Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. @Świeży rekrut A teraz czy jest możliwość przełożenia tego na język człowieka, który życie zamiast scenariusza uważa za pasmo klęsk i niepowodzeń? Ale poważnie mówię.
  2. Starszy =/= lepszy, przynajmniej nie zawsze. Napisałem jedną rzecz i od tamtej ochoty nie chcę/nie umiem zrobić czegokolwiek. No i pytam. Świeża krew odpowie, te sprawy. Co do tytułu, oczywiście zależy od tematyki. W mojej opinii też od zakończenia. Nie powinno być szczęśliwe z takim tytułem.
  3. A w sumie jak częste są problemy z motywacją? Tak strzelę pytaniem jak partyzant zza krzaków. Bo ja, choć czasem pisać chcę, wkrótce przekonuję się, że nie daję rady. I tak w koło Macieju, choć za każdym razem rezygnacja zajmuje mi coraz mniej czasu.
  4. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    Wędrówka przez stację, choć niby nie powinna być jakoś strasznie długa, trwała ładny kawałek czasu. Główną przyczyną była ciasnota. Z jednej strony zaraz wokół Hieny i Zdrawki wytworzył się swojego rodzaju ochronny krąg, promień na oko trzy metry, w którym nie znajdywał się w danym momencie żaden człowiek. Z drugiej, chyba każdy mieszkaniec Ryżskiej stwierdził, iż niecodzienność widoku stoi wyżej w hierarchii wartości niż potencjalne zagrożenie życia. Tym bardziej, iż w sumie mutant, chociaż bardzo się starał, ledwo co posuwał się do przodu, dysząc coraz ciężej. Widać nosalis poturbował go nieco bardziej, niż się wydawało. A może to stres? W każdym razie wkrótce wianuszek ludzi obu płci i różnego wieku zaczął się przerzedzać, gapie zaspokajali swoją ciekawość, a i stacyjni żołnierze postanowili pokazać, że potrafią się czasem do czegoś przydać poza zużywaniem zapasów czy zalecaniem się do pielęgniarek. Przy samym gabinecie naczelnika stacji poza naprawdę nieliczną dzieciarnią oraz wzmocnioną wartą nie było już nikogo. Feliks zarejestrował, że gdzieś mu się po drodze reszta oddziału zgubiła. Pewno poszli składać meldunki... do własnych żon. I jemu pozostało już tylko złożyć sprawozdanie, by potem mógł zająć się sobą i swoją nową towarzyszką. Może warto było wspomnieć o jej niezwykłym zwierzu? *** Na widok Iskry rozmawiający najpierw spojrzeli na niego ponuro, z podejrzliwością, jakby zupełnie nie spodziewali się, iż ktoś w ogóle się zgłosi z własnej woli, choć przecież sami rozmawiali o tym bynajmniej nie w skrytości. Później otaksowali go spokojniejszymi, oceniającymi spojrzeniami, aż wreszcie uśmiechnęli się nieznacznie. - No to zapraszamy do stołu - jeden z siedzących podstawił mężczyźnie krzesło, inny wraz polał mu grzybówki. Potem główny mówca ściszył głos, zmuszając Dymitra do pochylenia się - Widzę, że jesteś tutejszy. Bardzo, bardzo dobrze. Nie będziemy napychać kieszeni kupczykom, a co! Nu, ale do rzeczy. Sprawa jest prosta. Zapewniamy przejazd tam i na powrót oraz pełną ochronę, jako że elektrycy na drzewach nie rosną. Wikt musisz niestety sprawić sobie sam, bo my dostaniemy zapasy dopiero na miejscu. Potrzebujemy jednak pisemnej zgody. Może być iks, jak nie potrafisz pisać.
  5. Po prostu Tomek

    Ankieta o stanie fandomu

    >tfw ta ankieta uświadamia ci w pełni, że przez biedę prawie się wycofałeś z fandomu >tfw czytasz to pytanie o możności przejechania pół Polszy dla meeta
  6. USUŃ KONTO

    S

    U

    Ń

     

    K

    O

    N

    T

    O

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. The Silver Cheese

      The Silver Cheese

      Atakujesz ją, bo dała dość specyficzną nazwę tematu powitania?

    3. Kuracyja

      Kuracyja

      @Kinkie Pie, to takie powitanie z Wykopu dla zielonek. :v 

    4. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      @Kuracyja: Co śmieszne, nigdy nie byłem na wykopie.

  7. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    [Oboje macie prawo do jednej akcji i nielimitowanego dialogu.] Żołnierze wciąż byli w szoku, chociaż ich trening i tunelowe doświadczenie szybko pozwoliły dojść im do porządku. Sprawnie, szybko, z dyscypliną wykonywali wszelkie polecenia swojego dowódcy, w pełnie zdając sobie sprawę, że od tego zależy życie każdego z członków tego swoistego konwoju. Byli zdumieni zachowaniem Zdrawki oraz tym, że Hiena wstrzymał palce, jednak nie zamierzali kwestionować jego działań - wciąż było niebezpiecznie. Formację przyjęli wedle rozkazu, przyjmując też słowa dziewczyny do wiadomości. Swoją drogą, za każdym razem kiedy na nią spoglądali, dało się poczuć mieszaninę niewiary, szacunku oraz strachu. Dalszy marsz odbywał się w ciszy, jeśli nie liczyć sapania rannego mutanta i pobrzękiwania ekwipunku. W końcu grupa straceńców, która cudem jeno wymknęła się żarłocznemu tunelowi wypatrzyła w jego przepastnych mrokach miękkie światło. Ogień. Swoi. Ta pokrzepiająca myśl sprawiła, że jakoś tak lżej się przebierało nogami. Załoga posterunku nawet nie musiała pytać, w ich twarzach można było łatwo wyczytać smutek, ale też i zrozumienie. Wkrótce cała ekipa znalazła się za śluzą, wraz też pojawiła się dzieciarnia spragniona wieści oraz ze dwie bardziej paranoiczne żony. Obie liczyły bezgłośnie przybyłych. Obie uśmiechnęły się nieznacznie, nim pobladły widząc mutanta. Ów był bardzo spokojny jak na wizytę na nowej stacji, powłóczył nogami, nawet się nie rozglądał. Zdrawka była w końcu bezpieczna, bo już żołnierze wszystko wyjaśniali, by czasem panika nie wybuchła a i raczej żaden nosalis jej tutaj nie zeżre. Hiena zaś miał do zrobienia zajęcie się nową i złożenie meldunku *** Piwerko, jako napój luksusowy, pochłonęło sporo nabojów z zapasów Iskry. W końcu złocistego napoju w podziemiach otrzymać się nie dało, trzeba było ocalone puchy i butelki z powierzchni sprowadzać, nie raz ryzykując życie. Jednak po pierwszym łyku, czując chmielową goryczkę Dymitr stwierdził, że to definitywnie było warte swej ceny. Tak jak i na stacji, takoż i w barze o elektryków i rusznikarzy rozpytywała głównie Hanza, chętna na naprawy wykonywane przez profesjonalistów. Oczywiście wśród różnych ogłoszeń trafiło się też jedno specjalne. Naprawy na wyjeździe, poza Sojuszem, gdzieś na zachodzie Metra.
  8. Jak usunąć konto Google bez utraty dysku i yt?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Zegarmistrz

      Zegarmistrz

      Wiem, mi tez chciało powiązać, ale ze już miałem jedno wyalienowane to je powiązałem - dzięki czemu mam jedno na którym trzymam wszystko co moje i nie jest powiązane i jedno powiązane na którym nie mam nic.

    3. PervKapitan

      PervKapitan

      Playlisty możesz oznaczyć jako prywatne z tego co wiem

    4. Po prostu Tomek

      Po prostu Tomek

      Ale nie, ja po prostu nie chcę konta na portalu społecznościowym.

  9. Po prostu Tomek

    Odcinek 25 i 26 - Cutie Remark

    Odcinek zmarnowany przez niesamowicie słabe motywy Starlight oraz oczywiście oblatane na wszystkie możliwe strony zakończenie oparte na żalu za grzechy i odkupieniu. Reszta była absolutnie zajebista. 6/10
  10. Finał sprowadził mnie na samiuśki brzeg krzesła.

     

    A potem kopnął mi w ryj z półobrotu. Potencjał zmarnowany. Zabijcie mnie.

