Skocz do zawartości

WładcaCiemnościIWszelkiegoZła

Brony
  • Zawartość

    707
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez WładcaCiemnościIWszelkiegoZła

  1. Po wejściu do namiotu Rocket chwilkę myślał nad tym, co wziąć. W końcu spakował standardowy ekwipunek żołnierski, w skład którego wchodziła kolczuga, hełm oraz krótki, 9mm pistolet firmy "Glock". Do tego zdjęcie swoje i swojej rodziny, kilka kartek, pióro z atramentem i prowiant z kilkoma litrami wody, które wziął z domu. Jego wyrzutnia powinna jechać w ciężarówce z amunicją i brońmi, w końcu nie należała ona do niego, lecz do wojska. Tak przygotowany czekał na wyruszenie.
  2. - Zawiła, aczkolwiek poprawna odpowiedź. Musisz to zanieść do Canterlotu, do domu Lucky Hope. Dostarczenie do kopyt własnych. Czeka cię smaczna nagroda. No... To bierz to i leć. - powiedział Rocket wkładając krukowi list do dzioba.
  3. - Jaką mam pewność, że dostarczysz to, co masz dostarczyć tam, gdzie masz to dostarczyć? - spytał Rocket bardziej z obowiązku niż z nieufności. Wielki, czarny ptak zaimponował mu swą dostojnością. Jak nie jak, spytać zawsze warto.
  4. Rocket przypatrzał się ptakowi. Wyglądało na to, że znalazł to, czego szukał. Tylko teraz jak przetestować gołębia? Rocket postanowił, że po prostu przywiąże ów list do nogi skrzydlatego i poda mu swój Canterlocki adres. Ale najpier trzeba przekonać do siebie gołąbka. Kuc wystawił w kierunku ptaka nóżkę, mając nadzieję, że do niej podleci.
  5. Dżem jest tak słabym hejterem Nutelli, że je ją codziennie... I lubi marmoladę.
  6. Treść mojego snu ocenzurowana, bo r34 Dziękuję za uwagę
  7. Rocket postanowił napisać list do żony. Brzmiał on mniej-więcej tak: Droga Lucky, Piszę to we wtorek, 2 kwietnia. Nie wiem kiedy, i czy w ogóle ten list do ciebie dojdzie. Dziś ostatni dzień, w którym mogę to napisać. Ostatni dzień, w którym jestem pewny, że żyję. W nocy wyruszamy. Oboje dobrze wiemy, że mogę nie powrócić do domu. Gdyby coś mi się stało... Opiekuj się naszym dzieckiem, znajdź sobie kogoś, kto pokocha ciebie i nasze dziecko jak swoje. Bądź szczęśliwa. Obyśmy jednak oboje byli szczęśliwi... Kocham Cię, Big Rocket. Teraz wystarczyło znaleźć kogoś, kto dostarczyłby list do adresatki...
  8. Rocket w milczeniu dokończył jeść. Nie rozumiał nowo poznanej towarzyszki. Powinna się cieszyć, że jako jedyna może walczyć o swój kraj, o wolność Equestrii. Po skończonym posiłku poszedł trochę zakonserwować swoją wyrzutnię, to może się przydać.
  9. - Spójrz na to z innej strony. Może i jesteś jedyna, ale i dzięki temu najlepsza. - powiedział zajadając pyszne jedzonko operator wyrzutni rakiet. Uśmiechnął się. - Jak masz na imię? Ja jestem Big Rocket.
  10. Hejka Fluttershy, Kanapka Stachul, jak wam mija dzień? :3 1. Często słuchasz ludzkiej muzyki? Jeśli tak, to jaki jest twój ulubiony zespół? 2. Odwiedziłaś kiedyś kraje sąsiadujące z Equestrią? 3. Wolisz Stachula z brodą i wąsami czy bez nich? No, oto i moje trzy pytanka. Trzymajcie się!
  11. Magic użył całej resztki swoich sił, by spróbować wypuścić w kierunku strażnika, który go zranił, wiązkę najsilniejszego zaklęcia, jakie znał. Zaklęcia dezintegracji. Upadł po tym bez sił na ziemię. Edit: Ja może wyjaśnię, na czym polega to zaklęcie. Otóż tak - zaklęcie dezintegracji niszczy atomy danego ciała. Np. wymierzone tylko w róg robi z jednorożca kuca ziemnego, a w nogę - czyni kaleką. Wymierzone w ciało ogólnie, może je całe zniszczyć, nie pozostawiając zwłok, ale równie dobrze może "odciąć" połowę ciała czy jakąś jego część. Zaklęcie nie było z wiadomych względów pokazane w serialu, choć jest wykorzystane w wielu FFach.
  12. - Jest tylko jeden sposób na odwrót i udowodnienie czegoś innym. - powiedział Rocket. - Trzeba zrobić Gryfom z d*py jesień średniowiecza, zapamiętają, że z nami się nie zadziera.
  13. Rocket podszedł po swój przydział jedzenia i szybko przysiadł się do znudzonego kuca. Nie miał pojęcia, dlaczego jego towarzysz nie chce jeść - w końcu to ostatni dzień przed walkami... - Jak się je? Dzisiaj wyruszamy, trzeba być w formie.
  14. "Zjadłbym coś." - pomyślał ogier. Był niedaleko końca trasy i smacznego obiadku. Być może jednego z ostatnich normalnych...
  15. Nudziło mi się u babci i postanowiłem wymyśleć nick, którego użyję następnym razem. I tak się złożyło, że następny raz był tu... A genezy nicku jako takiej nie ma, ot, zlepek kilku ciekawych słów
  16. Rocket poczekał na swoją kolej, wziął rozbieg. Może i jak na ziemskiego kuca był średnio sprawny fizycznie, ale ma świetne oko - inaczej nie obsługiwałby wyrzutni rakiet. Gdy znalazł się w odległości 25 centymetrów od płotka.
  17. Mimo bólu kopytek - lekkiego, ale zawsze - Rocket przyśpieszył. Im szybciej zejdzie z tej górki, tym szybciej przejdzje tor treningowy. "Będzie ciekawie, oj, będzie..." - pomyślał, patrząc na swój cel.
  18. - Hm... Czemu nie. Ale jakimś super-botem nie jestem, więc gdybym został z tyłu, to nie czekaj na mnie. - Powiedział z uśmiechem Rocket, po czym ruszył do przodu.
  19. A to skubany... Obronił się. No cóż, czas powrócić do miecza... W tym momencie usłyszał głos Graphite'a i odkrzyknął: Może i masz rację, ale jestem pewien, że Pokemona sobie z nim poradzi, teraz trzeba dokończyć nasze dzieło! - po czym spróbował zdekapitować mieczem Podmieńca.
  20. - No cóż... Osobiście wolę określenie zawodowy żołnierz, ale dureń też nieźle brzmi. - powiedział lekko się uśmiechając kucyk ziemny. - Uważaj na nogi, bo się okaże, że będziesz pierwszą ofiarą tej wojny przez głupiego kamyka. Wyobrażasz sobie, co by z ciebie zostało, gdybyś się tak wywrócił podczas bitwy? - całkiem poważnie spojrzał na towarzysza. Dzisiaj żarty się kończą, za to zaczyna walka o dobro Equestrii...
  21. - Wiesz... Zapisałem się do wojska jeszcze zanim poznałem Lucky. Cóż, można powiedzieć, że mam to w genach, ale nie chcę się w to zagłębiać. Poza tym... Praca jak każda inna, a przecież tacy np. poławiacze krabów łatwiej od nas nie mają, my jesteśmy tylko potrzebni w okresie wojny. - odpowiedział ze spokojem Big. Wojsko dla niego było przyjemną, aczkolwiek w nagłych wypadkach niebezpieczną pracą, nie przymusem. Chociaż taki "nagły wypadek" miał się nigdy nie wydarzyć...
  22. - Żonę w 3 miesiącu ciąży. Boję się, że moje dziecko będzie wychowywać się bez ojca... Ale staram się o tym nie myśleć. A, i pamiętaj - najważniejsze jest wybicie kilku pierwszych szeregów wroga, wtedy szanse na przeżycie wzrastają o wiele dla całego oddziału. Podejmujesz największe ryzyko, lecz możesz zdobyć największą chwałę. - Odpowiedział ogier z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
  23. WładcaCiemnościIWszelkiegoZła

