WilczeK

Foley, mamanadzieje że info na Lubelskim forum zaspokoi twoją pisarską duszę. Przydała by się tylko ta wolna sobota.

Ogólnie całe wydarzenie jest na FB, pod tym LINKIEM.

410 FPS? No wiesz, niektórzy by powiedzieli że to dolny, grywalny limit. Takie tam ersofty. 12 września w Nasutowie (przy Lublinie) szykuje się ciekawe spotkanie. Tyle że płatne.

Naprawdę wielkie dzięki za rady. Przejże sobie je jeszcze raz, przed pisaniem dalszej części i postaram się jakoś do nich odnieść. Wtedy powinno wyjść już jakoś znośnie. Może nawet poprawie prolog. Tak czy siak, dzięki. EDITTT... Już poprawiłem większość błędów jakie mi wskazałeś, za co jeszcze raz dzięki i własnie ta wersja teraz będzie wyświetlana. Dlatego myślę że to ''dzieło'' już nie będzie aż tak raziło w oczy. Co do ,,15 uwagi'' to zostanie to wytłumaczone w dalszej części opowiadania, zresztą jak większość ''niewiadomych'' w prologu. Nudno by było, gdybym od razu odkrył wszystkie karty.

Temat do usunięcia, czuję że muszę się za to inaczej zabrać.

Weekend airsoftowy w pełni. Najpierw w sobotę, jako że miałem wolne od wakacyjnej roboty, zaliczona, tradycyjna ''jebanka'' z gronem znajomych z lokalnego środowiska. W sumie nie ma co tu się rozpisywać, tyle że było fajnie. Jednak najciekawiej było dzisiaj. Zorganizowaliśmy z drużyną otwarte szkolenie, w sumie przyszło 17 luda. Dziesięciu od nas i reszta chętnych. Należny dodać że nasza banda znana jest właśnie z dość ciężkich treningów. Trwało to wszystko 6 godzin z kilkoma chwilowymi przerwami i jedną dłuższą (ok. 15min) Streszczając, wybiegaliśmy się dwa razy bardziej niż na przeciętnej ''strzelance'', a ręce już nam opadały pod wagą replik, doskonale pokazuje to fakt, że po 4 godzinach zostało nas tylko 12, a po 5 już tylko ludzie z naszej drużyny zostali bo nam się nie wypadało zwijać . Ale najważniejsze że wszyscy się czegoś nauczyli i dobrze się bawili, choć zmęczenie było czuć. I tak właśnie to zakończę. Czyli dowiedziałem się że trening potrafi być niekiedy ciekawszy od niejednej ''jebanki'', choć boli mnie wszystko, ale co tam! Zabawa była przednia! PS. Fajnie czasem dostać w kość, szczególnie w dobrym towarzystwie, bo wtedy wiemy że żyjemy.

Całą jedyną i słuszną prawdę przedstawił już Foley. Ja dodam tyle że wątpię w jakikolwiek masowy pobór, oczywiście jakieś mniejsze szkolenia dla rezerwistów są możliwe, ale nic w stylu przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej. Już teraz ciężko nam jest utrzymać armię zawodową, która wbrew pozorom jest tańsza od tej z poborowych i to o wiele. Po prostu to był by potężny cios dla gospodarki. Było by o wiele mniej ludzi do pracy, a za to wzrosła by krytycznie liczba tych których trzeba było jakoś utrzymać. Co do zwolenników przywrócenia tej obw. służby wojskowej. To jest istne 2-lata zabrane z życia. Niczego praktycznie się nie nauczysz, tylko je przesiedzisz. Tak było i zapewne tak też by było, gdyby ją przywrócili.

No tu nie mam zbyt dużego wyboru. ,,Ej chcecie kupić jakiś fajny towar?''

Co do malowania replik: 1 .Najfajniejszym malowaniem replik i tak zostaje takie (może być nawet bardziej zdarte, a sprawdza się w kałachach i emkach). 2. A jeżeli chodzi chodzi o to, aby to było bardziej praktyczne to jest jeszcze bardziej chardcorova wersja 3. Ta musiałem to wstawić A tak dodatkowo, to nie wiedziałem że już w 2WŚ była uber-taktyczność.

