Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. - To już wiemy kogo musisz odzyskać - zwróciła uwagę na postęp w rozmowie. - Teraz warto zastanowić się nad źródłem problemu i wtedy będzie można chyba coś poradzić, prawda? Ale wiesz... - przestała nagle głaskać i odsunęła Ciebie od siebie, by spojrzeć Ci w oczy. - Idź z tym do mamy, ona najlepiej Ci doradzi.
  2. Derpy popatrzyła na Ciebie niepewnie. - Wszystko w porządku - odparła nieco niespokojnie i spuściła po sobie głowę. Zdecydowanie nie radziła sobie z takimi widokami jak ten w wieży. Zaś Twilight i Timber wyglądali już zdecydowanie lepiej. Wilk wstał, przeciągnął się, a ziewnął. Nie kontynuowałeś rozmowy i czekałeś. Wkrótce Twilight spojrzała na Ciebie porozumiewawczo, mogliście ruszać do zbrojowni. Ruszyliście zatem do miejsca gdzie powstawała wcześniej armia blaszaków. Ostrożnie uchyliliście wrota, które o mało się nie rozpadły same z siebie. Zatęchła woń doszła do waszych nozdrzy. Było tam cicho, przeraźliwie i niebezpiecznie cicho. Gdy zajrzałeś do środka ujrzałeś klasyczną zbrojownie, nie tą co wtedy, która była niczym warsztat. Wszelakiego rodzaju broń: defensywna jak tarcze czy zbroje, oblężnicza czyli drabiny wiadra z kamieniami i ofensywna gdzie można było sobie dobrać cokolwiek sobie dusza zamarzyła. Niestety wiele rzeczy było już pożartych przez czas, zgniliznę i rdzę. Wszystko było ułożone regałami, poza drabinami, które stały obok olbrzymich pieców na prawym końcu sali.
  3. Razem z Melody minąłeś strażaków i wszedłeś do klatki. Śmierdziało nieco spalenizną i siarką. Teraz klatka była w zupełności nie oświetlona. Ostrożnie wchodziłeś po schodach święcąc sobie pod nogi, aż wreszcie stanąłeś u drzwi. Klacz zlazła z Ciebie i wpadła do mieszkania, i zaczęła otwierać wszystkie możliwe okna. Wkrótce zrozumiałeś dlaczego, ten zapach unosił się również u was w mieszkaniu. Gdy wszystkie okna były otwarte klacz zapaliła światło w sypialni i usiadła na łóżku pogrążając się w lekturze. Książka była oprawiona w czarną skórę bez żadnego tytułu, czy autora.
  4. Sen nie przychodził, ale czułaś pewną ulgę w ramionach swojej siostry. Poczucie bezpieczeństwa oraz tego, że problemy wydawały się jakby nieco mniejsze. - Kogo odzyskać? Czyje zaufanie? - spytała nic nie rozumiejąc Flame. - Mówże z sensem jeśli mam jakoś pomóc - dodała zmieszana.
  5. Lyriel dłuższą chwilę tylko cicho płakała. Nawet ta czynność była u niej pełna spokoju. Walczyła ze swoimi emocjami, zawsze. Wreszcie, gdy miała się odezwać, zdusiła w sobie łzy na krótką chwilę. - Ja... chciałabym mieć normalną rodzinę - odparła tak smutnym i przeszywającym duszę głosem, że nie wydała z siebie ani jednego dźwięku więcej.
  6. - Rozumiem - odparła Twilight. - Myślę, że dobrze, by było, gdybyś szybko wrócił do domu. Twilight potem zwyczajnie podeszła do Derpy i z nią zaczęła rozmowę. Nie przysłuchiwałeś się. Musiałeś znaleźć sposób na dotarcie do Thanatosa. W dodatku im wyżej było słońce, tym zamek teraz wydawał się słabszy, czas działał na Twoją niekorzyść. Mogłeś poszukać czegoś w zbrojowni, co pomogłoby wam zejść, lub po prostu tułać się po zamku, aż znajdziesz jakieś przejście. Było jeszcze jedno wyjście, Twilight. Jednorożec na pewno w jakiś sposób mógł przynajmniej Ciebie przenieść do podziemi.
  7. Lyriel tętniła ciepłem, a jej ciało wymieszało zapach potu z wonią kwiatów, które zawsze jej towarzyszyły tworząc coś wyjątkowego. Nie potrafiłeś zrozumieć co to było, ale reagowałeś na to, a raczej Twoje zmysły. Klacz nie drgnęła, czując Twój dotyk. Jej kopyta pokryte jeszcze świeżą ziemią, były niesamowicie delikatne. Nie drgnęła nawet, gdy otarłeś się o jej policzek, wtedy też poczułeś intensywniejszy zapach kwiatów. Klacz jednak nie odwzajemniła spojrzenia, patrzyła tylko jakoś w kierunku swoich kopyt. W jej oczach widziałeś smutek i niemoc. Wreszcie, gdy przytuliłeś gołębią klacz, ta pochyliła się jeszcze bardziej i zaczęła drżeć. - Ren - zaczęła zdławionym głosem i dalej nim kontynuowała. - Boje się bliskości, wstydzę się tego co robiłam... Nie potrafię odciąć się od wspomnień - Lyriel znów wracając do przeszłości, znów zaczęła płakać. Robiła to jednak cicho, a łzy powoli spływały na Twoje ciało.
  8. Flame przez chwilę przestała głaskać i zatrzymała rękę na czubku Twojej głowy. Westchnęła cicho, a potem ponowiła poprzednią czynność. - Rozumiem - odparła cicho i opiekuńczo. - Jednak jak będziesz chciała pogadać pamiętaj, że masz mnie, mamę, Dark, a nawet tatę, choć on jest inny - zażartowała ciepło.
  9. Tuliliście się tak krótką chwilę, potem pierwsza Melody zrezygnowała z uścisku. - Zboczuch - mruknęła rozbawiona. - Jedynie trzeba czekać, aż uporają się z tym co się stało na klatce - dodała i spojrzała z powrotem na wasz blok. Kucyki z policji przesłuchiwały "świadków", a te ze straży zaczynały się powoli zbierać. Wszystko wskazywało na to, że można było wrócić do mieszkania.
  10. Flame nie puszczała Cię z uścisku, tak jak Ty nie puszczałaś jej. - Pieszczocha się ostatnio z Ciebie zrobiła - stwierdziła ciepło. Rytm serca Twojej siostry był spokojny. - Coś się stało?
  11. ___________________________ Lyriel, gdy tylko zacząłeś mówić opuściła nieco głowę i otworzyła oczy. Włosy zsunęły się jej na pysk ukrywając większość emocji, które nią targały. Jej wyraz pyska nie wyrażał już spokoju, ale ból i smutek. - Nie jesteś - powiedziała cicho. Jej ton był już nieco skruszony i jawiła się za nim przeszłość. - To tylko kwestia tego jak patrzysz na swoje możliwości... Ja też w życiu wiele uciekałam. Właśnie dlatego tak bardzo sprawiam wrażenie pełnej spokoju. Ja wciąż uciekam od przeszłości, dlatego tak bardzo boje się swoich uczuć i emocji. Po pochylonej pysku Lyriel, zaczęły spływać łzy. Trzy krople uderzyły tuż przed jej kopytami na stole. Klacz jednak nawet nie drgnęła, tylko bardziej zasłoniła pysk włosami.
  12. Twój wilczy brat położył się obok Ciebie i ciężko oddychał. Derpy przysiadła w małym odstępie i wciąż przeżywała poprzedni widok. Twilight tylko zbliżyła się do Ciebie i zaczęła rozmowę. - W zasadzie kończymy już naszą przygodę, ale... Jeśli potrzebujesz pomocy w tej ze swoimi przodkami, nie wahaj się prosić o pomoc. W końcu, Ty, pomagasz kucykom z Ponyville.
  13. Lyriel, zawiedziona Twoją odpowiedzią, westchnęła. - Myślę, że nie ma znaczenia dlaczego, ale z takim kolorem jest piękne - odparła wciąż z tym samym tonem co poprzednio. - Pamiętam jak z siostrą obserwowałyśmy niebo. Elane spytała mnie o definicję szczęścia, a ja odpowiedziałam jej, że wystarczy nie być smutną. Co zabawne, staram się trzymać tych słów aż po dziś dzień. Dlatego też dziwi mnie Twoja ucieczka - zatrzymała się na chwilę w słowach i uniosła łeb. Patrzyła teraz w Twoje oczy. Widziałeś jak spokój z klaczy powoli ucieka. - Rozumiem, że każdy ma pewne obawy, ale jesteśmy dorosłymi kucykami prawda? Bałeś się mojej reakcji? - spytała zamykając oczy i uśmiechając się jednocześnie. - Ja byłam przerażona Twoją, jednak nie pomyślałam nawet, by skarcić Cię za okazanie uczuć.
  14. Twój nagły akt miłości znów zaskoczył Flame. Siostra objęła Cię niepewnie swymi ramionami i przytuliła wreszcie. - Wiem Lighting. Ja Ciebie też kocham - odparła.
