-
Zawartość
1700 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Arceus
-
Shadow wyrzucił rzeczy strażnika i jak najszybciej poleciał do miejsca, w którym zostawił swoją kompankę. Silver padła na ziemię i zrezygnowana bawiła się nożem. Klacz rozmyślała o tym co tak właściwie się z nią dzieje. Z przemyśleń wyrwał ją szelest. Klacz obróciła głowę w stronę, z której ów szelest dochodził. Na twarzy poczuła chłód, a przed oczami miała jedynie ten czerwony blask. Pegaz wrócił na polanę, na której ostatni raz widział gwardzistkę. Nie znalazł jej tam. Ogier zaczął się nerwowo rozglądać i z ulgą zobaczył jakąś postać za drzewem rosnącym nie daleko. Shadow poleciał w tamtą stronę. Wzrok klaczy przyzwyczaił się do światła, wtedy też zobaczyła w jak paskudnej jest sytuacji. Na przeciw niej stał jakiś kuc, z jednym nienaturalnie błyszczącym i całym czerwonym okiem. Ten kuc mierzył do gawrdzistki czymś na kształt wielolufowego działka. Silver niemal pisnęła "Clint?". Shadow dotarł do drzewa i zobaczył przy nim śpiącą Silver. W tym właśnie momencie Silver usłyszała potężny huk i przestraszona z bólem głowy ocknęła się. Zobaczyła stojącego nad nią pegaza, a on zobaczył zakrwawiony pocisk za jej głową, na ziemi.
-
Silver zaczęła zbliżać się do drzewa za którym ostatni raz widziała ten błysk. Chwyciła po broń i przeszła na drugą stronę drzewa. Nie było tam niczego i nikogo. Dookoła była jedynie cisza i mrok. Shadow wziął miecz. Był lekki, zbyt lekki jak na broń. Kuc mógł go bez problemu zginać i rozciągać, nie musiał się przy tym martwić czy się potnie. Ostrze dokształcało się gdy pegaz je dotykał. Był to materiał bardzo podobny do tego, z którego wykonano drezynę. Taka broń byłaby dość bezużyteczna w walce. Shadow podszedł do trupa i zaczął go przeszukiwać. Znalazł to pochwę na miecz, a w jednej z kieszonek ubrania znalazł list. Następni bolą naprawdę. Cokolwiek to oznaczało.
-
A mi wszystko ładnie działa (zawsze inny )
-
No już dobrze odpowiadam. Najwyższy czas. Pierwsze pytania od FriendJerzy: 1 Uczę ich matematyki. Kolejne pokolenie inżynierów nie będzie uznawało, że coś jest niemożliwe 1 Jeżeli waszym światem rządzą ludzie to sądzę że w sklepie za szybą i 15 cyfrową ceną. Ewentualnie na księżycu co by wiele wyjaśniało. 2 Nie podoba się? W końcu coraz bliżej święta. 3 Jeżeli czasem biały śnieg jest żółty, to pomyśl co by się z czekoladowym działo. Discord, widzę, że ktoś tu działa wytoczył. Powodzenia. Zróbmy to! Aha, to twój własny kawałek skały 1 Sam się nad tym zastanawiam, sądzę, że to przez fałszywą propagandę Celestii. 2 Świetne uczucie. Budzę się rano i mówię sobie "Dziś zrobisz coś wspaniałego", siadam wieczorem przy kominku i wiem, że zrobiłem coś wspaniałego. Wtedy też zazwyczaj kucyki wylewają kakao z domów i na nowo ustawiają drzewa. 3 Czekam cierpliwie, liczę na przyjaźń Twilight Sparkle. 4 A jeśli nie? D: aaaaaaa, Nie można dawać warunku z instrukcją co robić gdy jest spełniony bez instrukcji co robić gdy nie jest *komputer wyszedł o własnych siłach* 5 Masz tu mleczną. *rzucił zwykłą, bo całkiem przypadkowo nieomylny władca chaosu się pomylił* 6 Ale jakimi? Gdy ktoś kogoś zdradza to co innego niż gdyby ktoś mnie zdradził. Ps. Widać niektóry są zbyt ostrożni i minują chmury. Dla bezpieczeństwa kazałeś zaminować też miny. 7 Nie, no skądże. 8 Piję dużo wody. 9 Ale tylko możliwych, czy tych niemożliwych także? 10 Nie, będę patrzył jak i niedobzi ludzie ludzie próbują cię uczyć 11 W sumie wybierać nie muszę i ograniczeń żadnych nie ma Ale Chrysalis kolejny raz bym nie został. W swoim ciele jednak najlepiej. 12 Po prostu miałem wrodzony talent, nikt nie musiał mnie uczyć i ja też nie musiałem tego robić. Poszedłbym na kręgle by złowić rybę a potem zjadłbym kurczaka i popił ołowiem. 13 Był taki plan, ale środki są nieco zbyt skromne. Jeśli czas to pieniądz to nie mamy ani grosza. 14 Na razie pozostaje tow sferze marzeń. 15 Już dostałeś.