...dostać wpierdol od dresów. Z gazem pieprzowym różnie bywa. Można nim nie wycelować, a nawet jak ci się uda to wystarczy tylko twardszy zawodnik i tym sposobem go sprowokujesz, zwłaszcza jak kupiłeś jakaś budżetową wersję. Nie wspominam już o sytuacji kiedy to masz do czynienia z całą grupą. Są też latarki Black eye ale to trzeba mieć 300zł w kieszeni, albo pistolet hukowy, ale z nim nigdzie nie wejdziesz. Ale myślę że najbardziej zdroworozsądkowym podejściem jest zachowanie trzeźwego myślenia, tyle razy co latałem po mieście ok. północy to nigdy nie dostałem jeszcze wpierdzielu. No chyba że Lublin jest bardziej cywilizowany... Po prostu trzeba unikać pijanych band, a najlepiej trzymać się w grupie, nawet z obcymi, ale wyglądającymi porządnie. A jeżeli chodzi o twoją sytuację, to najlepiej żebyś po filmie poczekał w kinie na transport i tyle. Jak zadzwonią po ciebie to lecisz prosto do samochodu.

Mi się raczej wydaje że to torba na akumulator, bo to jakieś takie dziwnie za duże na Peq. A co do malowania. Doprawdy zacne, wygląda jeszcze lepiej. Chociaż ja osobiście czekałbym na to, aż się trochę zetrze. Takie zdarte malowanie daje charakteru replice, ale nic na siłę. PS. Wygodnie się celuje kolimatorem zamkniętym umieszczonym tak daleko?

To po prostu najnowszy system chłodzenia, niezastąpiony na współczesnym polu walki.

N: Ach te typowo polskie słówka. Tak czy siak, jako nick może być, a jedyne czego można się czepić to numery za nim, ale kto wie... Może mają one jakiś większy sens i lepiej ich nie kwestionować. A: No, to była ta od Rarity, jak ona się nazywała? Chyba Opal. Prawdziwa zgrywuska, ze spojrzeniem które mówi wszystko. S: Puciung! A raczej tramwaj. Nadal nie wiem o co chodzi z tymi wyścigami tramwajów, czy ktoś mnie oświeci? Bo mam wrażenie że to jakaś satyra. PS. Burze są fajne. U: Nowy na forum i na dodatek jeszcze nigdy z nim nie rozmawiałem. Nie wiem co mogę o nim powiedzieć powiedzieć, choć może... Fajny masz tramwaj w sygnaturze, czy coś takiego.

rly? A tak na poważnie, zawsze się nad czymś zastanawiałem. Jak rozmawiałem ze znajomymi o autach, zaczęliśmy wymieniać swoje ulubione maszyny, to u nich na pierwszym miejscu były auta takie jak Doge Viper, Lamborghini Murcielago, czy Ford Mustang. Jednak ja jakoś nigdy nie pałałem miłością do super sportowych aut, nie wiem dlaczego. W tym temacie moje zdanie nie będzie inne, w dzisiejszych czasach skonstruowanie super auta nie jest jakimś technicznym wyzwaniem i wraz z tym faktem tworzenie ich straciło ten swój pierwotny urok. Poza tym, wydają mi się być takie trochę bez duszy, to trochę jak z dziewczynami. Można podziwiać jakąś zwykła dziewczynę z osiedla, albo jakąś nieosiągalną, super modelkę z pism która... własnie tylko jest. Takie moje zdanie i ciesze się że moim ulubionym autem nie jest maszyna za grubą kasiorę tylko Mitsubishi Eclipse GSX, którego, jak znajdzie się jakaś większa robota, na pewno sobie kupię. A jeżeli już musiał bym wymienić maszynę najbardziej ''egzotyczną'' która kupiła moje serce to zapewne był by nim Dodge Charger 78r.

Myślę że Mlppolska już dała ci solidnie po tyłku, a co poniektórzy kompletnie zapomnieli czym jest konstruktywna krytyka chcąc jak najszybciej dodać swoją porcję uwag. Dlatego ta cześć już jest zbędna. Sam nie jestem w tym jakiś dobry, ale polecę ci poszukać w internecie jak pisze się opowiadania, bo z polonistyką już tak jest że sztuka jest wolna, ale jednak nie do końca. Każda dziedzina ma jakieś zasady. Instrukcji pisania opowiadań jest trochę w internecie, albo pozostaje ci znaleźć kogoś kto umie i cie nauczy, ale z tym będzie już trudno.