Skocz do zawartości

Kruczek

Brony
  • Zawartość

    1519
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    39

Wszystko napisane przez Kruczek

  1. Kruczek

    Wasze fotografie ^^

    Dziś mhrrrocznie Trochę ciemności, troszkę Jaskra - Pana Ciemności.
  2. Dziękuję serdecznie~^^ Nie spodziewałem się, bo wasze zdjęcia były naprawdę dobre. Ale dziękuję za możliwość pokazania zdjątka i fajnej rywalizacji, kocham was misie
  3. Kruczek

    Zapisy do Oksymoron

    Imię i nazwisko: Late Degg Wiek: 23 lata Profesja: Łowca skarbów/ obibok Wygląd: Szczupły mężczyzna o ostrych rysach, lekkim zaroście i bujnej, roztarganej czuprynie. Wzrostu wahającego się na granicy metra osiemdziesiąt. Oczy piwne, często nieobecne, rozmarzone. Garderoba pełna wypłowiałych płaszczy i prostych, wygodnych spodni, umożliwiających swobodę ruchową. Nie cierpi kapturów, bo kojarzą mu się z magami. Wygląda na podróżnika, który nie do końca wie dokąd zmierza. Charakter: Lekkoduch, który czasami lubi udawać, że naprawdę wie co robi. Nieodłącznymi towarzyszami jego wędrówek są kompani: poczucie humoru, odwaga granicząca z głupotą i skłonność do prostych rozrywek. Jest w miarę towarzyski, ale dobrze wie, że w niektórych zakątkach świata może się to źle skończyć. Bywa lekkomyślny, co w połączeniu z jego profesją jest równie niebezpieczne co zbyt częste kłapanie jadaczką. Miejsce rozpoczęcia akcji: Nie mam zielonego pojęcia, może to być jakieś targowisko w wygwizdowie dolnym albo mroczny grobowiec Dupensztajna, wybór należy do Ciebie, jeśli można. Historia: Tak więc od początku, Late przyszedł na świat jako syn osławionego badacza - Augusta Degga, początkowo miał na imię Lance, jednak po wyprowadzcce od ojca zmienił swoje imię na krótsze i (według niego) bardziej chwytliwe. Twierdził, że świat nie może znać tak wielkiego człowieka jak on pod tak żałosnym imieniem jak Lance. Jak więc nie trudno zauważyć, już od najmłodszych lat Late miał ambicje do zostania wędrownym zawadiaką. Lata dzieciństwa spędził na obijaniu się w starej bibliotece ojca, którą na przestrzeni lat przewertował od góry do dołu. Już wtedy zaczynał się w nim rodzić duch przygody, który żyje z nim do teraz. Jego ojciec pragnął, aby syn kontynuował jego dzieło i studiował pradawne księgi, dostarczane przez jego kontakty, rozłożone po całym świecie. Wiadomo jednak, że studiowanie ksiąg to robota nudniejsza nawet od szorowania wielbłądzich garbów, dlatego też w wieku 16 lat, Late uciekł z domu, zabierając ze sobą jedynie parę przydatniejszych ksiąg (tych, które zawierały ładne obrazki i przydatne mapy) i wyruszył w świat, w poszukiwaniu rzeczy, których nikt jeszcze nie odkrył. Początkowo szło mu to bardzo miernie, za resztki oszczędności, które również ze sobą zabrał (nie mógł przecież odejść z pustymi rękami, no nie?) włóczył się po tawernach i zbierał informacje o wszelkich grobowcach, piramidach, świątyniach i wszystkich miejscach, które mógł spenetrować w poszukiwaniu skarbów. Podczas pierwszej przygody poznał przyjaciela, który jest z nim do teraz i czasem pomaga mu w co raz to nowszych ODKRYCIACH. A szło to mniej więcej tak: W jednym z okolicznych barów, w mieście którego nazwy teraz już nawet nie pamiętał, dowiedział się, że nieopodal jest klasztor magów, którego podziemia strzegą zaginionego dawno skarbu. Zaginiony, to słowo które akurat kompletnie tutaj nie pasowało, bowiem każdy dobrze wiedział gdzie skarb się znajduje. Był na najniższym piętrze w podziemiach klasztoru, pilnowany przez szeregi magów i nieopisaną, magiczną moc, której nikt nie odważył się poskromić. Prawda