    Dyskusja o spoilerach. Sezon IV

    Plusem jest to, że "informacja zniknęła szybciej, niż się pojawiła" - zwykle Prima Aprilisowe żarty zostają co najmniej do 2 kwietnia, a tu proszę... Nadal jest to jednakże niepewna informacja, choć czego tak naprawdę możemy być pewni?
  24. - Hm... No, z fizycznego punktu widzenia, by cię zabić, musiałaby cię wskrzesić, tak więc szczęście w nieszczęściu. - Powiedział i się roześmiał. - Mimo, że służę już tu kilka lat, to też moja pierwsza bitwa, do tej pory była sama teoretyka... Dobrze, że ja tu obsługuję tylko wyrzutnię rakiet, mam większe szczęście niż ci z pierwszego szeregu. A właśnie, gdzie ty walczysz? - zapytał z ciekawością wypisaną na twarzy Rocket.
  25. - Oczywiście, zawsze o takiej marzyłem! Gdy już wrócimy z tej "wyprawy", to na pewno zatrudnię cię w moim domu, będziesz mnie tak budził co poranek! - odpowiedział z sarkastycznym spojrzeniem ogier. Steel może i nie był najmilszym kucem, ale właśnie dlatego na pewno przyda się przy torturowaniu szpiegów.
×
×
  • Utwórz nowe...