Skocz do zawartości

Dakelin

Brony
  • Zawartość

    353
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dakelin

  1. Imię: Silent Enchantress, czasami nazywana przez innych Dakelin Gatunek/rasa kucyka: Jednorożec Płeć: Klacz Wiek: 23 Wygląd: Ciemno fioletowe oczy, ciemno niebieska sierść, turkusowa grzywa. Pokryta zielonymi, cienkimi pędami. Fioletowy strój, również pokryty pędami, elastyczny, pozwalający trzymać się roślinom, szczupła, słabej budowy ciało. Opis postaci: Cicha, lubiąca spokój i naturę klacz. Lubi dyskrecję, odosobnienie i herbatę. Nie znosi niepsprawiedliwości i jakiejkolwiek przemocy, której (według niej) trzeba zapobiegać lub zatrzymywać ją. Lubi pomagać jedynie medycznie. Boi się ciemności i traktuje florę jak żywe kuce i będzie je chronić. Szybko się męczy Supermoce i wyposażenie: Poza normalną magią, może kontrolować naturę a dokładniej florę. Wykorzystuje moce aby leczyć inne kuce i pomagać. Historia: Pod drzwiami sierocińca znaleziono małą, klaczkę. Na początku dorastała normalnie dopóki w wieku 13 lat poczuła jakiś pociąg do roślin. Wtedy to kiedy magią próbowała jakoś kierować roślinami okazało się że wykorzystuje o wiele mniej magii w przypadku kontrolowania roślin. Jednak ma to swój efekt uboczny. Zaczęto ją przezywać „Roślinna” przez to że im bardziej wykorzystywała kontrolowanie roślin i im bardziej się do nich przywiązywała tym bardziej rośliny zaczęły się na niej pokrywać i wykorzystując ją nośnik dzięki któremu mogą się rozwijać i rozmnażać. Korzyści działały w obie strony. Silent pozwalała im wzchodzić na sobie i pomagała im szybciej wschodzić a rośliny pomagały jej poprzez związanie. W końcu tak się powiązała z florą że praktycznie nie może bez niej przeżyć. Rośliny zmieniły małą część jej komórek na komórki roślinne. Poczuła jak może im pomagać a one jej pomagają. Kiedy dojrzała wyszła z sierocińca udała się do Manehattanu. Tam szybko usłyszała o tym że w Maretropolis potrzebna jest pomoc. Udała się tam w nadziei że może jakoś pomóc. Informacje dodatkowe: Z niewiadomych przyczyn źrenice są w kolorze tęczówek przez co wiele kucyków uważa ją za ślepą. Niemowa Oświadczam że zapoznałem się z regulaminem i przysięgam go przestrzegać. Silent Enchantress
  2. Kiedy klacz cofnęła się, Dakelin usiadła w środku izby i wysnuła litery: "Teraz musisz wybrać, czy wypuścisz mnie i pozwolisz tam pomagać czy zostawisz tutaj i zamkniesz. Więc, decyduj. Poddam się twemu osądowi." Patrzyła z powagą na klacz mając nadzieję że jej wybór będzie poprawny. Jej wybór będzie mógł zadecydować o prawdopodobnie łagodniejszym osądzie Shadow.
  3. Czarodziejka dalej leżała na ziemi. Kiedy trafił ją promień została odrzucona. Wycieńczona, ledwo doczołgała się do ściany. Kiedy doszła do ściany i się o nią oparła zaczęła odpoczywać. Już ma trochę tego dosyć. Ciekawe jak źle wygląda.
  4. Nie, nie jest dobrze. Miałaś rację. Nie można targać czyimiś uczuciami. Przyznaję ci rację. Przestała przytulać pegazicę i wysnuła litery: "Nie. Chciałam już stąd uciec, częściowo przy twojej pomocy. Już prawie się udało. Chciała cię wziąć jako zakładniczkę. Przepraszam. Czy... czy będę mogła pomóc przy rannych?" Dalej płakała i chciała już stąd wyjść i jakoś się pozbyć tego okropnego uczucia jakby perfidnie wykorzystała ją do ucieczki.
  5. Kiedy usłyszała jak klacz nie pewnie wypowiada słowa wyczarowała litery: "Nie bój się. Ja jestem Dakelin i ciebie też kojarzę.Wy-Wybacz mi. " Po napisaniu tego płacząc chwyciła się kopyt klaczy. Po chwili przyruliła się do klaczy dalej płacząc. Nie była w stanie tego dalej ukrywać. Nie mogła już tego znieść. Miała już tego dosyć. Ech, i cały plan na nic. Może. Ale teraz wiem że nie powinni mi nic robić. Musiałaś chcieć to zrobić?Tak. Ale musimy zyskać zaufanie innych. I czekałam na twój wybór.
