Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    812
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Posty napisane przez Ylthin

  1. Zakichanym obowiązkiem autora jest a) pisać poprawnie, b) załatwić korektora (zwłaszcza jeśli punkt a) jest z jakichś powodów niewykonalny - np. przez dysleksję). Jakoś nie wyobrażam sobie puścić w dział tekst, który wygląda jak anty-słownik ortograficzny, bo to lenistwo śmierdzące, fuszerka i brak szacunku wobec czytelnika. Autor powinien się przyłożyć i przejrzeć własny tekst pod kątem błędów, literówek czy kalekich zdań, bo nawet najlepsza treść nie odratuje złej formy... mam zresztą wraźenie, że w większości przypadków liczba błędów jest odwrotnie proporcjonalna do jakości tekstu i człowiek, który kaleczy własny język rzadko kiedy jest dobrym pisarzem.

    • +1 4
  2. 17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Jeśli chodzi o humor. Opowiadanie widziały już 4 osoby z mojego otoczenia i znalazły więcej niż 1 gag.

    Przykro mi, że palenie trawki z jabłka nie jest dla mnie zabawne.

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    22 strony to za mało by wszystko rozwinąć tak jak byś chciała.

    To może zamiast pisać 22-stronnicowego one-shota, napisz kilka dwudziestostronnicowych rozdziałów fika? Tak na porządnie, a nie odwalasz fuszerkę na kolanie?

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Gimnazjum do którego chodziłem również było wyremontowane, ale czyjeś mogło nie być, z tond STĄD brak opisu.

    Nie wiem, co ma to do rzeczy. Na wypadek, gdyby do ciebie to nie dotarło, to napiszę ci capsami, boldem i większą czcionką:

    NIE OBCHODZI MNIE, CZY OPISUJESZ ISTNIEJĄCE MIEJSCE. CZYTAM FANFIK, FIKCJĘ LITERACKĄ, A NIE DOKUMENT CZY REPORTAŻ I TRAKTUJĘ MIEJSCE AKCJI OPOWIADANIA JAKO MIEJSCE AKCJI OPOWIADANIA, A NIE RZECZYWISTĄ SZKOŁĘ. TWOIM ZAKICHANYM OBOWIĄZKIEM JAKO AUTORA JEST OPISAĆ MIEJSCE AKCJI CHOĆBY JEDNYM ZDANIEM.

    Dotarło?

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Określanie postaci na te złe i dobre jest wielkim błędem, bo nikt tu zły nie jest ani nie jest dobry.

    Przeczytaj mój post jeszcze raz, ale ze zrozumieniem.

    Nigdzie nie napisałam, że postacie są dobre lub złe, że są czarnymi charakterami lub bohaterami. Stwierdziłam jedynie, że a) nie mają wyraźnych osobowości, b) mają głębię i złożoność kartki papieru, c) trzech protagonistów zachowuje się w wyjątkowo nieprzyjemny sposób i wzbudzili moją niechęć.

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Życie nie jest logiczne

    Trzymajcie mnie, zanim wyrżnę łbem o ścianę. PISZESZ FANFIK, DO CIĘŻKIEJ K*RWICY, FANFIK! FIKCJĘ LITERACKĄ! JEŚLI NIE WALNIESZ W TAGACH [RANDOM], TO MAM PRAWO CZEPIAĆ SIĘ BRAKU SPÓJNOŚCI I LOGIKI, BO OBECNOŚĆ TAKOWYCH JEST K*REWSKIM WYMOGIEM W OPOWIADANIACH CZY POWIEŚCIACH, W TYM FANFIKACH.

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Mamy tu jednie dwa dni, około dwie godziny.

    To ile w końcu? 48 godzin czy dwie godziny?

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Chyba zdałem sobie sprawę że ten kto nie miał do czynienia bezpośrednio i na długo z nami, patologią, dresami, kibolami ten nie zrozumie tego fika.

    Nie rób prostytutki z logiki, proszę. Mogłabym iść i obejrzeć film o czarnych gangach z Bronksu czy innego getta etnicznego w stanach i zrozumieć go, jeśli reżyser i scenarzysta podejmą ten cholerny wysiłek i wyjaśnią mi, jak działa świat tych gangów. Mogłabym iść i pograć w grę o japońskiej mafii, i zrozumieć ją, jeśli twórcy wytłumaczą, czemu bohaterowie postępują tak, a nie inaczej, jak działa struktura tejże mafii, jakie są tamtejsze obyczaje. Twoim zadaniem jako autora jest napisać swój fik tak, by był on zrozumiały dla ludzi spoza wąskiego grona twoich koleżków ze szkoły.

