Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. -Czemu nie...-powiedziała zimno i ruszyła na stację, niespecjalnie czekając na Vincenta. Szła szybkim, miarowym krokiem, z założonymi rękami. Przypomniało się jej, że warto zabrać parę rzeczy z pokoju, co też zrobiła. Przede wszystkim, skórzana torba ze wszystkimi przydatnymi przedmiotami: bandaże, buteleczki z jodyną i innymi specyfikami w specjalnym pojemniczku z uchwytami, watę. Innymi słowy, całość potrzebnych do opatrywania przy pierwszej pomocy przedmiotów. Wzięła jeszcze dłuższe rękawice, z grubej skóry, na których dłoniach znajdowały się ćwieki tak, na wypadek walki wręcz. Do tego niewielki sztylet i można ruszać. Szybkim krokiem dziewczyna ruszyła znowu na stację.
  2. Dziewczyna uderzyła go po lekko po ramieniu. Lekko ale tak, żeby to poczuł: -Nie martw się, chyba dam sobie radę- powiedziała chłodno. Zdenerwowały ją słowa Vincenta i chciała dać mu to odczuć. Już dawno z głowy wypadły jej normy etykiety i reguły, jakimi kierowały się dzisiejsze sfery wyższe. Nie lubiła być traktowana jak typowa dziewczyna. Jasne, miło było, gdy chłopak zachowywał się jak dżentelmen, ale widać było, że znajomy wyznaje nieco staroświeckie poglądy. A przede wszystkim, nie potrzebowała ochrony. -Mam nadzieję, że podczas walki lub ratowania ciebie nie złamię sobie paznokcia. Natychmiast po tym zamilkła i zacisnęła usta. Nie miała ochoty na rozmowę.
  3. -Nie wiem co mam myśleć-powiedziała rozhisteryzowanym tonem, po czym dodała głośniej- NIE WIEM CO MAM MYŚLEĆ! WSZYSCY ZGINIEMY! Jeanne chwyciła Vincenta za kołnierz i przyciągnęła do siebie. Po chwili milczenia wybuchnęła śmiechem i puściła przyjaciela. Jeszcze przez chwilę próby wypowiedzenia czegokolwiek przerywały kolejne fale śmiechu. W końcu się uspokoiła i stanęła w miejscu: -Będzie trudne, zwłaszcza jeśli będą się wtrącać cywile. Powinniśmy jak najszybciej zlokalizować Innocence, a w przypadku zagrożenia porozumieć się z miejscowymi władzami. Chociaż to... nadal chłopstwo, to będzie mi szkoda, gdy coś się im stanie. W końcu chłop też człowiek, przynajmniej tyle sobie wbiłam do łba.
  4. -Ta jest. Szeregowiec prosi o pozwolenie na oddalenie się- rzuciła Jeanne i wyszła z biura przełożonego marszowym krokiem z wielkim uśmiechem, uspokajając się dopiero na korytarzu. Dopiero po chwili dotarło do niej co zrobiła i zaczęła się z tego wręcz histerycznie śmiać. Nie ruszyła daleko od pokoju, czekając na swoich kompanów. Zaczęła się natomiast zastanawiać, jak bardzo zaskoczy ją sytuacja w wiosce. Wiedziała, że nie wolno dopuścić do utraty Innocence na rzecz Milenijnego, ale jeżeli energia okaże się dla kogoś szkodliwa? Przeraziła ją sama myśl na ten temat, która ukróciła wybuch śmiechu dziewczyny. Usiadła na korytarzu i, czekając na towarzyszy, zaczęła bawić się kosmykiem włosów. [Wybatrz]
  5. [Nie ma mnie cały czwartek :<] -Czy jeśli jakiś mieszkaniec ucierpiał z powodu Innocence mamy mu pomóc?-spytała Jeanne. W międzyczasie, gdy czekała na odpowiedź, ponownie chwyciła włosy i związała je rzemykiem, który pożyczył jej Finn. Takim oto sposobem nosiła teraz całkiem zgrabny, upięty wysoko kucyk. "Nareszcie coś się dzieje" pomyślała dziewczyna. Wiedziała, że zbieranie Innocence zawsze jest kłopotliwe, jednak umarłaby z nudów gdyby musiała zostać w kwaterze głównej. Uśmiechnęła się lekko, odsłaniając białe zęby.
