Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Suzanne wkrótce zdjęła czajnik z gazu i zalała wodą herbatę. Chwilę jeszcze się krzątała, wcześniej odstawiając czajnik. Wreszcie przyniosła na tacce dwa zielone kubki w stokrotki i postawiła ją na stole. Usiadła obok Ciebie. W dodatku przysunęła się oraz uśmiechała uroczo. Herbata miała najzwyklejszy zapach, ale jej ciepło przyciągało do siebie. Suzanne przysunęła nieco jeden z kubków w Twoją stronę i patrzyła nieco ze spuszczonym łbem, choć radośnie. - Proszę - zaoferowała herbatę cicho. Zaraz potem dodała w magiczny sposób: - Herbata z miodem jest dobra nawet na troski.
  2. Aura strachu zniknęła, gdy ostatecznie straciłeś zjawę z pola widzenia. Ruszyłeś więc na poszukiwanie pozostałych członków swojej ekipy. Powolnym i może wciąż nieco niepewnym cwałem oddalałeś się od wielkich pieców oraz drabin. Przez dłuższą chwilę słyszałeś tylko słabo rozchodzący się własny krzyk. Tak jakby nie było tu tej dwójki. Poczułeś jak coś ściska Ci gardło. Nie chciałeś znowu kogoś stracić, zwłaszcza, że Thanatos Cię odwiedził. Mijałeś kolejne regały z uzbrojeniem, gdy wreszcie Timber przybiegł uradowany Twoimi okrzykami. Łasił się jak tylko mógł. Zaniepokoiła Cię obecność tylko wilczego brata. Przyspieszyłeś kroku i wciąż nawoływałeś Twilight. - Jestem tutaj - odkrzyknęła, co Cię uspokoiło, ale usłyszałeś w jej głosie skupienie. Gdy dotarłeś do klaczy widziałeś jak studiuje kilka notesów.
  3. Kwestionujesz decyzje MG ____________________________ Suzanne krzątała się po kuchni aż wszystko przygotowała co było jej potrzebne. Chwilę milczała podczas swoich czynności, by ostatecznie zachichotać. Odwróciła łeb w Twoją stronę i z niewiarygodną pogodnością uśmiechała się. - Jak dziwnie? - spytała z wesołością w głosie. - A tym bardziej o jakich przeprosinach mówisz? Przecież nic się nie stało. Klacz szybko powróciła do czajnika pilnując byś czekał na ciepły i słodki napój jak najkrócej.
  4. - Hahahah... Więc nic tu po tobie przybłędo. Już możesz opuścić ten zamek, a ja ci tego bronić nie będę - stwierdził Thanatos i zaczął się cofać w mrok zbrojowni. Jednak wciąż rechotał swym trupim głosem. Derpy wciąż leżała nieprzytomna za Tobą.
  5. Klacz słysząc Twoje zainteresowanie, rozpromieniała radością. Jej uśmiech miał w sobie coś z najpiękniejszych zachodów słońca. Natura obdarzyła ją niesamowitą urodą, ale i pogodnym oraz łatwowiernym charakterem, a przynajmniej takie mogłeś odnieść wrażenie. - Wspaniale - odparła wchodząc bardziej do przedpokoju. Zachęcająco kopytem zaprosiła Cię do środka. - Śmiało wejdź i rozgość się. Nie potrafiłeś jej odmówić, więc po prostu poszedłeś tam gdzie Cię kierowała. Mała kuchnia, jednak inna od tej w domku Lyriel. Suzanne miała butle z gazem i zlew. Poza tym masa szafek stojących i wiszących. Po prawej stronie kuchni były kolejne drzwi, a pod oknem spory stół i sześć krzeseł. Na stoliku był biały obrus i kilka świec. - Herbaty z miodem? - zapytała klacz i wstawiła wodę by się zagotowała.
  6. - Powodzenia - odparła poirytowana klacz. Poszedłeś ostatecznie do salonu, do swojego kącika. Sięgnąłeś wcześniej jednak po książkę, której potrzebowałeś. Czytanie nie ciekawiło Cię, ani tym bardziej nie wciągało. Nudna wiedza, która w dodatku na nic się nie przyda specjalnie. Pragnąłeś czytać o czymś innym... O tym co gdzie mogłeś znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące Twojego życia... Niestety tkwiłeś teraz w mieszkaniu nad magią starożytnych. Książka była raczej pełna historii oraz "wspaniałych" postaci niż magii.
