoro Cadance symbolizuje miłość, a Twilight przyjaźń, to może je śmierć dosięgnęłaby wraz ze zniknięciem tych obu elementów(?).
-
Gdy Śmierć pilnował obozu, Księżniczka Luna pilnowała snu uczestników wyprawy. Najpierw odwiedziła Susan. Nie ujawniła się, nie chciała zakłócać jej spokojnego i przyjemnego śnienia. Wszystkie kucyki spały spokojnie, aż dotarła do Ruff.
-
-Śpij dobrze Susan. -Księżniczka Luna uśmiechnęła się, i tym razem był to ciepły uśmiech.
-
-Nie ucz mnie manier, Żniwiarzu. Z tego co wiem, nie jest to twoja rola. A skoro nie znasz moich zamiarów, pozbądź się uprzedzeń. Są bezpodstawne i urażają mój honor. -Spojrzała na Susan. -Witaj, wnuczko Ostatecznego.
-
"Czego się boisz, Ruffian?"-Luna skierowała spojrzenie na klacz. "Czemu masz taki wpływ na Śmierć? Interesujące... Będę musiała odbyć wędrówkę dziś w nocy... Gdy wszyscy zasną..." Popatrzała na Żniwiarza. "Prawie wszyscy"
-
Luna uśmiechnęła się i spojrzała na klacz z góry. -Owszem, mogę Ci zabronić. Nie musisz okazać mi szacunku. Ale wiedz, że sen jest bardzo ważny dla każdego kucyka. Nawet w Changeli. Miłych snów. -Odwróciła się i odeszła parę kroków.
-
-Może się mylę Żniwiarzu, ale twierdzę że należy mi się szacunek. Czyż Śmierć nie jest najbardziej sprawiedliwym każdego świata? Czyż nie jest neutralny? Bronisz młodzieńczych wybryków tej oto klaczy... Jaki to ma cel? A co do mojej władzy, jestem księżniczką Nocy, a na terenie Changeli z tego co wiem, noc zapada tak samo jak nad Equestrią.
-
-Od teraz, aż po wieczność masz zwracać się do mnie "Wasza Wysokość". To jest oficjalny królewski rozkaz. Dostosuj się, albo poznasz mój gniew, kucyku. -Księżniczka była wyraźnie poirytowana.
-
-Ciekawość, Żniwiarzu. I znużenie samotną nocną wędrówką. A i nasz spotkanie odbyłoby się raczej z twojej inicjatywy, tak jak to się dzieje z każdym kucykiem, kiedy nadejdzie czas. Jest mi niezwykle miło z tak przyjaznego przywitania. -Spojrzała na Ruffian - Przynajmniej przez niektórych.
-
-Jestem Księżniczką Nocy, moje imię brzmi Luna. Zapewniam cię, że żaden śniący kuc przebywający na terenie Equestrii nie uchodzi mej uwadze. Tym razem wybaczę ci twoje porywcze zachowanie. -Uśmiechnęła się lekko, choć w jej oczach pozostała odrobina niechęci.
-
-A czy mają powód, żeby zachowywać się w stosunku do mnie inaczej, droga Ruffian? Czy masz coś przeciwko? -spytała Luna, patrząc przenikliwym wzrokiem w oczy klaczy.
-
Przewróciłam oczami i podbiegłam z powrotem do Pokemony.
-Bądź ciszej! Dopóki się nie oddalę stań na ziemi i nie wywołuj hałasu. Pięć minut. Dasz radę. -Z powrotem ukryłam się i ruszyłam przed siebie.
przeżyj przygodę z księżniczką Cadance
w Dawne Dzieje
Napisano
Księżniczka odstawiła herbatę i wniknęła do myśli Ruffian.
"Co sobie o tobie myślę, pytasz? Zastanawiam się dziecko, jaki masz problem. Bo masz go, wiem to dobrze. I ty też zdajesz sobie z tego sprawę. Czy jest ktokolwiek do kogo nie masz żalu?"