-
Dziurka stał zamyślony, fizycznie blisko, rzeczywiście jednak bardzo daleko od rozmowy gada i kuca. Xryh poleciał spojrzeć przez okno na poddaszu... Tak, w normalnym domu tu byłoby poddasze teraz jednak to bardziej piwnica. Na co komu okno w piwnicy? Kto wie, chaos ma swoje reguły i takie okno też. Smok dyskretnie przez nie zajrzał. Nic nadzwyczajnego. Stół w kącie, dwa materiałowe fotele przy ścianie po lewej od Xryha, po prawej były 3 drzwi które całkowicie zasłaniały ścianę. Naprzeciw gada był zegar, stary, wielki zegar, który mimo wieku i okoliczności dalej odmierzał czas. Po jego prawej stronie były jeszcze jedne drzwi. Płatki kwiatów na stole, wypalone świece i pusta butelka wina zdradzały co działo się ostatniego wieczoru w tym domu i wyjaśniało. A mała wskazówka zegara zatrzymana między 4 a 5 wyjaśniała czemu miasto jeszcze śpi.
-
Strażnik powoli odzyskiwał zmysły. Stał niestabilnie, próbował zrozumieć co się stało. Zobaczył pędzącego Shadowa. Zobaczył młot lecący na spotkanie z nim. Nie wiedział co zrobić, był prostym strażnikiem granicznym, który miał dbać o przestrzeganie prawa w granicach Equestrii. Jego służba dobiegła końca, a młot gwardzisty dosięgnął jego głowy. Shadow usłyszał głuchy trzask łamanych kości i plusk. Impet uderzenia połamał mu czaszkę i rozerwał skórę na twarzy, słowem nie dawał mu żadnych szans na przeżycie. Gwardzista widział krew rozlewającą się na trawie. Nieco bliżej leżał miecz. Silver poszła w stronę poświaty. Oddalała się od obozu wchodząc coraz głębiej w las. Czerwony punkt zniknął za jednym z drzew.
-
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z kim przyszło ci rozmawiać. Nie wiem czy zauważyłeś, ale walka to to nie jest i szczerze mówiąc nieco się zawodzę. W tej właśnie chwili Shadow zaatakował. Biały ogier widział to jednak nic z tym nie zrobił. Młot gawrdzisty uderzył w ciało strażnika. Czar prysnął, walcząca para zaczęła spadać. Shadow niemal natychmiast ogarnął się w locie i był gotowy by zadać ostateczny cios ogierowi, który obolały ciężko spadł na ziemię (Rex wybieraj: 1 próbujesz zabić odrazu, 2 piszesz o drugą wersję na PW bo tu mi spoilery nie działają :( ) Silver natomiast poprosiła przypadkowego gwardzistę o broń. Niemal natychmiast dał jej nóż, kiwnął głową na znak zrozumienia. Gdy uzbrojona Silver chciała odejść usłyszała za sobą "uważaj na siebie". Nie wiedziała kto to powiedział, ale miała przeczucie, ba miała pewność, że zna ten głos. Ten delikatny piskliwy, zawsze radosny głosik pewnego źrebaka.
