Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Wiesz że się stamtąd szybko nie wyrwiesz... - Pokręciłam delikatnie sama z siebie głową zupełnie automatycznie gestykulując i przekazując mu własne myśli. - Zresztą po co ja to mówię? Oboje o tym dobrze wiemy... Jak się to skończy za parę godzin gdy się nie pojawię - mówiłam spokojnie dalej nim zawiesiłam się, ale tylko na moment. Krótki moment, bo zaczęłam zaczepnie z zupełnie innej strony. - Dałeś radę coś znaleźć czy tak samo nic jak ja? - pytałam zrezygnowana. Co innego miałam zrobić powoli idąc przez miasto i obserwując wszystko. Gdzie to do Discorda mogło być naprawdę nie miałam pojęcia... Nudziła mnie ta gra mimo że była ważna... Sznurki nie ja ciągnęłam.

  2. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    Jak mogłam się spodziewać, zastałam brak wszelkiej odpowiedzi... Celestia musiała tam już być i zinterpretować wszystko na swoją jedyną oficjalną modłę... Nie byłabym wielce zdziwiona gdyby użyła do tego tego samego zaklęcia albo podobnego, co do przeszukiwania mojej dokumentacji, Parę minut i wiedziała wszystko, by to zmienić. Szkoda że ja tak nie potrafiłam, a już na pewno nie pod obserwacją tak wielu oczu, bo umiałam czytać sporo szybciej. Tylko czy to nie wydałoby się komuś to zupełnie dziwne, gdyby mnie tak obserwował? Nienaturalne i rzucające podejrzenia. Musiałam tego uniknąć. Cudzych spojrzeń.

    Wzięłam głębszy wdech dopiero gdy skończyłam. Zupełna pustka bez dna... To mnie spotkało i przez to wydawałam się zła jak pszczoła. Brakowała tylko brzęczenia ale... To nie byłam ja. Byłam świadom że mogłam nie znaleźć nic w tych książkach. To gdzie mogło być to coś ? Ten fragment tarczy... Odpuściłam skupiając się na pseudo-komórce Goldinga wysyłając mu krótką wiadomość: "Nic tu nie ma... Wracam do punktu wyjścia..." Krótkie zwięzłe i na temat... Czyli tak brzmiała wiadomość. Tak jak lubiłam.

    [Illuminated Lens]

    Linki były naprawdę mocne i to nie one zawiodły tylko to do czego były przymocowane. Ściany zaczęły pękać w błyskawicznym tempie. W każdej chwili budynek mógł grozić zawaleniem gdy na ścianach pojawiały się kolejne szczeliny coraz większe. Linki jednak nadal trzymały tylko stawały się luźniejsze... Klatka jednak nadal funkcjonowała w budynku...

  3. [985] [Lust Tale [Forest Song]]
    Budynek biblioteki był przeogromny. Wchodząc do niego jednak sobie obiecałam wcześniej... Jedna godzina i ani minuty więcej. Jeśli miałam coś znaleźć według kolei losu to właśnie w tym czasie. Inaczej było to tylko kolejnym ślepym zaułkiem i tylko tyle myślałam na ten temat patrząc na te wszystkie książki i mimowolnie przełykając ślinę. Niczego innego się po tym wszystkim się nie spodziewałam. Nawet tego jak ja miałam się z tym uporać. Skoro nie mogłam zdążyć w tym czasie, który posiadałam, nawet połowy ich otworzyć i zamknąć. To było dość dobre pytanie ale i je musiałam wyrzucić zdając się na zupełny ślepy los. Chwytałam starsze książki i szukałam w spisie treści słów kluczy. Miasto, tarcza i paru innych. Nic więcej mnie nie interesowało.

  4. [Katarina Lore]

    Po co biegłam właśnie tam? Nie bardzo miałam pojęcie... Po prostu uciekałam tam gdzie myślałam że będę bezpieczna. O ile istniało jeszcze jakieś miejsce gdziekolwiek w tej lokacji to myślałam że właśnie tam... Dlaczego zmierzałam w tamtym kierunku? Zwyczajnie to robiłam kierowana prostym instynktem. Po raz kolejny próbując wykończyć swoje ciało, które i tak stawało się coraz słabsze z każdą minutą spędzoną na arenie. Tak jak każdego człowieka na niej dopadała mnie powolna słabość materiału jakim się stawałam tracąc własne wartości. Nie mogłam być wyjątkiem... Ile mogli wytrzymać inni? Mniej niż ja... Przecież się przygotowywałam długo na to... Odkąd pamiętałam...

