Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4026
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    133

Posty napisane przez Cahan

  1. 253181945_4602184229857872_6282619211124
    Hej, pierożki!
    Tym razem zabierzemy Was na wycieczkę do Zony, bo tematem przewodnim numeru jest słowiańska wizja zagłady. Tylko pamiętajcie by nie przywozić żadnych pamiątek!
    Oprócz tego dowiecie się jak udała się nowa kinowa "Diuna" oraz o co chodzi w "Grze Kalmara".
    Dla fanów metroidvanii przygotowaliśmy recki nowej wersji "Death's Gambit" i "Ender Lilies", na pozostałych czekają "Slime Rancher" i "The Fermi Paradox".
    Jeśli jesteście jesieniarami (jeśli nie, to nie szkodzi, też spróbujcie), to Hefcio nauczy Was gotować dyniową zupę i piec dyniowe ciasto.
    A do tego narzekania Gray na książkoholików, rozkminy moje i Zodiaka o "Beastars" oraz dwa wywiady. Z Dominiką Tarczoń znaną jako Nerd Kobieta oraz z Arcy, która zajmuje się modelowaniem 3D.
    A to nie wszystko! Ale resztę dobrodziejstw odkryjcie sami.
    Miłej lektury^^
    ~ Cahan
  2. *kop, kop, kop*

    To ja - pasiasty krecik fanfikcji. Przyszłam odkopać, bo Zodiak wspomniał o tym opowiadaniu, że ponoć fajny horror. Ficzka przeczytałam i się niestety rozczarowałam. Po pierwsze dlatego, że to nie jest horror, tylko przygodówka. Po drugie brakuje temu klimatu. Tekst jest do bólu poprawny i rzemieślniczy. Wynudziłam się, czasami wręcz podsypiałam, a fabuła mnie zwyczajnie rozczarowała. "Dziennik arcymaga" nie jest zły, ale nastawiłam się na coś zupełnie innego, czego nie dostałam. Mamy tu tak naprawdę trzy mini opowiadania i każde z nich wygląda jak pisane na jakiś konkurs literacki, na którym zajęło miejsce gdzieś w połowie stawki.

     

    Forma jest całkiem ciekawa i się sprawdza, choć wiecznie urwane zapiski i kleksy mnie zaczęły w pewnym momencie irytować. Czasami wolałabym też by styl Vatara był nieco bardziej literacki, bo nie czułam tu żadnego klimatu. Jakbym czytała szkice trzech opowiadań, a nie je same. Ogółem formą przypomina mi to "Diariusz", ale trochę gorzej zrealizowany.  Bo niby wszystko pięknie, ale nic się nie rozwija. Brakuje podbudowy, brakuje czegoś, co sprawi, że kupię ten świat.

     

    Sam Vatar jest okej. Nie poczułam do niego sympatii, bo się nie wybija w sumie niczym. A sądzę, że by mógł, tylko paradoksalnie nie dostał wystarczająco wiele czasu antenowego. Jeśli chodzi o jego relację z Celestią, to śmiem podejrzewać, że Jaśnie Oświecona kłamie, a arcymag był jej kochankiem. Co prawda uczucie zapewne było dość jednostronne - on się zakochał, a dla księżniczki stanowił tylko pocieszenie po stracie Luny.

     

    Jeszcze pochwalę humor, bo choć żarcików nie było zbyt wiele, to były naprawdę przyjemne. Dobrze wyważone, zabawne, ale pasujące do tekstu.

     

    Co do poszczególnych opowiadań:

    1.  Do samego piekła - jakie to było nudne. Jako czytelnicy wiemy, że Celestia padła ofiarą ataku jakichś podmieńców czy coś. Pogoda, chaos, krainie grozi zagłada, Vatar idzie na misję. Kucykom nie idzie, więc czas ogrnąć lepszą armię niż Cygnusy  Chłopi. Wiadomo, że chłopi nadają się tylko do płacenia podatków i trzymania w zamku. Odwiedza werbbudę Lochu i rekrutuje jednostki 3 poziomu. A Loch ma bardzo wysokie ceny. Potem muszę pomóc usiec Cerbera, w ramach zemsty za teleportujące się pieski z Dark Souls 3 - a tak serio, to uśmiałam się z imienia tego minotaura. Aż w końcu nasz bohater i jego armia najemników robią rzeź Ślązakom z Tartaru, którzy są ewidentnie niewinni i nie wiedzą o co chodzi. Na końcu okazuje się, że Elementy Harmonii wróciły na swoje miejsce, a królestwo odzyskuje wszystkie bonusy, Łzę Ashy i +10 do morale.

     

    Nieśmieszne? To tak jak moje wrażenia z lektury.

     

    Rzecz w tym, że to mogło być ciekawe, ale jak już ktoś wcześniej zauważył, wyszedł fanfik do Heroes of Might and Magic V. Na mój osąd niewątpliwie wpływ ma to, że nie lubię serialowego Tartaru, który zawsze wydawał się czymś zupełnie od czapy. Jednak sądzę, że dałoby się coś z tego wyłuskać. Ale tu czuję się jak na generycznej epickiej przygodzie polegającej na zgładzeniu 10 impów i przyniesienia księżniczce ich czaszek. Wszystko działo się szybko, zabrakło miejsca na opisy, ciekawe detale, przeżycia.