była taka, że magowie nie dopuszczali nikogo do tego poziomu a sami bali się przejść przez barierę, która smutno wisiała w drzwiach komnaty, w której miał się znajdować rzeczony skarb. A jak to bywa z takimi rzeczami, których się obawiasz - albo je omijasz albo zaczynasz czcić jako coś niezrozumiałego i pradawnego. Nie trudno się domyślić, którą opcję wybrali tamtejsi magowie. Late, jako łowca przygód uznał, że to jego wielka szansa. Nikt jeszcze nie przekroczył drzwi komnaty, a taki wyczyn na pewno byłby pomocny w osiągnięciu sławy. Jak już było wspomniane, nie należał do najbystrzejszych i najrozsądniejszych łowców przygód, dlatego nie pomyślał w jaki sposób uda mu się przejść przez magiczną barierę, strzegącą tego miejsca. Za to wpierw zorganizował poszukiwania członków do drużyny. Po dwóch tygodniach wygłaszania swoich przemówień w tawernie, zgłosił się do niego jeden karzeł imieniem Sterling. Tak narodziła się ich przyjaźń, nie, naprawdę, dokładnie tak, wiadomo wszak, że tawerna, wspólny cel i parę kufli piwa połączyłoby każdego człowieka. Plan wyglądał następująco, magowie urządzali w każdy ostatni dzień tygodnia ogromną biesiadę, na którą spraszali okolicznych mieszkańców i poili ich darmowym winem i różnościami. Dlaczego? Nikt konkretnie nie wiedział, ale magowie zapewne mieli w tym jakiś cel, nikt bez powodu by nie oddawał takiej ilości wina byle ochlejtusom. Late i Sterling postanowili przyłączyć się do biesiady i w jej trakcie po cichutku przedostać się na najniższe piętro. Jak to jednak bywa na przyjęciach - trudno im było odmówić co kolejnych kielichów wytrawnego wina, które pojawiały się przed nimi na stole. Kiedy byli już nieźle wstawieni, postanowili że wdrożą w życie swój plan. Przewracając po drodze niezliczoną liczbę starożytnych waz przemknęli na niższe piętra, których strzegli magowie w posępnych, fioletowych kapturach. Nie pytajcie mnie, bo sam nie wiem jak im się to udało, ale dostali się na ostatnie, najniższe piętro niezauważeni. Może magowie na straży też nie wylewali za kołnierz i stali tam wyłącznie z obowiązku duchowego i klasztornego. Sterling postanowił odwrócić uwagę ostatnich strażników, zaczynając tańczyć po środku ostatniej komnaty, potem zaczął wrzeszczeć, że się zgubił i prosił, aby ktoś go odprowadził na biesiadę. W tym czasie Late, mocno podchmielony, zakradł się pod drzwi ostatniej komnaty i bez zastanowienia przeszedł przez magiczną barierę. Do dzisiaj nie było wiadomo, czy ona faktycznie coś robiła, czy była tam tylko dla ozdoby poprzedniego właściciela. Wewnątrz znalazł kufer pełen skarbów, którymi napchał kieszenie i torbę, po czym wydostał się na zewnątrz niezauważony (Sterling wciąż szarpał się z magami, jeden z nich znudzony w końcu podniósł go magią za nogi i odesłał na przyjęcie) Wszystko szło według planu, gdyby nie to, że na jednym z ostatnich pięter Late został zauważony. Dalszą noc pamięta jako niewyraźną, zbitą krzątaninę różnokolorowych szat i kapturów. To co się liczyło jednak, udało mu się zbiec ze skarbem, którym podzielili się na pół ze Sterlingiem. Po tak zuchwałej kradzieży, którą Late wolał nazywać "ODKRYCIEM" (W końcu nikt tam nie wchodził od wieków, prawda?) rozkręcił się na dobre. Przez najbliższe lata zasłynął jeszcze paroma występkami, między innymi kradzieżą złota z zaginionego pałacu Bezimiennego Króla, odkryciu grobowca jakiegoś brodatego sułtana, który okazał się być obiektem kultu i paroma innymi rzeczami, o których długo by opowiadać. Nabrał przez to trochę doświadczenia, zarówno w walce jak i w ucieczkach, które przez jego szczęście, zwykle kończyły