-
(Ray) -Może i masz rację, jednak gdybym zorganizował się szybciej możliwe że zabilibyśmy smoka zanim on zdądżyłby zadać nam takie straty. Zgadzam się, to już nic nie zmieni... A jednak nie potrafię sobie tego wybaczyć. Może czas ukoi ból-mówił z wymuszonym spokojem, ale szło mu to nawet nieźle. Temat znowu zszedł na "malca". Nadal nie uśmiechało mu się wędrowanie z nim, ale widać już decyzja została podjęta. Ogarnął wzrokiem okolicę i zobaczył wydobytego z groty robota. Po niedługim namyśle zawołał kopytem wskazując na maszynę-a co z tym?
-
[Rozwiązane][Uprawnienia] różowi nie mogą tematów u siebie zamykać
temat napisał nowy post w Archiwum
Ok działa. I życie stało się lepsze xD Dzięki. -
Dla mnie czasy młodości. Dla dzieciaka w podstawówce te kreskówki nie istniały (byłby za mały by oglądać) Widzisz tak to jest...
-
(Raymond) -Pięciu-.rzekł smutno w odpowiedzi. Sapnął i spojrzał przed siebie na plac boju, na martwego gada i strzępy swoich kompanów. -Crazy Tiggred, Deep Breath,Gun Shot, Lekay... I ja... Pięciu... Teraz tylko ja, teraz nawet nie powiem kto jest kim.-jego nieco drżący i zachrypły głos był przesycony bólem i smutkiem. Może w mniemaniu kucy changelingi są bezuczuciowe, w istocie jednak są naprawdę opiekuńcze i stratę kogoś bliskiego odczuwają tak samo jak kuce. Sapnął przeciągle patrząc w ziemię i kręcąc głową. Na ziemi przed jego kopytem wylądowała łza po czym na jego twarzy rozlał się wyraźnie wymuszony uśmiech. Z nim też, i mokrą stróżką na poliku, spojrzał na Abyssa i rzekł -ale nie ma co się mazać, tego już nic nie zmieni. Tak, tego już nic nie zmieni jedyne co Ray mógł teraz zrobić to pogodzić się z tym. Tylko Jak? Nie mógł, nie umiał się z tym pogodzić. Nie potrafił od tak zaakceptować śmierci swoich towarzyszy. Nie był dowódcą, to nie jego wina, to w ogóle nie była niczyja wina, jednak i tak się za to obwiniał. Z jego ust wyrwały się jeszcze te trzy słowa-To moja wina.
-
[Rozwiązane][Uprawnienia] różowi nie mogą tematów u siebie zamykać
temat napisał nowy post w Archiwum
Dzięki wielkie. Rozwiązania doraźne mogą być problematyczne, ale lepsze takie niż żadne -
Ech. Temat mówi wszystko, no może po za tym, że otwierać też nie można. Prosiłbym o poprawę i o zwrócenie nam tych uprawnień. Byłbym wdzięczny (inni różowi zapewne też) PS jeśli temat z tą skargą już powstał, to proszę o zamknięcie i skasowanie tego, a także przebaczenie mi mojej niewiedzy.
-
Czyli zgadzamy się. W końcu wiem, że ktoś w pełni rozumie i podziela moje poglądy w tej sprawie. Swoją drogą naprawdę ładnie to w słowa ubrałeś, masz me wyrazy uznania
-
Mówiąc szczerze "Atomówki" mnie bolą. W sumie tam jedynym rozwiązaniem była przemoc i fajnie, kolega nie chce dać mi cukierka,leję go tak długo do puki mi go nie da. Ach te mądrości. Nie twierdzę, że ta stacja jest w ogóle "zua i nie dobra" Pamiętamy typowo pod rozrywkę "Ben 10" (nigdy nie lubiłem czy nieco starsze "Storm hawks" (kto zna?) Były też "gwiezdne wojny wojny klonów" inne perełki, których wartości nie podważam.Przyznaję niektóre aż miło było sobie obejrzeć i miło je wspominam. Tutaj jednak mówię to tych najbardziej zepsutych typu "Chojrak tchórzliwy pies", "chowder" itp. Sądzę że zostałem nieco źle odebrany, nie narzekam tu na poziom kreskówek na CN tylko dzielę się spostrzeżeniem, że to nie jest wywołane widzimisię twórców, tylko rzeczywistym staniem społeczeństwa. Gusta się zmieniają i potrzeby widza też.