    17 godzin temu GhostRiderCaptain napisał:

    Ps. Od kolegów których uznałaś za nie istniejących. Ogólnie są niezadowoleni i czekają aż zawitasz w Kato. (to tak dla uzmysłowienia co to jest patologia).

    1. Nie uznałam ich za nieistniejących. Nie wkładaj w moje usta słów, których nie wypowiedziałam.

    2. Przykro mi, ale nie komentowałam zachowań twoich kolegów, a postaci z fanfika. Dla mnie istnieje spora różnica między żywym człowiekiem, a wytworem fikcji umieszczonym w fikcyjnej historii, nawet jeśli jest on "oparty na faktach".

    3. Nie wiem, po co miałabym jechać na Śląsk, do Katowic i do waszej dzielnicy. Zwłaszcza pod groźbą wpie*olu.

    4. "Jak ona mogła, stwierdzić, żeśmy patola i banda ch*jów! Weźmiemy i jej wpie*dolimy, żeby udowodnić, że się myli!"

    5. Wow. Serio? Chcecie mnie pobić? Trzech-czterech byczków z gimnazjum kontra niska, drobna kobieta? Woooooow. To jest tak bardzo poniżej pasa, że aż ryje w dennym mule.

    6. Zastanawiam się, czy takie uwagi nie podpadają pod pewne punkty regulaminu. I Kodeksu Karnego.

     

    PS. Z mojej strony EOT. Nie będę się wykłócać z człowiekiem, który nie potrafi nawet przeczytać mojego posta ze zrozumieniem i jest całkowicie głuchy na krytykę.

    • +1 5
  3. 18 minut temu GhostRiderCaptain napisał:

    To nie są antagoniści, to zwykła młodzież z Szopienic, znam ją, jestem jej częścią.

    Nie nazwałam nikogo antagonistą. Stwierdziłam jedynie, że bohaterowie są słabo napisani, a protagoniści zachowują się jak męskie narządy płciowe i nie budzą nawet krzty sympatii.

    19 minut temu GhostRiderCaptain napisał:

    Każdy ma inny humor, ciebie może nie śmieszyć kabaret ani mru mru, a inny się śmiać nie może przestać.

    Argumentum ad gustum. Jedyny humor, jaki tu znalazłam to powtarzany chyba trzy czy cztery razy gag o żyrandolu, który nie był zabawny już za pierwszym razem. Komedię można oceniać w sposób obiektywny, nawet jeśli dany typ żartu do kogoś nie trafia... i wbrew pozorom moje poczucie humoru nie jest jakoś wybitnie koneserskie.

    21 minut temu GhostRiderCaptain napisał:

    Nie ma tu szczegółowych opisów gdyż w Polsce większość gimnazjów wygląda, czy wyglądało tak samo

    Obchodzi mnie to tyle, co zeszłoroczny śnieg. Od napisania zdania czy dwóch o tym, jak wyglądają korytarze, otoczenie szkoły czy układ pomieszczeń w budynku czy nawet od nieszczęsnego "szkoła wyglądała jak każda inna" korona ci z głowy nie spadnie - nie żeby obecne strzępki fabuły wymagały od czytelnika rozeznania w przestrzeni.

    24 minuty temu GhostRiderCaptain napisał:

    Poza tym każdy ma widzieć swoje gimnazjum, a nie moje.

    Nie każdy chodzi lub chodził do gimnazjum w Wygwizdowie Mniejszym. Ja np. chodziłam do nowej, zadbanej szkoły w Toruniu i nie mam punktu odniesienia.

    I co mnie obchodzi, czy to twoje gimnazjum? Kreujesz fikcję literacką. Piszesz opowiadanie, a ja, jako czytelnik, oceniam jego treść. To, czy dana szkoła istnieje czy nie, czy opowiadanie opiera się na faktach... to mnie guzik obchodzi. Potrafię "uwierzyć" w Hogwart czy Kaer Morhen, miejsca, które w normalnym świecie przecież nie istnieją, bo autorzy sprzedali mi wiarygodną (w ramach świata powieści, rzecz jasna) wizję.

    29 minut temu GhostRiderCaptain napisał:

    Jest to krótka opowieść, co by się stało gdyby.

    Nie jest ani krótka (22 strony to nie aż tak mało), ani przekonująca. TCB jest z założenia "gdybaniem" o tym, jak pojawienie się kuców w ludzkim świecie wpłynęłoby na pewne kwestie, u ciebie jednak dostaję nie sensowną rzeczywistość alternatywną, a kilka wybranych na odwal schematów doklejonych na siłę do tekstu o patologicznym gimnazjum. Mogłabym skasować te kuce, wstawić zamiast JakJejTam Klaczy nową nauczycielkę i "fabuła" nie zmieniłaby się o jotę.

