Decyzje mnie powoli niszczą. Chyba każdy z mojego rocznika już wie, gdzie pójdzie za rok. każdy się mnie pyta, do jakiej szkoły na zamierzam się udać.
A ja na to:
,,Shit''
Nie zostało wcale dużo czasu, a zastanawiam się od niemal roku. Przez rok nic nie wymyśliłam. Nie mam planu na życie, a każdy ode mnie wymaga, że już wiem, co chcę robić: liceum, technikum, zawodówka?
Nosz jasna cholera. W najbliższym mi mieście są 3 licea i dwa kierunki technikum (gastro i informatyk). Chciałabym iść do czerwonej, czyli ,,średniej'' na moim poziomie. Ale na juki kierunek? Potem studia i co? Po studiach i tak zostanę bez pracy?
To może lepiej technikum? Skłaniałabym sie ku tej myśli.. Gdyby jakieś porządne technika nie były jakieś 30 km ode mnie. Bilety autobusowe kosztują, a i mi się nie chce dojeżdżać codziennie autobusem pewnie około 1 godziny. Owszem, są tam wszelkiej maści bursy, ale boję się rozłąki z rodziną i zostawiać moją mamę z ojcem samym. Tu też są poruszane kwestie finansów, bo ciężko jest utrzymać dwie córki daleko od domu, to co trzecia?
Mogłabym też iść do Białegostoku, do siotry, ale co by to dało? Jeszcze rzadziej bym wracała do domu.
Robiliśmy test, który miał pokazać w czym moglibyśmy być dobrzy. Zakreślaliśmy zawody które bardziej nam się podobały, potem nam wychodziły trzy najlepsze literki. Każda literka oznaczała inną grupę zawodów.
Wyszło mi, że powinnam być dobrą Policjanką, urzędnikiem, komornikiem (shit x2) albo kimś z pomocy socjalnej/społecznej/czegośtamjeszczenieważne. Gdyż mam podobno łagodny charakter i miłe usposobienie, dzięki czemu byłabym dobra w tych zawodach wymagających dobrego podejściach do człowieka. Przyjamniej tak to zrozumiałam, bo ta babka włączyła swój nudny pseudobełkot. Rzekomo, byłąby ze mnie dobra przedszkolanka (nienawidzę dzieci), aktor (nie wiem na jakiej podstawie) dziennikarz (no na pewno!) i ogólnie jakiś tam humanista.
I moje pytanie brzmi :Jak mam teraz funkcjonować, skoro wszyscy bliscy zachowują się, jakby to była kwestia życia i śmieci? Wszyscy na mnie naciskają, tak, że zaczełam nie spać po nocach wypominając ich słowa i pytając się siebie, co ja teraz zrobię?
Nie mam pomysłu na życie.