-
CN to nie MiniMini albo Discovery. To nie ma uczyć to ma być głuwnie rozrywka (dlatego nie tylko tęczą rzygam, gdy Wujcia eidzę) W stylu "instruktaż internetów" masz jeszcze "między nami misiami". Już jedna z bardziej ogarniętych bajek. Kto wie może z czasem zmiejszą tą głupotę. PROGRAMU EDUKACYJNEGO NIE ZROBIĄ Z TETO NIGDY! Jednak nadmiar debilizmu mogli by usunąć.
-
Witam. Widzieliście tytuł i wiecie że chodzi o najbardziej zepsutą stację w telewizji. Jednak bajki na tej stacji mają w sobie coś niezwykłego. Są swego rodzaju odbiciem naszych czasów. Tak teraz pewnie uznacie, że wypisuję głupoty, ale wytrwaj i doczytaj do końca. Pamiętacie dzieciństwo, czas zabaw na powietrzu z rówieśnikami jak bohaterzy "klanu na drzewie"? Pamiętacie przyjaźń mimo wszystko, taką jaką Max darzył Blu w "domu dla zmyślonych przyjaciół pani Foster"? Pamiętacie pragnienie szerzenia dobra i sprawiedliwości jakie towarzyszyło "lidze sprawiedliwych" i "młodym tytanom"? Sądzę, że nie tylko ja pamiętam "nasze dobre czasy". Mam małego brata. Jego dzieciństwem jest ekran smartwona, laptopa i telewizora. Codziennie ogląda "wujcio dobra rada" i ten właśnie program coś mi uświadomił. Widzieliście może odcinek "internetowy trol" albo "kacza twarz"? Nie? Rzucie okiem. Tak? To świetnie a teraz wyrzućcie z tego tęczowe barwy i głupotę. Co zostaje? "Internetowy trol" to historia typowego hejtera, którego znaleźli i odebrali mu wolność, a sam odcinek kończy się słowami wujcia "pamiętajcie dzieciaki nie obrażajcie innych w sieci" A teraz kacza twarz: postępując jak w przypadku powyżej uzyskujemy historię dziewczyny, która dla "lajków" powiększyła sobie usta do nienaturalnych rozmiarów i opuściła się w nauce. Czy to naprawdę taki absurd? Czy teraz ludzie w realnym świecie dokładnie tak się nie robią? To nie stacja się zepsuła, ludzie z CN idą za światem, który jakby nie patrzeć nieco się zepsuł. "Między nami misiami" w pewien sposób potwierdza moją tezę. A Wy? Zgadzacie się ze mną? Czy Wasze zdanie w tym temacie jest zupełnie inne. Zachęcam Was do dyskusji. Miłego dnia
-
Gwardzista uświadomił sobie swoje marne położenie. Próbował zdjąć zbroje. Może w normalnych warunkach nie jest to trudne zadanie. Teraz jednak warunki dobre nie były. Ogier ledwo stał a oderwanie kopyta od ziemi było niemal niemożliwe, pomijając fakt, że zapewne skończyłoby się to upadkiem. Strażnik podszedł do niego i nieco rozbawionym głosem przemówił -Jesteś uroczy... Cały czas walczysz... W tej samej chwili blask zmienił swą barwę z fioletowej na , a ogier poczół, że stoi mu się lekko. Zbyt lekko. W pewnym momencie poczół jakby odrywał się od ziemi mimo tego, że nie rozkładał skrzydeł. Pegaz po prostu odlatywał wbrew woli. Co ciekawe nie tylko on, jego młot, a także przeciwnik także lecieli. -Magi dać ci nie mogę, ale siebie zmusić do lotu i owszem. Skoro twierdzisz, że to było nie sprawiedliwe możemy się zmierzyć teraz. Sięgnął po broń na znak, że odkłada magię. Jego bronią był długi miecz, prosty, ale zadbany i na swój sposób piękny. Silver wyobraziła sobie swoje wyposażenie po czym otworzyła oczy. Ku swojemu rozczarowaniu była w takim samym stanie jak wcześniej. Nie miała na sobie nic, a w kopytach nawet już nie trzymała ciała swego kochanka. Poczóła przejmujący chłód na kopytach. Mimowolnie spojrzała w to miejsce. Klacz dostrzegła coś jakby odlatującą w mrok mgłę, a pod nią niedużą kałużę krwi. Zobaczyła ją także na swoim kopycie. Sterczała tak chwilę zmieszana gdy jakiś czerwony blask zwrócił jej uwagę. Coś błaszczącego i czerwonego wyglądało zza drzewa. Ubiegło to uwadzę zdezorientowanym gwardzistom. Silver pozostała z tym sama.
