Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    810
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Posty napisane przez Ylthin

  1. Dla mnie pop jest muzycznym odpowiednikiem letniego hitu akcji - w zalewie średnich lub słabych kawałków trafi się kilka dobrych i, raz na jakiś czas, ponadczasowa perełka. Nie odrzucam całego gatunku, ale krzywię się na miałką większość - wiecie, słuchanie po raz piętnasty kolejnego cienkiego bitu i przeciągniętej przez Autotune gwiazdeczki dziamolącej o imprezowaniu/miłości jest po prostu irytujące.

    Tak, mówi wam to kobieta katująca w kółko "Red Zone" i OST God Hand.

    • +1 1
  2. Mała rada odnośnie Inkscape - nie korzystaj z konturów. Osobna ścieżka jako kontur i osobna jako wypełnienie.

    DeviantArt ma fochy i nie pozwala wrzucać plików SVG (nawet na Sta.sh), więc łapaj link na MediaFire: http://www.mediafire.com/download/tezujjr6z2txj88/ylth.svg. Otwórz plik w Inkscape i za pomocą narzędzia do edycji ścieżek (drugi przycisk od góry na pasku narzędzi po lewej stronie ekranu) obejrzyj każdy obiekt. Możesz też sprawdzić rozmieszczenie warstw (Ctrl+Shift+L) i wypełnienie (Ctrl+Shift+F). Gotową pracę zobaczysz TUTAJ.

  3. Jeśli chcesz rysować realistyczne skrzydła, poszukaj obrazków, szkiców, zdjęć czy rycin z opisaną anatomią ptasich lub nietoperzych (w zależności od tego, czy chcesz rysować bat-ponies, czy pegazy) skrzydeł - na przykład takich. Jeśli potrzebujesz odnośnika z konkretnym ułożeniem skrzydeł - półzłożonych, szeroko rozpostartych etc. - guglasz zdjęcia ptaków i szukasz właściwych.

    A jeśli nie brzydzisz się mięsa, możesz kupić tuszkę kurczaka ze skrzydełkami i pobawić się nieco na takim "eksponacie".

    Skrzydła serialowe są dużo prostsze - w tym wypadku szukasz wektorów lub pojedynczych screenshotów (MLP Wiki bywa tu pomocna) tudzież przeglądasz odcinki i pauzujesz w odpowiednich momentach. To chyba najłatwiejszy sposób na nauczenie się tego stylu.

  4. Polski YT? Arhn.eu, Ichabod, UncleMroowa, Quaz, DlaGr4czy, TGWTGpl i kanał LP znajomego. Tak to trzymam się zagranicznych kanałów - HyperBitHero, TheGamingBritShow, Jim Sterling, Zero Punctuation, Mike Kob, DasBoSchitt, parę innych. Sporo mam "martwych"/nieoglądanych subskrybcji, które musiałabym wyczyścić.

  5. Akurat "normalne" Herlitzy trzymają się dobrze i pękają tylko przy akcjach w stylu rzucanie kredkami o podłogę z dużą siłą lub trzymanie ich przez kilka lat w rdzewiejącej puszce na pięćdziesięcioletnim strychu. Nowsze kredki tej firmy mają twardsze drewno, ale bledsze kolory w porównaniu do tych paru ogryzków pamiętających jeszcze moją podstawówkę (2003-2009).

    Kooh-i-noor ma dobre tzw. kredki bezdrzewne - dają piękne, mocne kolory, a drobne wiórki z ostrzenia można potem wykorzystać np. do delikatnego pocieniowania czy uzyskania efektu kolorowej mgły. Mają za to jedną przeogromną wadę: są kruche jak porcelana. Wystarczy upuścić z małej wysokości i KRRACH. Nie wiem też, jak wygląda ich dostępność w sklepach.

    Kredki BIC mają mocny, syntetyczny rysik, za to blade, akwarelowe kolory.

    A skoro o polecankach mowa...

