Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    810
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Posty napisane przez Ylthin

  1. Alleluja, alleluja, porządny OC...

    Ładnie dobrane kolory i pomysłowe miejsce zamieszkania - postać mogłaby bez problemu wystąpić jako serialowy statysta, a to jest zawsze w cenie. Historia to kawałek może lekko sztampowego, ale w miarę dobrze zrealizowanego Slice of Life - duży plusik za przyjaźń z innym kucem i pomysł z nauką latania.

    Jedyne, czego mogę się uczepić, to długość - biografia jest bardzo, bardzo krótka, przez co czytelnik nie jest w stanie stworzyć jakiejkolwiek więzi z OC-kiem - i rozwód rodziców. Nie tyle sam fakt rozwodu, bo takie rzeczy zdarzają się (niestety) całkiem często, ale brak oddziaływania na postać. W prawdziwym życiu takie wydarzenia zostawiają duże piętno nawet na młodych osobach - a tu? Ot, ojciec i matka się rozeszli, tatuś czasem odwiedza syna, spoczko. Niestety, ale zgrzyt.

  2. Brak justowania, zły zapis dialogów, szalejąca interpunkcja. Sformułowanie "coś w design" sprawiło, że wybuchnęłam histerycznym śmiechem. Również fabuła jest... "ech". Bardzo, ale to bardzo "ech".

    Prolog nic nie wnosi - nie dowiadujemy się niczego ani o ponyfikowanej dziewczynie, ani o ekipie dokonującej przemiany, a opis sytuacji na świecie ("pojawiła się Equestria, wszyscy teraz chcą być kucykami") był nie dość, że kulawo napisany, to i chaotyczny i ciut... bezsensowny.

    Rozdział pierwszy... Cóż. Jeszcze bardziej "ech", bo tylko dwie strony, straszliwy chaos w narracji (zaznacz jakoś przejście od jednej sceny do drugiej) i, jak mówiłam, jeszcze większe "ech" fabularne.

    Zawlekli ciężko ranną dziewczynę do biura ponyfikacji (swoją drogą, jeśli szpital był "godzinę drogi" dalej, to czemu nie wezwali helikoptera? jeśli laska tak mocno krwawiła, to czy osoba wzywająca pomoc nie powinna poinformować o tym pogotowia, żeby ratownicy przygotowali odpowiedni sprzęt?) i - bez poinformowania rodziny czy kogokolwiek, bez sprawdzenia, czy ranna nie wypełniała jakiejś deklaracji odnośnie ponyfikacji, po prostu niczego - zaaplikowali jej eliksir (który jakimś cudem wyleczył tamtą ranę - magia, jak rozumiem). Teraz dziewczyna się budzi i od razu jest ciągana po okolicy i uczona, jak żyć w nowym ciele. Nikt z nią nie siada i nie objaśnia jej sytuacji ponad "jesteś teraz salcesonem, handluj z tym". Ona sama - wbrew początkowemu "ale ja nie chcę" - zdaje się tym zbytnio nie przejmować.

    Do ciężkiej cholery... W szpitalu byłam raptem trzy razy, w dodatku raczej krótko i w sytuacjach nieco mniej groźnych, niż rana postrzałowa z silnym krwotokiem, ale - o ile dobrze pamiętam - za każdym razem wymagano obecności moich rodziców. Gdy operowano mi wyrostek robaczkowy, razem z matką podpisywałam kilka stron różnych deklaracji, a wyleźć z łóżka pozwolono mi dopiero dzień czy dwa po operacji i ledwie na kilka-kilkanaście minut w obecności mamy lub pielęgniarki.

    Czy opowiadanie jest tragiczne? Nie. Choć pomysł jest ograny do bólu, a wykonanie nie powala, wciąż można coś z tego wyciągnąć - wystarczy poprawić formę i pisać dalej. Kto wie, może wyjdzie z tego przyjemne czytadło na sobotnie popołudnie.

    • +1 2
  3. Adopty to bieda-OCki dla ludzi upośledzonych estetycznie. Płacisz za cudzy projekt, a potem płacisz jeszcze więcej, żeby ludzie rysowali prace z twoim "adoptem".

