Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Jak każdy szanujący się przywódca w świecie, w którym walczy się (a przynajmniej można założyć, że tak jest) bronią białą, także i król Sombra powinien opanować choćby podstawy posługiwania się nią. Nie wiemy o nim zbyt wiele, lecz przyjąwszy pewne logiczne założenia można sądzić, iż wymieniony, w swoim normalnym ciele, nie posługiwałby się tylko i wyłącznie magią, z całą pewnością zdając sobie sprawę z jej ułomności.

    • +1 1
  2. Nick: Łacińska nazwa bezsenności, co może nabrać dodatkowego sensu jeżeli weźmiemy pod uwagę zamiłowanie użytkowniczki do Pani Dnia. Wiecie, w sumie to ciężko zasnąć ze Słońcem przy samej twarzy.

    Avatar: Cadence chyba.Z mało widoczną rameczką oraz napisem .somnia. Nie mam do niego zastrzeżeń, też sobie kiedyś muszę kucykowy sprawić.

    Sygnaturka: Takoż i napis Somnia., tym razem w towarzystwie miasta z kryształu błyszczącego sobie w blasku dnia oraz skrystalizowanych Księżniczek. Do teraz nie mogę pojąc jak one byłyby w stanie żyć w tej formie. Ogólnie jest ładnie.

    Użytkowniczka: Kiedyś widywałem jej nick nieco częściej w różnych zakamarkach forum. Ciężko nie zauważyć, że uwielbia Celestię, co jest zasadniczą różnicą między nami. W internecie potrafi się tam, prawda, udzielić, popisać coś ciekawego, ale tak osobiście to nie miałem okazji jej poznać, dlatego nie oceniam.

  3. Grim Cognizance, z umysłem wypełnionym paskudnymi podejrzeniami bez słowa oddalił się od Yellowa i Wiktora, ażeby obmyć w czystej wodzie co się dało. Odszedł też dlatego, bo usłyszał coś o kasowaniu pamięci, a to już mu się naprawdę nie spodobało. Prychnął tylko z cicha, tak, by nie skupiać na sobie zbyt wielkiej uwagi. Musiał jakoś dać upust swojej irytacji.

     

    Po opłukaniu miecza, kolczugi oraz puklerza ciemnordzawy kucyk postanowił poświęcić dłuższą chwilę na pieczołowite zabezpieczanie tych przedmiotów przed rdzą. Przez cały ten czas rozważał gruntownie swoje położenie, zajmując się szczególnie czasem, jaki upłynął od początku wyprawy. Nagle zaczęły dręczyć go takie pytania jak: czy drużyna na pewno zdąży? Czy uda im się zlikwidować zagrożenie, jakim stała się Nightmare Moon i wyzwolić Equestrię? I wreszcie, co frapowało go najbardziej, czy jego dom dalej stoi tam, gdzie był? Nikt nie był w stanie na owe pytania odpowiedzieć, co powodowało narastanie w kucyku smutku, ale też i złości. Dla tego ostatniego uczucia znalazł sobie szybko obiekt.

     

    Wymruczał kilka ciężkich klątw pod adresem wszelkiej maści magików, czarownic, czarnoksiężników i temu podobnych. W głębi cały czas uważał, że to przez nich księstwo upadło. Zadufani w sobie wierzyli w moc zamiast w miecz i proszę, skończyło się bardzo źle. Życzył im miecza katowskiego, stosu, zarazy, głodu, szczurów oraz straszliwego gradu na ich pola, jeśli tacy jak oni jakieś posiadali. W sumie to wszystkiego na raz, w duchu formując cele dla złych życzeń z imienia. Wymienił Tego-Chama-Od-Skrzyń, Maskeda, Atlantisa, Sandstorm, które wszak nie poznał zbyt dobrze, Yellowa, Wiktora, dokładając wszystkie jednorożce jakie przyszły mu do głowy, a nawet i Rebona, z którym przecież już jako tako się pogodził. Najbardziej sklął Księżniczki, nie zostawiając na nich suchej nitki. Wpadł w nastrój, który mógł być porównany do rozpędzonego pociągu wbijającego się w budynek stacji. Zżymał się tym bardziej, że nie zwykł był okazywać zbyt często gniewu przy innych. Dość miał widoku przestraszonej Animal, chwytającego go jeszcze trochę za serce. Z uporem i mozołem prawdziwego rolnika dbał, by jego teraźniejszy ekwipunek przedstawiał się bez najmniejszego zarzutu. Dokładnie naostrzył miecz, po czym przetarł go znalezioną naprędce szmatą do połysku. Zajął się w ten sposób także kolczugą. To samo uczynił z pistoletem. Kilkukrotnie sprawdzał, czy mechanizm dobrze działa.