    Z ołówków polecam BIC Evolution (syntetyczny grafit, dobre do wstępnych szkiców - dają delikatną, miękką kreskę), Herlitz Skizzo (drewniana oprawka bez lakieru, zwykły grafit - dobrej jakości, łatwo je ostrzyć), Pelikan (niebieska oprawka w białe paski, podobne jakościowo do Herlitza). Faber-Castell miał kiedyś dobre ołówki, ale cena i dostępność są... różne (były kiedyś w Realu). Odradzam Herlitz Scolair (lakierowana oprawka, grafit jest strasznie twardy i łamliwy) i tanie ołówki z supermarketów (jw. - suchy, łamliwy grafit dający bladą kreskę).

    Do ołówków automatycznych polecam rysiki Pentel i Herlitz (te pierwsze są nieco droższe). Warto uważać na grubość - np. rysiki 0.7 nie wejdą do ołówka 0.5, a rysiki 0.5 będą wypadać z ołówka 0.7. Przy ołówkach automatycznych warto mieć przy sobie cienką igłę lub szpilkę (do czyszczenia tej niby-stalówki - kawałki grafitu lubią tam utykać) i paczkę chusteczek (przy rozkręcaniu ołówka można się usyfić grafitowym pyłem).

    Chciałam dorzucić kilka zdjęć, ale mój internet działa jak mu się żywnie podoba i zrywa połączenie ilekroć uploaduję coś na Imgur.

    • +1 1
  6. Herlitz oraz Kooh-i-noor mają dobre kredki. Te od firmy Lyra były też niezłe, chociaż nie wiem, czy to nie uległo zmianie. Odradzam na pewno tanie wyroby typu "marka własna", pigment jest w nich źle wymieszany ze spoiwem, przez co kolory są blade, kreska nierównomierna i rozmazana, a rysiki łamią się jak głupie.

  7. Jeśli nie kojarzysz ani jednego z wymienionej przeze mnie trójki (nawet Dukaja - zakładam, że jakoś tam interesujesz się fantastyką i s-f), to naprawdę, ale to naprawdę nie masz się czym chwalić.

    ALE TY MUSISZ ZNAĆ TEGO A TEGO AUTORA TO KLASYK TO TRZEBA ZNAĆ AAAAGRH TY PATAFIANIE NIEOŚWIECONYASFTHFHKDJVSEIVHOWORFDK

    Coś, czego nie lubię: "musisz to znać, bo klasyk". Przepraszam, ale od kiedy czytanie dla rozrywki polega na tym samym, co katowanie listy lektur w szkołach? Jeśli ktoś będzie miał ochotę, czas i nastrój, by siłować się z Dukajem - zrobi to. Jeśli ktoś woli np. Lema, Le Guin, Clarke'a, Tolkiena, Zelaznego - będzie czytał Clarke'a, Lema i Zelaznego.

    Niestety, ale "klasyki literatury" nie zawsze są takie klasyczne. Czasami trafiają się książki dla współczesnego czytelnika bez mała nieczytelne (np. "Władca Pierścieni", który znacznie odbiega od kanonów współczesnej fantasy - kanonów, które, nomen omen, pośrednio ukształtował). Czasami mówimy o tytułach przereklamowanych (*patrzy spode łba na "Granicę"*). Czasami po prostu jakieś dzieło nie trafi w nasz gust - ot, po prostu nie lubimy takich klimatów. Czasami zaś jesteśmy zbyt młodzi, niedojrzali, niedoświadczeni, by docenić książkę (długaśna dygresja w nawiasie: w pierwszej liceum "Ferdydurke" było dla mnie męczącym bełkotem, dwa lata później jednak stało się absurdalnie pokręconą perełką. Czytany w drugiej klasie "Inny świat" był bez mała siermiężny, a taka choćby "Lalka" - przegadana; obie lektury doceniłam dopiero w klasie trzeciej, powieść Grudzińskiego zaś wprost uwielbiam - na tyle, na ile można uwielbiać opowieść o życiu w radzieckich łagrach).

