Skocz do zawartości

Szeregowa WW

Brony
  • Zawartość

    6029
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Szeregowa WW

  1. - Ale wiesz... Perspektywa porzucenia wszystkiego co dla ciebie ważne dla rzeczy której nawet nie chcesz jesz gorsza. - powiedziała.
  2. - Nic strasznego. Przyzwyczaiłabym się. - powiedziała i wzruszyła ramionami.
  3. - Niby co mogłoby być gorszego? - zapytała z niedowierzaniem.
  4. - Serio? - zapytała ironicznie. - Bo ja raczej nie mam ochoty spędzić wieczności na zabawie w takie sprawy.
  5. - No i masz... - mruknęła i podniosła się do siadu. - A ja już zapomniałam, że przez to nigdy nie będę mieć normalnego życia. Taka perspektywa wydaje się żałosna.
  6. - Dobra. Jak chcesz. - powiedziała i wzruszyła ramionami. - Ale na przeszłość zapamiętaj, że jeśli nie mam powodu nie skrzywdziłabym kogoś takiego jak ty.
  7. - Spokojnie. - powiedziała spokojnie a ten uśmiech zniknął. - To było dawno... Po drugie nie mogłabym. Nie mam powodu.
  8. - Ale jeszcze nie miałam okazji nikogo zabić. - powiedziała patrząc na scenę na filmie. - Ale tak... Sprawiałam ludziom cierpienie. I to nie mam na myśli psychicznego cierpienia. - powiedziała i uśmiechnęła się diabolicznie.
  9. - Mnie od zawsze bawiło takie cierpienie ludzi. - powiedziała. - Czasem mam wielką ochotę komuś łeb ukręcić i sprawić żeby cierpiał.
  10. - Oglądałam to wiele razy. - powiedziała. - Ale od początku się tego nie bałam. Bardziej mnie to śmieszy...
  11. Szeregowa WW

    Prawda czy Fałsz?

