Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ukeź

  1. (Aww Huncwoci ;_; Asdfghjkl Przepraszam, musiałam xD) - Michała Anioła Buonarroti - wypalił Alderamin ot tak, stwierdzając, że faktycznie nie ma czego tu szukać. - Ale to zły trop. Do widzenia - dodał jeszcze i pociągnął za sobą Amy, z powrotem na zewnątrz.
  2. Wziął łyżkę i zaczął kopać dołek, nieco większy od pudełka. - Jaki ze mnie dżentelmen - rzucił rozbawiony.
  3. Kent dołączył do niej, trzymając pudełko. Postawił je na ziemi i zaraz kucnął. - Hmm... może ja to zrobię, co? - zaproponował. - Wiesz, jak to musi wyglądać, ja tu się gapię, a dziewczyna kopie - parsknął śmiechem.
  4. Alderamin miał podobne odczucia jak Amy, że pomysł jest nienajlepszy. Ale ciekawość też kusiła. - Chcesz się teraz wycofać? - szepnął do niej. - Hmm... Szukamy kogoś - wypalił niczym niezrażony do barmanki.
  5. Kent szybko wrzucił mysz do pudełka, najwyraźniej ciesząc się też, że nie będzie musiał kopać dłońmi. - Spoko, łyżka się nada - stwierdził z uśmiechem. Rozejrzał się, namierzając wzrokiem duże drzewo, o grubym pniu. - Może zakopiemy to tam, pod tym drzewem? Jest dość charakterystyczne. Krasnolud spojrzał na chłopaka, po czym wyciągnął segregator z dokumentami pierwszorczonych i notes z mieszkańcami internatu. - Jak się nazywasz? Oddam Ci twoje papiery - powiedział tylko.
  6. - Dobra, może być. To weź zorganizuj to pudełko - poprosił i zaczął rozglądać się wokół, za jakąś łopatą, czy czymkolwiek co by się nadało do wygrzebania dołka.- Ewentualnie czymś do kopania, chyba że masz ochotę kopać rękoma.
  7. - Chyba tak, jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć. - Chłopak wzruszył ramionami i zaraz pchnął drzwi, wsuwając się do środka i czekając aż Amy zrobi to samo.
  8. - Tak tak. Ale ruszmy się, bo nam zwieje. - Chwycił koleżankę za rękaw szaty i pociągnął przed siebie, dochodząc aż do miejsca, gdzie widział jak profesor zniknął, skręcając w bok. Stanął za jednym z budynków i zerknął w uliczkę, wychylając się nieco, chcąc sprawdzić, czy "droga wolna".
  9. - Czyli co, zakopiemy go gdzieś w tym pudełku i odkopiemy za parę dni, jak już raczej same kostki z tego zostaną? - Zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym pomysłem.
  10. - Zmiana planów, nie idziemy do sklepu, chodźmy za nim - mruknął cicho do Amy, gdy zauważył przemykającego profesora.
  11. - Podejrzewam, że regulamin internatu zabrania takich rzeczy na terenie obiektu, poza praktykami szkolnymi. - Po chwili podniósł martwego gryzonia, trzymając za ogon w powietrzu. - Tylko teraz pytanie, dokąd?
  12. - Nie wiem w sumie - stwierdził szczerze, rozglądając się po budynkach wokół. - Jakieś pomysły, gdzie może być najciekawiej?
  13. - Dobra, możemy iść. Może kupię coś słodkiego - stwierdził, chowając Leonarda do kieszeni, a na głowę zakładając dziś cylinder, zamiast melonika. Zabrali się do Hogsmeade jak reszta uczniów.
  14. Kent odetchnął, gdy w końcu został sam z Tori i spojrzał na nią badawczo. - No ładnie, fajnie tak umieć rozpłakać się na zawołanie? - Wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu. I zaraz kucną przy martwym zwierzaku. - To co, zabrać to gdzieś?
  15. (Ej ja nie liczę punktów, nie wiem ile mam XD) - A jest tam coś ciekawego? - odpowiedział pytaniem na pytanie, zastanawiając się, czy ta wycieczka jest mu na rękę.
  16. Ukeź