  6. Usłyszała jak ktoś wszedł do izolatki. Zaprzestała prób czarowania. Nawet nie podniosła głowy. Widziała tylko kopyta jakiejś klaczy. Lepiej sobie znaleźć przyjaciół, nie tak jak ty. Wtedy chciałam nam pomóc. Musimy się z tym pogodzić i pozyskać sobie przyjaźń jak największej ilości naszych towarzyszy z drużyny. Nie podnosząc wysnuła litery: "Czy... Czy jesteś tutaj po to aby coś mi zrobić? Czy możesz mi pomóc i... i porozmawiać?" Trochę się obawiała że zaraz dostanie w twarz, że zaraz wymierzą jej karę.
  7. Już dosyć. Wystarczy. Krew nie była zbyt smaczna ale zawsze jakaś. Nagle zaczęła dyszeć. Nie, nie nie teraz. Nietoperze zaczęły na niej siadać i ją całą pokrywać. Nie, proszę nie! Wokół niej pojawiła się czerwono-czarna, półprzezroczysta kopuła i zakryła ją całą. Dlaczego? Dlaczego teraz? Teraz kopuła stała się nieprzezroczysta. Po chwili pękła a z niej wyszła czarodziejka jednak z jej pleców wyrastały jakby skrzydła z dymu a na twarzy pojawiły się jakby pęknięcia skóry. Z ręki wyszła macka z krwi która pociągnęła alicorna za nogę. Kiedy go przyciągnęła chwyciła go i wyciągnęła z jego ust małą poświatę. Od niej wyszedł jakiś odgłos jakby demon. - Mam tego już dosyć. Teraz się pobawię. Odrzuciła go, wtem z jej dłoni zaczęły wychodzić pioruny, z ust wychodził jakby krzyk kobiety a uszy przekształciły się w kocie. Po tym upadła na podłogę ze zmęczenia.
  8. Kobieta nie zwróciła uwagi na to co powiedział ogier. Próbowała uleczyć ranę i nie zauważyła cięcia wyprowadzonego przez alicorna. Nietoperze się rozleciały a czarodziejka spróbowała skoczyć aby uniknąć pocisku. Niestety błyskawice trafiły kobietę a tnąca fala ucięła część płaszcza. Padła na ziemię. Wydawało się że to już koniec. Część nietoperzy ukryła się za ogierem a część zaczęła oblatywać ciało kobiety. Lekko podniosła głowę a wszystkie nietoperze poleciały na sufit. Wystawiła rękę i powaliła ogiera. Doczołgała się do niego i zaczęła pić z niego krew. Ledwo była żywa.
  9. Kobieta odskoczyła na bok. Jednak nie zrobiła tego w porę i ostrze przecięło jej rękę wzdłuż od nadgarstka do łokcia. Poczuła ogromny ból. Skoczyła na alicorna i razem z nietoperzami. Przeniknęli przez podłogę i wlecieli z sufitu. Czarodziejka chwyciła się sufitu i kazała nietoperzom zacząć gryźć prawą i lewą rękę alicorna. Spróbowała jakoś znieczulić ranę na ręce.
  10. Czarodziejka skoczyła i zniknęła w podłodze. Pojawiła się natomiast na drugim końcu areny. Poczuła jednak jak coś wbiło się w jej nietoperze. -Przybądźcie do mnie. Wyciągnęła z ust niebieską poświatę i rzuciła w górę. Nie wróciła ale zamiast tego pojawiło się całe stado nietoperzy przy kobiecie. Wysłała je na przeciwnika. Kilka metrów przed nim rozproszyły się i szalały po całej sali.
  11. Kobieta skoczyła na podłogę i chciała zadać cios przeciwnikowi. Szkoda tylko że błyskawice trafiły ją w nogę. Auć. Padła na ziemię w dość dużej odległości od alicorna. Musi coś zrobić żeby nie dać się zabić. - Honor jest dla tych którzy pragną czegoś więcej niż walki. Chwała jest dla tych którym się nudzi się zwykłe wielbienie fanów. Ja nie pragnę żadnej z tych rzeczy. Wydawało się wokół kobiety stworzył się płaszcz jakby z nietoperzy. Sama czarodziejka czuła się znacznie lepiej. Zza czarnej zasłony wyleciała wielka burza w stronę ogiera.