    To samo dotyczy innych mediów - filmów, gier, sztuk wizualnych, teatru. Owszem, są tytuły i nazwiska, które wypadałoby znać - nie oznacza to jednak, że koniecznie musimy np. obejrzeć całą filmografię Wajdy czy zagrać we wszystkie FPSy z wczesnych lat 90. Zwłaszcza w stosunkowo młodym wieku i przy hobbystycznym zainteresowaniu tematem.

    To trochę tak, jakbym ochrzaniała ludzi na prawo i lewo, że nie znają takiej a takiej tam serii względnie niszowych gierek, które po części ukształtowały rynek w jakichśtam zamierzchłych czasach i którymi ja się akurat jaram jak Ash Crimson po podpierdzieleniu płomieni Ioriego. #nikttegoniezałapie #muszęodstawićKoFy #nieśmiesznyhasztagjestnieśmieszny #TeamFatalFury4Lyfe

    Dlatego też, swoją drogą, nie lubię wszelkich list "kultowych fanfików". To się bowiem kończy tym, że ludzie czytają w kółko "Past Sins", "Fallout: Equestria", "Cupcakes" (abstrahuję tu od jakości przytoczonych opowiadań i po prostu wymieniam te najpopularniejsze, przewijącące się non-stop przez fejsbukowe pseudo-memy "like-share-comment") i stwierdzają, że widzieli wszystko, co fandom ma do zaoferowania...

    ...rzekła laska, co nic nie napisała i nic nie widziała.

    • +1 3
  8. Przytoczę sytuację sprzed tygodnia: razem ze starszym bratem byłam na stancji w Gdańsku. Starszy oprowadził mnie po okolicy, pouczył, gdzie trzeba uważać... i nie robił mi absolutnie żadnych problemów, gdy wyszłam na dłuższy spacer przed 22, poprosił tylko, żebym miała przy sobie telefon i nie kręciła się w pobliżu małej "dziupli" przy monopolowym.

    Rodzeństwa po osiągnięciu pewnego wieku rzadko kiedy są nadopiekuńcze czy szpiegują siebie nawzajem - owszem, młodszego dzieciaka trzeba pilnować, ale bieganie za szesnasto- czy osiemnastoletnią siostrą jest już mocną przesadą dla obu stron.

  9. Większość szkiców jest właśnie rozmazaną plątaniną linii, takim ołówkowym spaghetti, które potem częściowo gumkujesz i dajesz czysty, równy kontur, więc nie przejmuj się - po prostu staraj się szkicować delikatne, cienkie linie, które łatwo będzie potem wymazać bez niszczenia papieru.

    Siedząca Vinyl ma trochę grubą i źle ustawioną tylną nogę, za to Derpy (?) w ujęciu 3/4 pokazuje, że masz ładne wyczucie proporcji i, nazwijmy to, "przestrzenności". Milfin-maruda approves.

    @down - ja tam rysuję siatkę - szkicuję okrąg, na którym zaznaczam dwa-trzy łuki. Na tej podstawie ustalam pozycję oczu, pyska, uszu etc.

  10. @Niklas - nie. Chyba, że znowu wpadnę w dołek, a wtedy jestem nieobliczalna.

    @Dolcze - chodziło z grubsza o to, że autor i krytyk, choć z jednej parafii, to w różnych kościołach - czytaj: autor nie powinien być krytykiem własnych opowiadań, jeśli czegoś nie przeinaczyłam.

    @Zodiak - Fanfiki są właśnie dobrą szkołą pisania, jeśli trafi się na dobre środowisko (tj. takie, w którym nie powstają kółka wzajemnej adoracji/gnojenia), bo z jednej strony mamy jasny punkt zaczepienia w postaci istniejącego uniwersum i postaci (odpada więc problem z kreowaniem wszystkiego od zera, co jest bardzo trudnym, żmudnym i na dłuższą metę trochę wkurzającym zadaniem), a równocześnie pojawia się wyzwanie - jak oddać te postaci, jak wpisać się w reguły owego uniwersum? Jak sprawić, by nasze własne pomysły wpisały się w istniejącą treść tak, by nie razić zbytnio czytelnika?