  7. Pyde trawił Twoją odpowiedź, oddychając powoli i spokojnie. Młody ogier ostatecznie westchnął, a potem odwrócił się do Ciebie tyłem, nie zamykając przy tym drzwi. - Suzie, masz gościa - stwierdził podniesionym i wyraźnie niezadowolonym głosem. Jednak obyło się bez jakichkolwiek ekscesów. Ogier powędrował na górę, schodami które były praktycznie przed Tobą. Po lewej jak i po prawej była łącznie para drzwi. Z tych na lewo wychyliła się nieco zdziwiona słoneczna klacz ze świecznikiem i świecą, jednak od razu się uśmiechnęła, widząc Ciebie. - Hej - powiedziała bardzo gościnnym i przyjaznym tonem. - Proszę wejdź.
  8. Thanatos spojrzał na Ciebie z nutką zażenowania. Uniósł on lekko łeb, jakby starał się patrzeć na Twoją sylwetkę pod najlepszym kątem. - Doprawdy? - spytał drwiąco. - Jesteś w stanie złamać obietnice, którą złożyłeś?
  9. Słońce znikało już, choć jeszcze jego ostatnie promienie nieco oświetlały zaciemnione niebo, na którym dyndał już sobie księżyc. Powietrze było porządnie nagrzane, pomimo dzisiejszych zachmurzeń. Podwórko Suzanne było bez żywej duszy, zaś gdzieniegdzie w jej domku rozchodziło się światło świec. Zatem by z nią porozmawiać musiałeś znów zawitać do środka. Stanąłeś pod frontowymi drzwiami i zapukałeś. Dość szybko doszedł Cię stukot kopyt zbliżającego się kuca. Drzwi otworzyły się do środka i stał przed Tobą Pyde. Młodzieniec wymienił tylko krótkie spojrzenie, po którym był gotowy zamknąć drzwi. Zaniechał jednak tego czynu ze względu na swoją gościnną siostrę. Westchnął ciężko i cały czas torował drogę do środka. - Jakiś problem? - spytał nie unosząc głosu.
  10. Tisa zamyśliła się i dopiero po chwili odwróciła w Twoją stronę. - Nie mam pojęcia, ale wiem kto może wiedzieć - odparła wciąż w zadumie młoda klacz. - Gdy rozmawiałam z Suzanne, wspomniała ona, że zna się na kwiatach. Poza tym wydaje mi się, że spędziła tu już jakiś czas.
  11. Zjawa opuściła nieco łeb, by jej spojrzenie było jeszcze bardziej przenikliwe. Prychnęła, a z jej nozdrzy wydobyły się kłęby czarnego dymu. Thanatos zastrzygł nieco uszami. - Między odwagą a głupotą jest cienka granica, nie sądzisz, że właśnie ją przekraczasz? - stwierdził umrzyk i zarechotał zgodnie ze swoim darem. Brzmiało to jak śmiech z samej otchłani. - Dusze są wolne, wolne poza jedną.
  12. Młoda klacz moczyła w misce naczynia. Skąd wzięła wodę? Tylko te dwie klacze mogą to wiedzieć. Tisa słysząc Twoje pytanie zachichotała. - Dziękuję, nie trzeba. Dobrej nocy Ren.
  13. Melody zamknęła oczy, próbując jednocześnie nie dać się nerwom. Mimo to zaczynała się powoli wściekać. - Podziękuję - odpowiedziała w miarę spokojnie. Dopiero po chwili otworzyła oczy i wyciągnęła kopyto po swoją własność. - Możesz ją oddać?
  14. Klacz odepchnęła Cię od siebie i spojrzała groźnie. Jej wzrok, przyspieszony oddech oraz wyraźnie spięte mięśnie mimiki twarzy nie sugerowały, by miała "chwilę". - Mówiłam, że nie. Muszę zacząć wreszcie czytać - odparła i skupiła się na książce, choć była czujna na to co zrobisz. Przez myśl Ci przeleciało, że nie łatwo będzie teraz ją udobruchać.
  15. Tisa pokręciła głową z powątpiewaniem, a potem wzruszyła kopytami i powróciła do jedzenia. Lyriel jednak ciągnęła z Tobą rozmowę dalej podczas posiłku. Nie był to jednak jakiś rewelacyjny poziom. Wymiana zdań przypominała coś co puszczają w kiepskich serialach. Ale nawet jeśli było to sztywne lub puste, dowiedziałeś się kilku szczegółów na temat gołębiej klaczy. Na przykład, że lubi ona kwiat złotogłowy lub, że nigdy nie była w wesołym miasteczku. Kolacja powoli znikała z talerzy, aż wreszcie wszyscy skończyliście jeść. Wtedy Tisa podziękowała za posiłek i zebrała talerze z zamiarem ich umycia. W kilka sekund później stało się coś czego nie spodziewałbyś się, a przynajmniej nie tak prędko. Lyriel oparła się nieco o stół przednimi kopytami u musnęła Cię ustami w czoło. - Dobranoc - powiedziała ciepłym... Nie, prawie matczynym głosem i wstała od stołu. Ruszyła z wolna najpewniej do swojego pokoju.