    Czułam się brudna pod każdym względem. Przestałam czuć pot swojego ciała, brud osadzony na nim. Przyzwyczaiłam się... Sumienie ciążyło coraz mniej. Czy to była jeszcze walka, czy już zapomnienie? To co sobie wróżyłam już nastąpiło... Czy miało jeszcze nastąpić. Ból...

    Rzuciłam plecak na ziemie. Za dużo ciążył mi by nadal go targać na plecach. Wyciągnęłam z niego to co potrzebne i odrzuciłam. Kierowałam się zasadą i tak już długo nie pożyjesz. Czym się różniła od innych zasad wcześniej we mnie ukazanych? Brakowało mi życia. Jego chęci. Zostało samo przetrwanie. Gdzie mogłam to zrobić? Myślałam że wiedziałam biegnąć przez płonący wokół las.

    ***

    Dobiegłam do rogu i widziałam tam namiot, na którym już raz przepłynęłam jezioro, co nadal wydawało się dość gorące i widać to było doskonale po nim że właśnie tak jest. Matowy osad na dnie mojego środka transportu, krople zagotowanej cieczy. Nie odważyłam się wsadzić ręki w tą ciekłą substancję o ile jeszcze można było nazwać to wodą. Czego do niego oni tam dodali by po cichu ją zagotować nie wiedziałam...

    Odcięłam 3 długie kawałki bambusa dla bezpieczeństwa na dodatkowe wiosła, gdy wskoczyłam do tej łajby i zaczęłam wiosłować odpychając się od dna... Miałam rację biorąc więcej wioseł... Robiły się miękkie od tych  wszystkich dodatków. Co mogły zrobić ze skórą czy oczami? Wolałam nie wiedzieć... Gdy znalazłam się bezpiecznie na wyspie. Co mogło mnie tam jeszcze dopaść? Śmierć z mnóstwa powodów. Dlatego musiałam obserwować wszystko dość dokładnie jak zawsze. Strzały nie mogły mnie dosięgnąć przez te wszystkie wiatry wokół.

  5. [985] [Lust Tale [Forest Song]]
    Jak powiedziałam tak zrobiłam, zaraz po wyjściu z kawiarni. Co innego miałabym uczynić? Szłam spokojnym krokiem przez kryształowe miasto, zastanawiając się jak to wszystko zostało wykonane... Tak idealnie... Ciekawił mnie ten aspekt, a Golding zdawał się nie znać interesującej mnie informacji albo udało mi się ją jakimś cudem przeoczyć. Z drugiej strony... Na co miała być mi taka powiedzmy sobie błahostka? Wszystko wokół mnie stało od bardzo długiego czasu i zachwycało oko swoim wyglądem.
    Spoglądałam na budynki i kucyki jak nieogarnięte turystka, którą zresztą mogłam być bez większego problemu. Nie znałam tego miejsca i to dawała mi pewne niepisane prawa niewiedzy... Nawet nie zorientowałam się gdy zaczęłam dochodzić do biblioteki według wspomnień Goldinga na temat miasta...

    [Illuminated Lens]
    Linki same w sobie były dość sztywne, a kula opleciona w pewnego rodzaju koszulkę poprzypinaną do ścian na wylot w wielu punktach w 4 różnych stronach świata... Można było ją próbować ruszyć na większą odległość z niepowodzeniem. Od czego innego była sieć jak nie do nieuruchomiania ofiary? Posiadała tą samą właściwość.

     

  6. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Myślenie za dużo w tej chwili może tylko przeszkadzać... Dziwnie to zabrzmi w moich ustach... - Skończyłam w tamtej chwili swoją kawę, po czym podeszłam do niego i go przytuliłam dość delikatnie. Ulotnie można by rzec. - Wynagrodzę wszystkie trudy po wszystkim... - szepnęłam mu do ucha. Chciałam jego... Tak bardzo, a tak samo nie mogłam nic. Przeze mnie mógł wpaść w kłopoty... Przeze mnie od tak.

    Znałam go dość żeby wiedzieć czego się po nim spodziewać, a każda taka myśl raniła... Odzywała się moja kontrola, a raczej jej brak czy troska o niego. Nie do końca wiedziałam. A może były to połączone emocje i ich brak po przez pełnienie danej funkcji? Nie mogłam do tego dojść, gdy go puściłam od tak.