    • +1 2
  4. Przeczytane.

    Jakoś.

     

    Ten fik to... ciężko znaleźć mi inne słowa, niż "dno i metr mułu". Akcja wskoczyła na sanki i zjeżdża ze stromej górki na złamanie karku, "fabuła" to zlepek niby-obyczajowych scenek, które do niczego nie dążą, cały potencjał zderzenia idealistycznych kuców wierzących w przyjaźń i patologicznej gimbusiarni idzie w cholerę, a teoretycznie najciekawszy wątek przymusowo skonwertowanej uczennicy ledwie mogę nazwać wątkiem. Kreacja świata nie istnieje i gdyby wyciąć początkowe akapity oraz dwie kucykowe postacie z fika, nie zmieniłoby się absolutnie nic. Szkolna patologia jest tak przerysowana, że aż nie chce mi się w nią wierzyć. Bohaterowie zostali wycięci z cienkiego papieru i wykazują co najwyżej śladowe ilości charakteru, trzech "protagonistów" równie dobrze może być cholernym hive mindem, bo brzmią i zachowują się tak samo. Humor? Przepraszam, co? Jaki humor? Aaa, ten wymęczony i nieśmieszny gag o zrzucaniu żyrandola na nauczycielkę? Trochę za mało (i zbyt nieśmiesznie), żeby dać tag [Comedy].

    Językowo i technicznie tekst leży i kwiczy. Didaskalia i dialogi są miejscami dziwacznie przemieszane, a interpunkcja domaga się rozwodu z autorem. Styl jest chaotyczny, poszatkowany, praktycznie nie istnieje, opisy spakowały zapewne manatki i poszły szukać lepszego tekstu.

     

    Absolutna strata czasu. Zabić, spalić, zakopać i splunąć przez lewe ramię, żeby jakiejś klątwy zza grobu nie rzuciło.

    • +1 8
    • Nie lubię 2
  5. 1. Masz na klawiaturze taki fajny klawisz, jak spacja. Korzystaj z niego częściej.

    2. Fanfików się nie ściąga. Wchodzi się co najwyżej do tematów forumowych.

    3. >jaranie się gore i clopami

    4. Było tłumaczone powyżej. W pasku adresu (taki wielki pasek, w którym napisane jest "mlppolska.pl" itd.) musisz zmienić "http" na "https", wtedy przerzuci cię na właściwą wersję tematu. Działy z clopami/gore są niedostępne dla niezalogowanych (a osoby poniżej 18. roku życia mają zakaz publikacji clopów, żeby ci nic do łba nie strzeliło).

    • +1 2
  6. Dobry, policja fanfikowa. Proszę włączyć komentarze w Docsie i poprawić zapis dialogowy (nie robi się go punktorami, a techniką "tabulator-wklej półpauzę-spacja-treść dialogu, powtórzyć w nowej linijce dla nowej wypowiedzi", znaczek półpauzy można skopiować stąd: – ).

     

    Edit: skleciłam bardzo kulawy poradnik w formie obrazka, jest 23 i nie umiem tłumaczyć jak człowiek.

    Spoiler

    c124bebccf.png

     

    • +1 3
  7. Gdybym mogła ciepnąć przez łeb każdego, kto uparcie wykorzystuje pokraczną formę "fanfick", to cały fandom nauczyłby się raz, a dobrze, że PISZE SIĘ "FANFIC" LUB "FANFIK". "Fan FICTION". Kiedyś chyba poproszę Dolczego, żeby strzelił solidny baner na wejściu do działu, może wtedy ktoś spamięta.

     

    Samo opowiadanie? Meh. Ani pomysł oryginalny (coś podobnego widziałam tu: http://mlppolska.pl/topic/9853-dear-idiot-ploneshotcomedy/ - swoją drogą polecam), ani dobrze zrealizowany - ot, sfrustrowana Celka rzucająca w myślach bluzgami na lewo i prawo. Straszna mi kontrowersja. Nawet mięso nie było kreatywne, a tworzenie wyzwisk i inwektyw, zwłaszcza w języku tak bogatym i plastycznym, jak polski, może być zabawą samą w sobie (vide słynny list Kozaków z Siczy Zaporoskiej).

    Dorzucić do tego krótkie. Cięte. Zdania. I kilka brakujących przecinków, a wychodzi tekst, który ani nie bawi, ani nie szokuje - jest po prostu nudny i nijaki, nie zostaje w pamięci choćby na chwilę.

