Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    810
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Posty napisane przez Ylthin

  1. Bo SoL opiera się nie tyle na wydarzeniach, na wartkiej akcji i przygodzie, co na charakterach postaci i interakcjach między nimi. Jeśli nie potrafisz zbudować dobrych bohaterów i wykreować chemii między nimi, zostaną ci co najwyżej ładne opisy (jeśli umiesz takie napisać) i całe kilotony sześcienne nudy, bo nikogo raczej nie ekscytuje fabuła opowiadająca o tym, jak nasz bezbarwny protagonista poszedł do warzywniaka i z powrotem, a w drodze powrotnej spotkał starą znajomą i pogadał z nią bez entuzjazmu o szarej codzienności... i nie, przed sklepem nie ostrzelała go mafia, w warzywniaku nie zaatakowali go ninja, a stara znajoma nie miała mu do przekazania sensacyjnych wieści o planach rozpętania wojny nuklearnej.

     

    • +1 2
  2. Jak już mówiłam, jestem tu na ciepłej posadce Osoby, Która Udaje Mądrzejszą Niż w Rzeczywistości. W zakres moich obowiązków wchodzi: zachowywanie się tak, jakby moja twarz utknęła w najbliższej okolicy mojej grubej rzyci, prychanie z pogardą na wszystko i wszystkich oraz mamrotanie wyniosłym tonem o idiotach i bucach.

    I przeleć się kiedyś przez stronkę "Hejted: Bronies" na fejsbuku. Co drugi hejt dotyczy "elyty" i podziałów w fandomie.

     

  3. Zobaczyłam wątek o tworzeniu osobnego działu dla "elyty" założony przez człowieka, który nie potrafi napisać słowa "hołota" bez szpetnego byka.

    Wybacz, misiaczku, ale pozycja "Osoby, Która Udaje Mądrzejszą Niż w Rzeczywistości" jest zajęta i jakoś nie chce mi się z niej ustępować.

  4. Rule 63 pozwala mi uzewnętrzniać swoje życiowe spie***lenie przez cosplayowanie postaci, które w materiale źródłowym są płci przeciwnej :kappa:

    A tak trochę poważniej (acz tylko trochę)... Nie widzę problemu. Wręcz przeciwnie, "przeprojektowanie" postaci męskiej na kobiecą i vice versa to dla mnie ciekawe doświadczenie, próba kreatywności rysownika i eksperyment odnośnie naszego postrzegania płci: czy R63 naszego bohatera/bohaterki będzie znacząco się różnił/a od oryginału pod względem osobowości czy zainteresowań? Jak to wpłynie na postrzeganie postaci przez inne postacie z danego uniwersum? Albo na postrzeganie jej przez odbiorców? Co więcej, nie rozumiem, dlaczego pewni ludzie uważają to za "pedalskie" (kę?) czy obrzydliwe, przecież zasada 63 nie wymazuje z istnienia oryginalnej postaci (tworzy jedynie jej odpowiednik o przeciwnej płci) ani nie wymusza tworzenia pornografii.

    Owszem, zdarzają się przeprojektowania raczej... mierne, ale jeśli miałabym bić ludzi za każdą grafikę kiepskiej jakości, to ręka by mi uschła po pierwszych stu przypadkach.

     

    A teraz wybaczcie, ale trampki pod kolano i kij od mopa nie załatwią się same.

    • +1 1
  5. Spoczko. Bo swego czasu pisałam koński fanfik chamsko zrzynający z JoJo inspirowany JoJo's Bizarre Adventure.

    Skończyło się na jednym rozdziale i fabularnym syfie, który musiałabym posprzątać przed napisaniem rozdziału 2., ale hej, gdzieś to tam powinno wisieć.

  6. @Irwin - to chyba specyfika polskiego fandomu, że piszemy niby o kucykach, ale w rzeczywistości o ludziach (czy innych stworach) w kucykowych przebraniach. Na anglojęzyczne FiMfiction trafia więcej opowiadań typowo o poniaczach... przynajmniej takie mam wrażenie - poprawcie mnie, jeśli się mylę.