    - Do zobaczenia za godzinę - rzekłam dość prędko zanim udałam się do wyjścia.

     

    [Illuminated Lens]

    Sandy dobrze kombinowała... Tylko w trochę za dużej skali. Linki w budynku miały odrobinę ponad 4 kilometry... i objętościowo energia na nie zużyta wynosiła pół litra przy średnicy jednej setnej centymetra, co stanowiło bardzo gęsty twór pod względem kondensacji energetycznej. Tak właśnie wyglądała zdolność inwidualna Lens przez którą dawała radę zakłócać przepływ magii swoją pajęczą klatką faradaya... Mogli próbować ciąć... Gęstość tego można było porównać do cięcia powietrzem ołowiu... 

    Czy jakiś jednorożec zaryzykowałby próbę teleportacji wiedząc że jego głowa może skończyć tam gdzie zaczyna się ogon? Niewielu było tak szalonych... Zwłaszcza że nie było to naturalna klatka z danym wyjściem z przyczyn czysto geomagicznych... Ta miała obszar zagęszczenia w którym znajdowały się właśnie rzeczone changelingi.

  7. Detonato300

    Wiesz że byłeś delikatnie OP. ale obiecuje dalej potraktować całość jako tekst, bez badania jego treści.

    Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą czy to przy pisaniu opisu, czy też zachowywaniu zasad ortografii... Jedno i drugie niestety u ciebie leży plackiem i wykręcanie się tym: "bo..." nie ma tu nic do rzeczy. Wysłałeś go, czyli zaakceptowałeś jego wady, bo powinieneś być ich świadom. Ludzie patrzą na to dość uważniej. Niedopracowany tekst źle się czyta.

    Opis trza widzieć podczas czytania przed oczami. Twoje mi uciekają, przez to co napisałem powyżej, a również format tekstu z początku, który się rozlewa objętościowo. To wszystko rozprasza uwagę i nie byłem wstanie zrozumieć tego co miałeś mi do przekazania. Nie ważne jakie były twoje intencje. Następnym razem wolniej i to nie tylko ty masz rozumieć to co piszesz... Musisz pójść na pewien kompromis przekazu odnoszący się do teraźniejszości. Masz wprowadzić nas w swój świat. Pokazać jaki jest. Gdybyś nie zawalił technicznie i zrobił całą resztę zwyczajnie lepiej, wygrałbyś to. Pomysł miałeś nawet okej. Dość oryginalny.

    Efei

    Nadal nie zachowujesz miejscami jedności czasu, ale skoro mówisz że taki twój styl rozumiem to. Nie bądź zaskoczona jak więcej ludzi będzie zwracało na to uwagę. Jednak za spójność lokalną otrzymujesz mniejszą ilość punktów i tak. Kompozycja była mniej więcej w porządku, tak samo jak styl, co wymaga dopracowania... Przyjdzie z czasem.

    Niestety widzę u ciebie nadal błędy ortograficzne [jednorożkę daruję... Niech będzie że wyraz słowotwórczy. Dla mnie nadal to błąd.] tak samo jak u Deto, więc powiedzmy sobie że wygrywasz z nim 2 na 4 oceniane przeze mnie w tym momencie kategorie:

    Kompozycja 
    Spójność lokalna
    Styl tekstu
    Poprawność zapisu

    Pracuj dalej nad sobą, a powinnaś daleko zajść. Zwyczajność nie jest cechą negatywną.

    Rysunek wyślę jak skończę. Nie mam czasu ostatnio dobrze usiąść. Nie zdążę przed końcem głosowania. Nie widzę tego.

    • +1 1
  8. [Illuminated Lens]

    Linki miały jeszcze jedną właściwość, której nie miała niestety Mask, co bazowała na rozrzedzeniu energii w formie czysto fizycznej. Tym właśnie ona powodowała tak ogromne zniszczenia. To za to działało w zupełnie drugim kierunku, bo pole przez nie emitowane odcinało resztę pól działających w tym samym paśmie w tym magię... Czy to białą albo też tą ciemniejszą... Dla niej nie stanowiło to wielkiej różnicy. Znosiło się to nawzajem będąc rozpraszane przez gęstszy koncentrat i tym sposobem większą energię upakowaną w mniejszej objętości. Niewiarygodnie mniejszej objętości.