  6. Dziewczyna dopiła herbatę i podniosła głowę ze blatu. -Idzie ktoś ze mną do szefa?-spytała się chłopaków, wędrując wzrokiem po ich twarzach. Dmuchnęła na grzywkę która niewygodnie zasłaniała jej oko a gdy to nie pomogło, odrzuciła włosy do tyłu i chwyciła przy głowie, formując kucyk. Strasznie tego nie lubiła, ale dzisiaj fryzura przeszkadzała jej wyjątkowo dotkliwie. -Zgaduję że żaden z was nie ma wstążki, monsieurs?- spytała się chłopaków,jakby z góry nie przewidując odpowiedzi twierdzącej.
  7. [Oki, oki] Jeanne spostrzegła kolejnego znajomego jej chłopaka. Miał na imię Finn. Obracała w dłoniach kubek z herbatą i patrzyła na swoich towarzyszy spokojnym wzrokiem. -Smacznego- powiedziała, a sama pociągnęła kolejny łyk z kubka z herbatą- Znacie może powód dla którego Komui wzywa nas do siebie? Mam nadzieję że to nie jest coś poważnego. Szczerze mówiąc to jeszcze bym pospała. Po tych słowach dziewczyna ziewnęła i przeciągnęła się. Opuściła ręce pod stół i oparła o niego głowę, przytykając kubek z herbatą do policzka.
  8. -Pewnie, siadaj-powiedziała do Oscara i sama zaczęła jeść swoje śniadanie. Było nawet smaczne. Popijając herbatą zjadła wszystko z talerza, po czym odniosła naczynia, nalała sobie ponownie herbaty i wróciła do stolika. Usiadła między chłopakami i zaczęła siorbać gorący napój. Nudziła się, ostatnio żadnego ciekawego zadania, przeważnie same fałszywe alarmy. Może dzisiaj coś się wydarzy.
  9. -Hm, przepraszam?-powiedziała nieco zdziwiona Jeanne. Gdy się odwróciła, spostrzegła Vincenta. Miły chłopak, kilka razy miała okazję z nim pracować. -Nie, dziękuję. Nie piję kawy-odparła z uśmiechem. Dopiero teraz pomyślała o tym, żeby nie stać ciągle przy ladzie. Wzięła kubek i nalała sobie parującej od gorąca herbaty. Zawsze wolała smak tego napoju. Wsypała dwie łyżki cukru i zwróciła się do Vincenta. -Co tam u ciebie?-spytała Jean wesoło, po czym siorbnęła mały łyk z kubka. [Pardon ]
  10. -Zabiję kogoś...-stęknęła Jeanne zwlekając się z łóżka. Było takie ciepłe i miłe. Postanowiła nieco wybadać teren wokół swojej oazy spokoju. Gdy tylko dotknęła stopą podłogi, poczuła zimno. Nie wiedziała czemu, przecież dywan wciąż tam leżał a ona była pewna, że trzymała niedaleko łóżka trzewiki. Wstała, przechodząc w pół siad i, wciąż owinięta kocem, zmęczonym wzrokiem szukała swojego ubrania. Znalazła, leżało na krześle niedaleko biurka. Szybko przeliczyła ile zajmie jej bieg po ubranie. "Ok 30 sekund zimna. Super" pomyślała dziewczyna i wyskoczyła z łóżka. O dziwo, w jej pokoju było dość ciepło. Dziewczyna stanęła na środku pokoju i zastanawiała się przez chwilę, co zrobić teraz. Umyła się i ubrała, po czym zajęła się najważniejszym etapem każdego poranka, jakim było zadbanie o swoje włosy. "Kiedyś je zetnę"pomyślała, widząc skołtunioną szopę którą musiała doprowadzić do stanu używalności w ciągu dość krótkiego czasu. Zabrała się za tą jakże katorżniczą robotę, ale trzeba przyznać, że efekt był imponujący. Fale delikatnie spływały jej po plecach, a część grzywki zakrywała lewą część twarzy. Sprawdziła jeszcze raz swój stan i, spryskawszy się delikatnymi perfumami, których zapach zawsze jej towarzyszył, wyszła do stołówki. Wchodząc na salę, z uśmiechem podeszła do kucharza i poprosiła o swoją porcję. Czekając na reakcję człowieka, rozejrzała się po stołówce szukając znajomych twarzy.
  11. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Mi również-powiedziała Marie- W sumie to przepraszam was, że tak zaczepiam znikąd. Idziecie gdzieś?