się sukcesem. Cecha charakterystyczna: Stawia wszystko na jedną kartę, jeśli o to chodzi, a jeśli o fizyczną cechę charakterystyczną - blizna na policzku, pamiątka po spotkaniu z niezadowolonym rolnikiem, którego sierp znalazł się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie. Cel: Zdobyć sławę i skarby, fajnie byłoby też znaleźć partnerkę, żeby było z kim osiąść jak kości nie będą się już nadawały do skakania po ścianach i kopania grobowców. Ekwipunek: Sztylet, pieszczotliwie nazywany Hrabią. Torba wypełniona mapami i resztkami oszczędności. Towarzysz: Sterling, włóczący się za Late'm po każdym mieście, znikającym na jakiś czas w pobliskich zamutzach i tawernach, ale zawsze gotowy do pomocy, jeśli taka konieczna. Rasa: Człowiek
  4. Nie wspominam jakoś szczególnie dobrych uczynków, to po prostu uczynki, takie rzeczy powinny przychodzić mechanicznie. Co mi się kojarzy to jedynie to, że pomagałem takiemu jednemu opóźnionemu koledze odnaleźć się w szkole. Był młodszy ode mnie, widzieliśmy się codziennie na przystanku i często zaczynał rozmowę, więc jakoś się dogadywaliśmy. Chodził do tej samej szkoły co ja, więc pokazywałem mu co gdzie jest z czym się je i czego ma unikać. To chyba dobry uczynek, nie wiem, po prostu lubiłem tego ziomeczka. Można by tu wymieniać noszenie zakupów staruszkom i trzepanie ich dywanów, ale jak już wspominałem, dobre uczynki są fajniejsze kiedy przychodzą naturalnie i nie wyróżniamy ich na tle innych uczynków. Po prostu są odruchem człowieka, który ma w sobie ileś dobra.
  5. @Zegarmistrz Już nieaktualne, Bleflar podstawił mi łódkę, na szybko rozwaliłem szybę, która się odnowiła od razu a ja wsiadłem do łódki i pojawiłem się po drugiej stronie
  6. Luna przez chwilę jeszcze wpatrywała się w otwarty portal. Burza myśli kłębiła się w jej głowie. Pomyślała, że to wspaniałe. Wspaniałe mieć tak wiernych przyjaciół i tak wspaniałą siostrę, która wybaczyła jej wszystko co zrobiła i wciąż trwa przy niej z uporem, chociaż znowu nieźle namieszała. Musiała to wszystko naprawić, pokazać im, że jest warta ich poświęcenia, ich przyjaźni i całej pomocy którą otrzymała. - Wszystko w porządku? - usłyszała głos Celestii. Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, jednak nie musiała długo myśleć. Miała ją przez cały czas w sobie. - Cieszę się, że tu ze mną jesteś - odparła Luna. Celestia uśmiechnęła się promiennie i po raz kolejny lekko przytuliła swoją siostrę. Po czym obie, wiodąc pochód do krainy snów, wkroczyły do portalu. W tym czasie Rainbow zaczynała już naprawdę panikować. - Taaaaank! - krzyczała na całe gardło, ale po jej pupilu nie było ani śladu. Jej głos niósł się echem po zamku, do tego stopnia, że obudził Spike'a. A każdy kto znał tego małego smoka, wiedział dobrze, jak trudno go obudzić, tym bardziej dwa razy w tak krótkim odstępie czasu. - Co się znowu dzieje? - wymamrotał zaspany. Tym razem wyszedł bez swojej ukochanej maskotki.
  7. A ja tam się jaram. Element nadziei to coś, czego brakowało mi w MLP. O samej postaci wiele powiedzieć nie można, oprócz tego, że ma naprawdę uroczy akcent, ale jej element to coś wartego uwagi. Mam (hehe) nadzieję, że dostaniemy w następnym sezonie jakieś rozwinięcie wątku tych starodupnych elementów, jeśli by tak było, szczególnie oczekiwałbym odcinka o Somnambuli. Swoją drogą, dlaczego Somnambula? Czy ślepe podążanie za nadzieją przywodzi na myśl lunatykowanie? Może trochę, ale nie wiem, żeby aż tak nazywać kucyka? Chyba, że o czymś nie wiem, może przeoczyłem coś w odcinku albo było przybliżone mniej więcej w komiksie, którego nie czytałem.
