Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. -Rozumiem troskę o warunki sanitarne, ale w ten sposób ginie cały klimat. -Powiedziała Nocturnal Light, trochę zawiedziona. Wyjęła z jednego z pasów pięć ostrzy ozdobionych obsydianami. Rzuciła nimi i wbiły się w ziemię dookoła maga. Kamienie błysnęły i zanim mag zdążył zareagować, z ostrzy wystrzeliły cienkie, świetliste kolumny. z ziemi wysunęły się cienie i powoli zaczęły przybierać niewyraźne kształty, coraz szybciej wirując. Pojawiły się szepty, a obok wiru utworzył się drugi, wzrastający w miarę zanikania poprzedniego. Wir tworzył się, pobierając energię od maga. I oto wyłoniła się z niego para czarnych, skrzydlatych skrzydeł, podobnie jak łuski przywołanej bestii - ich pióra poprzecinane były zielonymi żyłkami. Szepty ucichły, a razem z nimi zniknęły cienie. W miejscu w którym wcześniej był wir, lewitowała wysoka postać ubrana w fioletowo-srebrną zbroję ozdobioną szmaragdami. Czarny, poszarpany płaszcz powiewał na wietrze. Postać zdjęła kaptur i oczom wszystkich obecnych na arenie ukazała się żółtawa czaszka ze świecącymi na zielono oczami. Nocturnal ukłoniła się przed przyzwanym, który odwzajemnił ukłon. Odwrócił się w stronę przeciwnika, uniósł dłoń i strzelił w niego zielonym promieniem. Nocturnal Light dołączyła się do niego, strzelając kryształowymi odłamkami w maga.

  2. Gdy nadszedł zmierzch, niebo zachmurzyło się i zaczął padać deszcz. Jednak w pewnym miejscu pojawiła się księżycowa poświata, tylko w jednym miejscu między chmurami.

    Z góry spłynął ciemnogranatowy kucyk z falującą grzywą. Księżniczka Luna powoli podeszła do gromadki.

    -Witam Was, przyjaciele i poddani. -Spojrzała na Śmierć.- Może jednak... Witajcie przyjaciele.

  3. I jeśli jeszcze mogę zakłócić atmosferę: Błędem było wklejać obrazek. Śmierć z Terry'ego Pratchetta był kościotrupem w płaszczu z kapturem i miał turkusowe światła w oczodołach. Napisałabym jeszcze kilka rzeczy, ale się na mnie, Jacobie obrazisz. Dziękuję. Postaram się już nie hejtować. (chociaż nie wiem czy zniesę presję)

  4. NMM: Skórzane pasy za pomocą których przyczepiła sobie mechaniczne skrzydła zaczęły dziwnie uciskać jej boki. Na początku jednak nie przeszkadzało jej to, nie mogła przecież teraz przestać - nie teraz, gdy jest taka szczęśliwa. Po chwili jednak zaczęły zaciskać się coraz bardziej, powodując pulsujący ból w ranach pozostałych po jej prawdziwych skrzydłach. Wylądowała na skale, wznoszącej się nad lasem. Za wszelką cenę chciała odpiąć pasy i zdjąć skrzydła, które zaczęły ją dusić. Wpadła w panikę, gdy zobaczyła leżący obok niej ostry kamień. Doczołgała się do niego i przecięła skórzane paski. Upadła i złapała oddech. Na początku nie zwróciła uwagi na dziwne szelesty dochodzące z krzaków, ale gdy podniosła się i chciała ruszyć w drogę, ujrzała parę błękitnych oczu w ciemności. Była pewna, że nie był to drzewny wilk. Więc co? Kto?

    -Rainbow... Dawno, bardzo dawno cię nie widziałam... Gdzie byłaś tyle czasu? Wszyscy bardzo się martwiliśmy... Strasznie tęskniłam. Było mi przerażająco smutno bez ciebie. -Pinkie wyszła z zarośli, a Rainbow Dash wstrzymała oddech, o który tak walczyła. To nie była zwykła, wesoła, dobra Pinkie. Jej przyjaciółka miała wyprostowaną grzywę i dziwne, obłąkane oczy. -Dashie, nie zniosłabym kolejnej takiej rozłąki. Podejdź do mnie, pozwól mi wziąć jakąś pamiątkę, żeby nie było mi tak ciężko... -Chwyciła w zęby nóż i zaczęła podchodzić do Rainbow z drwiącym uśmiechem. Pegazica zaczęła się cofać, gdy potknęła się o kamień i spadła ze skały. Usłyszała tylko okrutny śmiech Pinkie.

  5. @up

    Nightmare, przepraszam że się tu wtrącam, naprawdę przepraszam, już więcej nie będę, jakby co usunę tego posta, ale niech chociaż przeczyta go Jacob, bo ja po prostu nie wydzierżę tego co się dzieje nade mną.

    Weź gościu popracuj nad interpunkcją i odmianą wyrazów (nocom? WTF?) Bo to zupełnie niszczy majestat Śmierci i spojrzenie na Świat Dysku, który świętością jest, niszczysz Jego wizerunek. Hate mode:Off. (No może nie do końca off :lyraaxe:)

  6. Dearme właśnie miała iść i torturować kolejnego pacjenta, gdy idąc do kajuty lekarskiej natknęła się na wilczycę i przez chwilę lustrowała ją wzrokiem z dziwną miną. Podobną minę miała Wilczyca, która po chwili zaczęła ujawniać swój wrogi stosunek do wiedźmy. Ta zaczęła się zastanawiać, czym sobie mogła zaszkodzić i bardzo intensywnie przejrzała w głowie listę stworzeń, którym kiedyś zaszkodziła. Nie znalazła tam jednak żadnego wilka, ani nawet psa, wobec czego nastawienie Wilczycy wzięła za pomyłkę.

  7. Nie ma harmonii i nie ma równości. Luna sprowadza noc, Celestia dzień, Cadance sprowadza miłość, a co takiego robi Twilight? Może i jest wybitna jeśli chodzi o magię, ale dalej nie ma nic własnego. Nawet jeśli ta cała magia przyjaźni którą wynalazła, to wydaje mi się że cała mane 6 powinna stać się alicornami. Hate mode: Off. Teraz jest już tylko smutek.

×
×
  • Utwórz nowe...