    Nie skrzywiła widząc jak gwardziści się ruszali... Musiała coś zrobić. Tylko pytanie brzmiało tylko co? Miała w planach zablokowanie ich przykuwając do ściany tym czym znała najlepiej. Nalezie nie martwiła się o nich. Za daleko byli, a i miała jeszcze wszechwidzące plecy.

  9. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Możemy pozostać w kontakcie, skoro jest to możliwe. O wszystkim co się wydarzy i będzie to ważne będę ci to przekazywać, Golding. - Stuknęłam delikatnie kopytkiem o blat. - Spotkamy się dokładnie tu za godzinę, przy tym stoliku jeśli będzie to możliwe... Nie widzę powodu by szukać innego miejsca. O wszelkich opóźnieniach o ile wystąpią będę cię informować - powiedziałam zapewniając go o tym, jak zawsze zresztą.

    [Illuminated Lens]

    Gdyby była normalnym changelingiem pewnie by się nawet uśmiechnęła jakoś chciwie widząc że zeskoczyli na następne piętro... Zatrzymali się na moment otaczając barierą... Co mogła zrobić widząc że w budynku są jeszcze gwardziści, których z naturalnych przyczyn musiała wymijać, a tamci dali jej ten potrzebny moment na reakcje zamiast nie przerywać dążenia na przód? Oczywiście napuścić ich na siebie... Po co miała sobie brudzić krew kopytami skoro tamci ich nie upilnowali. To była ich sprawa, a jeśli nawet przez przypadek by ich poćwiartowała to tamci i tak nie mieli nic na wymianę by wykonać swój osąd na nich. Z drugiej strony czemu w ogóle mieli żyć? Nie wykorzystali swojej szansy.

    Linki drasnęły barierę z 4 stron zaplatając się na niej jak wełniane koszulki na jajku w zmyślne wzory oplatając ją dość sztywno ale nie ciskając, blokując w ten sposób toczenie jej na przód, co było dość często spotykane wśród wielu walk... Jednak w tamtym momencie stanowiło ich własną pułapkę.

  10. [Illuminated Lens] [Shady Clue]

    Prychnęła tylko cicho, po czym wzbiła się gwałtownie w powietrze, tak jak Panteon na ulcie... Myśleli że mogą uciec jej z miasta, które stało pod jej obserwacją przez wściekłe oczy Shady Clue z jednego najwyższych budynków w mieście... To stanowiło tylko ich marzenie. Złudne marzenie, co było dla niej zupełnie bezsensowne ~ nielogiczne. Gdyby zrobili to dalej... Miałoby to jakieś zastosowanie. A tak? Jaką wzięli z tego korzyść? Żadną.

    Z trzaskiem wylądowała na dachu banku... Skończyła się z nimi zabawa. Skoro zużyła teleportacje nie mogła jej używać przez co najmniej najbliższe parę minut co z kolei stanowiło cooldown tego czaru... Musiała to wykorzystać... Koło niej pojawiły się kolejne linki co zaczęły po prostu przebijać systematycznie zupełnie losowo kolejne ściany budynku pod różnymi kątami jak laleczkę voodoo... Celowała mniej więcej w nich, a kolejne linki rozdzielały się na kolejne pięć by utrudnić im przemieszczanie się po całej lokacji gorzej niż w twisterze... Każde równie ostre co poprzednie zdolne przeciąć materiał na poziomie atomowym tworzyła bardzo sztywną konstrukcje...

  11.  [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Dziękuję - rzekłam, widząc swoją filiżankę, której zawartość zamieszałam parokrotnie podczas swojego dialogu. Lubiłam kawę tylko że... Nie widziałam w niej tego co inni. Szybko zaczęłam kończyć urwane wcześniejsze myśli, uzupełniając je zupełnie nowymi.

    - Sama myślałam o bibliotece, gdy mówiłam że być może mam już coś na myśli... Zawsze coś znajdujemy w bibliotekach... - stwierdziłam coś co było może po części prawdą. - A jak chcesz to możesz próbować posłuchać, a może nawet popytać o ten odłamek. Chyba to nic nie zaszkodzi jak się rozdzielimy tylko na godzinkę? Zresztą... Niewiele mamy w tej chwili wiele do stracenia, oprócz czasu... Prawda? - pytałam dalej patrząc na swój napitek... Ładnie pachniał.