  12. - Nie tylko ty potrafisz chodzić na dwóch nogach. Klacz otworzyła za sobą portal i weszła do niego. Wyszła dokładnie w tym samym miejscu co wcześniej. Jednak jej postać nie była ta sama. Zamiast klaczy pojawiła się humanoidalna postać w czarnym płaszczu z kapturem. Spod ciemnego kaptur a zakrywającego twarz kobiety lekko świeciły fioletowe oczy. Z ust kobiety wyleciał dym składający się w słowa: "Zacznijmy więc" Alicorn wbił ostrze w ziemię. Nie podobało jej się to, chyba coś szykuje. Z ręki wystrzeliła czarny promień w sufit, wspięła się na nim. Zaczęła chodzić po suficie, wyczekując dalszego ruchu alicorna.
  13. Różowa klacz weszła na salę. A więc nadeszła ta chwila pierwszego pojedynku. Powoli weszła na arenę. Rozejrzała się po sali. Ciekawe kim jest jej przeciwnik. Ciekawe jak przebiegnie pojedynek. W ogóle kto jest jej przeciwnikiem? Stała na arenie i czekała na swojego przeciwnika.
  14. Dakelin wstała z kąta i przesunęła łóżko ze środka izolatki do prawej ściany. Z magii utworzyła litery tuż przed pyszczkiem Breeza: "Mam nadzieję że nie będę wam przeszkadzać." Usiadła na środku izolatki i spróbowała tworzyć czary które pomogłyby jej jakkolwiek kogoś zawołać. Spróbowała tworzyć zaklęcia które robiły huk albo światło.
  15. (Kapi pozwolił na coś takiego, jakby co) Breeze zauważył że Dakelin się ocknęła. Podszedł do niej i powiedział: -Odwiążę cię z tego łóżka, ale nie próbuj uciekać Będę cię obserwować. Wampirzyca w ogóle nie zwracała uwagi na kucyka. Patrzyła się na sufit kiedy ogier ją odwiązywał. Kiedy skończył, wyszedł, zamknął drzwi z małym otworem. Kucyk patrzył się jak zareaguje Dakelin. Niema, powoli wstała, usiadła w narożniku, tak żeby Breeze mógł ją widzieć i próbowała układać litery z magii, tak aby można było je spokojnie odczytać. (To ja... posiedzę sobie w izolatce. Chyba że ktoś mnie uwolni)
  16. Hmm. Czyli niestety chyba nie pomoże. Szkoda. Przynajmniej nie będzie musiała odpowiadać przed Shadow. Dosłownie. No, to chyba nie zostało jej nic innego jak czekać aż się to skończy. Tyle że zgodziła się pomóc Atlantisowi. Może być mały problem. Albo ktoś ją wyrwie, albo będzie musiała czekać bardzo długo czekać zanim coś od niej będą chcieli. Spróbowała zasnąć po tym incydencie z tamtą klaczą. Będę musiała się nauczyć jak czerpać rozkosz z bólu pomyślała
  17. Chyba się budzimy. Ja będę załatwiać spokojniejsze sprawy, ty będziesz się zajmować sprawami bardziej niespokojnymi. Tak. To dobry pomysł. Ruszaj tam na górę. Chyba na ciebie czekają. Obudziła się. Zauważyła że jest przywiązana do łóżka. Zrobiliście dla niej najlepszą rzecz jaką mogliście zrobić. Dziękuję. Jedno oko zmieniło kolor na fioletowy. Ona... przeprasza.
  18. Nie pomożesz sobie jak będziesz się tak zachowywać. Przykro mi ale warunek nie został spełniony. Przejmuję kontrolę. Nie! Nie pozwolę ci zniszczyć mojego. Ona mówi o bibliotece. Nigdzie indziej nie ma substancji o których ona mówi. Nie możesz przerwać mojego planu. Wątpię żeby tam się znajdowały takie substancje. Lepiej już zebrać jakieś medykamenty i jakkolwiek się przygotować. Dakelin dyskutowała ze sobą w myślach. Dakelin zaczęła się kierować w stronę wyjścia tyle że obie szalały. Każda chciała utrzymać kontrolę nad ciałem więc trochę im to nie wychodziło. Kiedy już miała wyjść uznała że dość tego i walnęła głową w ścianę. Dysząc upadła na ziemię. Jej już... nie wolno ufać... staje się bezwzględna... pomóż... Zemdlała. Teraz mogły sobie wszystko przedyskutować. Miały na to mnóstwo czasu. Pewnie teraz nam nie pomogą. Wielkie dzięki. Muszę pomyśleć jak zareagują podmieńce. Pewnie nie wiesz jak reaguj... Jeżeli ja nie wiem to ty tym bardziej. Trzeba będzie zaryzykować. Nie ma chyba innego wyjścia. A tamta Visionary? Ona jest podmieńcem więc... Nie! Stanowczo nie. Albo ryzykujemy albo nie dostaniesz w ogóle gazu. Niech ci będzie. Spróbujesz mnie spokojnie zabrać tam gdzie mają psychotropy? Nie poradzisz sobie? Będziesz znowu taka niemiła i znowu stracisz zaufanie? Tak. Przynajmniej umiem działać bezwzględnie, nie to co ty. Ehhh. Ciekawe jak długo będę nieprzytomna. Ciekawe czy emanuje z nas mroczna energia?
