-
Zawartość
707 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez WładcaCiemnościIWszelkiegoZła
-
Po wejściu do namiotu Rocket chwilkę myślał nad tym, co wziąć. W końcu spakował standardowy ekwipunek żołnierski, w skład którego wchodziła kolczuga, hełm oraz krótki, 9mm pistolet firmy "Glock". Do tego zdjęcie swoje i swojej rodziny, kilka kartek, pióro z atramentem i prowiant z kilkoma litrami wody, które wziął z domu. Jego wyrzutnia powinna jechać w ciężarówce z amunicją i brońmi, w końcu nie należała ona do niego, lecz do wojska. Tak przygotowany czekał na wyruszenie.
-
- Zawiła, aczkolwiek poprawna odpowiedź. Musisz to zanieść do Canterlotu, do domu Lucky Hope. Dostarczenie do kopyt własnych. Czeka cię smaczna nagroda. No... To bierz to i leć. - powiedział Rocket wkładając krukowi list do dzioba.
-
- Jaką mam pewność, że dostarczysz to, co masz dostarczyć tam, gdzie masz to dostarczyć? - spytał Rocket bardziej z obowiązku niż z nieufności. Wielki, czarny ptak zaimponował mu swą dostojnością. Jak nie jak, spytać zawsze warto.
-
Rocket przypatrzał się ptakowi. Wyglądało na to, że znalazł to, czego szukał. Tylko teraz jak przetestować gołębia? Rocket postanowił, że po prostu przywiąże ów list do nogi skrzydlatego i poda mu swój Canterlocki adres. Ale najpier trzeba przekonać do siebie gołąbka. Kuc wystawił w kierunku ptaka nóżkę, mając nadzieję, że do niej podleci.
-
Dżem jest tak słabym hejterem Nutelli, że je ją codziennie... I lubi marmoladę.
-
Treść mojego snu ocenzurowana, bo r34 Dziękuję za uwagę
-
Rocket postanowił napisać list do żony. Brzmiał on mniej-więcej tak: Droga Lucky, Piszę to we wtorek, 2 kwietnia. Nie wiem kiedy, i czy w ogóle ten list do ciebie dojdzie. Dziś ostatni dzień, w którym mogę to napisać. Ostatni dzień, w którym jestem pewny, że żyję. W nocy wyruszamy. Oboje dobrze wiemy, że mogę nie powrócić do domu. Gdyby coś mi się stało... Opiekuj się naszym dzieckiem, znajdź sobie kogoś, kto pokocha ciebie i nasze dziecko jak swoje. Bądź szczęśliwa. Obyśmy jednak oboje byli szczęśliwi... Kocham Cię, Big Rocket. Teraz wystarczyło znaleźć kogoś, kto dostarczyłby list do adresatki...
-
Rocket w milczeniu dokończył jeść. Nie rozumiał nowo poznanej towarzyszki. Powinna się cieszyć, że jako jedyna może walczyć o swój kraj, o wolność Equestrii. Po skończonym posiłku poszedł trochę zakonserwować swoją wyrzutnię, to może się przydać.
-
- Spójrz na to z innej strony. Może i jesteś jedyna, ale i dzięki temu najlepsza. - powiedział zajadając pyszne jedzonko operator wyrzutni rakiet. Uśmiechnął się. - Jak masz na imię? Ja jestem Big Rocket.
-
Hejka Fluttershy, Kanapka Stachul, jak wam mija dzień? :3 1. Często słuchasz ludzkiej muzyki? Jeśli tak, to jaki jest twój ulubiony zespół? 2. Odwiedziłaś kiedyś kraje sąsiadujące z Equestrią? 3. Wolisz Stachula z brodą i wąsami czy bez nich? No, oto i moje trzy pytanka. Trzymajcie się!
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Magic użył całej resztki swoich sił, by spróbować wypuścić w kierunku strażnika, który go zranił, wiązkę najsilniejszego zaklęcia, jakie znał. Zaklęcia dezintegracji. Upadł po tym bez sił na ziemię. Edit: Ja może wyjaśnię, na czym polega to zaklęcie. Otóż tak - zaklęcie dezintegracji niszczy atomy danego ciała. Np. wymierzone tylko w róg robi z jednorożca kuca ziemnego, a w nogę - czyni kaleką. Wymierzone w ciało ogólnie, może je całe zniszczyć, nie pozostawiając zwłok, ale równie dobrze może "odciąć" połowę ciała czy jakąś jego część. Zaklęcie nie było z wiadomych względów pokazane w serialu, choć jest wykorzystane w wielu FFach. -
- Jest tylko jeden sposób na odwrót i udowodnienie czegoś innym. - powiedział Rocket. - Trzeba zrobić Gryfom z d*py jesień średniowiecza, zapamiętają, że z nami się nie zadziera.
