Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Grim wyraźnie ucieszył się po usłyszeniu najświeższych wiadomości z "frontu". Uśmiechnął się szeroko.

    - To nie mamy o czym rozmawiać. Idę z wami, skoro walka już trwa to przyłożę się do niej kontynuując wyznaczone zadanie. - oznajmił raźno. - Mogę zobaczyś się z tą całą Shadow, nie ma problemu.

    Zanucił sobie cicho jakąś wesołą piosenkę. Co tu dużo mówić, radował się z takiego obrotu sprawy. Ale na chwilę znów spochmurniał, gdy przez głowę przeleciała mu peewna myśl. "Kto będzie władać Equestrią po wojnie? Znów księżniczki? Nie lepiej kogoś wybrać?" Jednak nie wyraził swoich wątpliwości głośno. Czekał.

  2. Jakim cudem? zdążył pomyśleć Kupała widząc, jak miecz przeciwnika rozmywa się, nagle stając się paskudną partyzaną. Cięcie pod pachę wroga spaliło na panewce, lecz jeszcze nie wszystko było stracone. Kozak poderwał szaszkę, odskakując w tył. Musiał wyglądać teraz wielce zabawnie, jak jakiś wiatrak, ale nie przejmował się. Cios Alagura rozdarł szarawary oraz przeorał nogę mężczyzny. Rana nie była poważna, lecz wciąż dość głęboka, o poszarpanej krawędzi. Przyszedł jednak czas na kontratak. Brodacz twardo stanął na ziemi, błyskawicznie oceniając sytuację. Rycerzyk dziabnął kijaszkiem z wypadu, co prawie na pewno wystawiło na próbę jego równowagę. Dzielny syn Ukrainy postanowił utrudnić życie młodszemu "koledze", mając nadzieję wreszcie nieco go uszkodzić. Schwycił lewą ręką drzewce partyzany, po czym silnie pociągnął. Stał teraz bokiem do przeciwnika, więc przeprowadził kolejne cięcie, tym razem korzystając z oręża adwersarza niby z katowskiego pnia. Oczywiście nie zamierzał trafić w szyję, nawet się nie łudził. Szaszka popłynęła wzdłuż drzewca, prosto w kierunku dzierżącej je dłoni.

  3. Zerwałem się czym prędzej, bardzo szybko wciągając na siebie spłowiałą, niegdyś białą koszulkę i parciane portki. Z teleekranem się nie dyskutowało, choć namiastkę zadowolenia dawało ubliżanie w duchu instruktorce. Ty prukwo niewyżyta, ty gadzino partyjna, oby ci promieniowanie mózg wypaliło. Może zdawać się to lekko dziecinne, ale potrafi przynieść autentyczną ulgę, zwłaszcza o tak wczesnej godzinie. Zbyt długie doprowadzanie się do porządku było jednak podejrzane. Stanąłem więc na baczność przed urządzeniem, przywołując na twarz wyraz łagodnego optymizmu. Tak było najbezpieczniej. Teraz wystarczyło tylko poczekać, co "towarzyszka" z kineskopu wymyśli.

  4. Grim Cognizance przepełniony całkowitym, nawet jakby lekko nienaturalnym spokojem poczekał, aż drużyna skończy roztrząsać ostatnie wydarzenia. Tak, oni dyskutowali o pierdołach, zamiast działać. A najgorsze było to, że i on sam dał się porwać temu durnemu zwyczajowi. Na dodatek Animal znów się załamała, co wywołało w ogierze poczucie winy. W końcu klacz chce uwolnić kogoś dla niej ważnego. Zabawa się jednak skończyła, czas podjąć realne działania. Zamyślony, począł chodzić wolnym krokiem w kółko, słuchając tego, co mówili inni i intensywnie rozważając oraz oceniając różne alternatywy. Wiktor miał trochę racji, doświadczona drużyna zawsze miała większe szanse. Ale z drugiej strony, trzeba przecież obudzić lud, porwać go, poprowadzić do boju. Tam też przyda się ktoś, kto wie, którą stroną dzierżyć miecz. Kucyk podszedł bliżej towarzystwa, było widać, że chce coś oznajmić. Stanął pomiędzy towarzyszami, by być dobrze słyszanym.

     

    - Dobrze, drużyna drużyną, lecz co ze zrywem? Bo jak dotąd mamy mierne osiągi. Potrzeba zorganizować oddziały mające realną szansę przeciw Podmieńcom. Z tego co wyrozumiałem, rebelia była dotąd po części elitarnym ruchem. - rzekł tonem pewnym siebie, ale nie przemądrzałym. Potem nabrał powietrza i zapalił się. Oczywiste stało się, że wierzy w sens tego, co mówi. - Przekujmy więc ten ruch w powstanie ludowe! Niech każda wieś wyśle oddział do walki! Niech te cholerne robactwo przestanie czuć się jak u siebie! Wojna podjazdowa trwająca we dnie i w nocy, ciągłe nękanie przeciwnika. Oto, co pomoże zwyciężyć. Teraz sprawa jest prosta. Mogę ruszyć z wami, a mogę zostać tu, gdzie, jak sądzę, bardziej się przydam.

     

    Po wygłoszeniu tego, co chciał, Grim odsunął się na bok, dając tym do zrozumienia, że czeka na odpowiedzi reszty. Planował zostać tu z Brown Hay'em, ale był otwarty na sensowne argumenty przeciwko temu zamierzeniu.

  5. Grim lekko odsunął się, gdy Yellow niespodziewanie pojawił się tuż obok. Chyba nigdy nie pozbedzie się tego odruchu, wskazującego na niechęć do magii. A moze strach? Nieważne. Zadano mu pytanie.

    - To proste. Pomogę organizować powstanie. Powinienem robić to od początku. - wyjaśnił, po czym dodał szybko. - Jako kucyk ziemi czuję się do tego zobowiązany.

    Odwrócił się nieznacznie, by spojrzeć w oczy Wiktorowi. Taksował go wzrokiem, takim jakby oceniającym.

    - Czemu nie? Zapraszam, przyda się jakiś lotnik.

×
×
  • Utwórz nowe...