     

    Owszem, to że impy były niegroźne i niewinne to ciekawa rzecz. To co się odwaliło też. Ale... Brakuje jakiegoś łącznika. Jakiejś konkluzji. To nie jest uczucie "muszę odkryć tajemnicę", to jest "stało się, aha, ok". Myślałam, że może w kolejnych częściach czegoś się dowiem, czegoś co mnie zaskoczy, ale tak by mnie to obeszło. Czegoś co połączy je wszystkie... NIE.

     

    2. Wampir miłości - "jest lepiej", to była moja pierwsza myśl podczas lektury. Pojawiła się jakaś odrobina klimatu, byłam w stanie poczuć uroczą wiochę. Oczywiście, znowu odpowiedzialny musiał być podmieniec. Ale jest plot twist, że jednak nie. Rozwiązanie zagadki trwa minutę. Nie ma za bardzo śledztwa, nie ma miejsca na rozwój napięcia i zwroty akcji, możemy się rozejść.

     

    3. Szaleństwo Północy - trzecie i najlepsze z mini opowiadań. Oczywiście, dziennik musiał urywać się tam, gdzie działy się ciekawe rzeczy. Wciąż były problemy z budowaniem klimatu i rozwojem fabuły. Osobiście uważam, że za dużo czasu poświęcono historii tej wiochy, zważywszy na to jak mało istotna się okazała i jak mało mnie obchodziła. Czy raczej - autor nie sprawił by mnie obchodziła.

     

    Ale hej! Tu się w końcu coś dzieje. Zmienia się forma, bohater traci zmysły i te ostatnie słowa... Niezbyt przekonujące, szczerze mówiąc. Tak jakby Pradawny z Pustkowi inspirował się przekrętem na nigeryjskiego księcia. No za mądry nie był, pisząc to w takim miejscu i nie pozbywając się obciążających fragmentów. Ale w końcu poczułam coś. Jakiś dreszcz, jakieś emocje - bardziej pod wpływem dopisków tłumacza dziennika. I tego, że został znaleziony w skrzynce. I że ktokolwiek to zrobił, to raczej nie był już Vatarem. 

    No i co się stało z podmieńcem? Zew czego poczuł? Bo może to wcale nie był Rój, tylko coś całkiem innego? Ale wiecie co mi to przypomniało? Inne opowiadanie Niklasa. O to:

     

    Ocena końcowa? 6/10

    Cahan I Jadowita

    • +1 1
  3. Dnia 11.10.2021 o 23:20, RAAldo napisał:

    Mogłabyś zdradzić który to numer? Chętnie bym poczytał co wymyśliłaś, sam kiedyś próbowałem coś takiego ogarnąć, ale no, to zadanie mnie przerosło.

    Nie mam pojęcia, ale do końca października powinniśmy mieć działające archiwum, które sprawi, że się dowiem. Pisałam to bardzo dawno temu.

    • Lubię to! 1
  4. Miałam niewątpliwą szansę patroszyć ten rozdział i to czemu ukazał się tak późno, możecie w dużej mierze zwalić na mnie. "Idea i Wiara" zostawiła po sobie dobre wspomnienia, ale też pewien niedosyt - mało w tym wiary jak na rozdział traktujący w teorii o religii.  Mamy tu nieco atiokratii, ale raczej w kontekście ekonomii, walki z kapitalizmem i struktur kościelnych, mamy o wierzeniach zebr, które zapoczątkowały nurt filozoficzny. Mamy gryfy. I mamy życie pozagrobowe.

     

    Może zacznę od tego, co podobało mi się najmniej - arabskie zebry. Wolałabym więcej o wierze w O'n niż o cyfrach, matematyce i dwóch sypialniach. To po prostu wydawało się dość zwyczajne, wyraźnie inspirowane naszą historią i mało natchnione, że tak to ujmę.

     

    Zaciekawił mnie wpływ Nieśmiertelnych na kapitalizm, podobnie jak ich struktury kościelne. Wydaje się na swój sposób ironiczne, że pozwalają swoim kapłanom na tak wiele w kwestii interpretacji wiary, podczas gdy sami są tak aktywnymi istotami. To brzmi nieco jak przepis na katastrofę, ba, widzieliśmy już zalążek tej katastrofy w poprzednich rozdziałach. To się po prostu musiało rozjechać. Zastanawia mnie jednak dlaczego tak jest. Ale cóż, Nieśmiertelni i ich Wielki Plan i Koło Historii. Wszystko walnie. Zważywszy na to jaką bandą aroganckich, pardon my French, dupków, którzy mogliby zrobić dla świata dużo więcej i zdecydowanie mniej krwawo, nawet mnie to nie dziwi.

     

    Kolejną ciekawą sprawą jest Chór Cieni, będący chyba najpewniejszą rzeczą dotyczącą wierzeń w KH. Czemu? Bo niewątpliwie istnieje. Wszyscy o nim wiedzą, widziano go w różnych kulturach. Do tej pory mogliśmy to samo powiedzieć jedynie o Nieśmiertelnych. Ba, dokładnie to samo - że istnieją i są potężni. Jednakże nie traktowałabym jako pewnika wszystkich podanych w rozdziale informacji. Z prostego względu - to, że Chór Cieni istnieje, nie znaczy, że robi to, co śmiertelnicy myślą, że robi. Ba, jestem wręcz przekonana, że atiokratia się myli i Nieśmiertelni wcale nie łażą na Sąd Ostateczny. Byliby wtedy bardzo, ale to bardzo zajęci. I mieliby aż za dużo do śledzenia. Ewentualnie traktowaliby to jako sporadyczną rozrywkę. Możliwe, że Chór Cieni w ogóle nie jest prokuratorosędzią i nie ma żadnego Trybunału. W końcu jak ktokolwiek miałby to potwierdzić? Równie dobrze gryfy i jaszczury mogą mieć rację i Umbry to po prostu demony polujące na dusze. Albo nawet i nie. Może Umbry mają gdzieś dusze, tylko dopiero umierający mogą je zobaczyć? Bardzo ciekawa i klimatyczna rzecz, o której się pewnie więcej nie dowiemy. Chyba że ktoś umrze i przeżyje.

