Najlepiej taką, na którą ludzkość by sobie w pełni zasłużyła. Coś, co pokaże nam, jacy źli byliśmy. Coś, co będzie powolne, byśmy żyli w niepewności, czy przeżyjemy kolejny dzień, ale dające dość czasu, by można było pożegnać wszystkich, spróbować wszystkiego i potem stanąć przed obliczem śmierci i powiedzieć "jestem gotów. Niczego z tego, co zrobiłem nie żałuję. Wszystko odpokutowałem. Możesz mnie zabrać". Niech ostatnie chwile ludzkości będą jej ostatnim i najlepszym wspomnieniem. Gdy nagle świat się skończy...
Zapewne jest to niemożliwe. Ostatnie chwile ludzkości będą chaosem i anarchią. Ujawnią się najgorsze cechy człowieka. To będzie potwierdzenie, że zasługujemy na koniec. Niech na naszych prochach powstanie coś lepszego.