-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
- Ja się tam z Chrysalis nie rozliczałem. Ty też nie powinnaś, bo spartolisz sprawę. Chcemy przecież pokoju, prawda? - rzekłem prawie szeptem. Pociąg tocząc się w dal stukał, ale wolałem mieć pewność, że nas nikt nie podsłucha. - Dla pokoju mogę robić zamach stanu, ale w takim czymś nie pomogę. Kopyta do tego nie przyłożę.
-
- Że co? Wzięłaś to alicornowate coś? - nie za bardzo zrozumiał o co klaczce chodziło. Słowa zdały się być głośniejsze niż przypuszczał. Położył kopyto na głowicy miecza, gotów do obrony bądź ataku.
-
(Ja zamierzam wcielić planetę do ZRR. Ale książę, drogi Gandziu, musi być lisem i lwem. Co do Pawlexa, ma ktoś kontakt?)
Wszyscy żołnierze z pułkownikiem na czele zwrócili się w stronę królowej. Ich spojrzenia były zimne. Ciężko było patrzeć jej prosto w oczy bo to była chędożona żyrafa, ale jakoś dawali radę. Milcząco czekali na wyczerpującą odpowiedź. Jeden z nich poprawił gwiazdkę na czapce.
- A mogą odejść wolno? - pytanie strzeliło niczym morderca zza węgła.
-
Ban bo herezja!
-
Ban, bo to jest taka spamownia że ja pier:yay:.
-
Ogier uznał wyjaśnienie za wystarczające. Gdy usłyszał szepty, zaniepokoił się. Zaczął rozglądać się na boki i dawał baczenie na las wokoło. Nagle zrobił się bardzo ostrożny, co sprawiło, że szedł nieco wolniej.
-
Uznałem, że najrozsądniej będzie wypytać klacz Podmieńca o jej zamiary. Bo w końcu tak naprawdę jeszcze nic nie przedsięwzięliśmy.
- Co zamierzasz? - cicho zwróciłem się do niej, zajmując miejsce przy oknie. Poprosiłem Dusta, by siadł na przeciwko.
-
- I, cholera niestety. - wtrącił się z boku Grim Cognizance. Rozmowa schodziła na niebezpieczne tematy, co mu się bardzo nie podobało. Zwłaszcza, że uznawał magię za wybitnie nieprzydatną i groźną. - Dlaczego tu przyjechałeś?
-
Och, ja znaju...
Ban dla MasterBeziego za sianie propagandy.
I dla WaveX'a za futro wszędzie.
-
Pisze, ma dużo reputacji. Ciekawy avatar. Prawdopodobnie lubi tę dziwną bajkę, nie pamiętam jak się zwie. To chyba wszystko co mi o nim wiadomo.
-
- Coś ci nie wierzę. Ale to nie jest sprawa wiary. Porywasz i zmieniasz obywateli obcego państwa wbrew ich woli i osadzasz ich tu. Jakkolwiek by to nie wyglądało i cokolwiek byś nie powiedziała, jest to zbrodnia. Niestety, nie poprawiasz opinii, jaką o tobie miałem. I także dołączam się do żądania posła Sombralandu! Odpowiadaj jak pytają! - dyplomata mówił coraz głośniej. W jego oczach dostrzec można było płomień. Mówił z niezachwianą pewnością. No i z boku wyglądał trochę niecodziennie.
W oficerskiej czapce i z brodą sprawiał wrażenie powalonego pustelnika. Jeden z żołnierzy poklepał Rondla po ramieniu. Ten natychmiast uspokoił się w oczekiwaniu na odpowiedź.
-
Trockizm.
-
Fikus.
-
Ban bo okrucieństwo... Ach, nieważne.
-
- Jakoś nie zauważyłem. - powiedziałem. Ciężko było przezwyciężyć nieufność. - Ale chyba przyznam ci rację. Mogła czytać nam w myślach, a to byłoby raczej niefortunne. Na stację!
Nie czekając ruszyłem przodem. Oglądałem się tylko na Golden Dusta, czy nadąża i czy jest z nim wszystko w porządku.
-
Zdrawstwuj. Oczywiście masz na start . I fajna sygnaturka.
-
- Jeśli Sombraland rozpocznie walkę, to i my dołączymy. A z tą całą księżniczką policzymy się osobno. - przerwał królowej poseł. - A co do duszy, to nie ma znaczenia. Pierzesz im mózgi jak Stalin Rosjanom.
Pułkownik skinął na jednego z żołnierzy. Ten zaś przekazał wszystko czego już się dowiedziano komisarzowi Kupale. Mobilizacja miała się już ku końcowi. ZRR podesłał jeszcze jeden okręt, o typowo wojskowych zastosowaniach. Wreszcie kolonia była w pełni funkcjonalna i samowystarczalna, fort obsadzony a Armia Czerwona gotowa do prowadzenia działań ofensywnych i obronnych.
-
Sekularyzacja.
-
Ban bo może zrobicie znowu kolejny wątek w offtopie.
-
Nie zaszczycając ich spojrzeniem powędrowałem w głąb ulic miasta. Poobserwowałem sobie trochę. Podszedłem trochę bliżej klaczy.
- Czekamy na informacje czy zmywamy się stąd? - zapytałem półgębkiem.
-
- A któż to znowu jest ta Celestia?
-
Tortuga.
(A zawsze pojawia się znienacka.)
-
Olmek.
-
- Czyli mam już sobie pójść? Dobrze więc. - odwróciłem się do wyjścia i powoli opuściłem salę tronową. To, że nie zwróciłem śniadania uznałem za osobisty sukces.
[Zabawa] Zbanuj użytkownika powyżej.
w Dawne Dzieje
Napisano
Ban bo niech spłonie w ogniu.