Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Ukeź

  1. - Tego akurat nie wiem, jak na razie widziałem tylko lochy i tych dziwnych ludzi, bo nikt tu nie raczy nic wyjaśnić. - Spojrzał na niego i zaraz potem na tamtego, którego widział już wcześniej. - Ty też jesteś wysoki - skomentował bardziej do siebie. 

     

    (Nie pedał, ale i tak woli raczej chłopców, lel. I jakich znowu kłócących się xD)

  2. Uznawszy, że za wiele z rozmowy z tym oto wysokim osobnikiem nie będzie, bo Olaf nie miał zamiaru jej na siłę podtrzymywać, po prostu wyciągnął z kieszeni kieszonkowe wydanie jakiejś powieści, kolejnej pożyczonej od sąsiada. Poczyta, pomyśli, to może będzie miał lepsze pomysły co dalej robić z tą szkołą.

    - Uważaj, to miejsce nie jest normalne. W lochach są ludzie i babka twierdząca że jest prawowitą dyrektorką - powiedział jeszcze tylko krótko do nieznajomego. 

     

    (E tam, mój za ubrania nie zabija :v To nie jest pedał XD)

  3. - Ja to muszę przemyśleć w samotności, również - podsumował tylko białowłosy, po czym udał się na hol główny. Wygląda na to, że jakiej decyzji by nie podjęli i tak nie jest za fajnie. Pokręcił głową zrezygnowany. Cóż za beznadziejna sytuacja. Chciałby teraz poczytać...

    W którymś momencie zobaczył jakiegoś nieznajomego chłopaka. Uniósł brwi, nieco zdumiony.

    - Wielkolud - powiedział do siebie na głos, nie przejmując się zbytnio tym, czy tamten to usłyszy, czy nie. 

     

    (Ej lel, swoją drogą, skoro są nieśmiertelni, to dyrektorka nie powinna móc im wyrządzać obrażeń xD)

  4. Teraz to Olaf uniósł brwi do góry, szczerze zaskoczony?

    - Ale że jak to nieśmiertelni? Że będziemy żyć wiecznie? - To wszystko coraz mniej mu się podobało. No bo jak to tak? W ogóle to wszystko było coraz bardziej pokręcone i coraz mniej logiczne. Co prawda białas czytał wiele powieści fantastycznych, ale książka to jedno, a jak się samemu słyszy takie wyznania o sobie, to drugie. 

  5. - Ten cały wielki wybuch, jak to niby miałoby wyglądać, przepraszam bardzo? - zapytał jeszcze. Chociaż przyglądał się kobiecie podejrzliwie. Tak na dobrą sprawę, poza jej słowami dowodów nie ma, że to nie jest jakaś podpucha, czy coś. Nie można ot tak ufać spotkanej w lochach kobiecie. Ostrożności nigdy za wiele, no nie? 

  6. Zagłada świata? Dobra i zła dyrektorka? Coraz bardziej wyglądało to Olafowi jak scenariusz do jakiegoś tandetnego filmu. Ale on w niczym nie grał. Świat wariuje... 

    - Wszystko fajnie, ale nadal tego nie ogarniam. Przepraszam bardzo, za dużo dziwnych informacji na jeden dzień. - Poprawił cylinder na swojej głowie. 

  7. - Olaf - przedstawił się krótko chłopakowi, zastanawiając się nad tymi klatkami. Coś mu się wydawało, że właśnie trafił do jakiegoś bardzo... pochrzanionego miejsca. A w tych wnioskach utwierdziło go to, że zaraz jedna z dziewcząt oznajmiła coś, o znalezieniu ukrytego przejścia. - Dom, a raczej szkoła wariatów... - skomentował.

  8. - Właściwie to nic lepszego do roboty nie mam, więc mogę. I w sumie chciałbym się czegoś dowiedzieć o tej szkole bo jest co najmniej dziwna - podsumował poprawiając swoją kamizelkę. Tak na dobrą sprawę, patrząc na niego można było powiedzieć, że wyglądał jakby urwał się z zeszłej epoki, ale Olaf się tym raczej nie przejmował. 

  9. Albinos spojrzał na nią dziwnie, unosząc brwi, nieco zaskoczony tego typu odpowiedzią.

    - Dyrektorka to zła czarownica? Serio? - Spojrzał na pozostałych, widocznie chcąc się upewnić w tym, że ta dziewczyna żartowała. 

    Z drugiej strony przypomniał sobie cudownie rosnące gałęzie drzewa, ale to na razie zachował dla siebie.

  10. (Lel, moją postać ominęło całe show, bo u durnego lekarza się wizyty opóźniły o prawie 2 godziny <3 Nienawidzę lekarzy, szpitali i wszystkiego, życie zmarnowane na czekanie. A poza tym to np. "szukać w naszych pokojach", ale skąd oni wiedzą, gdzie są ich pokoje? XD)

     

    Olaf należał do tego rodzaju osób, które nie wiedząc co mają robić, siadają jak kołek i zajmują się czymś innym, czekając na jakąś pomoc w postaci zainteresowanego pracownika danego miejsca, albo nagłe olśnienie co zrobić, by się czegokolwiek dowiedzieć.

