-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
- Ale przecież jeszcze chyba możemy iść... Nie jest aż tak późno. - powiedziała.
-
- Nie mam za bardzo pomysłu. Tak naprawdę to nie musimy nigdzie iść. Możemy po prostu posiedzieć ze sobą jak chcesz. - powiedziała i uśmiechnęła się.
-
- A co chciałbyś robić? - zapytała.
-
Fałsz
- 3675 odpowiedzi
-
- AJ
- Best Background Pony
- (i 2 więcej)
-
- Będę za tobą bardzo tęsknić. - powiedziała i pocałowała go.
-
- Rin mi obiecał że będziemy mogli cię odwiedzać. - powiedziała i uśmiechnęła się.
-
- Mam nadzieję że wrócisz... I nic ci nie będzie. - powiedziała. - Będziesz musiał na siebie bardzo uważać.
-
- Ale w ten sposób jakaś część mnie zawsze będzie z tobą. - powiedziała i przytuliła go.
-
- Tak. Przynajmniej mam pewność że będziesz o mnie pamiętał. - powiedziała i wsadziła mu łańcuszek do ręki.
-
- Chciałam się po prostu przejść. - powiedziała i podeszła do niego. - Mam coś dla ciebie. - powiedziała i pokazała mu co miała w ręce. Była to malutka klepsydra na łańcuszku ze srebrnymi wykończeniami. - Dostałam to od babci zanim zmarła miałam wtedy 4 lata. Mam to ze sobą prawie cały czas. Powiedzmy że od zawsze przynosi mi szczęście.
-
[A no tak xd] Lorence zaczęła się włóczyć po całym budynku. W końcu natrafiła na Jonathana w jednym z pokoi. - Tu jesteś... - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
-
Lorence przez dobrą chwilę siedziała zamknięta w pokoju wciąż była zapłakana. W końcu jednak wstała i wyszła z pokoju.
-
[Cicho być. Offtopu nie robić T^T]
-
- Po raz pierwszy w życiu poczułam że ktoś mnie naprawdę kocha... Poczułam się komuś potrzebna. - mruczała cicho. - Dlaczego to tak szybko musiało się skończyć... - wróciła do domu, w którym nikogo nie było i wyjęła jakąś rzecz z pudełka. Wyszła na zewnątrz i poszła do opuszczonej szkoły. Gdy doszła na miejsce zamknęła się w jednym z pokoi. Znowu zaczęła płakać.
-
Lorence szła samotnie ulicą. Poprosiła Break'a by już ją zostawił samą. To wszystko działało na nią tak że dosłownie raz się śmiała a raz płakała. - Czemu to tak boli... - mruknęła.
-
Obok Lorence pojawił się Break. - Panienko... Co się stało? - zapytał widząc że dziewczyna płacze. - Xerxes... Obiecaj mi tylko... Że mnie nie zostawisz. - powiedziała i przytuliła go. - Obiecuję. - odpowiedział.
-
- Ja... Nie wiem co ze sobą zrobić... Chyba chciałabym pobyć przez chwilę sama. - powiedziała i wstała. Czuła jakby ktoś wyrwał jej kawałek serca. - Pójdę już. - powiedziała i powoli ruszyła przed siebie.
-
- Nie ma pewności czy on w ogóle wróci. - mruknęła. - Chociaż... Po co ja się tym w ogóle przejmuję. Nie ma sensu się martwić... Przecież wszystko... Będzie dobrze... - wyjąkała i uśmiechnęła się pod nosem.
-
Lorence zaśmiała się cicho a po policzkach znów spłynęły jej łzy. - Każdy tak mówi... - powiedziała.
-
- Mimo to... To już nie będzie to samo Rin. Prędzej czy później znowu zostanę sama. - powiedziała.
-
- Przecież to było oczywiste... Nie powinnam wierzyć w coś takiego jak "na zawsze". - powiedziała i wbiła tępy wzrok w ziemię. Zaśmiała się. - Jestem głupia...
-
- Dlaczego... To tak bardzo boli... - wymamrotała i chwyciła się za głowę. Uśmiechnęła się. - To... Takie ludzkie...
-
- Chciałabym... Chciałabym żeby to był tylko zły sen... - powiedziała i przykucnęła pod drzewem. Oczy miała szeroko otwarte a po policzkach spływały jej łzy.
-
Lorence poszła w kierunku parku. Serce waliło jej jak oszalałe i miała ochotę się rozpłakać. - To przecież musi być tylko jakiś żart. - powiedziała.
-
- Pogadajcie sobie. Ja muszę się przejść. - powiedziała, dopiła kawę, wstała i poszła bez słowa przed siebie.