Skocz do zawartości

Anathiela

Brony
  • Zawartość

    1282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Anathiela

  1. Uśmiech pojawił mi się na pyszczku kiedy tak słuchałam Olo- Z ciebie naprawdę dobry wojak, stój spokojnie maść, którą mam przy sobie powinna zadziałać na twoje dość duże siniaki- Wyjęłam z torby słoiczek i po wcierałam ją w obite miejsca kuca. Po czym schowałam ją z powrotem do torby.- Powinna zadziałać na twoje siniaki.- Spojrzałam pytająco na kuca- Słucham? Jakie gołąbki? My tak rozmawiamy, zastanawiam się nad powrotem do domu, być może tam coś strasznego się stało.- Spuściłam głowę myślami będąc w swoim domu w śród rodziny.
  2. Przeraziłam się bardzo widząc kogoś za krzakami, głupio mi było uciekać jednak postać wyłoniła się i poznałam sylwetkę niskiego kuca to był Olo- Wystraszyłeś mnie bardzo, nawet dobrze, że to ty anie jeden z tych bandytów- Wielka ulga po mnie spłynęła- A tak w ogóle jak z twoimi fizycznym samopoczuciem? Zostało mi jeszcze trochę mchu leczniczego.- Wstałam i obejrzałam rany kuca.- Ooo znalazłeś broń skąd ją masz?- Zdziwiona zapytałam, patrząc na nowe rzeczy Olo.
  3. Turoń Ty zawsze pozytywnie mi tu piszesz. Dziękuję. przynajmniej Ty wierzysz w moje umiejętności.
  4. Czekam na twoje prace, jestem ciekawa jak Ty rysujesz. To dział na wszelką pracę z kucykami na prace o innym temacie mają swój osobny dział (warto czytać).
  5. Jeszcze parę miesięcy i wolna będę. :D

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [1 więcej]
    2. Anathiela

      Anathiela

      W tym świecie odsiaduje, ale jeszcze trochę i będę w domu. :D

    3. Trahall

      Trahall

      To w więzieniach są internety?

    4. Flippyn

      Flippyn

      Jak dasz w łapę to wszystko jest ;) W domu tzn.?