  15. Nie słysząc żadnej odpowiedzi, jedynie zamieszanie z budynku, w którym mieszkałeś, zatrzymałeś się. Rozejrzałeś się raz jeszcze i nabrałeś chłodnego nocnego powietrza do płuc. Światła w mieszkaniach innych kucyków były pogaszone, zatem w środku nocy Melody musiała być w domu. Wróciłeś tą samą drogą, którą poszedłeś i widziałeś już nie małe zbiorowisko gapiów. Lenistwo jak i moc zdawały się już nie mieć na Ciebie wpływu. Zacząłeś się przeciskać przez tłum, by dostać się do środka budynku, choć specjalnie nie liczyłeś na to ze względu na służby mundurowe. W trakcie tego ujrzałeś Melody owiniętą w szary koc i rozglądającą się nerwowo. Gdy wasze oczy się zbiegły, klacz aż podskoczyła z radości, a potem rzuciła Ci się na szyję. - Tak się cieszę, że nic Ci nie jest - oznajmiła entuzjastycznie. - Martwiłam się Twoją tak długą nieobecnością, a potem ten wybuch...
  16. Próbując sobie przypomnieć możliwość dostania się inną drogą, skojarzyłeś fakt, że teraz zamek wyglądał inaczej. W między czasie, gdy spojrzałeś na towarzyszy, zrozumiałeś co było powodem ich milczenia. Zmęczenie i obrażenia. Mikstury działały wolniej niż można było się spodziewać. Jedynym plusem obecnej sytuacji była świadomość, że będzie już tylko lepiej.
  17. Szedłeś szybkim krokiem i minąłeś po drodze gruszę. Minąłeś studnię z daszkiem, a zaraz za nią ujrzałeś dwupłatowe, drewniane drzwi do piwniczki. Otworzyłeś je i od razu poczułeś charakterystyczny zapach wilgoci i zimna, który bije z takich pomieszczeń. Schodami zszedłeś na dół. Pomimo iż było tam ciemno, nawóz leżał zaraz obok schodów. Światło, które go oświetliło pozwoliło Ci na stwierdzenie iż jest on w plastikowym worku z napisem "BIOHUMUS od S.A.A". Zarzuciłeś go sobie na plecy, uważając, by nie otworzyć ran. Na szczęście obeszło się bez bólu, bo worek był lekki. Wkrótce wróciłeś do obu klaczy i położyłeś worek obok ogródka. Lyriel od razu poprosiła Tisę, by sama chwilę popracowała, ale żeby specjalnie się nie przemęczała. Do Ciebie zwróciła się byś poszedł za nią. Nie było już mowy o uciecze, nie teraz, gdy Lyriel poprosiła Cię o rozmowę. Obserwowałeś jej dojrzałą sylwetkę w ubrudzonych jeansowych ogrodniczkach i starałeś się podejść ze spokojem do obiektu swoich uczuć. Lyriel prowadziła Cię do kuchni i sama usiadła przy stole. Rozpięła włosy i położyła kopyta na blacie. - Hej, Ren - zaczęła łagodnym głosem i patrzyła na swoje brudne kopytka na stole. - Wiesz czemu niebo jest niebieskie?
  18. Flame uniosła jedną brew i ze zdziwieniem na Ciebie chwilę patrzyła. Potem opuściła kopyta z łóżka, tak by siedzieć bliżej. Poczochrała Cię po głowie i uśmiechnęła się. - Nie wiem o co Ci chodzi, ale chyba każdemu zdarza się popełniać błędy. Jesteśmy rodziną, a rodzina sobie wybacza, prawda?
  19. Na Twoje słowa reakcje klaczy były zupełnie inne. Tisa aż podskoczyła słysząc Twój głos. Udało Ci się ją zaskoczyć. Lyriel zaś wyprostowała swoje kości i przeciągnęła się. Zarzuciła spięte włosy na lewo i odwróciła się w Twoją stronę. Serce podeszło Ci do gardła, spodziewałeś się wszystkiego po niej. Od lodowatego usposobienia, aż po stoicki spokój. Przewidywania okazały się trafne. Póki co klacz udawała, że nic się nie stało. Na jej pysku malował się spokój i oznaki wysiłku. Lyriel przetarła czoło i posunęła się lekko na przód. - W ogródku damy sobie radę - odparła zabójczo spokojnie. To opanowanie samo w sobie mogło przyprawić o ciarki, ale Ty miałeś jeszcze jeden problem z nią, nie wiedziałeś co kryło się wewnątrz klaczy. - Ale jeśli chcesz pomóc, możesz przynieść nawóz. Jest w piwnicy, wejście jest z tyłu domku obok studni - oznajmiła Lyriel. Gdy już odchodziłeś, wypowiedziała słowa, których wolałbyś nie usłyszeć tak prędko: - Ren, będziemy musieli jeszcze dziś porozmawiać.
