-
Zawartość
892 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Cava Herondale
-
Ja spotkałam, jeżeli mam być szczera. I to dużo osób.
-
A ja owszem, patrzę. Na ilość punktów ostrzeżeń.
-
- Powodzenia. - szepnęła do chłopaka. Naprawdę życzyła powodzenia. Przyda się każdemu z nich. Łącznie z nią.
-
Przytaknęła to pytanie. - Może to się wydawać dziwne, prawda?
-
Usiadła obok nich, ale wzięła wodę. Elfy nie były znane z picia mocnych trunków, chociaż robili je naprawdę dobre. - On ma rację... Jestem elfką. Wiem coś o produkcji alkoholów. - powiedziała z unisionymi brwiami. - Ten, który masz jest słaby, ale jak będziesz piła jak słoń, to na pewno szybko się upijesz. My elfy jesteśmy odporniejsze na działanie alkoholi.
-
Anatith poklepała go po plecach. - Ratujesz mi życie. Będę Ci wdzięczna do końca życia. - powiedziała z uśmiechem.
-
- Dopiero teraz zaczęłam się stresować... - przyznała i skrzywiła się lekko. To będzie masakra! - Niech ktoś idzie pierwszy...
-
Podeszła do drzwi pokoju Ariany i zapukała energicznie. - Idziecie, czy mam czekać, aż pozałatwiacie swoje sprawy? - zawołała. - Spóźnimy się!
-
Witaj na forum i baw się dobrze.
-
Muszę przyznać, że aż zgłodniałam. ;D Muszę wypróbować!
-
Popatrzyła na jego ramię. - Nasze obyczaje mówią, iż dama powinna chodzić ze swoim towarzyszem lub partnerem z ręką "pod ramię". - wcisnęła mu rękę i wyciągnęła z pokoju. Mimo nogi poruszała się z wdziękiem i gracją, jakby maniery miała w jednym palcu. Głowa wysoko i uśmiechnij się, tak wołała jej babcia.
-
Elfka westchnęła ciężko, ale poprawiła koronę i suknię. - Mam nadzieję, iż będą tam jakieś elfy. - przyznała.
-
Zdjęła mu kapelusz i wplątała swoje palce w jego włosy. Najchętniej zostałaby tutaj z nim i nie ruszała się nigdzie, jednak musieli iść na to przeklęte przyjęcie. Ale co tam. Raz się żyje.
-
- Że z damą należy postępować delikatnie, powoli i ostrożnie. Damy to nie obowiązuje... - powiedziała i oplotła go swoimi nogami, po czym pocałowała.
-
Jęknęła cicho i jeszcze bardziej przysunęła się do niego. Oderwała się i spojrzała na niego całkiem poważnie. - Łamiesz bardzo wiele zasad... - wyszeptała.
-
- Co pan kombinuje? - spytała wtulając się w niego mocno.
-
- Nie jest taka zła, kiedy nie chce ukraść Equestrii całej miłości... - powiedziała leniwie. - Wciąż chowam urazę i szczerze mówiąc mam zamiar mieć na nią oko... Albo najlepiej oboje oczu.
-
Elfka roześmiała się głośno i objęła jego szyję rękoma. - Masz jakiś plan na przemówienie? Bo ja żadnego...
-
- Jeszcze chwilę!- odparła zza drzwi. Poprawiła gorset sukienki i założyła koronę na głowę. Była już gotowa. Otworzyła drzwi. Miała nadzieję, iż nie wyglądało tak okropnie. Zastanawiała się, czy nie zrezgynować z małego warkoczyka z tyłu, jednak taka była moda wśród jej braci. - I jak? - spytała niepewnie.
-
Uśmiechnęła się i pomaszerowała we wskazane miejsce. Niestety... Te ubrania były "za niskie" jak na jej stanowisko w świecie elfów. Te, które były wyżej urodzone nosiły ozdobne suknie, a te niżej normalnie stroje wojskowe. Anatith do walki zakładała coś luźniejszego, ale na przyjęciu to się nie sprawdzi. W końcu wybrała skromną, jednak bardzo w stylu jej rasy suknię, a do tego jak na wysoko postanowioną elfkę przystało również koronę. Nie była królową, jednak dama tak powinna się nosić. Władcy noszą korony pięknie zdobione. Ta była zwyczajna. - To chyba wszystko... - westchnęła i ruszyła powoli do swojego pokoju.
-
- Zauważyłam, że masz przyjaciółkę, która stoi po przeciwnej stronie... - zaczęła spokojnie. - Jeżeli będziecie próbowali działać na szkodę Kryształowego Królestwa, to będziecie mieli samą Królową Chrysalis za swojego wroga.
-
- Co tylko rozkażesz. - zażartowała. Szła powoli i zaczęła szperać między wieszakami. Niestety nie znalazła niczego typowo elfickiego. - Chyba sobie ze mnie kpicie... - wyszeptała. Elfki noszą długie suknie z dużymi dekoltami w brązowych lub zielonych kolorach. Chociaż czasami by to czarny. Nic takiego jak na razie nie znalazła. Za to zauważyła buty. Typowo elfickie kozaki, które noszą kobiety i mężczyźni. Zawsze w odcieniach brązu zdobione na złoto lub srebrno.
-
- Oni mają oczy wszędzie? - spytała zdenerwowana Anatith. Chyba nie było rzeczy, o której by nie wiedzieli.
-
Klacz uniosła jedną brew, ale podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła srebrną teczkę. - Proszę bardzo. Z podpisami Cadance, Chrysalis, Luny, Celesii, Twilight Sparkle i wszystkich innych świadków. W tym również mój. - powiedziała kładąc przed nim teczkę i siadając na swoim miejscu.