Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Ruszyłeś ostrożnie w stronę cienia. Z uwaga stąpałeś po każdej kamiennej płycie i sprawdzałeś każdy cal ściany. Nie odnalazłeś tam niczego. Wróciłeś więc i poleciłeś Twilight, by zapaliła drugi świecznik. Z chwila, gdy to zrobiła miałeś wrażenie jakby cień patrzący do tej pory w lewo, uciekał za blaszaka. Może był to tylko Twój omam, bo światło natychmiast usunęło cień za olbrzymia zbroje. Oświetlona kupa żelastwa wciąż tkwiła w miejscu, byliście bezpieczni. - Musimy rozpalić wszystkie, albo tak, by tylko konkretne były zapalone. Innymi słowy właściwa konfiguracja. - Szukanie konfiguracji byłoby zbyt czasochłonne. Jednakże po coś są te świeczniki tutaj, jak i obelisk. Uważam, że padający cień zbroi będzie w jakimś stopniu odpowiedzią.
  2. Doszedł Cię dźwięk tego jak Suzanne się podnosiła. - Chyba masz racje, pójdę już - rzekła cicho i ruszyła. Jej kopyta zdawały się niewydawać żadnych odgłosów, gdy stąpała po ziemi. Oddalając się, dodała jeszcze ciszej. - Sami tworzymy sobie większość problemów.
  3. Morning odwróciła się w Twoją stronę i patrzyła na Ciebie załzawionymi oczami. Krótką chwilę później zacisnęła powieki. - Jakbym była najważniejsza, nie doszłoby do tego - wydusiła z siebie, z trudem. Wydawało się przez chwilę, że powie coś jeszcze. Jednak nic więcej nie powiedziała. Słowa ugrzęzły jej w gardle.
  4. Pysk Suzanne pogrążył się w zamyślonym uśmiechu. Zmrużyła nieco oczy, pochyliła łeb, nadęła lekko poliki. Pomimo tego, uśmiech na jej smukłym i urodziwym pysku pozostawał cały ten czas. Gdy wreszcie wyrwała się z tego transu, roześmiała się z zamkniętymi oczami i opadła na ziemie, po chwili przewracając się na grzbiet. - Mam problemy, jak każdy - zaczęła. - Ale czy zmieni to coś, jeśli się będę wszystkim martwić? Śmiech to zdrowie.
  5. Czajnik nie przestawał, tylko coraz głośniej świszczał. Morning chwilę nic nie mówiąc, oswobodziła się z Twojego uścisku i wsypała do kubka to co ściskała wcześniej w jednej z dłoni. Potem wyłączyła gaz pod czajnikiem i nalała wody do naczynia. - Naprawdę nie potrafię w to uwierzyć, nie potrafię również od Ciebie wymagać. Ty musisz się wyszaleć i to muszę zrozumieć... Ale, nie umiem na to przystać...
  6. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Guts versus Zero Carnege versus Grimmjow Ares versus Rainbow Dash Ragna versus Hyoga
  7. Klacz zatrzymała się i patrzyła na Ciebie z zaciekawieniem. Przysiadła obok, a uśmiech nie schodził z jej pyska. Z wciąż mokrych włosów, co jakiś czas spadała kropla wody. - Świat jest piękny, więc cieszę się z tego - odparła spokojnie. Po chwili uniosła głowę ku niebu. - Podejrzewam, że mój braciszek już wystawił harfę przed dom, więc jak wrócimy, będziesz mógł posłuchać. W miarę przyglądania się trawie, czułeś jej zapach jakby wyraźniej. Wyczułeś nawet lekkie drżenie żołądka...
  8. Twilight kiwnęła łbem w geście zrozumienia. Ruszyliście do kolumn po lewej stronie sali. Zbroje wciąż były bez ruchu. Twilight z lekką obawą podeszła do świecznika na prawo od blaszaka i zapaliła go za pomocą magii, po czym od razu się oddaliła. Wbrew pozorom nie stało się nic poza spadkiem oświetlenia całego pomieszczenia. Pojawił się jeszcze jeden szczegół, widoczny cień zbroi był skierowany w lewo. - Nie wyczuwam w powietrzu żadnych zmian magicznych... Jesteśmy jak na razie bezpieczni.
  9. Morning zacisnęła swoje dłonie i wciąż patrzyła w okno. Czajnik powoli zaczynał świszczeć od gotującej się wody. - Chciałabym, ale nie potrafię - powtórzyła z trudem. - Myślę, że czas nam w tym pomoże. Nie... Mi pomoże. Gwizdek w czajniku zaczynał szaleć.
  10. Klacz zatrzymała się i odwróciła w Twoją stronę. Była uśmiechnięta jak zawsze. W ogóle nie sprawiała wrażenia zakłopotania poranną sytuacją. Pozwoliła Ci, byś ją dogonił. - Głupio się rano zachowałam. Przepraszam, pierwszy raz miałam taką dziwną sytuacje - zaczęła spokojnie. A gdy już się do niej zbliżałeś, ruszyła z wolna ponownie w drogę powrotną.
  11. Morning nie broniła się przed przytuleniem się, jednakże nie odwzajemniła tego uczucia. Dalej patrzyła w okno, czekając, aż woda zacznie wrzeć. - Wiem, że Ci przykro... Ale nie potrafię uwierzyć w Twoje słowa. Znowu to zrobiłaś i pomimo Twoich zapewnień, nie mogę mieć pewności...
  12. Czułeś zaniepokojenie w swojej przyjaciółce. Delikatnie opadła z Tobą na podłogę, pozwalając Ci na wtulanie się w nią. Zaczęła Cię głaskać po grzywie. - Może to był tylko zły sen? W każdym razie już wszystko w porządku, prawda? - pytała cichym i ciepłym głosem, choć wciąż pełnym troski. - Może zapiszesz się do lekarza, on przepisze Ci coś na sen.