     [Illuminated Lens]

    - Pytanie dlaczego i po co... nie bardzo ma sens, tak jak zastosowanie pytajnika jak... - stwierdziła od tak myśląc na głos co brzmiał jak istny automat... - Rozmawianie z wami... Po co? - dodała głośniej, gdy niebo przysłoniła na krótko mgiełka energii kształtując z tego kolejne nici co jak kolumny zaczęły być spuszczane w dół... Miały takie same możliwości jak te boczne stanowiące ściany tej klatki. - Ja mogę poczekać. Nigdzie mi się nie śpieszy, a czy zrobię to ja czy gwardia... Co to za różnica? - rzuciła patrząc zuchwalej w dół...

  12.  

    [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Z chęcią... - powiedziałam od tak. Co innego miałam zrobić? Zresztą już siedziałam... Sama nie chciałam zaczynać chodź miałam w głowie zupełnie standardowe rozwiązanie. - Mała czarną jeśli jest... - określiłam swoje potrzeby dopiero po chwili.

    [Illuminated Lens]

    Sandy i jej towarzysze mogli poczuć że w pewnym momencie że ich drogi są odcięte przez niewidoczną gołym okiem energię jakiegoś changelinga co ulotniła się z dachu 8 piętrowego budynku na którym ciekawskim okiem patrzyła całkowicie biała pegaz o ciemnych zielonych oczach bez żadnego wyrazu. Wiatr uniósł gazetę co poleciała dalej a w pewnym momencie jej lotu została poćwiartowana tak jakby zrobiły to ostrza niszczarki. Z obu stron uliczki na całej wysokości ściany pojawiła się pajęczyna z nitek w formie prostej kraty... Tylko tyle. Sama postać się nie odezwała... Tylko patrzyła nic więcej...

  13. [Shady Clue] [Illuminated Lens]

    Całe miasto stało praktycznie opustoszone prócz changelingów, co miały się w najlepszym porządku, ukrywając się po domach i komórkach, by gwardia ich nie szukała wcale... Nie zwracały na siebie uwagi jak zawszę.. Nasłuchiwały wszystkiego jednak ich oczy znajdowały się na ostatnim piętrze jednego z najstarszych wieżowców, gdzie z kolei mieściła się redakcja gazety Manehatan News o której już kiedyś wspominała Lust samej Yelllow Rose że właśnie tam pracowała... W biurze na podbudówce przy oszklonej iglicy budynku znajdowało się niewielkie biuro tej z którą od tamtego momentu miała współpracować Clue.

    Jej samej nie było to do śmiechu, uważała bowiem że sama Lust Tale jej przyjaciółka zachowywała się dojrzalej niż tamta, co nie okazywała emocji zupełnie wcale. Nawet nie próbowała tego robić... Nie starała się, roztaczając wokół siebie zimną, niemal starczą atmosferę bez życia. Po prostu istniała w samym tego słowie znaczeniu. Clue dla niej nie była niczym innym jak prostym narzędziem które sobie od tak podporządkowała dla własnej korzyści... Nawet nie pytała jej o zgodę czy chęci. Robiła to bo uważała to za jej prawo. Wszystkie zasady Mask padły w momencie jej śmierci ~ wolna wola... Nikomu sama tego nie życzyła.

    Nagle samo narzędzie poczuło że więzy zostają z niej ściągnięte... Nie wiedziała dlaczego. Sama była ledwo przytomna po tym wszystkim. Spojrzała tylko pytającym wzrokiem ~ dlaczego ~ tyle miała bowiem sił. Otrzymała tylko proste instrukcje telepatyczne na co ma patrzeć... Nic więcej. Żadnego słowa. Nic czego się nauczyły u kucyków. Tamta wyszła jak robot ~ terminator z celem sobie znanym. Clue sama zrozumiała po krótkim momencie, a emocje co zdążyły ostygnąć, znów zawrzały. 

  14. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Nie powiem, że po cichu na to nie liczę, ale... - zaskoczył mnie delikatnie całując, myślami byłam o wiele dalej niż z nim. Gdzieś tak daleko że otoczenie przestało mnie interesować -  nie teraz... Brakuje nam na to czasu. Oj brakuje, tak jak jasnych odpowiedzi... - stwierdziła z wyczuwalną rezygnacją. Lubiłam wszystko wiedzieć... Nie wiedziałam wiele. Discord... Co z nim można było zrobić? Nic... Jego odpowiedzi były bezużyteczne. Informacje wątpliwe. Gra musiała trwać nadal.

