Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ukeź

  1. Gdyby jeszcze nie pałała chęcią mordu przy próbie pogłaskania i w ogóle, wpakowania jej do klatki po wybiegu, to byłoby super, haha.
  2. Pućka. Zwana dzikim afrykańskim drapieżnikiem.
  3. Ukeź

    Znajdź partnera v. 2.0

    Szipuję ją z Twilight.
  4. Okej, dzięki, pomogło. Przynajmniej już wiem co na przyszłość robić w razie czego.
  5. Ukeź

    Wyżal się.

    Ten i ten ma się zająć ludzką psychiką, z tym, że psychiatra może dawać leki, psycholog nie. Poza tym, khem, napisałem, że radzę iść do psychiatry, zamiast psychologa po pomoc, więc nie wiem, po co mi wytykać że psycholog lekarzem nie jest? A co do pytania o to, jak zapomnieć po rozstaniu - nie jestem typem który by palił zdjęcia i inne takie, bo dla mnie to akurat głupie i dziecinne. Często miałem ochotę, wyrzucić coś, by zapomnieć. A teraz cieszę się, że jednak mam pamiątki i jakiekolwiek wspomnienia. Lepsze to niż... pustka. A tak serio, zabrzmi brutalnie, ale spokojnie, jesteś w takim wieku, że o tym "związku" zapomnisz za jakieś pół roku najwyżej, serio.
  6. Ukeź

    Wyżal się.

    O psycholodzy i inni tacy. Mój temat. Co do psychologów, psychiatrów i temu podobnych - na NFZ też znajdą się tacy naprawdę super. Dopiero niedawno się o tym przekonałem. Za dzieciaka byłem u jednej, psycholożki, przez co nabawiłem się urazu psychicznego do wszystkich, bo no, miło tej wizyty nie wspominam i bardziej mnie dobijała niż pomogła wtedy. Ale aktualnie mam moją panią psychiatrę-seksuologa, która jest naprawdę super. Jak z nią rozmawiam to nie mam ochoty od niej uciekać/przywalić jej/rozryczeć się, więc to już duży plus. Za dwa tygodnie mam wizytę u psychologa w tej samej poradni, ale skoro współpracują ze sobą, to myślę, że też będzie w porządku. I to są lekarze na NFZ! Ale muszę do nich jeździć... 300 km od miejsca zamieszkania [*] Chociaż tak szczerze - dobry lekarz warty jest tego by jechać dalej. Ale jeśli ktoś ma do wyboru zostawienie sobie samemu problemów kontra iść do pierwszego lepszego psychologa - radzę odpuścić psychologów. No i w ogóle, na początek polecam psychiatrę zamiast psychologa. Zazwyczaj są dużo bardziej wyrozumiali i tacy "do ludzi" i to akurat z doświadczenia i mojego i kumpla i nawet mojej rodzicielki. Serio. Psycholog kumpla kazał mu słuchać rodziców i wmawiał że wszystko robi źle i tak dalej, a psychiatra wysłuchała go przynajmniej, pogadała i dała skierowania na badania jakieś, by zobaczyć czy nie ma problemów wywołanych np. jakimiś zaburzeniami w organizmie, że depresja i tak dalej. A tak podsumowując, najlepiej psychologa szukać po ludziach z podobnymi problemami. Wtedy zazwyczaj ktoś wie gdzie lepiej nie iść, albo gdzie się raczej uzyska pomoc. Jeśli nie mamy możliwości porozumienia z innymi, którzy mieli podobne problemy - zostaje metoda prób i błędów. A do niej trzeba się mocno psychicznie nastawić, w sensie, że być gotowym, że trafi się na jakiegoś idiotę, który nigdy w życiu nie powinien się zajmować czyjąś psychiką. A nawet na dziesięciu takich idiotów zanim się trafi na tego w porządku.
  7. Ukeź

    Wyżal się.