-
Między gwardzistą, a jednorogiem wywiązała się walka. Shadow próbował sypnąć piaskiem w oczy przeciwnika. Jednorożec zdążył to zauważyć i natychmiast zareagować. Jego róg rozjaśnił fioletowy blask. Shadow zauważył, że ziemia spada bardzo szybko, niemal pionowo w dół mimo nadanej jej wcześniej prędkości. Sam także poczół jakby coś ciągnęło go do ziemi. Jego zbroja ciążyła potwornie, a samo stanie było dla niego problematyczne. Spojrzał na strażnika. Fioletowy blask z rogu przeszedł w dwie linie tego samego koloru idące od rogu, przez oczy i kąciki ust, po szyji i piersi aż do przednich kopyt strażnika, a później dalej po ziemi w stronę Shadowa, który ledwo stał między nimi. Strażnik z uśmiechem triumfu podszedł, w dalszym ciągu utrzymując czar, do gwardzisty. Milczał i tylko patrzył na niego z wyższością. Nie wyjął nawet swojej broni, widać było, że był pewny wygranej. Tymczasem Silver, sama nie wiedząc gdzie i kiedy, tańczyła ze swą dawną miłością. Twarze kochanków zbliżyły się do siebie, melodia przycichła, a czas zdawał się płynąć wolniej. Wtedy też w jej głowie, niczym grzmot straszliwej burzy, odezwał się budzący przerażenie nawet u najsilniejszych, zagniewany głos Nightmare Moon. Królowa wykrzyczała tylko Dość tego! Przez chwilę przed oczyma gwardzistki była jedynie ciemność. W tej chwili muzyka ustała a chwilę ciszy przeszył jakiś huk a następnie trzask. Silver poczuła jakby coś uderzyło ją w kopyto którym gładziła policzek ogiera. Na tym kopycie poczuła jakąć ciepłą gęstą ciecz, tą samą jaką poczuła na twarzy zaraz po huku. Zamknęła oczy. Słyszała szczęki stali i krzyk żołnierzy, którzy wołali "padnii" Nie wiedziała kto zasłonił jej oczy, ale po ich zamknięciu czuła, że ten ktoś już tego nie robi. Usłyszała nieco zawiedziony głos samego władcy chaosu byłoby naprawdę tak pięknie... A jednak wybrałaś harmonię. ostatnie dwa słowa jeszcze kilka razy powtórzyło echo.
-
(Raymond) -Ja... Ja nie wiedziałem...-odparł wyraźnie zaskoczony obrotem spraw. Szczerze nie spodziewał się czegoś takiego. Po krótkiej chwili dodał spokojnie "przepraszam" i ze zrozumieniem spojrzał w oczy Abyss. Czuł się głupio, nawrzeszczał na kogoś, kto na to nie zasłużył. Podłe uczucie. Sapnął zmieszany a potem spokojnie dodał -Masz rację, najlepszą rzeczą jaką możemy zrobić to przetrwać. Wszyscy razem.
-
W końcu mogłem zaktualizować listę fanów, co też, z nieukrywaną radością, zrobiłem. Cieszcie się zatem i napijmy się soku na zdrowie Za wszystkich fanów i tych, którzy jeszcze nimi nie zostali, aby zostali. Discord! No co? chcę wypić sok za zdrowie wszystkich. Fanów? jeśli wszyscy nimi zostaną nie miało by to znaczenia. Ech.
