-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
Ban bo nie cierpię kotów.
-
Ban bo żadna grubsza zabawa nie odbędzie się bez Sowietów. Chętnie dołączę.
-
Ciemnordzawy kucyk spojrzał na alchemika z wyraźną niechęcią. Znów odchrząknął. Powinien napić się choć wody. No ale trudno już, trzeba iść, póki jasno.
- Masz. - nie zamierzał mówić nic więcej. Wciąż nie ufał Rebonowi, poza tym nie lubił zaczynać rozmowy. Milcząc więc szedł miarowym, długim krokiem za pegazicą. Znał tę technikę od ojca. Mógł tak przejść wiele kilometrów, zanim padłby ze zmęczenia. Znów usłyszał głos Animal. Wydawał się taki miły i łagodny. Zwłaszcza w porównaniu z jego własnym skrzypieniem.
-
- To czekam w takim razie. - stwierdziłem chłodno. - Mój przyjaciel był torturowany i groziła mu przemiana. Dziesiątki innych kucyków dzielą jego los. Ale może masz rację.
Jeśli Cadence załatwi sprawę bez rozlewu krwi, także i ja nie będę musiał porywać się z motyką na słońce. Jak dla mnie świetnie. Kiedy ona pogodzi dwa zwaśnione narody, ja wrócę na rolę a Dust do siebie. I wszyscy będą szczęśliwi.
-
- Słuszna uwaga, towarzyszu.
-
- Albo poprowadzi nas Animal Heart, albo w stronę przeciwną do słońca. - stwierdził krótko. - Zaopatrz się na drogę. I coś ty tam robił? - powiedział chłodno, choć bez agresji Grim. Sam sprawdził, czy miecz gładko wysuwa się z pochwy. Zamachał nim kilka razy na próbę i przetarł swoją peleryną. Po chwili takiego nieskładnego wymachiwania schował broń i naciągnął mocniej uszankę. Zakasłał i znów splunął. Dawno nie pił cydru. Suszyło go jak cholera.
Usłyszał słowa klaczy i bez dalszych deliberacji podążył powoli za nią. Smutno spojrzał jeszcze na kamień na polanie i zacisnął usta.
-
Trzymałbym za niego kciuki.
Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że w wyniku śmierci Celestii ustanowiono Equestriańską SRR i ja zostałem sekretarzem?
(Atak megalomanii!)
-
Ban bo przynajmniej nic im nie jest.
-
Quad.
Poker czy ruletka?
-
Tadżykistan.
-
Ban bo pominąłeś moich czekistów.
-
Taśmociąg.
-
- To będziemy się zbierać. Pójdziemy w stronę wyjścia z lasu. Ty, Animal, mieszkałaś tu już dlatego poprowadzisz. Pytania? - oznajmił zgromadzonym rzeczowym tonem ogier. Jakby mówił o pogodzie lub kwiatkach, nie o niebezpiecznej wyprawie. Założył swoje juki. Prowiant już miał uzupełniony. Spojrzał jeszcze na płaski kamień na polanie. Kwiatek delikatnie połyskiwał w słońcu. "To pewnie rosa" pomyślał kuc. Skinął kamieniowi głową i odwrócił się. Zaszeptał coś cicho.
- Do zobaczenia kiedyś, mamo.
-
Ban bo was nie widziałem. Szkoda, to musiało być piękne.
-
Skręciłbym jej kark i uciekł.
Co byś zrobił będąc w pobliżu?
-
- Nie moimi. Jeszcze. - powiedział znacząco pułkownik. Wyraz jego twarzy nie zmienił się, gdy usłyszał co to za stwory. Towarzysze z tyłu już też nic po sobie nie okazywali. Wszyscy butnie patrzyli królowej prosto w oczy, mimo niskiego wzrostu (metr osiemdziesiąt, lol). - No i wciąż zostaje kwestia niewoli.
-
(Nie. Powiedziałem, że był torturowany.)
- Wiem o tym bardzo dobrze. Wiem też co oznaczają. Wojnę. - powiedziałem dobitnie. Ale w mojej głowie kiełkował powoli plan, który mogłem zrealizować dopiero w Equestrii. Doprowadzić do wojny. Korzystając z zamieszania wywołać rewoltę, obalić księżniczki i pogodzić się z Podmieńcami.
-
- Powiedziałem, że będziemy wspierać Sombrę, czy jak mu tam było. Zgadzamy się, że uprowadzanie inteligentnych stworzeń jest złe. Dużo czy nie, to niewolnictwo i według prawa ZRR jest karane 20 latami obozu pracy. Wspieramy żądanie pełnej rekompensaty. - wtrącił się niespodziewanie Rondel. Niezbyt wiedział o co chodzi, mógł stwierdzić, że to nic dobrego. - I co to za Ga...coś tam?
-
Grim przysłuchiwał się rozmowie z boku, zatopiony w myślach. Teraz już wiedział czemu Atlantis zachowywał się tak dziwnie. Nawet nie przypuszczał, że to miłość. Ogier nie zaznał tego uczucia od śmierci matki, co równało się dziesięciu długim latom. Latom pracy, zmartwień i samotności. Podszedł znów do drzewa i swych rysunków. Znalazł spory, płaski kamień i ułożył troskliwie na swym dziele, po czym umieścił na nim jakiegoś polnego kwiatka. Pochylił się i stał tak chwilę. Potem zwrócił się do reszty drużyny.
- Zebrać co chcecie, zwłaszcza prowiant. Opuszczamy ten las. - popatrzył po wszystkich. - Idziemy szukać reszty.
Usłyszał o naszyjniku alicornów i wezbrał w nim gniew. Nie miał jednak chęci się kłócić. Splunął tylko w trawę przy rozgadanej parze.
-
AK-47
Granat czy ładunek?
-
Po nieznanym dla niego okresie czasu zakończył melodię przeciągłym, niskim dźwiękiem. Wstał z klęczek. Uważając, by nie zatrzeć rysunku podszedł do drzewa i dotknął go czołem. Potem podszedł do Animal, ocierając oczy.
- Mówiłem, że będzie dobrze.
-
Ban za działalność kontrrewolucyjną.
-
Twoja sygnatura jest przede wszystkim użyteczna.
-
Przez chwilę patrzyłem w miejsce gdzie zniknęli. Nie podobało mi się, że tak sobie wchodzą i wychodzą. Jak duchy.
Pokrótce streściłem księżniczce historię, pomijając jednak fakty najważniejsze oraz to, że prowadzę Podmieńca. Nie zdradzę przecież klaczy, pomogła mi uratować przyjaciela.
Wojna - Sombra kontra my!
w Dawne Dzieje
Napisano
(Samo H)
- A zatem nie wiem czy dalsza rozmowa ma sens. - rzekł Rondel. - No bo jak siłą zamieniasz kucyki w takie coś, to raczej się nie dogadamy. Skoro były inteligentne wcześniej, to też miały swoje rodziny, domy i życia, prawda?