    A ja wrócę do tych związków z dużą różnicą wieku. Ja w ogóle wychodzę z założenia, że różni są ludzie, różne są czynniki, różne są sytuacje. Chociaż tak z autopsji, poniekąd w temacie. Mój ostatni "krasz" ma ode mnie o pięć lat mniej. Na początku myślałem, że mogłoby coś z tego być - to tamta osoba uznała, że nie, bo wiek, bo to, bo różnica, bo tamto. Kij. Stanęło na kumplowaniu się, spoko. Teraz wychodzę z założenia, że fakt, to nigdy sensu by nie miało, gdyby coś związkopodobnego z tego było, bo jednak im dłużej się kogoś zna, tym bardziej czuć tą różnicę wiekową. Żeby było śmieszniej, to teraz ta osoba nagle uznała, że jednak chciałaby ze mną być. Ale osobiście się nie mam zamiaru pchać w to, bo wiem, że aktualnie to nie ma sensu. Może chociaż za te parę lat, kto wie. Nie teraz, na pewno. Podsumowując. Nie uważam, żeby taki związek był niemożliwy. I przykro mi, ale jestem na NIE wrzucaniu wszystkich do jednego worka z nalepką "ludzie dla których bez dzikich seksów nie może być związku", bo jednak są różne osoby, różne poglądy, różne inne, pokręcone problemy, sytuacje życiowe i tak dalej. I szczerze, to nie wiem, czy relacja związkopodobna z osobą "nielegalną" komuś krzywdę robi. W końcu prawo dotyczy tylko czynności seksualnych. Jeśli debatować pod tym kątem oczywiście. O jakichś personalnych psychicznych sieczkach i tak dalej nie mówię. Także tego. Szans dużych dla takich relacji nie daję, bo mówię, że może problem wyniknąć z czasem dopiero. Z początku relacji szczególnie się nie czuje aż tak bardzo wiekowej różnicy, potem jednak zaczynają się schody. Serio. Ale kto wie. Dobra, w sumie jako osoba całkowicie-anty-związkowa-która-wreszcie-uświadomiła-sobie-jak-cudownie-jest-być-samemu, dziwne jest to, że tak dużo się w tych kwestiach wypowiadam, ale mniejsza.
  8. Ukeź