  11. do

    >Warszawa Jeśli nikt nie będzie tam z moich stron jechał, nie dam rady. Zbankrutuję.
  12. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    [Zanim zaczniecie zadawać niewygodne pytania, MG dobrze pamięta, że zaczęliście w innych miejscach.] Po słowach Hieny wszyscy postarali się zebrać do kupy, z mniej czy bardziej widocznym skutkiem. O dziwo, raczej bardziej. Wyglądało na to, iż mimo nowicjatu tutejsi mniej więcej wiedzieli, czego można spodziewać się w tunelu. W miarę sprawnie zebrali się, ogarnęli i w niecałe trzy minuty byli gotowi do dalszej napierdalanki, ewentualnie rozpracowywania halucynacji. Podążali za Feliksem póki wiekuistej ciszy nie przerwało krótkie, a ostre: - Hej, ho, jest tam ktoś może?
  13. Można się jeszcze wycofać? :^)
  14. Z początku ogier zamierzał z całych sił wydrzeć się na Thermala, który według niego właśnie implikował, że niemagiczne kuce, czy to ziemskie czy pegazy, nie dałyby sobie rady z zadaniem zniszczenia torów tak sprawnie, jak ci magiczni. Jednak nie zrobił tego, zdając sobie sprawę z dwóch faktów. Po pierwsze, faktycznie mogą to zrobić nie tyle sprawniej, co nieco szybciej i przy oszczędzaniu na prochu. Po drugie, im więcej ich odejdzie z Canterlot, gdyby po bitwie nadszedł zapowiadany czas... wyjaśnień, tym lepiej dla pułkownika i jego wojsk. - Bardzo dobry pomysł, mój wierny sztabowcu - nie mógł się powstrzymać przed dodaniem ironii do dwóch ostatnich słów. - Bardzo dobry. Poważnie. Powinieneś znaleźć paru kumpli i ich ze sobą wziąć, będzie wam raźniej i łatwiej. Dalej po prostu słuchał słów generała Greena, wciąż wierząc w swojego przełożonego, który choć miał bardzo bardzo dużo wspólnego z dawnym reżymem, zdecydowanie miał głowę na karku. Chyba dowódca źle zrozumiał starszego kucyka - ten wcale nie sądził, że jego oddziały znowu mają trafić na pierwszą linię, wręcz przeciwnie, domyślał się iż generał w pełni zdaje sobie sprawę z dość niewielkich możliwości towarzyszy Grima, którzy, choć wielcy duchem, mieli troszeczkę braków w różnych dziedzinach. Niemniej ucieszył się, że wyraźnie ogłoszono zdjęcie ciężaru walk w pierwszej linii z grzbietów jego i jego wojaków. Na wzmiankę o gwardzistach nawet się nie zdziwił, wręcz spodziewał się tego. Ot, słudzy starego rządu, tak podatni na korupcję i nieprzyjacielskie podszepty. Dalej nie było już tak wesoło, bo wciąż zamierzano pozbawić go z takim trudem zdobytego sprzętu. Ba, niejedna nieosłonięta głowa poleciała na bruk po to, by ci co przeżyli mogli zadbać o swoje bezpieczeństwo, a tu chciano pozbawić ich tej jedynej bariery między życiem a śmiercią. To było po prostu niesprawiedliwe, zwłaszcza, że żołnierze Greena też mieli okazję zawalczyć o swoje. No i lepiej mieć pancerze niż ich nie mieć, tak na wszelki wypadek. Z drugiej strony, sprzeciwić się wprost po "to rozkaz" zdecydowanie podpadało już pod jawny bunt. A teraz nie był czas na bunty, wciąż mieli miasto do wyzwolenia. - Wciąż uważam, że to trochę nie fer, przecież też mieliście okazję sobie zebrać rzeczy, czy nie tak? - powiedział Grim z namysłem, ważąc każde słowo. - Ale niech już będzie. Co do przydzielonego mi zadania nie mam więcej pytań i postaram się z niego wywiązać najlepiej jak będę mógł. Siły przeznaczone na wasze wsparcie i rezerwy będą dowodzone przez mojego zaufanego, imieniem Cramp Dziwadło. To dość... charakterystyczny kucyk, na pewno zapamiętasz. Odpowiada bezpośrednio przede mną, będę miał też łączność z tą całą rezerwą. Jeśli chodzi o tory, moje oddziały składają się w całości z normalnych kuców, więc nie sądzę by bez prochu dali radę, chyba, żeby wyrywali gwoździe kolejowe. A co do zdrajców w gwardii... - tutaj uśmiechnął się niemal niewidocznie, ale za to bardzo paskudnie. Szybko jednak zmazał ten uśmiech. - Jakoś sobie poradzimy. Czy to już wszystko? Oczywiście "powywieszać wszystkich" powie dopiero później, prosto do swoich towarzyszy. Bo generał, choć raczej w porządku, może mieć pewne sentymenty. W końcu jest tylko zwyczajnym kucem, jak sam Grim.
  15. Przeczytałem twoje opowiadanie. Każdego dnia mała śmierć - nie wiem czemu angielski tytuł, może lepiej brzmi, czy coś. No i piszę tutaj, bo stoję przed pewnym problemem, który wam pisarzom można przedstawić. Nie umiem zebrać się na komentarz dłuższy niż "podobało mi się". Po prostu tego nie potrafię. Zastanawia mnie, jaki procent czytelników ma podobny problem - przegląda fiki, interesuje się nimi, ale trzyma to dla siebie. Może to jest właśnie problem z komentowaniem? Albo po prostu to ja jestem specjalny. O, spoilery nie działają.
  16. Czy jest coś, co nie okazało się być totalnym gównem, kiedy się za to wziąłem?