    Uniwersum MLP jest skonstruowane tak, że mogą w nim współistnieć zarówno wydarzenia serialowe, jak i nasze fanfiki - o ile nie szalejemy zbytnio z naszym licentia poetica. Mamy duży margines swobody, coś, czego bardzo mi brakuje przy próbach pisania fika osadzonego w innym świecie*.

    Szersza publika również jest pomocna - opowiadania publikowane "luzem", bez tej... hmmm, serialowej przynęty nie przyciągają raczej tak wiele uwagi, nie mówiąc o tym, że raczej głupio jest wejść na takie Bronies Polska czy inną grupę/forum MLP i wrzucić link do czegoś niekucykowego.

    *) Szczątkowa fabuła pełna niejasności i białych plam, co najmniej jeden retcon, problemy z dostępem do wiarygodnych źródeł informacji i masa głupotek różnej wielkości - od kulturowych ciekawostek po dziury fabularne, przez które można by przepuścić tabun Dolarów.

    • +1 1
  11. Mogłabym dalej charczeć jadem na ludzkość za to, że nikt mi w porę nie napisał (tj. zdążyłam wklepać trzy rozdziały i pływałam w pochwałach jak przysłowiowy pączek w maśle) jakim, za przeproszeniem, ścierwem było "Bez przyszłości", ale nie mówimy o "Bez przyszłości". Nigdy-przenigdy. "Bez przyszłości" nie istnieje, nie czytaliście go, nic nie wiecie, ja też nic nie wiem.

    W każdym razie: przy pisaniu i ocenianiu fanfików w grę wchodzą również gusta i guściki. I tak Irwin (który w środę podzielił się ze mną głębokimi słowami Dolczgo o ocenianiu własnych fanfików - dzięki, Irw, mam nadzieję, że cię nie zanudziłam na śmierć swoim brakiem udziału w rozmowie) naciska uparcie, żebym pisała "Zakład Chaosu Społecznego" - hehe-random komedyjkę z Discordem i dziką biurokracją w rolach głównych. Z kolei taki Hedź wolałby przeczytać więcej "Gali" - romantycznego Slice of Life skrytego pod płaszczykiem science-fiction. Natomiast Herr Dolar zapewne marzy o dniu, w którym skończę "Beczkę Cydru". W końcu - mój facet otwarcie przyznał, że chętnie przeczytałby opko poruszające kwestie samotnego ojcostwa i poczucia winy, z różnych powodów osadzone w uniwersum lubianej przez nas dwoje mordoklepki.

    Ja? Ja jestem zbyt zajęta stękaniem, że mój warsztat pisarski jest o kant czterech liter, by przyznać, że chciałabym napisać (khy-khy) remake "BP" i tego jednego fika, w którym Szacowna Autorka ląduje w świecie własnych utworów (i usiłuje ocalić je przed zniknięciem w odmętach Wielkiej Dziury Fabularnej).

    By zakończyć tą długą, prowadzącą donikąd offtopową dygresję jakąś sensowną pointą: niektóre z moich pomysłów podobają się bardziej innym ludziom, niż mnie samej, co w połączeniu z niską samooceną prowadzi do kłopotliwych sytuacji pt. "weź napisz XYZ - nie, bo to głupie i nie ma sensu pisać".

    HURRR DURRR KOŃSKIE OPKA CO ZA GŁĘBIA AMBICJE POD NIEBIOSA MURRR NURRR.

  12. Przez takie projekty OCków nie chcę robić requestów - bo musiałabym odstrzelić połowę zleceniodawców za gwałt na estetyce. Tak czy siak, pełen szacunek za to, że miałeś siły i chęci zmagać się z takim "potworkiem".

×
×
  • Utwórz nowe...