  8. Moda to coś z czym mamy styczność praktycznie na co dzień, każdy z nas ubiera się na swój własny sposób, codziennie też widzimy różne style, które ludzie prezentują w życiu codziennym. Niektórzy natomiast wcale nie przywiązują wagi do ubrań, a jak to jest z wami? Czy liczy się dla was ubiór drugiego człowieka? Jak dużą wagę przywiązujecie do tego jak ktoś jest ubrany? A może wcale was to nie obchodzi i nie zwracacie na to uwagi? Ja sam lubię czasami przeanalizować ubiór przechodzących ludzi i przypuszczać, co może o nich mówić. Dla niektórych przecież, ubiór to jeden z najlepszych sposobów wyrażenia samego siebie. Jaką rolę w waszym życiu pełni wasze ubranie? Skrobu skrobu coś!
  9. - Zaraz do was dołączę! - krzyknęła Rainbow i pognała w stronę swojego domu. Cięła powietrze niczym tasak, pragnąc zobaczyć się ze swoim pupilem. Miała nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Znała go bardzo dobrze, zauważyłaby, gdyby coś było nie tak. Wpadła do domu i zaczęła szukać. Nie było go jednak na jego legowisku, ani w szafie, ani pod łóżkiem. Obleciała cały dom i nadal nic. - Dobrze, nie panikuj, Rainbow - szepnęła do siebie i wzięła głęboki wdech. - No tak! Jasne! Wyleciała z domu tak, jak wyleciałby najszybszy pegaz w całej Equestrii - z precyzją i zapałem sportowca. Wiedziała dobrze dokąd zmierza. Zamek Twilight, Tank musiał tam być, tam przecież go ostatnio widziano. W bibliotece, kiedy w tajemniczych okolicznościach, na oczach Twilight i Luny zniknął zostawiając po sobie dymek. (Nie wiem jak wy, ale ja chętnie bym zakończył to opowiadanko po paru najbliższych postach. Happy end i kolejne opowiadanie. Oczywiście, jeśli @Caluś oraz wy przystaniecie na taki pomysł. Dlaczego? Jeśli bardziej przedłużymy tę historię, będzie się to ciągnęło na siłę. Materiału do tej pory jest około cztery - pięć stron, w sam raz rozmiarowo na jeden normalny odcinek serialu. Nie wiem, czy Caluś przystanie na taki układ, ale jeśli tak, to po zakończeniu tej historii mógłby zacząć dla nas kolejną - jednym zdaniem i rozpoczęlibyśmy od nowa, z całkiem inną przygodą i sytuacją. To też mogłoby zachęcić innych użytkowników do udzielania się w historii, jeśli akurat zobaczyliby posta i dowiedzieli się, że nie muszą nadrabiać pięciu stron postów żeby odpisać w temacie.)
  10. Derpy - jasne, że numer dwa. Bubbles! Scootaloo - numer trzy oczywiście, trudno zapomnieć, bo odcinek w którym go dostała był jednym z najlepszych w całej serii SongBird Serenade - tego nie wiedziałem, ale został tylko jeden numerek, więc wiadomo pozycja pierwsza
  11. Na zawsze w moim serduszku jako fajna postać. Ostatnimi czasy tylko coś drętwo wychodziła. Poza odcinkami w których była główną bohaterką wypada tak jakoś mętnie i przewidywalnie. Ma spory potencjał, ale ludzie piszący odcinki zdają się ją spychać do nudnej roli w której raz na jakiś czas przeleci za szybko po ekranie albo krzyknie "AWESOMEEE". Dashie jest świetna, ale na takim samym poziomie jak była wcześniej, nie widzę za bardzo tego rozwoju postaci jaki widać wyraźnie np u Fluttershy. Jakby scenarzyści potraktowali fakt, że dostała się Wonderbolts jako jej największy rozwój i reszta pozostała tak jak była. Nie wiem, takie odnoszę wrażenie.
  12. Nie wiem jak, nie wiem czemu, ale to jest wspaniałe. Przerysowane czy nie, chciałbym mieć takie umiejętności. Dostaniemy więcej prac? Proszęę~^^
  13. - Panować w nocy? Jak to możliwe? - Księżniczka Celestia była na skraju załamania. Jak to możliwe? Odzyskała siostrę tylko po to żeby ją znowu stracić? I to w taki głupi sposób? Nie, na pewno na to nie pozwoli. Musi być inny sposób, musi być i ona go znajdzie. - Filomina? Gdzie jesteś? - mruknęła jakby do siebie, nie patrząc na resztę kucyków. - Wasza wysokość, wszystko będzie dobrze - Twilight zwróciła się do niej w najostrożniejszy możliwy sposób, uwzględniając odpowiednie honory. - Ja... tak... - wymamrotała Celestia. Nie wiedziała jeszcze, że koszmar już się powoli kończył. Wpierw na horyzoncie dojrzała Filominę a potem...