  6. Ruby szybko poleciała do Shadow- Proszę coś zrobić, zaraz poleje się krew!!- Krzyknęła poddenerwowana.Nie patrzyła na inne kucyki, bardziej się bała co może się stać na korytarzu.- Masked zamienił się w potwora, Wiktor coś bredzi o demonie. Czuję się jak w wariatkowie. Alicorn chce się bić.
  7. Kotki dam 8/10 Coś innego Obraz malarza Rossettiego: "Zwiastowanie"
  8. Ruby odskoczyła jest pegazem i to bardzo dobrym i zwinnym pegazem- Teraz musisz zająć się sobą, oby księżniczka Luna i księżniczka Celestia ulitowały się nad tobą.- Klaczy jeszcze nie było tak wesoło jak wtedy kiedy widziała bezradność ogiera- Zwróciła głos do Rockego- Zasłużył sobie, za swoją pychę teraz musi walczyć ze sobą.- Tak Ruby nie lubiła Maskeda, który ziajał aż pychą do każdego kucyka, coś takiego by uśmiercić Lunę, jednak sam zesłał na siebie gorszą karę.- Fakt współczuję tobie, pragnąc nieskończonej władzy magii sam sobie zaszkodziłeś, dlatego mam powód do śmiechu. Pycha i arogancja są twoją słabością, czas byś zaczął myśleć jak każdy kucyk, może wtedy wszystko wróci do porządku. Rebon ma więcej ogłady od ciebie i potrafi nieść pomoc innym, ty myślisz o sobie i tylko o sobie.
  9. Bardzo mnie zaskoczyła reakcja Onyskisa, choć w ten sposób troszkę mnie to uspokoiło.- To miło z twojej strony Onyskis, tylko to co czułam było zbyt straszne i rzeczywiste.- Wtedy wpadłam na pomysł, tylko nie wiedziałam do końca czy może się udać.Uwolniłam się z objęć ogiera z rumieńcem na pyszczku- Może w inny sposób można sprawdzić sytuacje w moim rodzinnym domu? Potrzebne jest tylko lusterko lub tafla wody, zaklęcie nie jest trudne, w moim stanie to może się nie udać.- Zamyślona zastanawiałam się nad zaklęciem, które nie wymagało aż tak wiele wysiłku jak zaklęcie uzdrowienia.- Teraz to naprawdę nie wiem co zrobić, choć radzisz mi dobrze, to rodzina na pierwszym miejscu, a do podróży zawsze mogę wrócić, chodzi tu tylko o zioła nic więcej.- Zaczęłam kopytkiem kopać w trawie.
  10. Ruby widząc Maskeda nie mogła przestać się śmiać.- Toć to wielki Masked, jednak z ciebie nie taki mag jak się pisałeś.- Klacz nie mogła powstrzymać komentarza w jego stronę. Pegaz postanowiła poczekać na jakikolwiek plan w sprawie grupy specjalnej, właśnie do szły do jej uszy słowa ogiera, który nie wiadomo dlaczego zasnął przy jej muzyce.- To nie była kołysanka...- Krótko stwierdziła.
  11. Wyszperałam z niedokończonych prac jelonka, miał być na deviancie. Całkiem o nim zapomniałam.
  12. - Może raczej powinniśmy obmyślić plan dostania się do archiwum biblioteki Canterlotu? Archiwum jest podobno bardzo dobrze strzeżone, Zecora właśnie wysłała nas po zaklęcie, które może odmienić Lunę.- Klacz popatrzyła na nową klacz jednorożca.
  13. Poczułam na ramieniu kopytko ogiera, do końca nie wiedziałam czy powinnam mu się zwierzyć z moich czarnych obaw- Wiesz .....- Zaczęłam nie pewnie ze zwieszoną głową- Kiedy tak szukałam ciebie i Olo, skorzystałam z magii czytania w myślach tak was odnalazłam z Mellionem. Jednak w tym czasie poczułam zło naprawdę wielkie zło, odczułam jakby myśli mojej rodziny, tak jakby coś złego stało się u mnie w domu, jakbym słyszała ostatnie słowa mojego ojca. To było przerażające!- Krzyknęłam zadławionym głosem- Teraz zastanawiam się nad powrotem do domu, nie wiem tylko co tam mnie zastanie?- Westchnęłam drżąco.- Przerażające jest to, że to coś zabiło moją rodzinę.- Popatrzyłam głęboko w oczy Onyksisa, z wielkim smutkiem i przerażeniem.
  14. Ruby wystraszyła się planem Dakelin- Podobnie uważam jak Wiktor, dla mnie to niedorzeczne, może wymyśl co innego? Lub po prostu postarajmy się zdobyć zaklęcie z archiwum,które nam pomoże i na pewno jest bezpieczne.- Klacz pokręciła głową niedowierzanie i westchnęła krytycznie do pomysłu jednorożca.
  15. -Przepraszam Indis nie zwróciłam na ciebie uwagi, chciałam jak najszybciej wziąć się do pracy. Nie czuje poprawy jeśli chodzi o moje zmęczenie, może tyci, tyci, przynajmniej poczułam przyjemne ciepło i to tyle. Nie wiem jak ma się Onyskis? Dzielnie zniósł mój zabieg.- Uśmiechnęłam się w stronę ogiera- Jeszcze zostało trochę mchu, on może nam się przyda jeszcze. Więc pozostaje nam czekanie na pozostałych.- Wypatrywałam reszty podróżujących. Choć wciąż zastanawiałam się nad powrotem do domu, byłam w rozterce i coraz bardziej nie zdecydowana. Kiedy naszła mnie myśl o najgorszym w domu poczułam mdłości, nie mogłam powstrzymać tego nie smacznego uczucia, które mnie ogarnęło. Zniżyłam głowę na ta myśl tuląc po sobie uszy, nawet myśl o przyjaciółce nie sprawiała mi satysfakcji. Tak znalazłam się we własnym potrzasku wracać do domu czy kontynuować podróż?
