Pisanie zniszczyło we mnie nałogowego czytelnika. Od jakiś dwóch lat nie jestem w stanie sięgnąć po pierwszą lepszą książkę z biblioteki, ostatnia książka, jaką dostałem od rodziny ("Metro 2033" w wersji krakowskiej), leży zakurzona na półce. Z książkowych serii śledzę jedynie "Archiwum Burzowego Światła" Brandona Sandersona, na bieżąco czytam jedynie lektury szkolne ("Kordian", brrr... Kto wymyślił, żeby coś takiego było lekturą?). Czasem w ramach inspiracji sięgam od "Wiedźmina" i opowiadań Sapkowskiego.
Skąd ta zmiana z "mola książkowego", który potrafił w tydzień przeczytać osiem książek?
Zniszczył mnie własny warsztat.
Nie uważam, że te wszystkie dzieła, które rozpocząłem i porzuciłem w pół drogi, stałyby się wybitne. Nie mniemam, że jestem genialnym pisarzem, który jest w stanie napisać utwory godne "Gry o Tron" czy wspomnianego "Wiedźmina". Mimo to, myślę, że mój warsztat jest dobry. Nie piszę o pomysłach na rozwijanie fabuły, na ciekawych bohaterów. Piszę o stylu i umiejętnościach pisania.
Z tego powodu stałem się próżny, pyszny. Nie potrafię przeczytać pierwszej lepszej książki. Za każdym razem, kiedy trafiam na... średnie dzieło, mój umysł prześladuje ta sama myśl, odbierająca mi całą przyjemność: "Mógłbym napisać to lepiej". Z tego, co pamiętam, wszystko zaczęło się od "Dziewiątego Maga", ot, króciutkiej książki z zapowiedzianą kontynuacją. Czytałem ją po raz drugi, pierwszy raz miał miejsce przed rozpoczęciem mojej "kariery pisarskiej". Za drugim razem moje oczy krwawiły. Było to dzieło słabe, okropne, z miałką fabułą, płaskimi postaciami i beznadziejnymi opisami. Uderzyło mnie to niczym rozpędzony pociąg. Jak pisarka, jak osoba, której udało się wydać książkę, mogła stworzyć coś tak złego? Tak złego, by nawet persona pisząca niedokończone, fanowskie opowiadania o kucykach i transformujących się robotach zauważyła diametralną różnicę między swoim a jej warsztatem? Jak...
Jak udało jej się spełnić moje największe marzenie, tworząc coś tak bardzo... niegodnego?
Zniszczyło mnie to. Od tej pory nie potrafię czytać przeciętnych książek, jedynie wybitne dzieła, takie jak "Droga Królów" i inne. Nie potrafię. Odrzucają mnie z miejsca swych stylem, swą fabułą. Bo z tyłu głowy wciąż ktoś szepcze "Dałbyś radę stworzyć coś lepszego niż to". Kiedy odwiedziłem Niucon, nie dałem rady nawet przeczytać fragmentu opowiadania na ulotce reklamującej antologię polskich pisarzy steampunkowych (coś z "Wilkiem" chyba). Być może to jedynie pycha, próżność i te myśli nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - ale są.
A na koniec tak sobie wrzucę inspirujący mnie ostatni filmik: