-
Zawartość
1519 -
Rejestracja
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Serox Vonxatian
-
- Nie tylko mnie. Zapewne wiesz już czego chcę się uczyć? Odpowiedział poważnie mistrzyni. Następnie wszedł do sali treningowej. - Ona jest tu po to by gdybym miał atak to ona mi przypomni twoje nauki.
-
- W tym sęk, że wtedy to ja mogę uderzyć ciebie tak, że przelecisz przez ścianę. I dlatego masz donosić. Jak mnie to znowu złapie to stanę się nieobliczalny i niebezpieczny. Powiedział kończąc składanie broni. Poszczególne elementy płynnie i spokojnie ustawiały się na swoich miejscach by stworzyć jedną całość. - Mówiłaś, że chcesz się przygotować. To co idziemy? Zapytał gdy przyczepiał sobie nowy miecz do paska. Miał po dwa przy nogach i trzy z tyłu na pasku. Wstał i otworzył drzwi. - Panie przodem.
-
- Gdy tylko coś się stanie masz natychmiast iść przekazać to jakiemuś Jedi. Dokończę drugi miecz i idziemy byś się przygotowała Odrzekł kończąc swój miecz.
-
- Och, to miło. Teraz przydał by mi się ktoś kto by mnie przypilnował, żebym nie dostał ataku. Muszę najpierw poskładać broń, a potem pójdziemy do mistrzyni popatrzysz jak się uczę i będziesz mi to wytykać jak zbłądzę, dobrze? Spytał wchodząc w medytację i składając 2 miecze, które uległy zniszczeniu.
-
- To trochę skomplikowane. Sam do końca nie rozumiem tego. Zawsze towarzyszyły mi głosy i szepty. Ale teraz coś mną władało. Po walce nagle stałem po środku niczego ale jednak czułem, że znam to miejsce doskonale. Na przeciwko mnie stał on, wyglądał jak ja i był po części mną. Ale on chciał mnie zabić i przejąć ciało. Do tego prowadzi zła ścieżka ale nie tworzy drugiego ducha. Czuję go jak siedzi we mnie i czeka. Dlatego czekam na mistrzynie. W sumie to ja powinienem do niej iść. Ale jeśli chcesz by ci pomóc to słucham. Powiedział jej. Chciał o tym komuś powiedzieć czuł, że to mu pomoże.
-
- Jasne, zapraszam. A co do Mihre to widziałem jak go przebito. Walczyliśmy razem przeciwko księciu Naboo. Poniosła mnie Ciemna strona i nie było miło. Zabiłem gnide. Odpowiedział zapraszając Nem do środka i usiadł na łóżku.
-
Avain podszedł do drzwi i otworzył. - Witam. Rzekł
-
- Najpierw demon, potem broń się sama znajdzie.
-
Charels wzruszył ramionami. W końcu co ma lepszego do roboty. Tylko trzeba było znaleźć coś dużego do dekapitacji. - Czemu nie. Tylko będę musiał pożyczyć jakiś topór od wściekłych kwadratów furii i alkoholizmu. Powiedział wychodząc przez okno na dach. Następnie sprawdził skąd wieje wiatr i udał się w kierunku okolic Mroków. Szansa, że go znajdzie jest jak 1 do miliona ale zawsze może się udać.
-
- Nie zabiła mnie ostatnio, teraz też nie da rady. Dziękuje za informacje i twój czas. Avain ukłonił się i udał do swojego pokoju, przy wyjściu powiedział jeszcze do padawana. - Powodzenia młody i pamiętaj nigdy nie daj się zwyciężyć Ciemnej stronie. Bo rzadko kto z niej wraca, a ten kto wraca, robi to zupełnie zmieniony. I udał się do swojego pokoju odpocząć by następnego dnia udać się do mistrzyni.
-
- Ta, która uczy mnie znikać? Jest mi wstanie pomóc? Spytał zaciekawiony. Czyli ta mistrzyni poza zgryźliwością jest skarbnicą wiedzy. Bardzo, bardzo starą ale jednak skarbnicą.
-
- Dziękuję, po prostu szukałem osoby, która by się zgodziła. Odpocznę. Avain odwrócił się i już miał wyjść ale rzucił przez ramię do Eomeera. - Chciałem ci przynieść opaskę Neuronową na twój problem ale miałem wypadek.
-
- Mam problem z kontrolą swojego umysłu. Chcę się nauczyć blokować umysł przed samym sobą. Avain mówił stanowczo dając ponad wszelką wątpliwość, że nie żartuje.
-
Avain udał się do Mary Jade, ponieważ stwierdził,że ona będzie lepszym wyborem. Udał się do niej, zapukał i wszedł.
-
- To są sposoby na wampiry! I tak większość nie działa uwierz mi. Znam się na wampirach, sam jestem pół-wampirem. A co do praktyki to strzeliłem do niego z zatrudego bełtu w głowę i w serce. Nie pomogło. Poskrobał się po brodzie pod maską. - Skoro nie ma tego w książkach, może jest gdzieś zwój albo tablica albo jakiś papirus na to.
-
Po tytanicznej walce w swoim umyśle o kontrole Avain wygrał i mógł się cieszyć dominacją przez pewien czas. Stwierdził, że powinien iść z tym problemem do kogoś kto pomoże mu ustawić barierę przeciw swojemu własnemu umysłowi. Wstał i poczuł ból w boku. A tak został ranny. Najpierw udał się do warsztatu i dał 2 zniszczone miecze, żeby ktoś mu ocenił szkody i wydał elementy zastępcze dla uszkodzonych części. Gdy już je otrzymał udał się w poszukiwaniu jakiegokolwiek radnego lub kogoś kto mógłby mu powiedzieć kto jest w stanie nauczyć go takiej bariery.
-
- Widziałem już takie krasnoludy. Głównie jak wbiegają w pułapki po których zostają tylko parującą krwią wszędzie naokoło. Ale nie spotkałem się jeszcze z demonem. I dlatego mam problem.
-
Ciało Avain sprawiało wrażenie wyłączonego. Nie reagował na bodźce, ani na wszelkie próby.
-
- Nie czytam poprawiam. Jeśli chodzi o demona to nie umiem znaleźć książki o zabijaniu demonów i dlatego mam problem. Odpowiedział mu. - I czy to różnica jaki ma wzrost, oboje potrafią się na równi pieklić.
-
Głupie koty. Ich zachowanie jest podobne do przepowiedni, a ich nikt nie lubi. Zawsze brzmią tak, że cokolwiek się stanie to znajdzie się koleś od przepowiedni, który krzyknie w odpowiednim momencie "Przewidziałem to!" - Tak więc, przyszedłeś tu po coś czy tylko nie masz gdzie się podziać? Co mam zabić ci hycla? a może jakiegoś kundla, który ci się naprzykrzył? Słuchaj nie mam teraz czasu i chęci na zabawę z tobą, zajęty jestem demonem.
-
Avain poddał się badaniom bez słowa. Dostał dreszczy i zaczął się pocić. Następnie stracił przytomność.
-
- Nie tylko jesteś kotem. Jesteś mówiącym kotem, który jak każdy z was chodzi własnymi drogami. Tyle, że jeśli się nie mylę ich drogi są kontrolowane przez ciebie. Mam racje? Zatem jeśli nie masz mi nic ciekawego do powiedzenia to możesz stąd zmykać. Chyba, że wiesz coś o... Albo wiesz co nieważne.
-
- Głównie szeptów ale i słów czasem słucham. Dlaczego tu przyszedłeś i kim jesteś. Skrytobójca umieścił zakładkę, zamknął książkę, odłożył ją starannie i podszedł do oczu.
-
Avain był lekko blady i nie odzywał się. Wyglądał jakby był chory lecz żadne badania nie dowiodą tego. Oddychał płytko i szybko.
-
Charles odwrócił niechętnie wzrok znad lektury i spojrzał na gościa. - Słucham. Odpowiedział spokojnie.