  16. Melody w tej krótkiej chwili, w której na kilka sekund powstrzymałeś się od łaskotania, łapczywie łapała powietrze. A gdy znów zacząłeś ją łaskotać, nie wyglądała na zadowoloną. - Przestań! - starała się wypowiedzieć to groźnie, jednak przez śmiech dało to z goła inny efekt. Dopiero jak odepchnęła Cię tylnim kopytem od siebie, nie jakoś specjalnie mocno, zrozumiałeś, że wystarczy. Klacz zaparła się przednimi kopytami i jeszcze chwilę łapała powietrze, patrząc przy tym na Ciebie z wyrzutem.
  17. Thanatos patrzył na Ciebie ze znudzeniem i pogardą. Prychnął tylko z drwiną, gdy powiedziałeś o przywróceniu spokoju. - Wytykasz mi, że zadaje pytania, na które znam odpowiedź, zaś sam pleciesz androny. Zwłaszcza, że zmarli wracają do życia tylko, gdy muszą dokończyć swoją służbę. A moja się nie skończy póki nie powróci moja Pani! Więc spokój tego miejsca ma całkiem inne znaczenie niż ty chcesz żeby miało.
  18. - Nocą las jest straszny - wtrąciła Tisa z nutką strachu w głosie. - Tylko jak jest się w nim samemu. Świat z bliskimi jest inny, jakby bezpieczniejszy - odpowiedziała Lyriel i przestała zajmować się swoim talerzem. Zwiesiła nieco głowę w zadumie. Sztućce wciąż spoczywały w jej kopytach.
  19. Duch Thanatos'a roześmiał się w najlepsze. Był to diaboliczny śmiech, aż trudno było uwierzyć, że jest kucykiem, stworzeniem dobrym i pozbawionym zła. - Ty nie boisz się mnie, lecz mojego daru. Gdzieś w głębi serca lękasz się o swoje życie. Zjawa miała racje, to był strach o własny żywot. - Mniemam iż chcesz ponownie udać się do moich szczątków?
  20. Obie klacze jadły powoli i nie spieszyły się specjalnie. - Myślałam raczej, że zabierzesz mnie na spacer, a potem uraczymy się lodami - odparła z rozbawieniem Lyriel. - Ale dobrze, że planujesz coś dalej.
  21. Melody pod wpływem łaskotek padła na grzbiet i zanosiła się od śmiechu. Broniła się w typowy dla klaczy sposób, jękami oraz próbowała się odsunąć od Ciebie. - Prze-przestań - pisnęła w wolnej chwili od śmiechu.
  22. Próbując placuszków, nie przeszkadzało Ci nawet to, że są gorące. Były słodkie niczym miód, ale i jednocześnie miały swój kwaskowaty posmak. Do tego wszystkiego wpasowywał się sam smak jabłek. - Cieszę się - odparła Lyriel i uśmiechnęła się nieznacznie. Nim sama zaczęła jeść podjęła rozmowę. - Ren, co planujesz po powrocie?
  23. Klacz przeciągnęła się, a potem spojrzała na Ciebie z zainteresowaniem. - Jasne, bardzo chętnie. A gdzie proponujesz się wybrać? - zapytała uśmiechając się w uroczy sposób. - I uśmiechnij się, bo wyglądasz jak sto nieszczęść - dodała, a potem znów się przysunęła, sprzedając Ci jednocześnie kuksańca w bok. Melody zdawała się być w dobrym humorze.
  24. Frost kucnął przed Tobą i spojrzał z powagą w Twoje oczy. Pogładził Cię po włosach swoją silną dłonią. - Za jakąś godzinę, tak sądzę - odparł i szybko zmienił temat. - Stało się coś? Ja też potrafię pomóc, chyba, że są to te damskie sprawy.
  25. Mimo Twojego usilnego pragnienia, by amulet zadziałał przeciwko Thanatos'owi, nie czułeś nic co mogłoby zwiastować pomoc. Zjawa spojrzała na Ciebie unosząc nieco łeb. - Doprawdy? I myślisz, że od tak sobie pójdziesz po tym co zrobiłeś w tym zamku?
×
×
  • Utwórz nowe...