    1. Decaded

      Decaded

      W Twoim przypadku? Voodka.

  17. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    Dziewczynie dość szybko, najpewniej dzięki strachowi, udało się znaleźć swojego zwierzęcego towarzysza. Nie wyglądał on najlepiej, nosalis ozdobił jego bok kilkoma solidnymi szramami, wciąż broczącymi krwią. Walka się skończyła, więc rana wzięła nad nim górę, leżał na drugim, całym boku niemrawo ją liżąc. Na całe szczęście stwór nie był specjalnie ciężki i wystarczyło trochę go pociągnąć, zwłaszcza iż sam w tym pomagał, zapewne aby jak najmniej go bolało, by wraz z nim stanąć pod ścianą. Latarkę oczywiście zgasiła, gęsty, lepki mrok błyskawicznie otulił ją i mutka, skrył przed wzrokiem potworów. Dopiero wtedy dotarło do niej, że nic już nie było słychać. Niespodziewanie pojawiły się światła, gdzieś hen, dalej w tunelu. *** Jak można było przewidzieć, strzelba plus kupa mutantów na i tak już właściwie martwym kolesiu dawała niesamowicie efektowne rozbryzgi. Nie tylko mięsa i skóry, bo i jeden czy dwa kawałki śliskiego od krwi, śliny czy szczyn płótna też się trafiły. Śrut celu nie wybiera, mieli wszystko równo, tym razem akurat była to droga ucieczki dla Hieny. Broń raz po raz podskakiwała mu w dłoniach, nie musiał nawet składać się do strzału, wystarczyło pruć. W końcu mutanty, jak się pojawiły, tak zniknęły. Nagle. Po mrugnięciu nawet ciała tych zabitych. Został tylko zmasakrowany człowiek i inni goście, rozglądający się z niewiarą dookoła. *** Iskra poszwendał się po swojej stacji, zaglądając to tu, to tam w poszukiwaniu jakiegoś intratnego zajęcia, do tego zgodnego z jego umiejętnościami. Znalazł takie zajęcie, i to nawet nie jedno. Był wręcz nawał pracy, bo hanzeaci przywieźli tutaj kupę swoich rzeczy do naprawy lub konserwacji. Niestety, płacili za to bardzo niewiele lub zgoła nic poza zapewnieniem wiktu i opierunku. Tylko bary zostały takie jak dawniej, o czym Dima przekonał się po złożeniu w jednym wizyty. Grała muzyka, pachniało dobre jedzonko, ludzie pili dla radości lub zalania smutków. Cóż, więcej było tych ostatnich. W powietrzu dało się poczuć nieprzyjemną atmosferę, narastającą gdy po wódeczkę wpadł któryś z żołnierzy Okrężnej. Wiele rodzin straciło ojców, synów, braci, którzy zostali zabici w walkach, wygnani ze stacji lub zagonieni do pracy przymusowej Bóg wie gdzie. Aby dowiedzieć się czegoś konkretnego, elektryk musiał troszeczkę popytać. Najlepiej skrycie.
  18. Po prostu Tomek

    Wyżal się.