    Fałsz. Bo Obecność i Sierociniec Lustra są na drugim miejscu
  12. - Oj pewnie że będzie. - powiedziała. - To mój ulubiony i jest w dodatku oparty na faktach.
  13. Lorence zwiększyła głośność i włączyła film. Uśmiechnęła się pod nosem gdy Jonathan położył się obok.
  14. - Zapytamy go jutro. - powiedziała Eliza gdy wracali do domu a pani Peregrine oznajmiła że pora iść spać.
  15. Minęła jeszcze dobra chwila kiedy dzieci zdążyły pochwalić się swoim wiekiem. Na zewnątrz nagle rozległ się potężny huk, już drugi tego wieczoru, lecz donośniejszy niż poprzedni. Srebra i talerze wyraźnie zabrzęczały. - Uwaga, wszyscy, szybko kończymy! - zawołała głośno pani Peregrine. Po tych słowach dom zatrząsł się od jeszcze jednego uderzenia, a z jednej ze ścian spadł obraz w ramie. - Co to było? - zapytał Jacob. - Znowu te cholerne szkopy. - warknęła Olive waląc pięścią w stół. - Musimy się stąd wydostać. - powiedział Jacob. - Musimy uciec zanim spadnie bomba! - On nie wie! - zaśmiała się Olive. - Myśli, że zaraz zginiemy! - To tylko nawrót. - powiedział Millard. - Nie ma się co spinać. - Możemy wyjść i pokazać Jacobowi? - zapytał Hugh. Nagle wszystkie dzieci zaczęły nalegać. - No dobrze już, dobrze. - westchnęła pani Peregrine. - Ale wszyscy macie włożyć maski. Wszyscy wybiegli z jadalni, w holu każdy wyjął z szafki maskę przeciwgazową. Wszyscy wyszli i czekali z głowami zwróconymi ku górze. W oddali widać było wierzchołki płonących drzew i warkot przelatujących samolotów. Co pewien czas rozlegał się stłumiony huk eksplozji. Wszystkie dzieci wyraźnie zadowolone odśpiewały piosenkę której rytm i słowa idealnie zgrały się z hukiem spadających bomb: Gnaj, króliku, gnaj, króliku, gnaj, gnaj, GNAJ! Bam, bam, BAM, łowczy strzela tam, Nie musi jeść pasztetu, zatem Gnaj, króliku, gnaj, króliku, gnaj, gnaj, GNAJ! Gdy tylko piosenka dobiegła końca, niebo przeszyły jasne pociski smugowe, a dzieci zaczęły klaskać niczym widzowie na pokazie sztucznych ogni. Ostre błyski barw odbijały się w ich maskach. Nagle zaczęło mżyć, jakby kawałki fruwającego metalu wyrwały dziury w chmurach. Wstrząsy były coraz rzadsze i wyglądało na to, że nalot dobiega końca. Dzieci później przeszły na tyły domu pod roślinny posąg Adama z Kaplicy Sykstyńskiej. - Ty go zrobiłaś? - zapytał Jacob Fionę, a ona tylko skinęła głową. - Jak? Pochyliła się i przytrzymała otwarą dłoń ponad trawą. Po paru sekundach źdźbła zakołysały się, wyciągnęły i urosły, tworząc kępę wielkości dłoni muskając rękę dziewczyny. Wszystkie dzieci stały w milczeniu wyciągając w górę szyje i wskazując na skrawek nieba. Potem rozległ się warkot silnika nadlatującego samolotu. Jacob wpadł w panikę. Mały szary obiekt przedarł się przez chmury i pędził wprost ku nim. Gnaj, króliku, gnaj, króliku, gnaj. Jacob wrzasnął i padł na ziemię, osłonił głowę rękami . Nagle warkot silników ustał, bomby przestały świstać, umilkły wystrzały odległych dział. Wszystko znieruchomiało, krople deszczu zawisły w powietrzu, a w samym środku kręgu dzieci unosiła się bomba niczym obiekt ezoterycznego kultu. Skierowana była wierzchołkiem do dołu i zdawała się balansować na wyciągniętym palcu Adama. Potem wszystko pochłonęła jasność, gorąca, idealnie biała całkiem jak film, który zapalił się w projektorze podczas kinowego seansu. Dzieci zaczęły się śmiać, noc wydawała się spokojna, a bomba zniknęła, a jedynym źródłem światła na niebie był księżyc. - Zechce pana przyjąć moje przeprosiny. - powiedziała pani Peregrine i podeszła do Jacoba, który wstał wciąż się chwiejąc. - Powinnam była lepiej pana przygotować. Mimo to nie można było ukryć jej uśmiechu. Dzieci ściągnęły maski całe rozpromienione. - Chyba powinienem wrócić do domu na noc. - powiedział. - Tata będzie się niepokoił. Mogę iść do domu, prawda? - Oczywiście, że tak. - zapewniła go i zapytała głośno kto na ochotnika zechce odprowadzić go do kurhanu. Poszła z nim Emma, a Jacob obiecał, że wróci jutro.
  16. - Ta... - mruknęła i rzuciła plecak pod łóżko. Położyła laptop na łóżku i włączyła film. - Chodź tu. - powiedziała i położyła się.
  17. Lorence wstała, wzięła plecak i laptopa z rąk Jonathana. - No to do jutra Rin. - powiedziała i wyszła z pokoju na górę.
  18. [zerowanie pętli jest skomplikowane, zaraz opiszę. xd]
  19. - No to chyba nie widziałeś Paranormal Activity Naznaczeni. - powiedziała. - Ale dobra... Obecność. Idziemy na górę?
  20. - Bo będzie się bał. - powiedziała cicho.
  21. - Dobra. - powiedziała i uśmiechnęła się szyderczo przeglądając stronę za stroną. - Paranormal Activity 3 lub 4? Czy Obecność?
  22. [Pamiętajcie, że oni mają po 80 lat . I pamiętają każdy dzień spędzony w pętli] - Dobra. Nie ma co się nad sobą użalać. Zresztą zaraz pętla się wyzeruje. - powiedziała z nutką ekscytacji w głosie. - Pokażemy temu nowemu nasz piękny pokaz.
  23. - Horror może być? - zapytała. - Czy wolisz jakieś romansidło czy coś?
  24. - No wiecie. Taka jest prawda. - powiedziała. - Nie okłamujmy się. Poza tym z panią Peregrine nic nam nie grozi.
  25. - Tutaj to raczej mamy marne szanse na śmierć. - powiedziała. - Chyba że jakimś cudem jakiś upiór nas dorwie i odda w macki Głucholcom.
×
×
  • Utwórz nowe...