    Daj swoje foto :P

    Wszystkie kociska na kanapie, a co. Btw. tak chwalę się swoim nowym kigurumi, bo wreszcie mam kotka.
  9. W sumie nie wiem, jak wygląda ten Royal dla kociąt, więc fakt, może i byłby okej póki co. Ale właśnie myślę, że takiego malucha jednak najlepiej na początku i tak dokarmiać głównie surowizną drobno pokrojoną. Trafiało do mnie sporo takich strasznych maluchów, część w ogóle jeszcze praktycznie było trzeba strzykawką/pipetą karmić, także no. W sumie pamiętam, że aż takich trudności z trochę większymi juniorkami nie miały już w wieku miesiąca. A niektóre póki im się nie wcisnęło do pyszczka kawałka surowego mięsa nie miały zamiaru w ogóle tego ruszyć, a jak już na siłę dostały, to zaraz zaczynały się rzucać jak dzikie do miseczki. Bo dopiero ogarnęły, że to się da jeść i jest lepsze niż mleko. Na upartego, zawsze można kotu suchą karmę rozmoczyć trochę, ale nie każdemu kotu to będzie odpowiadać też.
  10. Jako człowiek, który wiecznie prowadzi dom tymczasowy i znosi do domu wszelkiego rodzaju bezdomniaki, by im pomóc i jeszcze ma przy tym swoje koty, pozwolę sobie odpowiedzieć. 1. Kot najlepiej załapie, że czegoś mu robić w tej kwestii niewolno, jeśli na niego "nasyczysz". To u kotów naturalny sygnał ostrzegawczy, że coś jest nie tak. Ogółem w ogóle, jak kot robi coś nie tak jak powinien, to NIE WOLNO na niego krzyczeć, bić itd. Wtedy kot zaczyna się bać. I przykładowo zamiast nauczyć się, że nie sika się na dywan, tylko do kuwety, uzna, że musi chować to gdzie się załatwia. Wtedy dopiero będzie problem, jak wlezie do jakiejś szuflady i tam załatwi swoje potrzeby, khem. Taki przykład z życia wzięty, moja rodzicielka niestety nie mogła zrozumieć, że na kota się nie wrzeszczy jak coś robi źle. Można krzyknąć, prychnąć, syknąć, wystraszyć np. jakimś głośnym trzaskiem, ale nie można drzeć się i go bić. Jeden z moich kociaków jak do mnie trafił automatycznie rzucał się na palce na dłoniach i stopach i jedynie syczenie go tego oduczyło. Na zabawki przyszła pora potem. Nie każdy kot atakuje palce, bo ktoś się z nim tak bawi, czasem sam myśli, że to coś do zabawy, no. 2. Royal Canin to znana marka, ale strasznie się zepsuła, więc co do wypowiedzi wyżej się nie zgadzam. Nie warto płacić za znaną nazwę. Są znacznie LEPSZE i przy tym TAŃSZE karmy. Ale fakt, Whiskas taki to jeszcze większy syf. Jak wszelkiego rodzaju marketówki, które są takie znane i polecane i reklamowane. Ogółem polecam czytać skład karm - dobra jest taka która ma w pierwszej kolejności mięso, dużo mięsa. I nie ma zbóż. Przykładowo Applaws jest w porządku. I fakt, kociaka w takim wieku się od kotki zabierać nie powinno, ale nie wiem skąd go masz, czy nie jest to przykładowo sytuacja losowa, że innej opcji nie było, niż przygarnąć takiego maluszka, więc nie oceniam. Jeśli jednak to kotek wzięty od kogoś to na przyszłość - NIGDY nie brać takiego małego! Dwa miesiące to za krótko, najlepiej jest gdy kotki są z matką trzy miesiące albo i dłużej, ale miesiąc to bardzo biedne kocię. Nie zdążyło się wielu rzeczy jeszcze nauczyć, to może potem skutkować problemami, że np. taki potem dorosły kot "ssie" materiał i tak dalej. No i nie umie wielu rzeczy, nie jest ostrożny np. Nie wie czy coś może jeść, czy nie. Naprawdę. Ale w ogóle, dla kota najlepszy jest barf. W sensie dieta z surowego mięsa, odpowiednio dobranego. Zachęcam do poczytania na ten temat. I najzdrowiej i najtaniej właściwie wychodzi. Możesz mu ogarnąć właśnie przykładowo surowego królika, wołowinę, pierś z indyka, pokroić w drobną kosteczkę i podać do jedzenia, jak chcesz iść w surowiznę. Ale że to malutki kociak i opornie mu może iść coś bardziej stałego, to możesz zaopatrzyć się w mleko dla kotów (krowie mleko jest dla kota złe, bo koty nie trawią laktozy, więc tego mu nie dawaj!), od biedy może być też mleko dla niemowląt, takie właśnie bez laktozy. Ale w ogóle to dla kota najlepsza do picia jest woda i do takowej powinien mieć dostęp ciągły. I do jedzenia też. W ogóle, kociak rośnie, więc będzie jeść dużo, swoją drogą. 3. To już kwestia, co to za pies. Jeśli pies jest do kotów nastawiony przyjaźnie - możesz zaczynać powoli ich do siebie przyzwyczajać. Ja bym zaczął od zapoznawania ich przykładowo przez jakąś barierkę, czy niedomknięte drzwi, podając im jedzenie po dwóch różnych stronach tej "barykady". Tak na wszelki wypadek, żeby przyzwyczaiły się najpierw do innego zapachu. Potem kontrolowane zapoznawanie, pokroju oglądania swojego terenu wzajemnie. Ogółem właśnie jakieś odgrodzenie pokroju siatki, barierki, w każdym razie czegoś przez co zwierzaki czują swój zapach i się widzą się przydaje. No i tak powoli aż w końcu w kontrolowanych warunkach możesz pilnować już spotkania, bez przegrody. Jeśli pies jest wrogo nastawiony do kotów, to osobiście, nie ryzykowałbym w tej sytuacji próby socjalizowania ich, szczególnie póki kotek jest aż tak mały. Właściwie jak coś - mogę odpowiedzieć jeszcze na inne pytania, jeśli będę znać odpowiedź.
  11. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Liski liski wszędzie. Liski są cudne. <3
  12. N: Taki bardzo krzyczący i w ogóle. I taki zbiorowy. Dziwne jak na nick, moim skromnym zdaniem. Ale plus za to, że w sumie, charakterystyczny na tym forum, o. A: Jakoś mi się to anthro nie widzi. Znaczy byłoby spoko, gdyby tło było inne, tak mi się raczej nie podoba. S: A ten obrazek już akurat ładny, podoba mi się styl cieniowania i w ogóle. Fajny art, jestem na tak. U: Rozpoznawalny i często widuję. To chyba dobrze?
  13. No, także ten. Czas na poważne porządki na pulpicie. W ogóle na całym komputerze chyba też.
  14. Jest mi smutno, zepsuli pottermore.
    Gdzie puchar domu, gdzie możliwość warzenia eliksirów, gdzie pojedynki na zaklęcia?
    Ach przepraszam, informacje o tym ile Fordów Anglia było użytych przy kręceniu drugiej części są ciekawsze niż interaktywna strona. Szczególnie że takie ciekawostki już przewałkowano w internetach setki razy. Z pewnością to jest ciekawsze, racja. Już kij z tym, że po tej stronie się nawet nie da poruszać po ludzku i wizualnie wręcz boli.
    Tak sobie marudzę, nie zwracajcie uwagi.