    - Lubię kawiarnie - stwierdziłam bez żadnych wątpliwości szukając drogowskazów na nasz cel... Aż dojrzałam to co trzeba i zaprowadziłam nas tam.

    Budynek był... zupełnie inny niż wszędzie gdzie byłam w każdym innym mieście Equestrii, gdzie większość nie mogła zostać porównana do tego, co stało przede mną. Kryształowe imperium ~  sama nazwa odnosiła się co mnie otaczało... Kryształy...

  15. 985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Mam cię - szepnęłam mu na spokojnie do ucha rozrozniając atmosferę. - Mówiłam już ze podobają mi się zakłopotane ogiery? Słodki jesteś jak nie wiesz co zrobić ze sobą - mówiłam niepozornie lekko dalej - zresztą sama na razie nie mam jeszcze pomysłu... ale jeszcze się dowiem co i jak... i być może mam już coś na myśli... - Zamyśliłam się na moment zmieniając temat.

    - Udało mi się ciebie zaskoczyć - spytałam lekko uśmiechnięta trącając go swoim bokiem dość zawadiacko.

  16. [985] [Lust Tale [Forest Song]]

    - Możemy pójść do Shining Armora i powiedzieć mu czego szukamy wykładając przed nim parę kart ale nie za dużo... - powiedziałam dość cierpliwie niby swój plan bez mrugnięcia okiem, a wydawało się to całkiem absurdalne jak na mnie. - Zrozumie... Sam jest oddany Celestii w głębi serca tak samo jak Księżniczce Cadence... Nie zrezygnował z Equestrii na rzecz Kryształowego. Jego serce nadal jest gdzieś w Canterlot, gdzie się urodził. Każdego jest... - wymieniałam dalej dochodząc do głównego argumentu - a jak usłyszy jeszcze że to wszystko Discord to już w ogóle... - rzekłam to z jeszcze większym entuzjazmem obserwując jego reakcję. To wszystko było jedną wielką kpiną... Żartem. On też próbował wcześniej żartować. Może i mi się by udało? Rzadko miałam okazję do tego... Żart zawsze się składał z jakiegoś absurdu. Prawda?

  17. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid==>Forest Song]]

    - Na razie pójdźmy do środka... To Discord... Dzieło przypadku i im bardziej będziemy chcieli coś tym dalej będziemy niestety od celu... W większości przypadków odłamek pojawiał się gdy wracało się z jakiegoś wydarzenia. Pomyśl moment czy to prawda... bo mi się tak właśnie wydaję... - stwierdziłam lekko...

    Snow... Co ja jej obiecałam? Doskonale pamiętałam. Może tego własnie chciał... A może odłamek znajdował się gdzieś u Cadence... Mogłam się tylko domyślać minutami, gdy niezauważalnie powoli zaczęłam poprawiać swój wygląd gdy skończyłam z białym szalem na szyi szczelnie okrywającym ją w postaci Forest.

    - Wybacz... Teraz się odrobinę wyłączę. Nie chce zostać wykrytą przez serce... - powiedziałam doskonale znając sposób na ten artefakt, chociaż nigdy wcześniej w tym mieście nie była...

  18. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Wasza magia połączona z chciwością. To nie jest dobre połączenie... - pokręciłam przecząco głową, czując ciężar jego kopyta na swoim grzbiecie. Nie przeszkadzało mi to. - To mamiło cię tak samo jak klacze w klubie zwykłych gwardzistów - w głosie moim zabrakło delikatności ale tylko na ten jeden moment. - Twój wzrok nie różnił się niczym, jednak dałeś radę powiedzieć nie - westchnęłam z ulgą - na szczęście... Twoje i moje nie działało to mocniej...  Ech... - Zamilkłam na moment... Musiałam 

    - Kryształowe serce, gryf oraz człowiek... Do znalezienia nam pozostały - mruknęłam sobie pod nosem wyliczając to z przymkniętymi oczami. - Kryształowe imperium... Może. Smok był w ich krainie... Warto to sprawdzić. Człowiek... Będzie może prawie na miejscu przed miastem. Po gryfa do ich imperium? Nie chce wierzyć że Discord tak daleko je rozrzucił... Zabierzesz nas do Kryształowego? - zapytałam się go spoglądając na niego dość poważnie.