  14. Hm, taki temat już chyba gdzieś kiedyś widziałem, ale powtórzę raz jeszcze. FLUTTERSHYXRAINBOWDASH best ship eva Nawet nie próbujcie się nie zgadzać
  15. Bestia z Kruczej Zatoki Wśród marynarzy panuje chaos, każdy się lęka olbrzymiej bestii z Kruczej Zatoki, co ma na ten temat do powiedzenia pewien zwykły rybak? Tak jest, opowiadanko, naskrobane dzisiaj. Krótkie, bo zaledwie cztery strony, ale to chyba dobrze, co nie? Szybkie czytanko i SZYBKI KOMENTARZYK (błagam, niech ktoś mi powie co o tym sądzi, bo nie wiem czy błądzę czy nie) A, zapomniałbym, tekst inspirowany piosenką Voltaire - The Beast Of Pirate's Bay Miłej lektury~^^
  16. Kruczek

    Jak zacząć na forum?

    Witaj strudzony wędrowcze, widzę, że przeraziła Cię trochę ilość możliwości, jakie przynosi nasze forum. Pozwól, że wskażę Ci parę rzeczy~ O tutaj masz regulamin, warto go przelecieć wzrokiem raz czy dwa i zajrzeć do niego, kiedy nie jesteś czegoś pewien. Kiedy już to zrobisz, poszukaj coś dla siebie. Proponowałbym zacząć wędrówkę od działów poszczególnych kucyków. Każdy z nich ma własną galerię, gry i zabawy, uporządkowane tematycznie. Jeśli lubisz czytać, polecam ten dział, na pewno znajdziesz coś tam dla siebie. Natomiast tutaj, jest dom wszystkich artystów, dzierżących pędzle, ołóweczki i inne malutkie dziwactwa. Jeśli szukasz prostej, łatwej rozrywki, polecam zajrzeć do offtopu, luźne dyskusje, przypadkowe rzeczy i niezbyt wymagające gry i zabawy. Szukaj i życzę Ci w tych poszukiwaniach powodzenia, trzymaj się.
  17. Za drzwiami czekała ją ostatnia próba. Tym razem nie mogła już po prostu przebiec i zostawić jej za sobą. Przed nią rozciągał się pokaźny stół, na którym stało 10 identycznych mikstur, każda identycznego koloru i kształtu. Brakujący eliksir stał tuż przed nią, wolała jednak nie myśleć, co by się stało, gdyby wybrała nie ten co potrzeba. Znała dobrze koszmarne sztuczki i wiedziała, że nie ma logicznej podpowiedzi w tym ostatnim zadaniu. Była zdana na los, na przypadek. Koszmar bowiem, lubował się w chaosie, w dziele przypadku, w wypadku. Takie zadanie było bardzo do niego podobne. Luna czuła się bezradna, wpatrywała się, próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia, niestety na próżno. Wszystkie flaszki stały w takiej samej odległości od siebie, miały w sobie tyle samo płynu, były tak samo rozstawione. Księżniczka niepewnie wyciągnęła kopytko przed siebie i dotknęła pierwszej z brzegu. Ciecz nie zareagowała, wręcz przeciwnie, nadał łudząco przypominała całą resztę. Luna zamknęła oczy i pozwoliła wybrać losowi. Chwyciła jedną z butelek, o mało nie wywracając drugiej i w chwili gdy miała ją odstawić na miejsce, potężny huk rozerwał powietrze. Księżniczka podskoczyła ze strachu, lecz chwilę potem odetchnęła z ulgą. Powód do radości wzlatywał tuż nad jej rogiem, zataczając koła wokół stołu. - Filomina! Ptaszysko zatoczyło ostatni okrąg i usiadło na rogu stołu. Pyszczkiem przechyliła się w stronę butelki. - Czy ty? - zaczęła Luna. - Czy ty przybyłaś, aby mi pomóc? Filomina przytaknęła cicho i przeszyła ją wzrokiem, po czym wskazała na pierwszą butelkę. Księżniczka chwyciła ją magią i przystawiła do swojego pyszczka, lecz po raz kolejny przerwał jej donośny skrzek. Ognisty ptak wpatrywał się w nią rozeźlony. - Ja... ja nie mogę... - Ale Filomina wystawiła pyszczek i przytaknęła po raz kolejny. To było rozwiązanie, to była jej pomoc. Chciała się poświęcić dla siostry swojej właścicielki. Luna przypatrywała się jej przez chwilę, po czym odkorkowała eliksir po raz kolejny i uchyliła parę kropel prosto do dzioba Filominy. Potem wszystko działo się bardzo szybko, feniks stanął w płomieniach, a spośród dopalających się piór i popiołu, główkę wystawił kolejny, malutki feniks. Domagał się nakarmienia po raz kolejny. - Przepraszam, że musisz przez to przechodzić - mruknęła Luna. - Już nikt nigdy nie będzie musiał przeze mnie cierpieć. Dopilnuję tego. Ksiezniczka wlała kolejne parę kropel do małego dzióbka, wołającego o jeszcze i sytuacja się powtórzyła. Malutki feniks spłonał, na jego miejscu pojawił się kolejny. Po czym kolejny i kolejny. Przy następnym razie nie stało się nic szczególnego. Luna wzięła więc odpowiedni eliksir i chwyciła delikatnie malutką Filominę. Była gotowa, gotowa żeby zabrać iich z tego koszmaru.