    @Arkane WhisperTo się po angielsku nazywa venting. Internet pozwala ci przelać weń to, czego zwykle nie mówisz, by sobie troszkę ulżył i nie zrobił czegoś głupiego. Dla ludzi nie potrafiących rozmawiać w normalny sposób to błogosławieństwo. Zwłaszcza jeżeli mówimy o rzeczach, na które człowiek nie ma wpływu. Ja osobiście przestałem się wylewać na forum głównie ze względu na, bez urazy dla nikogo, pseudofilozofów i domorosłych psychologów wszelkiej maści. Teraz jeśli już gdzieś chcę się pozbyć trochę pary, to szukam miejsca gdzie będzie ich mniej i będę bardziej anonimowy. Bo do anonimowego użytkownika ciężej się podpiąć i jakieś klisze doczepić.
  19. Po prostu Tomek

    Wyżal się.

    Ale z Eternala zejdź, bo to w sumie mądry chłop. Powinieneś zaznaczyć gdzieś, że to taki żal bez doradzania. W myślach ci, kolego, nie czytamy.
  20. Po prostu Tomek

    Wyżal się.

    Ja nie piję za każdym razem gdy czuję się jak ostatnie ścierwo tylko i wyłącznie dlatego, że jestem na to za biedny. A topić smutków za cudze nie będę.
  21. Zasadniczo to nie powinieneś przeżyć nawet zamku, więc wyjście z niewoli liczysz jako dwa, darmowe wyleczenie jako trzy. Ale w sumie to nie ważne. Jak będzie jakieś potężne deus ex machina, to wiem jak sobie poradzić.
  22. Wyglądało na to, że potęgi władające światem widzialnym i niewidzialnym miały bardzo specyficzne poczucie humoru, skoro zdecydowały się przysłać samego Greena właśnie w tej chwili. Którą to chwilę, nawiasem mówiąc, niejaki pułkownik Grim Cognizance zamierzał przeznaczyć na zacieśnianie swoich nowo nabytych więzów rodzinnych. Oczywiście fakt, iż stał przed nim jego bezpośredni zwierzchnik z zajebiście długim mieczem, wyglądający jak urodzony łowca potworów rodem ze stalliongradzkich dumek wcale nie wpłynął na to, że ogier postanowił zachować dla siebie opinię o wyczuciu czasu zielonego kucyka. Przymknął tylko na chwilę oczy - wiedząc, że ujdzie to jako oznaka zmęczenia - by przez dosłownie trzy sekundy ponarzekać. Na los, nie na dowódcę. Przecież była wojna, obowiązki wciąż zajmowały miejsce nieco wyższe niż podtrzymywanie kontaktów międzykuczych. Tego jednorożca pamiętał właściwie przez mgłę, a Animal w żaden sposób za sztab ujść nie mogła, więc rdzawy kuc nie prosił o wpuszczenie ich do budynku, do którego go wprowadzono. Ciekawe miejsce. Duże. Dość... bogate. Po pierwszej fali zmęczenia, kiedy to wystrój jednoznacznie skojarzył mu się z nocą i snem, zaczął mimochodem oceniać wartość różnych przedmiotów, by odegnać pokusę drzemki. I kiedy tak oceniał, robił się nieco bardziej ponury. Rzeczywistość zaskrzeczała radośnie, gdy miała okazję uwydatnić jego pozycję społeczną. Kiedy rzeczywistość sobie skrzeczała, Grim zajął się innymi rzeczami, jak na przykład referując sytuację swoich towarzyszy na tyle, na ile mógł i zastanawiając się nad tymi "podmieńczymi posiłkami". Generał szybko wyjaśnił mu jak sprawa wygląda, wieśniak na razie zignorował wszystko co dotyczyło zmian oficerskich i ekwipunku, podsumowując pierwszą część objaśnienia krótkim i zmęczonym - O kurwa... Potem dopiero zastanowił się nad całą resztą wypowiedzi dowódcy i zaprzągł swój mózg do roboty. Godzina. W