  19. (Ok, wystarczy mi. Zedytuję posta i będzie po wszystkim. Przepraszam za błąd.) Nie mam czasu na kogoś jak ty. Odwróciła się do Sandstorm a na jej twarzy widać było gniew. Pieprz się. Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć Lunę to załatw mi te psychotropy. Potrzebuję stworzyć gaz który wywoła u podmieńców koszmary. Pomóż mi a ja pomogę nam wszystkim. Jeśli nie jesteś w stanie mi pomóc zejdź mi z drogi i nie prowokuj mnie więcej. Wiem że każda minuta jest ważna więc nie marnuj mojego czasu.
  20. Podeszła do lekarza. Macie może jakieś leki lub substancje psychoaktywne? Albo chociaż substancje z których można stworzyć takie substancje?
  21. Dakelin odwróciła się na pięcie i przeszła za inny regał. Tam usiadła po turecku i zaczęła medytować. Obydwie siedziały w przy ognisku. Trochę się zapędziłaś. Nie sądzisz że ten gaz to jednak trochę zbyt... nieetyczne metody? Nie. Uważam też że ten młody alicorn powinien w jakiś sposób ukarany. Najpierw umawia się z tobą a po kilkunastu minutach zarywa do kolejnej. Może ci się wydawać że niby korzysta z życia ale któraś się zakocha na amen. Zacznie do niej a kolejnego dnia zacznie do jeszcze innej. Niektóre klacze będą mogły mieć przez niego złamane serce. Trochę... masz racji. A co do gazu... Jeśli już chcesz to może wykorzystasz jakieś leki psychoakty... Jesteś genialna! Teraz powinno się jakoś udać chociaż nie wiem dalej jak będzie to wywoływać koszmary. A nawet jeśli nie będzie wywoływać to i tak i jakoś chyba rozproszy. Żałuję że to powiedziałam ale jestem tobą... lepiej żebym sobie pomagała. Na pewno Rocky trochę tego gazu dostanie. I Atlantis też. NIE! Nie możesz tego zrobić! Nie pozwolę na to! Pomogłam ci z pomysłem gazu. Zaczynasz chyba szaleć. Nie. Nie zaczynam szaleć. Atlantek chciał z cię wykorzystać jako nieumarłą tarczę. On spróbuje wykorzystać jak najbardziej to że jesteś wampirem i nie będzie ci za to wdzięczny. A nawet jeśli będzie... będziesz pół-żywa. Jakiś to powód jest ale Rocky? Nie sądzisz że to i tak za wysoka kara? Nie, taka kara jest wystarczająca według mnie. Zbyt łagodna kara nie nauczy go na długo. A zbyt surowa? Nauczy go na dłużej, więc wyjdzie z tego lepszy po tym względem. Proszę, pozwól mi dokończyć gaz. Obiecuję, nie zagazuję żadnego z nich. No dobra. Ale pilnuj się na zewnątrz. Dakelin wstała i skierowała się do skrzydła szpitalnego. Macie może tutaj jakieś leki psychoaktywne? Muszę się pobawić w aptekarza.
  22. Gdybym próbowała cię obrazić powiedziałabym coś innego. I tak najgorszej... jeśli efekt ma być pełny. Chciałam stworzyć gaz który mógłby u kucy powodować koszmary na jawie. Bardzo... realistyczne. Chciałabym żebyś... polepszył te koszmary. Tak aby każdy sądził że to najczystsza prawda A nawet jeśli to może stworzysz z tego coś innego.. Podeszła do stołu przy którym produkowany był gaz, znowu wzięła fiolkę i podeszła do Maskeda. Otarła sobie lekko czarną łzę i wlała ją do fiolki. Tak aby można było go rozpylać. W zamian za pomoc będę ci pomagać za każdym razem gdy będziesz tego gazu potrzebować, Mroczny mistzu. Jej oczy zaczęły lekko się przyciemniać.
×
×
  • Utwórz nowe...