  19. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Czarka przechodziła z kopytek do kopytek, a historycy nie raz z żalem wykreślali niektóre jednorożce z listy najznamienitszych magów, gdy odkryli, że korzystali oni z tego przedmiotu - zacytowałam lekko znany mi fragment książki, którą sam wspomniał.

    - Pytanie proste... Dlaczego to zrobili oni. Wymazali ich... Czemu jednorożce z niej korzystały... Na jakiej zasadzie to działa? - pytałam sama nie znając odpowiedzi. Dla mnie to stanowiło za duże niejasności. - Chciwość nie jest dobrym doradcą. Nawet moja jest duszona intelektem. Chłodną kalkulacją. - Zamyśliłam się na moment zanim znowu zaczęłam. - Dlatego wiem co zrobią inni... Celestia nie zrobiła tego bez powodu. Coś więcej niezapisanego musiało być na rzeczy.

    - Czy to nie dziwne że patrzysz na nią jak ciele na malowane wrota? - powiedziałam to z dobrze wyczuwalnym wyrzutem i uwagą. - Czy nadal masz wolę że chcesz z niej korzystać czy to ten przedmiot każe ci to zrobić nie patrząc na nic innego, a twoje słowa są tylko prostym uzasadnieniem... Drogą do celu. Pomyśl moment i zatrzymaj się nad tym wszystkim... Inaczej ja to zrobię. Podejmij decyzję sam patrząc mi w oczy... Ryzyko się nadal opłaca? - pytałam nadal...

  20. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Jednak jest jak każda inny kucyk... - westchnęłam z ulgą widząc że miałam na szczęście rację. Co by się stało, gdyby jednak tak nie było? Nie mogłam tego przewidzieć. Jednak Golding by raczej mnie nie opuścił. Przecież przyszliśmy tu tylko dla jednej rzeczy potrzebnej wszystkim. Nie z chciwości jednostki.

    - Myśli nawet podobnie. Nie musiała szukać reszty, mając swój ze słońcem... Miałam rację - uśmiechnęłam się do mojego towarzysza. Czarka wpadła mi również w oko... pewnie to była ta od księżniczki platinium... Ona mnie nie interesowała. Nie potrzebowałam większej inteligencji zdobytej w nieznany sposób. Równie dobrze mogło to być zwykłe placebo... Tylko głupiec brałby o wiele więcej niż było mu dane, Nie wiedząc jak to się dzieję. Po co?

  21. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    Z czegokolwiek to wszystko to było zrobione, nie bardzo mnie interesowało. Wszystko cieszyło w prawdzie oko, tylko w czym to mogło mi pomóc? W niczym... Liczyła się wiedza, która nawet teraz nie kusiła mnie tak jak odnalezienie Celestii, po przez złożenie tarczy i odnalezienie miasta, a przez to i jej... Musiała wrócić na swoje miejsce.

    - Ja wiem... - stwierdziłam krótko, nie zatrzymując się, zanim wstrzymałam powietrze, odwracając wzrok od niego. Nie musiał tego oglądać... Chwyciłam klucz lewitacją, będący w czymś co można było nazwać żołądkiem... Mój przełyk poszerzył się, zanim go wyciągnęłam z siebie tak po prostu. Nieprzyjemne się to robiło, ale przynajmniej nikt by go tam nie szukał... Usunęłam z niego płyny z pomocą lewitacji, które następnie odparowałam osobno... Nie chciałam zostawiać po sobie śladów.

    - To chyba do tych... - powiedziało mi się z przypuszczeniem, zanim po prostu wsadziłam go tam gdzie trzeba i próbowałam przekręcić.

  22. [985] [Lust Tale [Breezy Orchid]]
    - Moja obecność zmienia twój charakter… - powiedziałam zanim zdążyliśmy wyjść. Tak brzmiała moja prawda, co tkwiła mi w głowie. - Moje słowa otwierają twoje oczy. Sama postrzegam świat zupełnie inaczej niż ty od samego początku. Pokazuje ci mój świat… Ty pokazujesz mi swój. Oboje się zmieniamy, ale niektóre zasady nadal tkwią w mojej pamięci czy twojej. Odzywają się od czasu do czasu, bo pewna część jest niezmienna… Pewne zasady nie do złamania inne do nagięcia… Tak jak teraz z ważniejszego powodu - stwierdziłam tak jak nakazywało mi prosto sumienie. Kroczyłam za nim tak jak obowiązywały zasady w gwardii.