    • +1 3
  8. Przeczytałam cztery "nowe" rozdziały (przynajmniej wstępnie, być może jeszcze wrócę i przeczytam raz jeszcze). Wrażenia? Solidne opowiadanie sci-fi z elementami przygodowymi, w ciekawy sposób wplatające elementy MLP do uniwersum mocno inspirowanego Mass Effectem. Fabuła rozwija się na razie powoli, ale sprawnie, a postacie jeszcze nie zabłysły, ale z chęcią będę czytać dalsze rozdziały.

    • +1 1
  9. Ostatni fik przeczytany. Patrząc na "Przekleństwo Lasair" z perspektywy całego cyklu... mam nieco mieszane odczucia. Dopiero z postu Falconka dowiedziałam się, że to fik konkursowy - tłumaczyłoby to zresztą największą wadę tekstu, czyli jego długość. "Przekleństwo..." aż się prosi o kilka scen więcej, o nieco dłuższe ukazanie, jak i dlaczego Lasair odrzuciła swoją rolę jako kapłanki starych bogów, jak wygląda jej życie w mieście, jak odcina się od przeszłości i usiłuje żyć w kłamstwie... Bo chociaż obecna treść przekazuje to wszystko całkiem sprawnie, to na samym końcu czytelnik odczuwa niedosyt - niedosyt barwnych (jeśli można takiego słowa użyć wobec brudnego, szpetnego miasta) opisów, niedosyt świetnie opisanych emocji i znakomitych przemyśleń bohaterki, jej wewnętrznej walki i ostatecznego powrotu do prawdziwego ja... nawet kosztem własnego życia.

    Zakończenie jest zdecydowanie ciekawym akcentem.

    Spoiler

    Spalona na stosie klacz zmienia się w ognistą zjawę, zmuszającą swoje ofiary (dosłownie i w przenośni) do oczyszczenia w płomieniach i przyjęcia prawdy zamiast propagandy Harmonii, do przeżycia w pewien sposób tego samego, co ona sama. Elegancka zagrywka.

     

    Kolejny fik bardzo, ale to bardzo wart przeczytania.

    • +1 1
  10. Trzeci z kolei fan... zaraz, zaraz, nikt jeszcze nie skomentował? No jak tak można, no.

     

    Kolejny dobry tekst z cyklu. Styl i warsztat poprawiają się, treść pozostaje bez zmian - krótka, refleksyjna, klimatyczna. Po raz drugi mowa o przemijaniu - tym razem jednak nasza bohaterka staje na samym końcu swojej drogi i spogląda śmierci prosto w oczy, dosłownie i w przenośni.

    Gdybym miała wymienić wady... po raz kolejny trafiłam na kilka zdań, którym (moim zdaniem) przydałoby się odrobinę szlifu - tu połączyć, tam wydłużyć, zamienić kolejność słów, tego typu drobiazgi. Mam też drobne zastrzeżenia wobec samego zakończenia fika.

    Spoiler

    Los Isleen jest odrobinę zbyt... niejasny. Czy powróciła do życia? Zmieniła się w zjawę, chociaż jej czas dobiegł końca i odeszła bez żalu, akceptując swój los? Czy zaświaty w tym uniwersum są "szczęśliwszym" odbiciem świata żywych i w chacie czekał na nią jednorożec-czarodziej z "Kwiatu Paproci"?

    Czytelnik może co prawda wywnioskować, co czekało kapłankę po spotkaniu z Boginią, mam jednak wrażenie, że przydałoby się coś, co nakierowałoby na bardziej jednoznaczne wnioski.

     

    Polecam, Milfin Fronczewski.

     

    EDIT:

    Dzięki za wyjaśnienie. W pierwszej chwili doznałam uczucia znanego w krajach anglosaskich jako "łot da fuk", a na właściwy trop wpadłam dopiero przy pisaniu komentarza.

    • +1 1
  11. Krótko, bo moja opinia pokrywa się z przedmówcami. Kolejny fanfik z mini-serii, kolejny dobry, klimatyczny, ale i przesycony smutkiem tekst. Jednym zgrzytem (nie licząc paru przykrótkich zdań, które delikatnie wybijały mnie z rytmu czytania... chociaż to pewnie moje pisarskie zboczenie i skłonność do pisania najeżonych epitetami tasiemców) był moment, w którym Isleen opowiada Lasair o wydarzeniach z jej przeszłości - zabrakło mi tu czegoś, nie wiem, dłuższego opisu reakcji źrebięcia, może kilku słów między uczennicą i mentorką... Dość ważna, bądź co bądź, dla starej kapłanki tragedia zostaje potraktowana odrobinę po macoszemu.