    Czytał książkę, kiedy ujrzał wracające tamte osoby, te jakieś dwie dziewczyny i chłopaka. Wyglądali na niezbyt zadowolonych i że o czymś dyskutują. Skoro tak, może coś wiedzą? Podszedł do nich ostatecznie, bo wyglądało na to, że gdzieś się wybierają i mają zamiar robić coś konkretnego i się odezwał.

    - Przepraszam was bardzo, orientujecie się co i jak? Bo pewnie też jesteście uczniami, tak przypuszczam. Nie wiem gdzie iść, ani co robić. 

  11. Olaf patrzył na tą sytuację unosząc brwi ze zdumienia. 

    - Zachowują się jakby się dobrze znali, ale nie wyglądało na to na pierwszy rzut oka - skomentował pod nosem do samego siebie. Cóż, ponoć mówienie do samego siebie nie jest normalne. Ale czymże jest normalność? 

    Przeniósł wzrok w inne miejsce, dochodząc do wniosków, że średnio grzeczne jest takie przyglądanie się ludziom. 

  12. (Zwolnijcie trochę, ja się zaraz na jakieś 2 godziny zmyję i potem będzie 50 wiadomości do nadrobienia XD)

     

    Olaf też dotarł już do budynku szkoły, rozglądając się po niej z zainteresowaniem. Ogółem całość prezentowała się nieco... dziwacznie. Jakoś tak nie wiedział co o tym ogółem sądzić. Nie wyglądało to jak zwykła szkoła z internatem. Klimat był jakiś taki... nienaturalny.

    Kwestia tylko, co teraz robić? Zobaczył jakieś dwie rozmawiające dziewczyny i ciemnoskórego chłopaka stojącego niedaleko nich. Nikogo dorosłego, kto mógłby wyglądać na pracownika. Przydałby się ktoś, kto powiedziałby, co ma teraz robić.

  13. (Zastanawiam się nad drugą postacią, jeśli nikt więcej się w ogóle nie zgłosi, bo lubię mieć możliwość pisania kilkoma postaciami. W sumie to fajne, że się nie ogranicza do jednej, nie? Ale no, to później najwyżej, jeśli nikogo nie będzie dodatkowego, a ja obmyślę kto to miałby być.)

     

    Olaf został sam. Bez nikogo bliskiego w pobliżu. Co prawda przygarnął go sąsiad, ale tylko na tyle, na ile było to konieczne. Młody Kjell został zapisany do tej całej szkoły z internatem. Cóż, biorąc pod uwagę, że tak czy inaczej, czułby się zbyt dużym ciężarem dla sąsiada, to może nawet i dobrze, że tak się stało. Chociaż tamten zapewniał, że nie musi się tym przejmować i wszelkiego rodzaju wakacje i inne takie okazje może u niego spędzać, póki sam sobie nie poukłada spraw i nie znajdzie własnego kąta.

    Albinos jechał już, siedząc przy oknie i czytając jakąś książkę, którą pożyczył od sąsiada. Z pożaru prawie żadna z jego kolekcji powieści się nie ostała, więc postanowił sobie, że będzie musiał poszukać owych tytułów i skompletować ją od nowa. 

    Przeciągnął się w siedzeniu przypominając sobie tamtą noc, gdy wybuchł pożar. Gdyby nie to, że jakimś cudem, kiedy wyjrzał przez okno i gorączkowo zastanawiał się, czy skok z tej wysokości to dobry pomysł, czy lepiej zostać w płonącym domu, kiedy patrzył błagająco na pobliskie drzewo, jego gałęzie nagle wyciągnęły się w jego stronę. Przez to mógł po nim się jakoś wygramolić z mieszkania, chociaż nadal nie uważał żeby to było normalne zjawisko. Drzewa nie pomagają ot tak ludziom w płonących domach, prawda?

    Kiedy autobus stawał na kolejnych przystankach, widział wsiadających do niego młodych. 

    - Ciekawe czy oni też tam jadą... - mruknął sam do siebie. 

  14. N: Dwuczłonowy, ale przynajmniej oddzielony spacją, dzięki czemu przynajmniej udało mi się go zapamiętać i przeczytać, bez zastanawiania się, gdzie się wyrazy kończą, a gdzie zaczynają następne.

    A: Taki... Ej zajeżdża mi takim "mhrokiem" ala kinder goci, ale to no, wszystkie tego typu rzeczy tak odbieram. 

    S: To coś się na mnie patrzy... Wzbudza we mnie lekki niepokój.

    U: Właściwie to znam z działu z luźnymi grami ról XD

×
×
  • Utwórz nowe...