     

    Wreszcie ogier przeszedł do zajmowania się jukami. Starannie ułożył każdy w nich przedmiot, sprawdzając, czy jedzeniu oraz medykamentom nic w danej konfiguracji nie będzie. Przy okazji postanowił szybko posilić się i napić. Zjadł, popił,a potem znalazł właściwe ułożenie rzeczy w torbach, przywdział kolczugę. Miecz włożył do pochwy, pistolet zatknął za pas z drugiej strony, wpierw go ładując, a juki oczywiście umieścił na grzbiecie. Podjęte działania podziałały na niego uspokajająco, jak to praca. Ochłonął, choć klątwy cofał wybiórczo. W duchu przeprosił bowiem tylko Rebona, do którego nabrał szacunku od wypadku na farmie. Wciąż pamiętał błogosławieństwo, jakiego mu udzielił i na moment zrobiło mu się wstyd za ten wewnętrzny napad gniewu. Tylko na moment, ponieważ gniew i wstyd prędko zastąpił chłód.

     

    Grim, jak tylko skończył, rozejrzał się, by zorientować się w sytuacji. Dłuższy czas temu bowiem stracił z oczu Yellowa i Wiktora, a sam nie do końca potrafił rozeznać się jeszcze w podziemnym schronieniu rebeliantów. Ktoś uprzejmy pokazał mu, jak dojść. Postanowił kierować się prostym opisem "żółtego jednoroga, pegaza z job twoju karabinem i kompanii". Po parunastu minutach dotarł na miejsce. 

     

    Powitała go interesująca scenka. Jakaś klacz, pegaz, którą w pewnym stopniu kojarzył, nie posiadała się z gniewu, Atlantis próbował ją uspokoić, Animal kuliła się za tą nową, Sandstorm. Wszyscy pozostali wydawali się być cokolwiek zaaferowani.Tajemnicza maszyneria poruszająca się na dwóch kończynach powoli, ociężale zmierzała w stronę...

     

    - A niech to nagła i niespodziewana zaraza - Grim rzekł dość głośno, acz spokojnie, mierząc wzrokiem przybysza. - A już myślałem, że cię diabli wzięli. Mówią, nadzieja matką głupich - dodał jeszcze refleksyjnym tonem. Tymi słowami oraz skrzywieniem powitał Maskeda.

  4. Postanowiłem, że i ja włączę się w obchody tego święta. W sumie co mi szkodzi spróbować złapać coś fajnego. Zamykając oczy z impetem zanurzyłem głowę w tajemniczej cieczy. Miała dziwny posmak, jakoś tak kojarzył się z etanolem. A może to ja jestem przewrażliwiony? Nieważne, moczę się w tym płynie w zupełnie innym celu. Na ślepo schwyciłem zębami pierwszą rzecz, jaką udało mi się wyczuć. Wynurzyłem się szybko, aby nacieszyć się swą zdobyczą. W ustach mych tkwił... młotek? Kto u niespodziewanej zarazy wkłada do beczki z fantami młotek? Nie do końca uradowany, ale przekonany o użyteczności tego narzędzia ukryłem znalezisko w zanadrzu, mając w duchu nadzieję, że niedługo przyjdzie mi z niego jakiś pożytek.

  5. Jest! Udało się! Po całych czterdziestu kilku minutach ze wszystkich fragmentów owoców zmarnowanych na obrzucanie innych... istot tu zgromadzonych złożyłem dynię-Frankensteina! Muahahaha, to działa! Mam pocisk godny salwy honorowej z trzydziestu katiusz. Wypełniony euforią po stworzeniu tej wspaniałej potworności z dokładnością komputera kwantowego celuję we Włodzimierza. Rzucam dynią, zaciskając zęby w oczekiwaniu na piękne trafienie.


    Po prostu Tomek w swoich obliczeniach nie wziął pod uwagę siły wiatru, przez co stwór ląduje przed nogami Włodzimierza. Dynia niespodziewanie zaczyna warczeć i podskakując zaczyna gonić ofiarę po całym placu. Niestety stwórca nie cieszy się tym długo, bo na jego drodze staje wściekły, żądny zemsty Angel.

  6. Z siłą więźnia łagru ciskam swoją trzymaną na ten cel przez długie lata rachityczną dynią w Generalka. Sprawdzę, jaką to odpornością na uszkodzenia mechaniczne dysponuje.

     

    Po prostu Tomek celuje i... rzuca! Niestety, Generalek odskakuje w bok, lecz... dynia rozpryskuje się zaraz przed jego stopami, przez co jest cały w pomarańczowym miąszu.

  7. Hmmm. Pierwsze, opierdziel od góry do dołu za nieprawne przekroczenie granicy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, chamskie wejście do mojego pokoju oraz szeroko pojęte zło na świecie. Każdy powód jest dobry.

    Drugie, wsadziłbym cię z powrotem do tej szafy na dłuuugi czas. Kto wie, może nawet bym cię karmił.

    Trzecie, zabrałbym ci strój, siostrze by się spodobał.

    Czwarte, znalazłbym sposób by odesłać cię tam, skąd przybyłaś. Zamknięcie w szafie to kara.

     

    Co byś zrobił, gdyby z kranów zamiast wody ciekł kwas azotowy?

×
×
  • Utwórz nowe...