  15. Ukeź

    Daj swoje foto :P

    Nie mam kotko-piesełków i innych takich. Wilkowe kigurumi sprzedałem. Chcę kotkowe, ale nie mam. Zostałem więc owcą, ok. Tylko, że wtedy miałem taką bardzo fab emo-grzywkę [*]
  16. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Pojęcia nie mam. Czekają na księżyc może. Na razie nic ciekawego nie widać.
  17. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Ale ja mam za sobą już cztery lata mieszkania w internacie i rok w akademiku - z roku na rok wychodzenie do ludzi i w ogóle ich obecność mnie jeszcze bardziej męczy. Jest gorzej niż było. Tylko w ostatnim roku w internacie było względnie spoko, bo jak siedzieliśmy z wspólokatorami razem, to każdy przy swoim lapku i wywalone na innych. Mam niby stwierdzoną fobię społeczną, więc nie wiem, czy u mnie aktualnie taka "siłowa" metoda zwalczania nie działa właśnie odwrotnie i jej nie pogłębia [*] Dobranoc! Ja sobie posiedzę już i poczekam, aż coś ciekawego będzie.
  18. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Mój problem nie polega na samych studiach tylko na tym, że muszę wyjść z domu, w ogóle. Jestem skrajnie aspołeczną istotą. A muszę wyjść do ludzi. I mieszkać w akademiku. [*]
  19. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Smutna wiadomość - apokalipsy nie będzie, bo jakby była, to nie zaczynałbym roku akademickiego w tym tygodniu, którego tak bardzo zaczynać znów nie chcę. Więc znów ratuję ludzkość przed zagładą :|
  20. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    Hueh, ja to chyba będę siedział, bo inaczej nic mnie nie obudzi. Ciekawe czy warto będzie czekać.
  21. Ukeź

    Tymczasowe /sb/

    A ja tak całkiem z dupy - ktoś planuje oglądać księżyc dzisiaj?
  22. Ukeź

    Daj swoje foto :P

    Jak się zasłoni pół twarzy i nie widać włosów, to zasadniczo ciężko określić płeć, wcale różowo-biała bluza nie ma z tym związku
  23. Ukeź

    Daj swoje foto :P

    Próbuję być uroczy, co nie. I zostałem owcą. 100% kałaji, mówię wam. [*]
  24. Ukeź

    Wilk Pośród Nas [Gra]

    Królik podziękował kelnerce za kawę. Świeżą kawę. Przynajmniej tyle dobrze, w końcu nie przepadał za zimną, zleżałą kawą rozpuszczalną. Powąchał napar, po czym zabrał się do powolnego sączenia zawartości filiżanki. Zauważył wchodzącego do baru Kapelusznika. Szczerze mówiąc dawno nie widział wielu baśniowców, przez swój tryb życia, tak sobie jeszcze zdał sprawę, popijając tą kawkę.
×
×
  • Utwórz nowe...