godzinę mają zaatakować górę - w sumie nawet nie metaforyczną - z kamienia i stali, twierdzę niezdobytą - i właśnie ją zdobyć. Dobrze, że nie szturmem, wtedy zacząłby podejrzewać, że Green to robal. Do tego jeszcze rdzawy ogier ma oddać swoich towarzyszy pod cudze dowództwo, właściwie tracąc rangę którą wcześniej otrzymał. Był zmotywowany do walki i zemsty, ale nie był głupi. Spojrzał w spokojne i pozbawione emocji oczy generała, po czym powoli, z pewnym namaszczeniem, pokręcił przecząco głową. - Żaden z moich kucy nie przejdzie pod pańską komendę, a dostaniecie taki ekwipunek, jaki zostanie kiedy wszyscy moi dzielni towarzysze się przezbroją. Rzeczy zdarte z Podmieńców są lepsze niż skórzane zbroje - po tych słowach, wypowiedzianych standardowym, maszynowym głosem, podniósł w górę kopyto aby uspokoić przełożonego i ewentualnie straże. - Zanim zostanę aresztowany za bunt, chcę powiedzieć, że po pierwsze, moja wspaniała banda oberwańców potrzebuje tego wszystkiego dużo, dużo bardziej niż doświadczeni i zaprawieni w boju wojacy wielkich władczyń Equestrii. Po drugie, ja zżyłem się z nimi i oni zżyli się ze mną. Słuchają się mnie, a ja słucham ich, jeśli chcą mi coś powiedzieć. Jesteśmy wspólnotą, rodziną stworzoną w ogniu walki. Masz więcej doświadczenia w boju, wiesz, jak szybko i jakie mocne przyjaźnie tworzy stawanie przeciw wspólnemu wrogu. Zatem moja propozycja jest taka, iż rozkazy wydawał będziesz mi, a ja przekazywał je towarzystwu. Rozbieżności zawsze dogada się w trakcie. Działa oczywiście oddaję i dziękuję, że mi je przysłałeś, były cenną pomocą, pokazały nam i żuczkom co potrafią. Na temat zamku nie wypowiadam się, bo co taki wsiór jak ja może wiedzieć o forsowaniu umocnień. Ja bym co najwyżej podkopał się pod spód i tam odpalił jakieś bomby, to się wszystko zawali, do tego jeszcze armaty by pomogły "od góry". Co do tego ichniego wsparcia... tory do miasta wysadzić w godzinę byście zdążyli? To by dało nam zdecydowanie więcej czasu, poza tym Podmieńce straciłyby działa, po na plecach ich przecież nie przeniosą. Na koniec chciałbym tylko uprzejmie poprosić, by nie odwiedzały mnie już żadne zarozumiałe, rogate kwadraty. Wolę zwykłe kucyki, jeśli w twoich oddziałach takie są. I chyba gdzieś zgubiła się ta Snow. Czy jak jej tam było. Bogowie najdalsi, to była chyba najdłuższa mowa, jaką z siebie wydusił od narady, gdzie prezentował swoje pomysły. Aż musiał odkaszlnąć i przełknąć parokrotnie, by pozbyć się chrypy i suchości z gardła. Z pewnym wstydem przyznał się sobie, że nie wiedział jak załatwić sprawę zamku i wrażych posiłków, poza wysadzeniem jednego i drugiego. Ale z drugiej strony, uważał iż nie były bardzo, bardzo wydumane, choć podkop wydawał się mu bardzo trudny - przecież będą w tych biednych kopaczy strzelać z murów.
  23. Wyjaśnienie zaakceptowane, przynajmniej ta druga część. Bo z pierwszą wciąż jest luka. Jakbyśmy mieli więcej ras wysokich dwunogów niż tylko zasadniczo jedną [wampir wygląda jak człowiek, chyba, że zaznaczono inaczej], wtedy ogłoszenie mogłoby być kłopotliwe. Ale mniejsza, ważne, że Arceus trzeciego ratunku z końca pleców nie dostaje, już ma o dwa za dużo.
×
×
  • Utwórz nowe...