    Wycinanki na skórze

    Och, wiesz to wygląda znacznie prościej z perspektywy czasu i z całkiem innego położenia. Dzieciak, cierpiący na fobię społeczną, nie radzący sobie z tym co go otacza, nie mając nikogo bliskiego szuka pomocy rozpaczliwie, gdziekolwiek, byle ktokolwiek się nim zainteresował. Pisałam, że "pseudo-przyjaciółka", jedyna osoba z którą jako tako miałam jakiśtam niby bliższy kontakt miała wszystko gdzieś, przy zwykłych próbach wyżalenia się. Ale jak już zwróciła uwagę na ładne kreseczki na ręku, to jednak była bardziej chętna wysłuchać co komuś leży na sercu. Teraz może człowiek na to patrząc myśli "głupie to było, nie warto się takich ludzi czepiać, jak mają gdzieś twoje problemy, a "przyjaciółmi" są tylko jak sami czegoś potrzebują, ale kiedyś się to odbierało inaczej. W sumie szczerze mówiąc, jak tak pomyślę najgorszy etap cięcia się miałam na początku liceum, bo wtedy wylądowałam nie dość, że w obcym miejscu, 150 km od domu, nie znając nikogo, to jeszcze bardzo "miłe" rzeczy słyszałam na swój temat, od ludzi, którzy mnie nie znali w ogóle. Tu pocięcie się było raczej odskocznią od tego co otaczało, ale były też osoby, może nie do końca odpowiednie do zwierzeń, które jednak się zainteresowały i dzięki temu, że komukolwiek szło się wypłakać, jakoś przez to przebrnęłam. Ale mówię, ja mam ten etap już za sobą, bo przykładowo, kiedyś słysząc plotki pokroju "ona jest lesbijką i chodzi ze swoją współlokatorką, nie wiadomo co one tam wyczyniają w tym pokoju!" (oczywiście to akurat takie no, powiedzmy, ładniej ubrane w słowa) chciało mi się ryczeć i pewnie znowu bym się poharatała, a teraz słysząc coś takiego będę jeszcze się tej współlokatorce na korytarzu przy ludziach na szyję rzucać, mówiąc do niej "kochanie", a potem się z tego śmiać. Podsumowując, pomagało? Pomagało, ale teraz patrząc szłoby wszystko ogarnąć i bez tego. Ale nie potrafiłam tego wtedy zrobić, więc nie można ot tak od razu kogoś uważać za głupka, bo chciał w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. Poza tym, dlatego pisałam też, że warto powiedzieć i uświadomić takiej osobie, żeby się nie cięła, nawet jeśli na początku to nic nie da, w końcu to do niej dotrze.
  17. Kent przeklął się w myślach za to, że tak od razu palnął co w rzeczywistości mieli zamiar robić. Ale skoro Tori tak się teraz wczuwała w te "zeznania"... - Tak tylko się droczyłem. Przepraszam, nieśmieszny żart, oczywiście, że chodziło o jego pochowanie - stwierdził, klepiąc koleżanką pokrzepiająco po plecach. Zaraz ujrzał jeszcze jedną znajomą. - Cześć - powiedział do niej.
  18. - Eee... właściwie to taki był pomysł - przyznał w końcu. - Ale, że tak powiem dziś tego raczej nie zrobię - dodał zaraz.
  19. - Tylko dokąd? - zastanowił się na głos, a kiedy usłyszał głos za nimi, aż wzdrygnął się lekko. Białowłosy obejrzał się i odetchnął, widząc współlokatora. - Właściwie to nic konkretnego - stwierdził nieco zmieszany.
  20. - Wiesz, przyznam szczerze, że ze szkieletem byłoby prościej, ruszyć same kości dałbym radę - stwierdził, przyglądając mu się uważniej. - Może za parę dni, jak to się bardziej, hmm... rozłoży? - zaproponował.
  21. - To chyba jakaś zdechła mysz, czy coś tego typu. Jakiś gryzoń, w każdym razie - stwierdził, gdy już widział to dokładniej. Wziął głęboki oddech. - Mam z tym kombinować, tak?
  22. (Generalnie ja siedzę wieczorami, czy nocą, bo w dzień korzystam z lepszego światła do szycia np itd, poza tym większość osób siedzi później niż wcześniej, stąd to ożywanie sesji nocą xD)
  23. - Dobra, najwyżej nic z tego nie będzie - stwierdził i przyjrzał się krzakom, marszcząc brwi. - Nie widzę stąd, podejdźmy bliżej.
  24. - Okej, to teraz zostało tylko znalezienie czegoś do tych "eksperymentów" podsumował, rozglądając się za czymś, co mogłoby się nadawać. - Ale nie gwarantuję, że go w jakimś stopniu ożywię.
×
×
  • Utwórz nowe...