  16. Wciąż się uczę, a jestem samoukiem więc uczę się na błędach, co do humanizacji to nie jest to prosta sprawa mam jeszcze wiele do poprawienia.
  17. Klacz się uśmiechnęła- Faktycznie to prawda, tylko magia nie pochodzi z fletu, ale z wnętrza kucyka, który na nim gra otacza go wtedy magią.- Klacz zwróciła się do Letiny- Prawda Letina?- Różowa klacz wzięła flet do pyszczka i zanuciła nie długa melodię.- Tak naprawdę każde z nas ma tą magię, trzeba ją tylko znaleźć.
  18. Ruby lekko się wystraszyła wyłaniającego się przed nią kuca- Chacha.... Witam...- Skrępowana powiedziała- Dakelin myślała, że mój instrument posiada jakąś magię, tylko nie jest zaczarowanym instrumentem.- Delikatnie zaśmiała się do Wiktora, jak to ona speszona obecnością kuca. Nie przyzwyczajona przebywać blisko nieznajomego, choć w swoim życiu znała wiele kucyków płci przeciwnej.
  19. Ruby odwróciła się do Dakelin- Tylko mój flet nie posiada żadnej magii, tylko magia wydobywa się ze mnie nie z fletu, ja mu tylko pomagam wydobywać piękne dźwięki. Praktycznie każdy to potrafi jak odnajdzie swój instrument, wtedy on staje się magiczny dla właściciela. W moją muzykę wkładam wiele serca, myśląc o kucykach dla których ją gram wtedy staje się magia. Nie wiem czy ktoś posiada instrument, nie spotkałam tutaj nikogo takiego.
  20. Klacz odsunęła się gwałtownie od Dakelin bardzo zdziwiona prośbą- Eeee... wiesz flet jest częścią mnie jak moje skrzydła bez którego pegaz nie może latać, nie mogę ryzykować utratą fletu, nie ufam magii szczególnie jak ktoś nie jest alicornem jak księżniczki. Przykro mi muszę ci odmówić, może uda się odnaleźć tobie inny instrument.- Ruby aż się przeraziła myśląc o swoim instrumencie, który mogłaby stracić.- Przeprasza cię muszę odszukać panią Shadow.- Szybko się oddaliła by prędko zniknąć z oczu klaczy.
  21. Ruby poszukując Shadow trafiła na Dekelin, troszkę ją to zdziwiło czego by chciała od niej więc nie omieszkała zapytać z ciekawości- Czy coś się stało potrzebujesz mojej pomocy? W miarę moich możliwości spróbuję pomóc.- Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. Choć wciąż do końca jej nie znała nie wiedziała na ile może jej zaufać.
  22. Pytająco popatrzyłam na ogiera, który chyba myślami był gdzieś indziej- A o co konkretnie pytasz?- W tym nadleciała Indis i zapomniałam o wcześniejszym pytaniu ogiera. Z daleka zauważyłam już, jednak coś znalazła. Rzuciła mi pod kopyta zioła mech leczący i kwiat leśnego ducha. Tak więc wzięłam się do roboty, wyjęłam z torby moje akcesoria do zbierania ziół, nie wielki nożyk, mała łopatka, mały sekator i nie za głęboki niewielki kociołek, w którym można było rozdrobnić i wymieszać zioła, pogrzebałam jeszcze w poszukiwaniu mojego tłuczka, który był bardzo potrzebny do ucierania ziół w masę. Tak więc wzięłam mech oddzieliłam większość pozostałej ziemi i rozdzielając wrzucałam do kociołka, sekatorem rozdrobniłam jeden kwiat, tłuczkiem zaczęłam ucierać zioła lejąc z mojej manierki odrobinę wody tak by powstała gęsta papka, wtedy bez problemu lekko zaparzyłam ją magią. Po niekrótkim czasie maść była gotowa, wzięłam bandaż i kociołek w pyszczek, podeszłam bliżej do Onyksisa. Za nim zabrałam się za smarowanie rany i złamania- Teraz może boleć, wybacz- Złożyłam swój płaszcz w kostkę położyłam na złamanie ogiera, i przednimi kopytami oparłam się jak tylko mogłam, kiedy uznałam, że dość zaczęłam powoli i dokładnie rozprowadzać po ranie i złamaniu maść tak by zakryła wszystko dokładnie, w skupieniu obwinęłam kilka razy wszystko tak by wszystko trzymało się jednego miejsca i na koniec mocno związałam. - Ufff- otarłam czoło kopytkiem- Teraz powinno być dobrze.- Po całym zabiegu, wypłukałam kociołek odrobiną wody z manierki i schowałam całe akcesorium z powrotem do torby.- Może teraz sobie odpocznij, wiem wykończyłam cię, ale inaczej nie mogłam. Wtedy spokojna usiadłam koło ogiera.
  23. Troszkę się zlękłam co by było jakby mi tu zemdlał, całe szczęście tylko upadł.- Przykro mi chciałam pomóc, choć przynajmniej już nie boli, skoro próbowałeś wstać, lepiej byś pozostał w takim położeniu jakim jesteś.-Podeszłam bliżej do ogiera by obejrzeć ranę, delikatnie kopytkiem dotknęłam. Szybko poszperałam w swojej torbie, wyciągnęłam słoiczek z ziołami, jednak po zastanowieniu odłożyłam go do torby. -Teraz nie mogę ci pomóc, nie byłam przygotowana leczyć tak poważne rany, a to co mam na nic się nie przyda do twojego złamania.- Tak więc nic innego nie pozostało mi jak usiąść przy rannym Onyksiesie i czekać.
×
×
  • Utwórz nowe...