  12. MewTwo

    [Zapisy] Czarny Zakon

    Imię: Jeanne "Jean" Nazwisko: de Navarre Wiek: 18 lat Innocence: Typ pasożytniczy Innocence Jean objawiło się na jej dłoniach. Prawa ma niezwykle widoczne naczynia krwionośne i jest niezwykle delikatna, a przez to- podatna na urazy, dlatego też dziewczyna ukrywa ją za skórzaną rękawiczką. Lewa dłoń pokryta jest dziwnym naskórkiem chropowatym, a jednocześnie ciepłym w dotyku. Ciągnie się on na wysokość łokcia w kształt spirali okalającej ramię. Podczas używania swoich umiejętności, dłonie pokrywają się jasnozieloną poświatą. Na prawej dłoni efekt ten podkreśla zazielenienie się naczyń krwionośnych, a na lewej-zrogowaciałego naskórka. Innocence Jeanne jest bardzo specyficzny. Pozwala uzdrawiać ludzi nawet z ciężkich ran zadanych w bezpośrednim starciu. Jednak ma to konkretną cenę. Mimo skuteczności tej natychmiastowej kuracji, ma ona niezwykle negatywny wpływ na Jean. O ile leczenie lekkich lub powierzchownych ran nie zabiera jej wiele energii, o tyle w przypadku ciężkich mogą spowodować potężne osłabienie a nawet omdlenie dziewczyny co wyłącza ją z walki na dość długi czas. Wygląd: Jean jest średniego wzrostu nastolatką. Jej włosy to burza złotych,gęstych fal sięgających do pasa. Najczęściej dziewczyna po prostu je czesze i stara się ich nie związywać, no chyba, że jest to wymagane przez aktualną sytuację. Jej twarz można porównać do marmurowego posągu- bez żadnych skaz, szlachetnie biała a jednak delikatna cera. Nos nieduży, osadzony praktycznie na środku twarzy, nieco zadarty. Oczy bardzo duże, z wydatnymi tęczówkami w kolorze błękitu oceanu, niezwykle soczysty odcień. Okryte są długimi, grubymi rzęsami. Brwi wąskie, zadbane. Usta nieduże aczkolwiek nieco wydatne. Klatka piersiowa jest szeroka w barkach, co jest niezwykłe jak na kobietę. Długie ramiona które są częściowo zdeformowane przez Innocence, przez co dziewczyna chowa większość ich za długimi rękawiczkami ze skóry. Piersi niezbyt duże, wraz z resztą ciała chowają się za standardowym mundurem Zakonu. Nogi długie i smukłe, aczkolwiek nie patykowate, odziane są w opinające spodnie nie krępujące ruchów, zapięte grubym paskiem. Stopy nieduże, zawsze zadbane, ubrane w lekkie buty wojskowe, sięgające do 3/4 łydki. Jean jest postury szczupłej, dodatkowo wyeksponowanej przez dokładnie opinający ciało strój. J Mniej-więcej wygląd twarzy i włosów: Charakter: Jean jest dziewczyną niezwykle charakterną i pyskatą, czego nie udało się skorygować nawet przez trening w Zakonie. Potrafi się odezwać niezwykle wrednie nawet do przełożonych i zakwestionować ich decyzję jeśli wyda się jej bezsensowna. Ponadto, często wybucha śmiechem w najmniej odpowiedniej sytuacji. Jest to spowodowane tym, że przypomina sobie zabawne sytuacje i stara się zmusić do śmiechu swoich kompanów. A skoro już o tym mowa, to Jeanne, również ze względu na swoją Innocence, jest im niezwykle lojalna i stara się pomagać na każdym kroku, co niektórych może zacząć denerwować. Ponadto, jest bardzo gadatliwa i może zacząć rozmawiać z ludźmi nawet wtedy, gdy nie mają na to ochoty. A gdy partnerów do rozmowy zabraknie, lub gdy chce coś głośno przemyśleć- mówi sama do siebie, czasem nawet prowadzi kłótnie. Historia postaci: Jeanne urodziła się w arystokratycznej rodzinie francuskiej, pochodzącej z Navarry. Będąc niedalekimi krewnymi rodziny królewskiej francuskiej monarchii żyli w dostatku, nie raz będąc gośćmi na Wersalu. Tak było, do czasu urodzin 7 już dziecka, którym była właśnie Jeanne. Dziewczynka nie była najsilniejszym noworodkiem urodzonym w jej rodzinie. Jej matka, z pochodzenia Hiszpanka, podczas ciąży skarżyła się na braki zdrowotne, a ostatnie trzy miesiące spędziła w sypialni. Gdy dziecko w końcu przyszło na świat, radości nie było końca. A przynajmniej dopóki dziewczynka nie osiągnęła dojrzałości... W wieku 14 lat na jej ramionach pokazały się znaki obecności Innocence. O ile prawa dłoń jeszcze nie objawiała tak bardzo obecności tego niezwykłego pierwiastka. to lewa dłoń była w znacznie gorszym stanie niż dziś. Praktycznie cała była pokryta czymś na kształt rybiej łuski, sięgającej aż do obojczyka. Był to najgorszy okres w życiu dziewczynki. Odwrócili się od niej wszyscy przyjaciele, ojciec nakazał odizolowanie jej od reszty rodzeństwa. Jean siedziała sama w swoim pokoju, odwiedzana jedynie przez matkę i służkę, z którą i tak nie mogła się porozumieć. Dzięki zabiegom matki sprowadzono do niej najlepszego medyka w całej Francji. Jako że był on duchownym, rozpoznał obecność Innocence w ciele dziewczynki i powiedział rodzicom, że jeśli za pół roku "choroba" nie ustąpi, zabierze ją do sanatorium. Mimo rozpaczy, przyjęli to do wiadomości a Jeanne pozwolono na normalne życie. Po ok. miesiącu od opuszczenia swojego dworku, podczas zabawy w ogrodzie rezydencji, dziewczynka, biegając wśród labiryntu z żywopłotów, zauważyła dziwnego człowieka. Podeszła do niego niepewnie a ten, gdy tylko ją zobaczył, zacharczał dziwnie i rzucił się na nią z okropnym krzykiem. Na pisk dziewczynki strażnicy szybko ją znaleźli i obronili przed rzucającym się osobnikiem. Nikt nie wiedział wtedy, że taka sytuacja powtórzy się jeszcze nie raz. W końcu minął rok, i mimo że "choroba" znacznie zmniejszyła swój zasięg, obejmując aktualny zasięg, dziewczynka nie wychodziła z domu. Ataki były coraz częstsze a przed jej pokojem stało 4 strażników, nie przepuszczających nikogo. Przyjechał natomiast lekarz, który badał dziewczynkę rok wcześniej. Po długiej rozmowie z rodziną Jeanne, udał się do pokoju młodej szlachcianki. Rozkazał strażnikom nie wpuszczać do pokoju nikogo, nawet najbliższej rodziny. Usiadł przy sekretarzyku i zaczął dziewczynce wyjaśniać, czym jest tajemnicza "choroba". Powiedział, że jest to dar, a nie przekleństwo jak mogłoby się wydawać i poprosił aby pokazała mu dłonie. Wtedy stał się już całkowicie pewny, że ma do czynienia z Innocence oznajmił jej, że to, co może być dla niej chorobą, dla innych jest niezwykle użytecznym narzędziem. Zaciekawiona, zaczęła dopytywać a po dwugodzinnej dyskusji szlachcianka siedziała już w powozie, w drodze do szkoły Zakonu. Pierwszy raz Jeanne miała okazję użyć swojego Innocence bardzo szybko, gdy w trakcie podróży powóz został zaatakowany przez bandę akum. Dziewczynka, na wyraźne polecenie swojego nowego opiekuna, została w obozie, jednak ciekawość przezwyciężyła poczucie obowiązku. Jean wyszła z powozu i zauważyła swojego opiekuna, leżącego obok dwóch innych ciał. Podbiegła do niego i upadła na kolana, płacząc. Prosiła go, aby jej nie zostawiał, że sobie nie poradzi. Zaczęła zdejmować mu ubranie chcąc zatamować krwawienie i wtedy, nieświadomie, użyła swojej mocy. Jej dłonie ogarnęła jasnozielona poświata a rany znajdujące się pod nimi błyskawicznie się zagoiły. Jeanne zaczęła leczyć mężczyznę a gdy ostatni uraz się zasklepił, zemdlała. Obudziła się po tygodniu, we Włoszech. Tam też dowiedziała się o tym, co będzie robić w przyszłości... Informacje dodatkowe: Jeanne, mimo dość surowego życia, pozwala sobie na trochę luksusu. Jej osobie zawsze towarzyszy zapach kwiatu pomarańczy i jaśminu,a włosy zawsze są starannie wypielęgnowane. Niektóre jej żarty są beznadziejne, a mimo to ona się z nich śmieje.\ Ładna karta? :3
  13. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    Dziewczyna, nie bardzo wiedząc co ma ze sobą zrobić, po prostu wyszła z jadalni. Zauważyła dziewczynę i chłopaka. "W sumie i tak będziemy musieli się poznać" pomyślała i podbiegła do nieznajomych: -Hej. Jestem Marie. Miło was poznać.
  14. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    Dziewczyna zeskoczyła z ławki i zmieniła się z powrotem w człowieka. Podniosła szybko bluzę z ziemi ale nie założyła jej, było ciepło. -Jasne, czemu nie-odpowiedziała Marie i uśmiechnęła się do Cery'ego. Owinęła sobie bluzę wokół bioder i czekała na ruch chłopaka.
  15. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    Zwierzak kiwnął głową na potwierdzenie. Rozłożył się wygodnie na ławce i leżał, jakby na coś czekając. Łapą zaczęła delikatnie przesuwać po końcu rękawa kolegi. Marie nie wiedziała nawet, czemu robi rzeczy typowe dla zwierząt będąc w ich formie. Ciężko przychodziło jej wtedy mówienie.
  16. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Do końca nie wiem jak to działa. Ale chyba mogę się zmienić we wszystko co chcę. Najchętniej przybieram jedną konkretną formę-powiedziała Marie i zaczęła myśleć jak czuje się to zwierzę, jak myśli, jak się porusza. Jej ciało zaczęło się zmniejszać i pokrywać puszystym, delikatnym i gęstym białym futrem. Nos zmniejszył się, kły wydłużyły a podniebienie znacznie stwardniało. Z końca pleców wypuścił się długi fragment ciała który po chwili także obrósł futrem. Dziewczyna stała się tak mała, że mogła schować się cała w swojej bluzie. Stanęła na czterech, teraz już, łapach i próbowała się wyczołgać spod ubrania, jednak było ono za ciężkie. Postanowiła więc poprosić o pomoc Cery'ego. -Meow- zamiauczała Marie, będąca teraz kotem z białą, puszystą sierścią, rudym paskiem ciągnącym się od głowy, całkowicie rudej do ogona. Wyglądała niezwykle zabawnie gdy szarpała łapami bluzę.
  17. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    Czekając na odpowiedź chłopaka, Marie wstała z ławki i położyła się na trawie obok. Przez panującą pogodę była nieco senna więc ziewnęła głęboko i przeciągnęła się. Kaptur opadł jej na głowę i nieco zakrył pole widzenia, jednak nie chciało się jej go poprawiać. Ułożyła się wygodnie i czekała na odpowiedź Cery'ego.
  18. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Czyli w sumie elfy powinny być bardzo przyjacielskie-powiedziała- Nie znaczy, że ty nie jesteś, mówię tak ogólnie. "Może teraz ja zmienię nieco temat" pomyślała, przegryzając wargę. -Ciekawi mnie do jakiego domku trafię.Troszeczkę się denerwuję co mogę tam zobaczyć.
  19. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Dzięki. W sumie długo myślałam, czy to nie wygląda aby nazbyt dziecinnie ale stwierdziłam, że skoro mi się podoba to w sumie czemu nie. Na zimniejsze dni mam w sumie jeszcze czapkę z podobnymi uszkami no ale nie mam jej teraz przy sobie-odpowiedziała- Płynne przejście na inny temat. Punkt dla ciebie. Ale może powiesz mi więcej na temat tego uspokajania?
  20. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -A ukrywanie się to też nie zamknięcie? W końcu możemy chodzić tylko sobie znanymi ścieżkami, uważać na każdym kroku, żyć w ciągłym stresie, że ktoś nas znajdzie. Ale zgadzam się z tobą, mon amis, wolałabym się ukrywać. Zresztą, przyszłoby mi to niezwykle łatwo-powiedziała, kończąc uśmiechem
  21. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Oui, to znaczy tak. Zwłaszcza na południu, chociaż Paryż także jest piękny-odpowiedziała- No ale cóż, tu także jest przyjemnie...chyba. Trochę smuci mnie, że ludzie nazywają nas trudną młodzieżą.
  22. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Ceri-powtórzyła, zmiękczając końcówkę imienia nowego przyjaciela-Zapamiętam, a przynajmniej tak myślę. Uśmiechnęła się, gdy chłopak zaproponował jej miejsce. Usiadła na ławce i zaprosiła go do siebie. -Prędzej czy później każde z nas by się poznało. Ale taka godzina wymuszonej rozmowy raczej w tym nie pomaga.-odpowiedziała-Skoro już wiesz, że pochodzę z Francji, może powiesz mi coś o sobie poza tym, że jesteś elfem.
  23. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Oui-powiedziała, po czym poprawiła się- To znaczy, tak. Przepraszam cię za to, ale trochę ciężko przychodzi mi pozbycie się nawyków. Masz na imię Cera, tak? powiedziała, wskazując ławkę.
  24. MewTwo

    [Gra] Wodospady Cienia

    -Tres bien. Chodźmy więc-powiedziała dziewczyna, chwyciła chłopaka za rękę i zaczęła ciągnąć go w stronę wyjścia. Nie wiedząc co zrobić z krukiem pokazała mu, żeby dołączył do swojego właściciela.
×
×
  • Utwórz nowe...