-
Rocket podszedł po swój przydział jedzenia i szybko przysiadł się do znudzonego kuca. Nie miał pojęcia, dlaczego jego towarzysz nie chce jeść - w końcu to ostatni dzień przed walkami... - Jak się je? Dzisiaj wyruszamy, trzeba być w formie.
-
"Zjadłbym coś." - pomyślał ogier. Był niedaleko końca trasy i smacznego obiadku. Być może jednego z ostatnich normalnych...
-
Nudziło mi się u babci i postanowiłem wymyśleć nick, którego użyję następnym razem. I tak się złożyło, że następny raz był tu... A genezy nicku jako takiej nie ma, ot, zlepek kilku ciekawych słów
-
Rocket poczekał na swoją kolej, wziął rozbieg. Może i jak na ziemskiego kuca był średnio sprawny fizycznie, ale ma świetne oko - inaczej nie obsługiwałby wyrzutni rakiet. Gdy znalazł się w odległości 25 centymetrów od płotka.
-
Mimo bólu kopytek - lekkiego, ale zawsze - Rocket przyśpieszył. Im szybciej zejdzie z tej górki, tym szybciej przejdzje tor treningowy. "Będzie ciekawie, oj, będzie..." - pomyślał, patrząc na swój cel.
-
- Hm... Czemu nie. Ale jakimś super-botem nie jestem, więc gdybym został z tyłu, to nie czekaj na mnie. - Powiedział z uśmiechem Rocket, po czym ruszył do przodu.
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
A to skubany... Obronił się. No cóż, czas powrócić do miecza... W tym momencie usłyszał głos Graphite'a i odkrzyknął: Może i masz rację, ale jestem pewien, że Pokemona sobie z nim poradzi, teraz trzeba dokończyć nasze dzieło! - po czym spróbował zdekapitować mieczem Podmieńca. -
- No cóż... Osobiście wolę określenie zawodowy żołnierz, ale dureń też nieźle brzmi. - powiedział lekko się uśmiechając kucyk ziemny. - Uważaj na nogi, bo się okaże, że będziesz pierwszą ofiarą tej wojny przez głupiego kamyka. Wyobrażasz sobie, co by z ciebie zostało, gdybyś się tak wywrócił podczas bitwy? - całkiem poważnie spojrzał na towarzysza. Dzisiaj żarty się kończą, za to zaczyna walka o dobro Equestrii...
-
- Wiesz... Zapisałem się do wojska jeszcze zanim poznałem Lucky. Cóż, można powiedzieć, że mam to w genach, ale nie chcę się w to zagłębiać. Poza tym... Praca jak każda inna, a przecież tacy np. poławiacze krabów łatwiej od nas nie mają, my jesteśmy tylko potrzebni w okresie wojny. - odpowiedział ze spokojem Big. Wojsko dla niego było przyjemną, aczkolwiek w nagłych wypadkach niebezpieczną pracą, nie przymusem. Chociaż taki "nagły wypadek" miał się nigdy nie wydarzyć...
-
- Żonę w 3 miesiącu ciąży. Boję się, że moje dziecko będzie wychowywać się bez ojca... Ale staram się o tym nie myśleć. A, i pamiętaj - najważniejsze jest wybicie kilku pierwszych szeregów wroga, wtedy szanse na przeżycie wzrastają o wiele dla całego oddziału. Podejmujesz największe ryzyko, lecz możesz zdobyć największą chwałę. - Odpowiedział ogier z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
-
Plusem jest to, że "informacja zniknęła szybciej, niż się pojawiła" - zwykle Prima Aprilisowe żarty zostają co najmniej do 2 kwietnia, a tu proszę... Nadal jest to jednakże niepewna informacja, choć czego tak naprawdę możemy być pewni?
-
- Hm... No, z fizycznego punktu widzenia, by cię zabić, musiałaby cię wskrzesić, tak więc szczęście w nieszczęściu. - Powiedział i się roześmiał. - Mimo, że służę już tu kilka lat, to też moja pierwsza bitwa, do tej pory była sama teoretyka... Dobrze, że ja tu obsługuję tylko wyrzutnię rakiet, mam większe szczęście niż ci z pierwszego szeregu. A właśnie, gdzie ty walczysz? - zapytał z ciekawością wypisaną na twarzy Rocket.
-
- Oczywiście, zawsze o takiej marzyłem! Gdy już wrócimy z tej "wyprawy", to na pewno zatrudnię cię w moim domu, będziesz mnie tak budził co poranek! - odpowiedział z sarkastycznym spojrzeniem ogier. Steel może i nie był najmilszym kucem, ale właśnie dlatego na pewno przyda się przy torturowaniu szpiegów.