     

    Na koniec zostawiłam sobie gryfy. Już olał skaldów, skupmy się na Oddychających Ogniem, których spotkaliśmy podczas jednej z przygód Iry. Najważniejsze jest dla mnie ostatnie zdanie rozdziału:

    Jeśli bowiem wierzyć dzierżycielom gryfiej magii, prędzej czy później spośród nich musiałby się wyłonić ktoś, komu nie tylko śmierć nie będzie straszna, ale który położy jej kres.

    Czyż to nie brzmi... złowróżbnie? Jak obietnica? A co jeśli tym wybrańcem, dzierżycielem gryfiej magii nie będzie wcale gryf? W końcu poznaliśmy już takiego jednego... Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to jest ta oliwa do ognia, która spowoduje w końcu upadek atiokratii. Nawet jeśli nie spełni się w taki sposób, w jaki zapowiada to końcówka

    • +1 1
  5. Nadrobione! Chciałam to przeczytać już wtedy, kiedy wyszło, ale jakoś za każdym razem coś mi wypadało. A ponieważ powinnam teraz pisać własne ficzki albo rysować... To zabrałam się za czytanie :crazytwi:. Zapoznałam się z całą serią, więc potraktujcie to jako komentarz zbiorczy.

     

    Jeśli chodzi o jakość i rodzaj tekstu, to nie będę się rozpisywać - typowa Nika. Dobrze, tajemniczo, a tak w ogóle, to o co chodzi... Uwielbiam ten styl. Także i to opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu.

     

    Jest ładne. Klimatyczne. Czyta się to przyjemnie i skłania do refleksji i zastanowienia się. I chyba o to chodziło? Ze wszystkich opowiadań autorki, tu mam wrażenie, że najwięcej rozumiem z całej historii, ale... pewnie się zupełnie mylę czy coś. Podobnie jak Hoffman znalazłam pewne podobieństwa do "Ewolucji gwiazd typu słonecznego", jednakże nie sądzę by były ze sobą powiązane. Nie w tym cyklu.

     

    Nie będę przydłużać i przejdę do konkretów, jak interpretuję tę serię:

    Nasz gwardzista rzecz jasna nie żyje. Nie sądzę jednak by stało się to przed powrotem Luny. Czemu? Cóż, wie, że Celestia by chciała by Luny słuchał. Celestia na pewno nie chciałaby by ktokolwiek słuchał Luny, kiedy ta była niedysponowana i miała głupie pomysły. Powodów by jej nie ufać miał wiele, a główny to fanatyzm religijny oraz to, że za życia młodsza z sióstr raczej nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Ale Księżniczka Nocy (czy raczej Śmierci) proponuje mu swoją łaskę - ostateczną śmierć i przyjemne, spokojne zaświaty. Na jego prośbę zabiera gwiazdy z poczekalni, bo jego interesuje tylko ta jedna - Słońce, będące życiem.

    I tu przychodzą drabble. Zgorzkniała Celestia stała się Daybreaker, nie chcąc symbolicznie umierać. Czemu symbolicznie? Bo alikorny są jednocześnie żywe i umierające. Ale Celestia jest słońcem, jest życiem. Nie wiem jaką zbrodnię i przeciwko komu popełnił główny bohater, ale wątpię by była to walka z Luną. Jego nastawienie do niej byłoby wówczas zdecydowanie bardziej wrogie. I czemu Celestia miałaby się zlęknąć gdyby go ujrzała? A może Luna kłamie, nie chcąc przyznać, że jej siostra jest niedysponowana i w pewnym sensie martwa.

    Bo solarna księżniczka nie nadejdzie. Nie ma już Celestii, jest ktoś inny, Daybreaker, wieczne życie, które niesie tylko piekło. Daybreaker uwolniła się poprzez samobójstwo, w jej wypadku próbę odwagi, coś co zrzuci z niej okowy lęku przed śmiercią, która nie ma nad nią władzy.

     

    Mam problem z określeniem, kiedy dzieją się Wczoraj, Dziś i Jutro. Ale sądzę, że ich tytuły nie odnoszą się do 2 głównych części, że wszystkie to przeszłość.

     

    Ale co się stało na końcu? Gdzie jest Luna, dokąd polazła Daybreaker z gwardzistą? Czyż życie i śmierć nie są tym samym? Dwoma stronami, splecionymi w wiecznym tańcu, czy kiedy się je rozdzieli, to czy oba nie będą trwać wiecznie, z tym, że wieczna noc jest bardziej naturalna od wiecznego dnia? Życie Celestii było życiem kucyków, ale Śmiercią Luny. Życie Luny było Śmiercią kucyków, ale dzień jej siostry był jej Śmiercią.

    • +1 1
    • Lubię to! 1
  6. 2 godziny temu, fallout152 napisał:

    Zastanawiam się jeszcze, jak to jest możliwe, że u kucyków nie rodziły się (raczej) osobniki innych ras, skoro u ziemniaków Cake urodziły się pegaz i jednorożec.

    To oczywiste, listonosz też był ziemniakiem.

    Rozpisałam kiedyś genetykę dziedziczenia ras do ET i bez pomocy listonosza bliźniaki Cake były w zasadzie niemożliwe do wyjaśnienia.

    • Mistrzostwo 1
    • Haha 2
  7. 5 minut temu, MaxyBlack napisał:

    BTW Wyczuwam, ze niezbyt przepadasz za Phyllis

    Jest ziemniakiem, wystarczy :D A syfilis to zbyt piękne słowo by go nie używać.

     

    6 minut temu, MaxyBlack napisał:

    Wiesz, z ta dorosłością jej syna to bym sie spieral.

    Jest rówieśnikiem Hitcha i Sunny. Hitch został szeryfem i ma spłacony kredyt, więc raczej nie ma 15 lat, tylko z dychę więcej. No i mają modele dorosłych kuców.

    • +1 1
  8. Nie wyjaśnili czemu kucyki się pokłóciły, bo to nie ma znaczenia. Nawet jeśli wtedy miały jakiś powód, to przewinęło się tyle pokoleń, że to nie ma znaczenia. To jak dwie skłócone wiochy, które nie wiedzą o co biega, ale się nienawidzą, bo ich ojcowie się nienawidzili, więc tak trzeba. O tym jest ten film - że było minęło i nie ma to żadnego znaczenia, ale to nowe pokolenie może zakopać wojenny topór i iść dalej. Dla mnie naiwne byłoby jakby faktycznie w przeszłości kryła się odpowiedź i magiczna tęcza, która wszystko naprawi.

     

    Poza tym, patrząc na to co odwalały w G4 - wystarczy by im główny dyktator wykorkował by się zwróciły przeciwko sobie. Społeczeństwo Equestrii trzymało się na ślinę, taśmę i księżniczki.

    • +1 4
    • Mistrzostwo 2
  9. 6 minut temu, KLGDiamond napisał:

    Poza tym interesujące jest to, że według Bastarda Ceśka i Luna to oszustki, a jednak Sword wspominał o ich wezwaniu w sprawie z mgłą wokół wioski, jakby były ostatnią deską ratunku.

    Niezależnie od tego, co powiedział Bastard Spell, Celestia i Luna wciąż dzierżą Elementy Harmonii. Cytując: "Jedna z najstarszych opowieści mówiła o czasach niedługo po stworzeniu świata, kiedy Harmonia dotknęła snów swych dzieci i natchnęła je do stworzenia Reliktów, potężnych przedmiotów, mających zapewnić kucykom szczęście, bezpieczeństwo i dobrobyt. Tak ponoć powstały Iglica Brzasku, Elementy Harmonii, Kryształowe Serce, Róg Pływów i wiele innych. Wydarzenie to nazwano Śnieniem i nie powtórzyło się nigdy później. "

     

    9 minut temu, KLGDiamond napisał:

    Kolejną kwestią jest to, czym są inne przedmioty magiczne jak ta laska, czy kostur czegoś tam. 

    "Oczywiście, nigdy nie odważyłby się pozwolić komuś założyć Amulet Alikorna. Ale tak jak studia nad Kryształowym Sercem przysłużyły się stworzeniu nowoczesnych systemów obronnych miast, a Kostur Boskiego Światła powstał dzięki pracom nad Iglicą Brzasku, tak wierzył, że również przeklęty wisior może zostać pierwowzorem czegoś, co nie będzie wypaczać kucyków."

    :rdblink:

    • +1 1
  10. oGkMXGx.jpeg

    Witajcie, bambaryłki!
    Przed wami nowy numer Equestria Times skupiony głównie na "Diunie". Ale znajdziecie tu też przepisy na naleśniki z jagodami, gołąbki, które sprawią, że Wasze babcie wylecą z bamboszy, tekst o reprezentacjach mniejszości w popkulturze, recenzje Suicide Squad, Niche i wiele innych ciekawych tekstów.
     
    W kwestii zmiany okładki - niestety, ale omyłkowo wykorzystaliśmy skradzioną grafikę, biorąc złodzieja za autora. Dlatego ją zdjęliśmy przynajmniej dopóki autor nie zgodzi się byśmy jej użyli.
    • +1 1
  11. Dziękuję wszystkim za komentarze, tymczasem wjeżdża rozdział VIII. Jeśli weszliście na pierwszą stronę wątku, to mogliście zauważyć, że są 2 rozdziały VIII. Czemu tak? Bo tego w oryginalnej wersji w ogóle nie było. IX też będzie zupełnie świeży. Dalej zamierzam pracować w dużej mierze na starych plikach, ale w większości na nowych docsach, ponieważ chcę dodać sporo nowych wydarzeń, wątków, zmienić też odrobinę chronologię. Nie będą to nie wiadomo jak wielkie zmiany, ale no...

     

    Rozdział VIII

    Tym samym pragnę powiedzieć, że Część I tej historii dobiegła końca.

    • +1 2
  12. 5 godzin temu, Cipher 618 napisał:

    Zamiana Blight na Plaga to po prostu zły pomysł i brzmi śmiesznie. Owszem, jedno ze znaczeń słowa "blight" to "plaga", ale tu bardziej chodzi o "urok, zły urok". Poza tym, nie lubię gdy ktoś tłumaczy imiona i nazwiska, a jeszcze bardziej gdy robi to na siłę. Amity na Anita brzmi dobrze, ale Witka zamiast Willow to już jakaś tragedia. Swoją drogą, jak dobrze, że to Hasbro a nie Disney zrobił MLP: FiM, bo zamiast Twilight Sparkle mielibyśmy Iskierkę Zmierzchu 

    Akurat Witka ma już więcej sensu, bo przynajmniej odnosi się do roślin, co pasuje do postaci i do oryginalnego imienia (ale nie jest bezpośrednim tłumaczeniem). Anita jest tragiczna, bo zupełnie traci znaczenie imienia Amity.

    Spoiler

    A co do Bellosa człowieka (jeszcze najlepiej Philippa) to imo to jedna z gorszych teorii. Jest za prosta. Aczkolwiek sądzę, że Bellos może być potomkiem człowieka i wiedźmy/demona, który próbował zawładnąć magią i zrobił sobie kuku.

     

    • Lubię to! 1
  13. Pierożki  przedstawiam Wam nowy event, który trwa do sierpnia 2022 włącznie.

     

    Organizuję go razem z Zodiakiem, Sunem i RedMadem.

     

    Celem eventu jest odnalezienie radości z czytania, dyskusji i podzieleniem się ulubionymi ficzkami. Każdego miesiąca jedna osoba z jury wybierze ze zgłoszonych przez Was opowiadań (kucykowe, bez clopów i chamskiego gore dla gore) jedno anglojęzyczne i jedno polskojęzyczne (czyli w danym miesiącu zgłaszacie max 2 teksty - muszą być cudze).

     

    Wasze zdanie jest proste - jak chcecie, to czytacie i dzielicie się wrażeniami oraz dyskutujecie kanał niżej. Chodzi o zupełnie luźną rozmowę. Jak nie chcecie, to nie, przymusu nie ma. Za udział w dyskusji dostaniecie od 3-5 punktów za jeden fik. Oceniam ja. Dyskusja musi wykazać, że je przeczytaliście i tyle. Zgłaszać opowiadanie może każdy, ale nie liczcie na demokrację. Staramy się odsiać oczywiste raczki. Reszta zależy od gustu sędziego wybierającego - inny co miesiąc.

     

    Pierwsze miejsce/miejsca otrzyma ode mnie dowolny obrazek wykonany kredkami na max 2 postacie i z tłem. Drugie miejsce/miejsca dostanie portret/fullbody wykonany ołówkiem. Członkowie ekipy są punktowani, ale nie startują w walce o nagrody.

     

    Zgłoszone opowiadania muszą zawierać link i krótki opis (może być długi) czemu je polecacie.

     Członek ekipy, który wybiera w danym miesiącu (aktualnie ja), nie może zgłaszać swoich propozycji.

     

    Link do KKPF: https://discord.gg/JxZqt982rx

    • +1 1
  14. 5Nzhkau.jpeg

     

    Hej, pierożki!

    Dawno nas nie było, a to dlatego, że pracowaliśmy nad nową szatą graficzną. Wracamy do Was jako czasopismo popkulturowe, więcej dowiecie się ze wstępniaka.

    Nie przedłużając - w środku znajdziecie recenzję "Cyberpunka 2077" i będziecie mogli się pośmiać z cierpienia M.C. Dla równowagi Solaris opowie o dobrej grze, wiem, bo słuchałam jak się nad nią rozpływał, a mowa o "Immortals: Fenyx Rising". Malvagio opowie Wam o "Blasphemous", a ja czemu się z nim nie zgadzam i czemu "Vigil: The Longest Night" to lepszy wybór. Odkryjecie co Gray myśli o "Simsach", a uwierzcie mi, jest specjalistką.

    Poznacie też taki cudowny serial jak "Przeznaczenie: Saga Winx" oraz co się wydarzyło w ostatnim sezonie "Sabriny". Dowiecie się też, czy możecie puszczać dzieciakom "Kumbę" i przy tym nie oszaleć.

    Ale nie samymi recenzjami człowiek żyje, prawda? Hefcio zdradzi Wam grzechy polskiej fantastyki, a Dex opowie o mikrofonach. 

    To i dużo, dużo więcej, tylko u nas!

    Linki:

    numer issu: https://issuu.com/equestriatimes/docs/044-045

    numer GD: https://drive.google.com/file/d/1scE2qTk3somUuLdSZrwh7R31ZNj8kpkX/view

    • +1 3
    • Lubię to! 2
  15. Nawet nie wiem co mnie do tego skłoniło, ale postanowiłam przeczytać Past Sins 2.0. W oryginale, oczywiście. Nigdy jakoś szczególnie nie lubiłam tej historii, raczej uważałam ją za przereklamowanego średniaka, którego darzyłam mimo wszystko pewnym sentymentem. Nie odbierzcie mojego komentarza za atak, bo uważam, że Past Sins... było naprawdę dobre jak na czasy, kiedy powstało. A jak teraz? 

     

    Pod względem językowym wersja angielska naprawdę daje radę. Pod każdym innym wydaje się być zmarnowanym potencjałem. Kiedy czytałam Past Sins w 2013 roku czułam, że coś mi nie gra, ale nie potrafiłam dokładnie wskazać co. Teraz dokładnie wiem co i powiem to prosto z mostu: Pen Stroke nie umie wiarygodnie sprzedać psychologii postaci, a logika w fabule kuleje. Do tego stosuje śpiączkę opkową przez sporą część rządów NMM - zamiast opisywać jak Nyx faktycznie zmaga się z trudnościami sprawowania władzy, to jest to pomijane, Nyx mówi, że jest zmęczona i idzie spać. I tak parę razy.

     

    Fabuła... Nie ukrywam, że mogłaby być lepsza, ale nie jest zła, nie licząc tej nieszczęsnej, idiotycznej inwazji potworów, która była zła od A do Z i miała dać Nyx rany, by ją mieszkańcy Ponyville docenili, bo bez tego by nie było odkupienia. Ale do odkupienia jeszcze przejdziemy.

    Miło, że uwzględniono istnienie Cadance i Shining Armora. Nie wiem, kiedy wdrażano poprawki i do którego sezonu Past Sins ma być kanoniczne, ale matka Diamond Tiary się nie zgadza. Ale mój główny zgrzyt dotyczy tu czegoś innego. Naiwności i serialowości.

    Nie dlatego, że są złe per se, tylko dlatego, że Past Sins stoi w rozkroku pomiędzy złą NMM, która morduje pucyki i jest zła, a "było dokładnie tak jak w serialu". No problem w tym, że serialowa Nightmare Moon nikogo nie zabiła - utrudnię sobie zadanie i ograniczę się dodatkowo do pierwszego sezonu serialu. Ani nawet nie próbowała zabić. Skłócić, przestraszyć, unieszkodliwić? Tak. Ale jakoś nie robiła tym niezadowolonym kucykom krzywdy, nawet Mane 6, a śmiem twierdzić, że jakby chciała, to by mogła, po prostu strzelając laserami z rogu. Pen Stroke próbuje nas przekonać, że Nyx nie zachowuje się jak Nightmare Moon i wszyscy oczekują od NMM zachowań... których ta nigdy nie miała. Podobnie wmawianie, że Koszmarna Luna miałaby wywalone na swoich poddanych, umierających z powodu głodu i zimna, bo wieczna noc. No nie sądzę. NMM chciała być doceniana i wielbiona. Ciężko być docenianym i wielbionym, kiedy wszyscy nie żyją. No wręcz się nie da. No i co z tym fantem zrobić? Nie można mieć ciastko i zjeść ciastko. Jeśli ktoś próbuje mi wmówić, że Nightmare Moon wysyłałaby kucyki na szafot i okrutnie karała, to niech nie twierdzi, że było jak w serialu, gdzie nic takiego nie miało miejsca.

     

    Do tego wcześniej wspomniana śpiączka opkowa. Wątek Nyx, która próbuje być królową jest wręcz streszczony. Nie pokazano procesu i prób. W sumie trudno powiedzieć jakie tam w ogóle prawa wprowadzili. Ot, jest królową, próbowała różnych rzeczy (tak 1 dzień, 1 nowa rzecz), stwierdzała, że to nie to. I tylko ją malowali, ubierali w zbroję, karmili, a ona chodziła spać. Super. 

     

    Bardzo nie podobała mi się też przydługa końcówka z imprezą Pinkie Pie, na której Twilight kazała przeprosić Nyx za to, że ta podziękowała Diamond Tiarze i Silver Spoon za to, że te zrobiły jej pranka i przez to umożliwiły przemianę w NMM. Serio, Twilight, za co? Zdziwiło mnie też podejście tych dwóch do Nyx. Drwiące, bezczelne, nieprzyjemne. Bez grama strachu, że ta znowu urośnie i zrobi im krzywdę. Nie na zasadzie "nie lubimy cię, bo jesteś potworem", tylko jako "jesteś mała i słaba lol". Te sceny bolały w kontekście tego jak bardzo zabrakło rządów NMM.

     

    Zauważyliście, że w moich zarzutach cały czas przewija się wątek tego jak otoczenie odbiera Nyx? No właśnie, tu jest wampir pogrzebany. Nyx jest źle napisaną postacią pod tym względem. Zaczyna jako uroczy, naiwny, kujonkowany i płaczliwy dzieciak, który nigdy nie powie Twilight czegoś w stylu "nie jesteś moją matką" czy nie odwali akcji w sklepie, bo chce zabawkę. I uczy się chętnie etykiety od Rarity. To tani chwyt mający wzbudzić sympatię, ale małej poza tym brakuje charakteru. Brakuje pewnej prozy życia, problemów związanych z rodzicielstwem Twilight. Nie ukrywam, że pisanie postaci dziecięcych jest cholernie trudne i bardzo często ludzie piszą je właśnie w taki sposób jak zrobił to Pen Stroke. Szczególnie, że odbiorcą mają być ludzie dorośli, którzy mogliby nie polubić kaszojada, który zachowuje się jak prawdziwy kaszojad i doprowadza otoczenie do szewskiej pasji przynajmniej trzy razy w tygodniu. Albo robi coś tak niewiarygodnie głupiego, że ręce opadają. To nie wina kaszojada, my też tacy byliśmy :P.

    Ale no, Twilight zastanawia się, czy Nyx nie jest niebezpieczna - słusznie i postanawia ją ukryć przed księżniczkami, bo na pewno ją wywalą na Księżyc. Okej, serialowe księżniczki nigdy by tego nie zrobiły, ale to Twilight i to zachowanie in character. Nyx kumpluje się z CMC i Twist (bo wiadomo, że innych dzieci w Ponyville nie ma) i ma jakieś tam przygody. A potem Celestia odkrywa, że Nyx nie jest kuzynką Twilight. I w sumie muszę pochwalić tę Celestię. Ogółem póki co zachowanie postaci jest okej, choć ta Nyx nieco drażni. Celestia postanawia sprawdzić, czy Nyx jest groźna i idzie z tym do głównego sekciarza, bo nie ma podstaw by go podejrzewać (bo on sam z siebie naprawdę nigdy by nie zdradził). Ogółem podoba mi się to jak bardzo Celestia zepsuła, bo do tego momentu jest dobrze napisana - chce chronić siostrę i Twilight, nie chce pochopnie osądzać Nyx, ale wie, że ta jest potencjalnym zagrożeniem i że lepiej nie hodować sobie radośnie Nightmare Moon w Ponyville.

     

    Dobra, przewińmy do czasu aż Nyx zostaje Nightmare Moon. Wiem, co autor chciał osiągnąć, ale ciężko było to kupić i wyłapać. Nyx zaliczyła przeskok od źrebaka do dorosłości bez lat zdobywania doświadczenia pomiędzy. I z pakietem, tak naprawdę, cudzych wspomnień i emocji. I tu wbrew pozorom nasza bohaterka zaczęła bardziej przypominać dzieciaka niż jako dzieciak. Strzelając focha stulecia, wieczną noc i przejmując władzę. Nie radząc sobie z cudzymi emocjami, czując się zdradzoną i opuszczoną. A przynajmniej tak miało być. Ale nie jest. Naprawdę, ciężko zrozumieć, co się tu dzieje. Porównam Past Sins do Kruchości Obsydianu - w tym drugim opowiadaniu można jasno stwierdzić czemu bohater zachowuje się tak, a nie inaczej, co go motywuje i o co chodzi autorowi. Nie w prostacki sposób z wyjaśnieniem od A do Z, ale zgodnie z zasadą "nie mów, pokaż". W Past Sins są raczej przebłyski. Ba, Nyx aż za bardzo idzie czasami w tryb Nightmare Moon, co średnio tu pasuje do tego, co się dzieje później? Czy raczej dlatego, że brakuje procesu.

    Doceniam to, że Nyx okazała się zupełnym beztalenciem w kwestii bycia królową nocy. Tylko czemu ona w ogóle chciała robić wieczną noc? Bo jej Spell Nexus kazał? Czemu ona w ogóle go słuchała i wcześniej nie ustawiła do pionu? Makijaż i zbroja? Ale dlaczego? Nyx, jesteś królową, nie musisz.

    Fanfik próbuje nam powiedzieć, że Nyx jest Nightmare Moon. Rzecz w tym, że nie jest. Nie ma talentu Luny. I nawet woli dzień od nocy. Nie ma powodów by podążać za ambicjami Luny innych niż cudze wspomnienia i emocje. Ma wszelkie powody by ochłonąć parę dni po przebudzeniu i stwierdzić, że ona zrobi wszystko zupełnie po swojemu.

    Kucyki się jej boją i nie lubią - słusznie. Poza CMC, Twist, Twilight i Pinkie Pie. Szczerze? Średnio pasuje do fika, w którym NMM ma w zamku ustawiony szafot. Pewna sympatia i zaufanie przyszły jej za łatwo. Szczególnie patrząc na to, co robiła. CMC w lochach - luz. Twilight w lochu - też luz. Nie nienawidzili i nie bali się jej nawet w połowie tak jak by mogli. Brakowało pewnej niechęci czy odrzucenia od bliskich i byłych przyjaciół. Bo co oni mogliby pomyśleć? Pewnie, że to cały czas była NMM, która ich zwodziła i oszukiwała albo miała chwilową amnezję. No jakoś wątpię by wtedy CMC do niej biegły czy Twist chciała pocieszać w parku. Pokazania tego i tego, że Nyx to boli. To byłby dużo lepszy punkt zapalny do przemiany. Jakiś konflikt, niezrozumienie i odrzucenie nie tylko przez obce kucyki. Uważam, że Past Sins byłoby dużo lepsze jako dramat psychologiczny. Szczególnie, że tu są punkty zaczepienia, tylko co z tego, skoro potem pewne wydarzenia zdają się je przekreślać.

     

    Atak potworów istnieje tylko po to by Nyx mogła prawie zginąć, poświęcając się dla reszty. To typowy leniwy redmption arc. Najzabawniejsze, że to ona problem wywołała. Wiocha w ruinach, ale potwory pobite, można kochać NMM. Nie traktować raczej z pewnym respektem, jako może niezbyt lubianą, ale zwyczajnie potrzebną obrończynię i królową. Nie starać się ratować, bo kto bez niej zajmie się słońcem i księżycem? Nyx było przez to dużo łatwiej, a czemu, to za chwilę.

     

    Księżniczki wróciły, trzeba ustalić, co z Nyx. Karać, nie karać i może parę lat na księżycu. Tylko po co? Celestia nie wysłała NMM tam za karę, tylko dlatego, że nie potrafiła inaczej sprawić by ta przestała odwalać. Szczególnie, że nikt nie karał Luny po tym jak ta wróciła do normalności. A przypominam, że Luna nie ogarnęła się sama. I tu najlepsze - ale Luna zmieniła wygląd, więc spoko, Nyx wygląda jak NMM, więc ma problem, może na Księżyc... To było największe WHAT THE ACTUAL HAY?! w tym fanfiku.

    Pen Stroke bawi się w Norymbergę na Nyx, przyznając, że kanonicznie Luna się wymigała, ale wyglądała jak Luna, a nie NMM, więc spoko. Luna może, Nyx już nie. Kolejną kwestią jest to, że za złe zachowanie Nyx odpowiadały wspomnienia i emocje Luny, którymi została obdarzona, znajdując się na poziomie emocjonalnym dziecka. Nie rozumiejąc ich do końca, nie podzielając w gruncie rzeczy ambicji Luny, od której pochodziły. Każdy prawnik by ją wybronił. Nyx nie może też odpowiadać za działalność kultu. To on ją stworzył, a nie ona kult. Nie można czegoś stworzyć przed własnymi narodzinami. To po prostu jedna wielka dziura logiczna.

    Rzecz w tym, że problem co zrobić z Nyx nadal istnieje. Jest ciekawy, trudny, moralnie niejednoznaczny. I uważam, że końcowe rozwiązanie było dobre. Ba, uważam, że Luna w tym fanfiku jest bardzo dobra. Celestia przez większość czasu też (nie licząc tych paru fikołków mentalnych).

     

    Past Sins kręci się wokół tematu grzechów przeszłości i ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny. I jednocześnie zapomina o tym, kiedy mu wygodnie - jak w przypadku Luny, która się wymigała i obarcza nią Nyx, jednocześnie pokazując, że ta nie może być NMM, bo nie ma talentu Luny, który był kluczowy dla całej sprawy z wieczną nocą. Ba, mam wrażenie, że Nyx była niekompletną NMM - nie miała części, która była w Spell Nexusie, dlatego się nie dogadywali. Dlaczego, więc ktoś próbuje wmówić mi, że to NMM, ale odmieniona przez matczyną miłość i przyjaźń? Mam wrażenie, że autor stał w rozkroku i nie do końca wiedział, co chce osiągnąć.

     

    I jest średnio. Polecam dla Celestii i Luny. I dla pokazania tego jak zepsuły. Ich grzechy są ciekawsze od grzechów Nyx. Szczególnie cały proces czemu Celestia zepsuła. I Luna, która bierze odpowiedzialność. Jest tu sporo ciekawych pomysłów oraz tematów do przemyślenia, ale nie szukałabym tu odpowiedzi. Nic tu nie jest szczególnie złe, ale niewiele rzeczy jest też szczególnie dobrych. To średniak. Mimo wszystko czyta się to przyjemnie. Po prostu jest naiwne, głupiutkie i mogłoby być lepsze. 

  16. Jakiś czas temu (w maju albo kwietniu) przeczytałam ponownie cały tom I "Wiedźmy" w ramach chęci odświeżenia sobie fabuły oraz ciekawości jak teraz odbiorę to opowiadanie. Czy powrót po latach będzie bolesny czy wprost przeciwnie?

     

    Bawiłam się lepiej niż za pierwszym razem, kiedy byłam jeszcze młoda i. Czemu? Wtedy irytowały mnie niektóre fragmenty, o których, łagodnie mówiąc, można powiedzieć, że są mocno zainspirowane twórczością pana Andrzeja. Podchodząc do lektury teraz wiedziałam, że one tam są, więc łatwiej było mi je znieść. Poza tym cała reszta... Cała reszta była zacna. Humor, dialogi, relacje między postaciami. Pomysły, foreshadowing pewnych spraw. Rzeczy, których nie wyłapałam lata temu lub uznałam podczas czytania za niezbyt ważne.

     

    Okej, stara "Wiedźma" nie jest idealna, ale spokojnie się broni w 2021 roku i dalej plasuje się w topce opowiadań na tym forum. Ba, uważam, że jakby przepuścić ją przez korektę i wyciąć niektóre elementy, które wyszły dziwnie lub niezręcznie, to w ogóle byłoby cudownie. To nie są duże rzeczy, to jest do zrobienia w max dwa tygodnie. Myślę, że to dużo mówi o tym, że tekst jest naprawdę dobrej jakości.

     

    I jasne, pewne wątki się urywają, inne się jeszcze do końca nie rozwinęły i pewnie nikt o nich nie pamiętał, kiedy wróciły w drugim tomie, a bohaterowie potrafią zmieniać wygląd między rozdziałami ( np. Erynia raz jest granatowa, a raz ciemnofioletowa), ale... To nic. Bo to po prostu dobrze się czyta. Przygody wciągają, dialogi i żarty bawią. To się liczy i można wybaczyć mniejsze i większe potknięcia.

     

    A czy coś mnie drażniło? Hmm... Zwróciłam uwagę na to, że świat momentami wydawał się aż zbyt przerysowany ze swoim okropieństwem. Wiecie, zbrodnie i syf na każdym kroku do tego stopnia, że jakaś lokacja nie przypomina miasta, tylko Sosnowiec. Domyślam się jednak z czego to wynika - z pewnej wiedźmińskości, choć niekoniecznie lubianej przeze mnie w tym kontekście. Bardziej growej niż książkowej.

     

    Polecam każdemu taki powrót i zwrócenie uwagi na szczegóły. Wiem też, że teraz będę w drugim tomie wypatrywać rzeczy, o których wcześniej zdążyłam zapomnieć. Cóż, czekam na ciąg dalszy. Solidne, uczciwe 8/10 dla pierwszego tomu. Doceniam liczne pomysły, zarysy wątków, problemów z potworami i wiedźmim fachem. Uważam, że tom II jest lepszy i widać lata doświadczenia, ale wciąż... Czytajcie.

    • Lubię to! 1
×
×
  • Utwórz nowe...