Pawło
Stanąłem przed niemal boleśnie znanym mi osiedlowym sklepikiem niby skazaniec pod czekającym na niego szafotem. Nawet jeśli miałbym pracować tutaj krótko, jako pomoc/elektryk/napraw-bo-nie-działa/czasem-kasjer, to i tak jakoś tak trochę źle się czułem. Nie fizycznie, oczywiście. Z moim ciałem było wszystko całkowicie w porządku. Nieco gorzej sprawa wyglądała z umysłem, a prowadziła mnie tutaj tylko jedna myśl. Tak trzeba, kolego Pawle, jeżeli chcesz zarobić na następną podróż bez sprzedawania się w niewolę albo zostawania kolejnym mieszkańcem Wołomina. Plus nie stawienie się na umówione spotkanie z potencjalnym kierownikiem było dla mnie po prostu złe. Nie poznałem jego głosu z ostatniej rozmowy, to już moja wina.
Wstąpiłem do piekielnego przybytku, żegnając się na prawosławny sposób jak tylko przekroczyłem próg, i podszedłem powoli ku kasie/kierownikowi, zależy kto na mnie czekał.
Iwan
Posiedzenie trwało w najlepsze. Zebrana przez Gierojewa demonstracja, obecnie zajmująca swoimi marszami kilka najważniejszych miejsc Moskwy, wliczając w to Plac Czerwony, wzbudziła w posłach innych frakcji różne reakcje. Zaczynały się na strachu i nienawiści, przechodząc przez pogardę, obojętność, aż do zdziwionego poparcia, wreszcie radości co poniektórych. Uśmieszek nie znikał z twarzy młodego polityka przez cały czas trwania nadzwyczajnego spotkania Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej. Gdyby miał parę lat mniej, z pewnością zatańczyłby krabika z radości. Jednak jego młode lata minęły na ziemi wroga i on o tym nie zapomniał. Tak czy inaczej, do tej pory nie stało się nic, co sprowokowałoby zmianę humoru Rosjanina. Posłowie byli zgodni jakkolwiek zgodny mógł być rosyjski parlament w jednej zasadniczej kwestii. Trzeba było rozpisać nowe wybory, zorganizować nowy rząd, lepszy w zapewnianiu niezbędnych rzeczy swoim obywatelom. Co za tym szło, miał szansę w legalnych, niekwestionowanych wyborach.
WSPANIALE.
Moskwa
- A są? - zagadnął jeden ze stolikowców mocno niepewnie, spoglądając na swoich towarzyszy.
- Chyba są, no - odparł najmniej narąbany mężczyzna, drapiąc się po łbie z namysłem godnym prawdziwego filozofa starożytnej Grecji. Lub antycznej Equestrii, jak kto woli. - Patrzysz, no człowiek, choć czasem taki inny. Pogadasz, to też normalnie mówi, tylko jakiś taki wesół bardziej. Mówię, takiego to łatwo nie złamiesz, ze wszystkiego się otrzepie, że niby jutro będzie lepiej.
- To może to takie... nad-ludzie, co? - zapytał pierwszy, kiwając sam do siebie głową.
- Eeee, głupie gadanie. Miętcy są jak masło. Ale za to czasem fajnie posiedzieć.
- Oboje pierdolicie od rzeczy - ponurak wtrącił się do rozmowy, ni z tego ni z owego, obrzucając obecnych złowrogim spojrzeniem. - Nigdy oni nasi nie byli i nie będą. Za cara byli w Rosji Polacy jak ten o tutaj, dobrodziej, a i tak się buntowali i spiskowali, choć krew to nasza słowiańska. Potem za Stalina Niemcy, co niby też ludzie, a jak najgorsze bestie mordowali naszych. I wy, tłuki, myślicie, że te gadziny, obcy z kosmosu jakowegoś czy innej klechdy będą tu z nami w spokoju siedzieć? Durni wy!
- Ty to zawsze źle wróżysz, Jewpat - dogadał ten najtrzeźwiejszy. - Cud, że pana tu nie pogoniłeś precz jeszcze.
- Jutro mogę już nie żyć, dziś mogę się napić.
- W sumie... - odparli z namysłem dwaj pozostali mężczyźni, zgodnie kiwając głowami na znak potwierdzenia myśli niejakiego Jewpata.
W międzyczasie powrócił ochroniarz, dzierżąc w dłoniach prawdziwy skarb, którego część wraz zamieniono na złotego Graala w postaci mocnej piwniczanki. Przynajmniej na coś takiego wyglądał napój przyniesiony do stolika. Szklanek - tak, szklanek a nie kieliszków - było pięć. To mogło oznaczać tylko jedno. Wkrótce trzej Rosjanie schwycili swoje szklanice w rozorane pracą i starymi skaleczeniami dłonie, pochylili się nad stołem i spojrzeli wyczekująco na Stanisława i jego przydupasa. Ten drugi natychmiast wziął swoją porcję magicznego napoju.
- Pytania ważkie zadajecie, tak i dla naoliwienia zębatek napić się trzeba. Odpowiemy, jak popijemy - oznajmił z namaszczeniem jeden z pijaków. - Zdrowie pana-towarzysza Rodła!
To oznaczało toast, a w toaście jak powszechnie wiadomo, powinien uczestniczyć każdy. Bez wyjątków.