  20. Pilnuj budowy dialogów. Ta kropka to nie myślnik przy "Moglibyśmy" xD. ___________________________________________________________ Flame patrzyła na Ciebie znacząco, a Hated spoglądał to na Ciebie, to na matkę jakby coś go ominęło. - Synku, czy możesz odłożyć tą książkę, którą Ci czytałam? - zaczęła Flame. - I pobaw się chwilę w pokoju, beze mnie. Dobrze? Malec ciężko westchnął i dał od razu za wygraną. Wziął książkę i poszedł wolnym krokiem na górę. - O co chodzi? - spytała Twoja siostra.
  21. Gatanyer miał go w sobie w chwili, gdy był odsyłany. Co oznacza, że tak. _____________________________________________________________ To co widziała Derpy wprawiło ją w niemały szok. Słaniała się na kopytach i gdyby nie Twilight, zapewne by już dawno została na ziemi. Jednorożec wspierał pegazicę, w ten oto sposób razem szły w milczeniu. Timber, również odczuwał wciąż uderzenie poprzedniego przeciwnika i wcale tak chętnie nie dreptał za Tobą. Zejście z wieży nie było problemem, ale okazało się nim ponowne zejście do podziemi. Ostatnio tą drogą trafiliście do doktora Life'a i szczątków Thanatos'a, ale to Shiva pomagała wam zejść na dół, gdy nie było drabiny. Teraz pozostało szukać sposobu, by dostać się na dół lub szukać innej drogi. Twoja drużyna pozwoliła Ci podjąć decyzje, sama zaś przysiadła, by złapać znów oddech.
  22. Rozglądając się, stwierdziłeś, że nikt nie ucierpiał od Twojego teleportu. Zniszczenia jednak musiały wywołać sporo hałasu, bowiem w usłyszałeś schodzące z góry kucyki, a i te które miały najbliżej zaczynały otwierać drzwi. Pośpiesznie wyskoczyłeś z budynku w celu ukrycia się. Ulice były puste. Księżyc górował na bezchmurnym niebie, a sam Canterlot był teraz cichy. Wskoczyłeś w jakąś szczelinę między budynkami i czekałeś. Wkrótce przyjechał wóz strażacki i policja...
  23. W ogródku obie klacze zajmowały się pieleniem go z chwastów. Lyriel miała spięte włosy i była w jeansowych, niebieskich ogrodniczkach. Podobnie zresztą była ubrana Tisa. Obie klacze, były odwrócone do Ciebie tyłem.
  24. - Nie znam jeszcze tego typu magii! - zakomunikowała nieco spanikowana lawendowa klacz. Derpy zdawała się odsuwać od źródła swoich lęków i piszczała cicho. Timber zawarczał w pierwszej chwili, a potem zaczął szczekać do boską istotę. W między czasie dopadłeś do miecza i pędziłeś mimo to w stronę składającego się ciała Gatanyer'a. Wbicie w niego ostrza nie było problemem. Dziwactwem okazało się, gdy jego cielsko zaczęło go pochłaniać z olbrzymią siłą. Gałki oczne wróciły do alicorna, a mięśnie twarzy, jeszcze nie pokryte skórą, zdawały się przedstawiać uśmiech. Wtedy też amulet, który miałeś na szyi, a raczej oczodoły w czaszce zaczęły świecić czerwonym światłem. Doszedł Cię dziwny głos, tak jak wtedy przy obelisku. Coś czytało Ci to co było zawarte w środku tego co ciążyło Ci na szyi. Uśmiercenie boga jest niemożliwe. Jednakże, można odesłać go tam, gdzie jego miejsce. Wirydianowa poświata pochłonęła niedokończone cielsko alicorna i zniknęła razem z jego resztkami. Na obecny moment mieliście z nim spokój...
  25. Flame spoglądała w sufit, a malec doskoczył do Ciebie i patrzył Ci zadziornie w oczy. - Ciocia, mi nie wierzy? - spytał z roześmianymi oczkami. Wtedy też do Flame dotarło, to że na nią patrzyłeś. Nie zareagowała na to jednak, tylko raczej na swoje dziecko. - Nie postarzaj już tak Lightie - dodała z uśmiechem patrząc w waszą stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...