  18. W lato sporo jeździłem na rowerze i co drugi dzień biegałem po 10-20 kilometrów. Podobnie jak Dashie, lubię pęd powietrza na twarzy Swego czasu też sporo chodziłem na basen, ale dawno mnie już tam nie widzieli. Będę musiał sobie odnowić karnet~
  19. Jakby ktoś chciał poczytać, to tutaj jest drugi, bardzo podobny temat, z bardzo podobnymi odpowiedziami Chociaż niektórzy sądzili tam, że na szóstym sezonie się skończy. Ile jeszcze będzie sezonów My Little Pony?
  20. Dziś powstał temat o tym, kiedy serial się skończy, mnie jednak bardziej ciekawi pytanie "Jak on się skończy?" Jak to będzie według was, jak chcielibyście żeby się skończył? Ja chętnie zobaczyłbym... - Dwuczęściowy finał z jakimś przełomem, w stylu pokój w Equestrii na zawsze albo jakieś 1000 lat został zagwarantowany, wszystkie wątki rozwiązane i na koniec parę minut skoku w czasie do przyszłości. Mane 6 i ich dzieci/ mężowie, dorosłe CMC, po prostu przyszłość. - Ostateczny villain w postaci Daybreaker (to już chyba było mówione o podobnej teorii) Nie wiem, co mogliby wymyślić na koniec, wiem na pewno, że byłoby to dla mnie smutne. I chociaż czekałaby nas nowa generacja, to chyba nic by mi nie zastąpiło dotychczasowej ;_; A jakie jest wasze, wymarzone zakończenie MLP FiM?
  21. Cóż, rzadko komentuję fanfiki, ale intrygujący tytuł "początkująca pisarka" mojej kumpeli od opowiadania w dziale Dashie mnie zachęcił i w ten sposób znalazłem ten tekst. Nie znam się za bardzo na pisaniu, więc to co napiszę, to jedynie moje odczucia po przeczytaniu. Z minusów, bo na początek lepiej dać minusy, żeby potem zalać serduszko czymś cieplejszym, to: - Akcja toczy się dość szybko i miejscami bywa naiwna. Niektóre luki w fabule pozostają bez odpowiedzi. - Drobne błędy, brak przecinka tu i tam, pojedyncze literówki. - Czasem postacie zachowują się nienaturalnie, nie jestem do końca pewien, w jaki sposób autorka chciała je przedstawić. Czy jako całkowicie wychłodzone, czy jako dobre, trzymające się swoich elementów postacie. Jeśli trochę tego i trochę tego, to w porządku. - Parę scen jest zdecydowanie zbyt krótkich, nie zaszkodziłyby im dokładniejsze opisy odczuć bohaterek i tego, jak zmieniło się ich otoczenie. A teraz plusy~ + Ciekawy pomysł na fanfik, nie wiem ile takich equestriańskich wojen już powstało na papierze, ale ten temat ma potencjał. + Ten temat nie jest osamotniony w posiadaniu potencjału. Nazywasz się "początkującą pisarką" i bardzo dobrze. Nie wiem, ile masz lat, nie ma to za bardzo znaczenia, ale jestem niemal pewien, że piszesz teraz lepiej niż ja w twoim wieku, a to coś czego mogę zazdrościć. Od siebie chciałbym Ci powiedzieć: Nie poddawaj się, nie zniechęcaj się nieprzychylnymi komentarzami (jeśli takie powstaną), odczytuj je jako wskazówki, bo to naprawdę, cholernie potrzebne, jeśli chcesz się nauczyć lepiej pisać. Nie przejmuj się też brakiem komentarzy, forum nie jest w najlepszej kondycji, a niektóre fanfiki w ogóle nie zostały skomentowane, chociaż gniją w dziale od