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna Wolnej Equestrii)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Zamknięte. Z wytrychem, lub toporem to słowo nie miało prawa bytu. Teraz jednak, gdy nie miał broni, a wytrych dalej leżał w celi, musiał je uznać. Takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Sądził, że przywódczyni rebelii będzie na swoim miejscu. Choć było jeszcze jedno, w mniemaniu Nicka, sensowne miejsce do którego mogła się udać. Zakłopotany przysiadł przy ścianie i zastanowił się. Mógł zaczekać aż wróci, chociaż każda sekunda to kolejna szansa dla rebeliantów na odkrycie go. Mógł wyjść, ale, bądźmy szczerzy, co to da? Kto wie, ile chwil na bezsensownym rozmyślaniu by zmarnował, gdyby zbliżający się patrol nie wyrwał go z tego. "A może by tak po prostu zapytać?" Coś było w tym pomyśle, jednak changelinga zdjął strach. Spanikował. Przez chwilę chciał wstać, jednak pewien impuls, obawa, zatrzymała go i zepchnęła z powrotem na ścianę. Nick do nich nie podejdze, sam jego niepewny krok i drżące kopyta by go zdradziły. Nie mógł, nie potrafił zdobyć się na odwagę by będąc samym i bezbronnym wyjść na przeciw piątce uzbrojonych wrogów. Jego nastrój był kiepski, mimo niedawno pochłoniętej miłości i odzyskaniu zdrowia. Przez pewną chwilę siedział załamany, sparaliżowany ze strachu. Próbował ustalić co z nim się stało. Jest żołnierzem Chrysalis, jest agentem KWKC, jest bezuczuciową bestią do zabijania kogo trzeba. W jego życiu nie ma miejsca na smutek, na żal, na wątpliwości. W jego życiu nie może być strachu. Skąd wziął się teraz? To też nurtowało "pozbawioną uczuć bestię". Miał dosyć, tej niewoli, bezsilności. Miał dość tej cholernej (przeprasza) niemocy. Chciał przelać czyjąś krew, chciał odpłacić rebeliantom ich zuchwały atak, chciał zemsty. Ale nie mógł, musiał się nędznie ukrywać na wrogiej ziemi obawaiając się każdej pary oczu, każdego pyska, który mógłby rzec "to on". Ten nieustanny strach i niemoc uderzyły w niego właśnie teraz, gdy on nie ma dokąd iść, a w jego stronę zbliża się patrol. Siedział by dalej, sprawiając wrażenie jakby czekał na śmierć, aż w końcu wpadł na pewien pomysł: "wykorzystam to". Tak, ta myśl pomogła mu odzyskać zimną krew. W końcu odzyskał panowanie i z wolnym umysłem mógł działać. Ukrył pysk w kopytach i jakoże wcześniej wyglądał jakby się załamał, udawał załamanego dalej. W sumie nie ma nic do stracenia, ale coś może ugrać. W takiej marnej pozycji czekał aż patrol do niego podejdzie, albo minie bo w końcu oni też mają zapewne dość swoich problemów by poznawać problemy innych. -
W sumie... Randomowy oddział podmieńców wyciąga go z niewoli 1 Zostaje wyleczony i przekarmiony przez jakąś pielęgniarkę spokrewnioną z Fluffle puff 2 Miałby dostać broń 3, czyli w praktyce o 2 za dużo... Z drugiej strony nie tylko ja drugą szanse dostałem.
-
(Raymond) -To zły pomysł. To fatalny pomysł, to ostro popaprana myśl.-zawołał w odpowiedzi. Spojrzał z wyrzutem na Abyss i wskazał nadgryzione szczątki swojego niedawnego kompana. -Nie dziw mi się. Może ciebie to nie rusza, bo to nie twój kompan tam leży. Nie wiesz co czuje ten, który widzi jak w jednej chwili ginie cały jego oddział. Nie wiesz, nawet sobie nie wyobrażasz jak to jest widzieć jak coś ich pożera.-jego słowa przepełniał ból, ale mówił szczerze. W jego sercu gniew mieszał się ze smutkiem, a w głowie zrowy rozsądek walczył z chęcią zemsty. Po kilku sekundach gdy jego przypalane gniewem serce nieco się uspokoiło, w miarę możliwości spokojnie dodał -Ja już nie strzelam, może młody, pewnie głodny, ale mu kule w łeb wpakuje jak przyjdzie mi z tym noc spędzić.- jasnym było, że nie żartuje.