    Wszystko po to, by szpanować na dA.

  4. Szkoda tylko że Bloodborne na PC nie wyszło

    ...rozumiem, że wyprodukowane w podobnych okolicznościach (na zlecenie Sony i we współpracy z SCE Japan) Demon's Souls wyszło na każdą możliwą platformę od Magnavox Odyssey po pralkę Franię :v

    Nie jestem nahajpowana. Gra była niby w produkcji od jakiegoś czasu (dwóch lat bodajże) - jednak biorąc pod uwagę fakt, że równolegle kończono prace nad Bloodborne, warto byłoby zapytać: czy Miyazaki pracował nad DaS3 od samego początku, czy może jego nazwisko w informacjach prasowych jest jedynie marketingowym trickiem?

    Więcej: FromSoft tylko w tym roku wypuścił Bloodborne i Scholar of the First Sin, trwają prace nad DLC do BB, gdzieś po drodze mignęło Soulsopodobne w stopniu znacznym Lords of the Fallen. Już teraz pojawiają się informacje, że DaS3 nie będzie ostatnią grą z serii, a w przyszłości może powstać więcej LotF-ów i innych soulso-klonów. To oznacza ryzyko przesycenia rynku - już teraz spotkałam się z uwagami o tym, że "From zmienia Soulsy w Call of Battlefield" czy "trochę już za dużo tych Soulsów".

    Z jednej strony trzymam kciuki za FromSoft - to dobre studio i wielką stratą dla graczy byłaby sytuacja, gdyby miało podzielić los innych utalentowanych zespołów które przez porażki finansowe szły do piachu. Z drugiej - jestem nieźle zaniepokojona tym, co się dzieje wokół Soulsów.

  5. Wiwerny master race.

    Smok jako istota o czterech łapach i parze skrzydeł nie mógłby istnieć bez dzikich dawek magii, które tłumaczyłyby w jakiś sposób obecność dwóch par kończyn górnych (skrzydła to przecież przekształcone kończyny). Dlatego wiwerny (dwie pary kończyn, przednia przekształcona w skrzydła) > smoki.

  6. The only thing you can try, go to the broadcast settings and enable the

    "Record video from all applications on this machine"

    but you should be aware it'll broadcast everything like your windows desktop or the steam ingame overlay (steam chat etc..)

    Szukałam rozwiązania z problematycznym Steam Broadcast .-.

  7. Moim zdaniem ten dział pasuje - przynajmniej ktoś tu zajrzy, w przeciwieństwie do działów postaci (gdzie aktywność jest nikła, avatarzy spadają ze stanowisk jak dojrzałe mirabelki, a same działy lecą do archiwum).

    Dawni artyści malowali w uj drogie samojebki, które możni ówczesnego świata wieszali w swoich wywalonych chałupkach dla szpanu.

  8. Dla mnie rysowanie fanartów jest jak pisanie fanfików - to "krok pomiędzy", szybki i wygodny sposób na naukę rysunku/pisania i przyciągnięcie uwagi do swojej twórczości. Jeśli trafi się do dobrej społeczności (czytaj: takiej, która nie urządzi sobie festiwalu lizania czterech liter, ale i nie wpakuje cię na dzień dobry do cysterny z kwasem solnym), łatwiej będzie się podszkolić przez skrobanie o kucykach i skrobanie kucyków niż pisanie o ludziach i rysowanie ludzi, ponieważ wzrasta wtedy szansa na to, że ktoś zauważy naszą twórczość i łaskawie poinformuje nas, co robimy źle.

    W którymś momencie musimy jednak pójść dalej - przerzucić się z rysowania postaci serialowych na rysowanie postaci rzeczywistych, zamienić opowiadania o kucykach na opowiadania o czymś innym. Udowodnić sobie i innym, że nie jesteśmy sławni wyłącznie przez żerowanie na popularnej marce i wybronić się poziomem twórczości oraz kreatywnością.

    Bo i owszem, fajnie jest walnąć efekciarski wektor swojej ponysony i doprawić artem z twoimi dwiema ulubionymi postaciami z bijatyk - lepiej jest jednak wykreować coś własnego.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...