     

  23. [895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Nie inaczej... - Nie przeczyłam  wcale, bo i po co... Chciałam się znaleźć w skarbcu... Tylko ja bym tego nie nazwała włamaniem... Włamuję się ktoś po coś by być bogatszym ~ ma czysto egoistyczny cel... Coś mieć dla siebie. Czy coś z tego mogłabym wykorzystać dla własnej korzyści? Nie wydawało mi się. Chciałam tylko pomóc odbić się Equestrii od dna... Braku jej słońca... Czy to nie stało o wiele wyżej? Dobro wielu przeciwko występkowi jednostki, która jest usprawiedliwiona w swym głębokim jakże dobrym celu... Powrót słońca na miejsce w którym powinno się znajdować... Nawet jeśli to słońce będzie wyglądało na jakże blade w naszych oczach, bo poznaliśmy niepochlebną prawdę. Nie będzie już raziło iluzją jak wcześniej. Inni będą mogli spać i żyć spokojnie w tej rzeczywistości stworzonej przez nią.

  24. [895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Spokojnie... Nic mi nie jest. Naprawdę. Nie drasnęło mnie nawet - powiedziałam spokojnie, próbując tylko słowami uspokoić go, że wszystko ze mną w porządku.

    - Celestia 2 krotnie wspomina o miejscu, gdzie trzymała tarczę i skąd zniknęła... - myślałam na głos przeprowadzając zimne kalkulacje. - Minęło ponad pół roku od jej zniknięcia i podzielenia na kawałki tego artefaktu... Myślisz że nie szukała. Dziennik jest niekompletny... Skąd wiesz że Discord z nią nie grał w tą samą grę co z nami, tylko na innych zasadach... Może znalazła pozostałe kawałki i zamknęła je... - urwałam na krótki moment.

    - Jeśli dobrze rozumiem zasady gry tego gada... Go interesują same zajścia i obserwacja ich... Szczytem nie byłoby obserwowanie nieporadnej księżniczki? Pomyśl chwilę tymi wartościami i może zajrzyjmy czy ona nie ma pozostałych kawałków w ukryciu przed wszystkimi. Pisała o tym... Bez chociażby jednego całość jest bezużyteczna... Mogła tak myśleć. Sama nad tym myślałam kupując pierwszy swój... - przyznałam się do swoich intencji. - Do miasta mogła dostać się bez niczyjej pomocy... Co ty na to? - spytałam na koniec...

  25. [895] [Lust Tale [Breezy Orchid]]

    - Czekaj... Daj pomyśleć... - Moje usta się poruszały ale nic nie słychać było o tym o czym mówiłam. - Każda część układanki coś sobą przedstawia, a obraz każdej z nich znaczeniem ją umiejscawia. Droga nie będzie prosta, spotka was wiele trudności, podpowiem jednak, że dzień w niedalekim miejscu gości. - Po czym zabrałam głos... Dzień w niedalekim miejscu gości... Tu chodzi o Celestię czy słońce na niebie... Discord jeden wie... - Miałam ochotę przeklinać przez tego gada...

    - Znaczeniem ją umiejscawia. - Ugryzłam się w język gdy znowu kamień przeleciał koło mojej głowy wbijając się w ścianę... Miałam ochotę zarąbać tego gada... Co on mógł znowu wymyślić? Nie wiedziałam... Gdy spojrzałam na pocisk... - Pozdrowienia od Discorda jak widzę... - powiedziałam niechętnie rzucając Goldingowi odłamek, by i on mógł go zobaczyć. Ja miałam na tamten moment dość. Naprawdę... - Dlatego mówił o 4 odłamkach, a nie o pięciu... Kanciarz jeden... - Przymknęłam oczy analizując kolejne strony w głowie...

    - Filydephia była wspominana ale bez wszystkich odłamków nie opłaca się tam iść. Tarcza jest kluczem do miasta... Celestia bez wątpienia właśnie tam się znajduję... Gdzie reszta odłamków? Własnie na tym musimy się skupić - westchnęłam pozbywając się negatywnych emocji... Po prostu uspokajając.

×
×
  • Utwórz nowe...