    Dużo łatwiej jest zresztą narzucić pucykowe wdzianko na pomysły zupełnie nie pasujące do wizji serialu (np. na romans paranormalny osadzony w nie-Grudziądzu, po którym hasa banda przyćpanych nie-wiedźminów... mówiłam, że odkopię tego trupa, nie narzekać mi teraz, że śmierdzi), niż pisać fanfiki silnie osadzone w duchu MLP: FiM - oparte w dużej mierze o postacie (ich osobowości i interakcje z innymi) Slice of Life z jasnym morałem.

    Wstawię wam jako puentę chamską analogię opartą o moją zerową znajomość japońskiej animacji: na każdą obyczajówkę Hayao Miyazakiego przypada piętnaście krewniaków "Naruto", "Bleach" czy innego "Attack on Titan", gdzie jakiś irytujący nastolatek z kołkiem w tyłku i fiu-bździu na głowie (w głowie zresztą też) ratuje świat/dokonuje zemsty/cokolwiek, byle była akcja, wybuchy, cycki i lasery.

     

    PS. Co jak co, ale razem ze Spromem powinieneś wiedzieć, że twórcy serialu doszli chyba do wniosku, że od kolejnego odcinka o pokonywaniu problemów codzienności przez dobre słowo i pomoc innym lepiej się sprzeda Dragon Ball: Now With Ponies.

    • +1 1
  7.  

    i nawet mogę Wam powiedzieć, jakie cieszą się największym wzięciem: krótkie, komediowe oneshoty, które można pokazać koledze na tablecie

    "Fanfik mający..." nabił na FGE 30+ komentarzy. Pierwszy rozdział "Dziwacznej...", nad którym siedziałam trzy razy dłużej bez wsparcia Irwina, który przemyślałam z pięć razy więcej (a i tak muszę w nim sporo pozmieniać, bo chamsko wylazła na wierzch moja nieumiejętność pisania sensownych fabuł) i w ogóle był dużo większym projektem... dwa komentarze?

    OK, idę odkopać cuchnące truchło "BP", żeby już nikt nie mógł mi powiedzieć, że jestem "tą laską od Fanfika". Ani że piszę dobrze.

    Co do komentowania, feedbacku i całej reszty...

    Może należałoby ludzi nauczyć, jak komentować? Na co zwracać uwagę, z czego składa się warsztat autora? Nasz skostniały do bólu system szkolnictwa co prawda klepie nam o "świecie przedstawionym", czasie, miejscu akcji, planie wydarzeń, bohaterach, symbolice, środkach artystycznych, stylizacji, cudach niewidnych... ale nijak nie łączy tego w jedną całość, nie nazywa "warsztatem pisarskim" czy "umiejętnościami autora", nie uczy oceniać jakości tego świata. Każe nam przyjąć jako pewnik, że "Słowacki wielkim poetą był", a ta czy ta powieść jest arcydziełem i klasykiem (nawet jeśli zestarzała się sromotnie i budzi tylko śmiech lub znudzenie u przeciętnego nastolatka). Nie zachęca do dyskusji, nie pokazuje, jak odsiać ziarno od plew, jak odróżnić dobrą książkę (choćby rozrywkową, nie każdy musi od razu czytać Tołstoja czy Lema do poduszki) od przyjemnego czytadła na plażę czy wręcz skończonego ścierwa.

    Potem przychodzi taki Bronix99_PL, czyta nasz fanfik i mówi: "nooo, to fajne jest". Ale jeśli zapytamy naszego Broniksa, co konkretnie mu się podoba, zacznie się wić jak ten przysłowiowy piskorz, obleją go zimne poty, dreszcz zatańczy kongę po całej długości pleców... i w końcu wydusi z siebie cieniutkie: "ten... no... nie wieeeem, fajne i tyle...".

    I nie ma co chłopiny gonić - przecież nikt go nie nauczył.

    • +1 1
  8. Tomek, a wiesz, o co w tej historii chodziło?

    W waginie jakiejś biednej Japonki zamieszkał demon, który odgryzał interes każdego faceta, który się do niej zbliżył. Po którymś razie kobieta się zirytowała, poszła do kowala i zamówiła sobie stalowe dildo. Demon połamał sobie zęby i poszedł precz, kobitka wzięła normalny ślub, a Japonia ma święto pełne fallusów.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...