dobrych paru lat. Nie zniechęcaj się tym, udostępniaj prace, ale staraj się pisać również dla siebie, to ma być frajda~^^ + Dobry motyw z powtórzeniem tego tekstu o wojnie, w pierwszym rozdziale. Gdyby poszczególne wątki trochę wydłużyć, byłoby jeszcze lepiej. Niektóre z nich nawet nie musiałyby tego mówić, można by zastosować coś w rodzaju "Nie musiała nic mówić, jej oczy mówiły wszystko, na świecie nie było rzeczy, którą nienawidziłaby bardziej niż tę wojnę" + Sombra przekonujący Lunę do przejścia na ciemną stronę. Od razu mi się przypomniała animacja "Fall of the Crystal Empire". Znasz? Czy to przypadek, czy może jednak nie? Jeśli nie znasz to polecam, świetna, fandomowa animacja. + Przyjemnie mi się to czyta, z pewnością będę wyczekiwał następnych rozdziałów. Dodam jeszcze, że możesz w przyszłości spróbować zatrudnić korektora/ prereadera, sporo się od tych ziomków można nauczyć. Podsumowując, pisz dalej, czytaj jak najwięcej (z tym widzę nie masz problemu) i niech wena będzie z Tobą! ~
  22. Wygląda świetnie. Nie jestem fanem tradycyjnych prac, ale ta jest zdecydowanie jedną z najlepszych jakie widziałem. Świetne oczy, a włosy aż same przyciągają wzrok, dobra robota, z przyjemnością będę śledził ten temat ^^
  23. Tymczasem Luna tonęła co raz głębiej i głębiej w odmętach koszmaru. Klątwa, a więc koszmar nie miał zamiaru tak łatwo jej odpuścić. Podobnie jak w przypadku Fluttershy, czekała ją jeszcze droga przez przeciwności. Z początku była tylko ciemność, potem natomiast słaby odblask. Coś migało w powietrzu, raz po raz, zwracając na siebie uwagę wśród pustki. Księżniczka wybadała dokładnie powierzchnię po której przyszło jej stąpać i niepewnie ruszyła przed siebie. Krok za krokiem, tak jak dzielna, waniliowa klacz, ruszała przed siebie, starając się nie myśleć, jakie atrakcje ją jeszcze czekają. Po chwili dotarła do czegoś, co wydawało się być korytarzem wypełnionym drzwiami. To był dla niej miły widok. - Wyjście! - krzyknęła Luna i popędziła w tamtym kierunku. Jednak w miarę jak się zbliżyła, uśmiech spełznął z jej pyszczka. To, co widziała, to nie były drzwi, lecz lustra. Poustawiane pod różnorakimi kątami, równolegle do siebie, na przeciwko siebie, otaczały ją z każdej strony. To nie było najgorsze, bo kto boi się lustra, prawda? Jak powiedział Jej kiedyś mądry jednorożec, którego imienia da się domyśleć - To nie lustra się boimy, boimy się odbicia. A jej odbiciem była dumnie wyprężona Nightmare Moon, w całej swojej okazałości. Od atramentowo czarnego rogu, do ostrzej zarysowanych kopytek. - Myślisz, że zdołasz uciec? - usłyszała głos, który kiedyś definiowała jako własny. - Poddaj się! - Odpuść, poddaj się, zostań z nami, urośniemy w siłę. Koszmar powróci! KOSZMAR POWRÓCI! Luna puściła się biegiem, świeże łzy spływały po jej pyszczku. Starała się nie patrzeć, nie słuchać, nie zwracać uwagi, ale to było tak realne. W końcu dobiegła do czegoś, co faktycznie okazało się drzwiami. A za nimi, czekała kolejna próba...
×
×
  • Utwórz nowe...