     

    Zastanawia mnie znaczenie samego końca fika, zamykającej go wypowiedzi Isleen:

    Cytuj

    Bo jeśli tego nie zrobimy, to zabijemy się sami. Każdego dnia będziemy umierać po trochu, aż nie zostanie z nas już nic.

    W mojej interpretacji stara klacz mówi o pamięci -  o Bogach, o rytuale, ale również o przeszłości czy tych, którzy odeszli. Pamięć o minionym stanowi w końcu dużą część naszej tożsamości... choć może się mylę, może zamysł autorski był zupełnie inny.

     

    Kolejny fik, który szczerze polecam.

    • +1 1
  12. Czytałam wcześniej, przeczytałam po raz drugi, piszę obiecany komentarz (jeden z czterech).

     

    W paru miejscach dopatrzyłam się przecinków czy słów, które warto byłoby przepuścić przez Gandzię (lub innego człowieka obeznanego z zasadami poprawnej pisowni) - nie zaznaczałam jednak tego, bo nie mam stuprocentowej pewności (i czytałam w trybie wyświetlania). Drobnica, która nie przeszkadza w czytaniu.

    Treść tekstu... prosta, krótka, ale diablo klimatyczna i z ciekawą refleksją. Pozycja zajmowana przez Isleen jest zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem, a powierzone jej obowiązki - ciężkim brzemieniem, zwłaszcza dla tak młodej klaczy. Niektórych drażnić może mocno powierzchowny związek z serialem (mnie nie boli) czy fakt, że historia jest zaledwie pretekstem do krótkiej refleksji - zobaczymy, czy pozostałe "pogańskie kuce" poszerzą temat. Z jednej strony chętnie zobaczyłabym nieco dłuższy fik poświęcony kapłanom, bogom i zwyczajom tego świata... z drugiej coś mi mówi, że lepiej będzie, jeśli pozostanie serią krótkich one-shotów, jak górskie szczyty wynurzające się z mgły.

     

    Czy polecam "Kwiat..."? Owszem. To niedługi, ale przyjemny w lekturze fik, dobry do kubka herbaty.

    • +1 1
  13. Prywatnie korzystam z programu DXTBmp, ale jest z nim ten problem, że wykorzystuję go przede wszystkim do edycji istniejących tekstur... plus korzystanie z niego jest troszkę pokrętne. DXTBmp otwiera plik DDS, rozdziela (tj. zapisuje w osobnym folderze dwa robocze pliki *.bmp, które potem zostają skasowane) go na dwie osobne bitmapy - jedną "zwykłą" i jedną służącą jako "alfa" (przezroczystość obrazka) - po czym pozwala otworzyć jedną z bitmap w wybranym edytorze (np. GIMPie), a po edycji zaimportować ją z powrotem do programu i zapisać całość jako nowy plik lub nadpisać istniejący.

    Podejrzewam, że można by odwinąć podobny trik, tworząc pusty plik DDS (np. GIMPem ze stosowną wtyczką), a potem otwierając go w DXTBmp etc., ale to ciut dużo pracy i kombinowania pod górkę.

     

    Plik DDS odpalony w DXTBmp

    Folder z roboczymi bitmapami

     

    • +1 1
  14. Czytałam trochę na telefonie (chyba do 5. rozdziału), ale przez niewygodę przesiadłam się na komputer i...

     

    Załatw korektora. Włącz komentarze w dokumencie. I zwiększ interlinię z pojedynczej na 1,15, bo tekst jest strasznie zbity. Usunęłabym też istne ściany tekstu - czy to wstawiając didaskalia do dialogów, czy krótkie linijki opisu między kolejne wypowiedzi, czy zwyczajnie skracając i rozbijając opisy na mniejsze akapity zamiast jednego akapitu-giganta. Zwiększyłoby to natychmiast komfort czytania i ułatwiło ocenę treści.

    • +1 3
  15. Ziołolecznictwo (to ogarnięte i pod nadzorem lekarza, a nie picie koszmarnie drogich naparów z południowoamerykańskich ziółek przepisanych przez znachora) jest jeszcze w porządku, wiele leków bazuje przecież na substancjach wyizolowanych z roślin. Ale różnej maści altmedowe praktyki (akupunktura, różne suplementy, biorezonanse czy inne "żywe krople krwi") są... cóż, wątpliwe - nieprzebadane, słabo przebadane, lub całkowicie pozbawione naukowych podstaw - i służą chyba wyłącznie dojeniu kasy z naiwnych/zdesperowanych pacjentów. Przykra rzecz.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...