  13. - Jasne - odparła od razu odwracając się. Morning zabrała się za przeczesywanie jednej z szafek, z różnymi artykułami. Coś z niej wyciągnęła i kurczowo trzymała w ręce. Wzięła czajnik i nalała do niego wody. Potem przygotowała kubek i czekała patrząc w okno. - We wtorek wyjeżdżam... - zaczęła rozmowę, ale więcej słów z siebie nie wydała.
  14. Jak postanowiłeś tak zrobiłeś. Zbliżając się do owego kucyka, zacząłeś w nim rozpoznawać Suzanne. Barwę jej umaszczenia, kolor włosów, skrzydła. To musiała być ona. Nie rozpoznałeś jej wcześniej, tylko przez to, że jej włosy były wciąż mokre. Ogon nasiąknięty wodą, suną się delikatnie po ziemi, a cała grzywa była zarzucona do tyłu, nie opadała tak jak zwykle na twarz. Gdy lądowałeś, zastrzygła uszami, ale nie zwolniła tempa ani nie odwróciła się.
  15. Chyba lepszy niż mój nieszczęsny BB xd _________________________________ Melody nie zdjęła nawet z siebie torby, stała dalej tak jak weszła przed chwilą. Była w niemałym szoku, widziała Twoje zmieszanie. Gdy przytuliłeś się do niej, ona odwzajemniła uścisk i milczała krótką chwilę. - Stało się coś? Zrobię wszystko, by Ci pomóc... - oznajmiła tonem pełnym troski.
  16. Morning robiła zdaje się naleśniki i sałatkę owocową do nich. Z uwagą kroiła każdą truskawkę, jabłko, banana czy pomarańczę. Twoja dziewczyna, słysząc stukot Twoich kopyt, zaprzestała swojej czynności. Przewróciła naleśnik na drugą stronę, na patelni i odwróciła się do Ciebie. - Hej - zaczęła. - Dobrze spałaś?
  17. Niebo było już czyste, chmury dawno odpłynęły gdzieś daleko. Wzbiłeś się na pustą przestrzeń i miałeś wszystko na jak najlepszym widoku. W oddali dostrzegałeś nawet domek Lyriel, a po drodze spacerującego samotnie kucyka w stronę domków. Z wolna zacząłeś lecieć drogą powrotną...
  18. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Hmm znalazłem dwie ciekawe postacie. Nie mogę się zdecydować którą wybrać jako trzecią... Wyrzucenie Dr. Dooma i jego jetpacka odpada, za dużo zabawy . Deadpoola tym bardziej się nie pozbędę. Więc mam tylko jedno miejsce... i moim trzecim czempionem będzie Ares stworzony przez SeraphAres'a. Mam nadzieje, że dasz radę go załatwić Sakadetsu ;p. Jeśli się uda się znaleźć moją nową postać, chciałbym ją wystawić do wyzwania, które rzucam teraz Plothorse. Okazja by przetestować nowe postacie i od razu fajnie rozpocząć nowy sezon! Co Ty na to? (oczywiście jeśli Ares nie będzie dostępny, to pójdzie za niego Deadpool). Edit: podkład zostawiam do wyboru, ale chciałbym coś epickiego Edit2: Jasne, nie ma sprawy. Edit3: Jeśli Saka puści od 40 sekundy to spoko XD. Bo pierwsze 40 sek jest ciche i spokojne, za spokojne.
  19. Draco Brae

    [Zabawa] Walki Wieczoru

    Ja bankowo rezygnuje z Sagi. Ma w zanadrzu jakiegoś specjala, niby chciał go użyć, ale poza tym jest raczej tylko nieużytkiem. Kto będzie na jego miejscu? Sam chciałbym to wiedzieć, ale póki co drużna świetnie bawiąca się na dole i w powietrzu brzmi fajnie.
  20. "dobrą ideom" hmm? ______________________ Twilight, jakby ożywiła się na chwilę, gdy wspomniałeś o świecznikach. Pogrążyła się w chwilowej zadumie. Na obelisku widziałeś całą masę dziwnie powykrzywianych i ostro zakrzywianych półokręgów, wielokątów czy po prostu kul. Wszystko było jednym ciągiem i nie potrafiłeś nic z tego odczytać. Było to kompletnie niezrozumiałe. - Możesz mieć racje Magnusie. Świeczniki mogą być rozwiązaniem zagadki, lub chociaż wskazówką - zaczęła nagle Twilight. - Jeśli więc stoją... - Przy każdym, znaczy, że zapalenie jednego nie obudzi wszystkich. Możemy próbować - dokończyła myśl Shiva. - Co o tym sądzisz? Bo chyba nie mamy innego wyjścia jak to sprawdzić.
  21. Złożyło się tak, że siedziałeś pod brzozą. Jej powiewające gałęzie razem z liśćmi, co chwila przepuszczały odrobinę światła, która padała prosto na Ciebie. Robiło się coraz cieplej i przyjemniej. Mimo iż nie miałeś gitary, las przygrywał Ci swoją własną melodie. Szum drzew, sporadyczny krzyk ptactwa, lub nawoływanie jakiegoś jelenia. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden głos, z wnętrza Ciebie. W końcu nie ruszyłeś prawie śniadania i piłeś, a alkohol znacznie wyostrzył uczucie głodu.
  22. Pinkie Pie, już dawno zajęła się swoimi sprawami, zostawiając Cię na tym fotelu samą. Teraz dopiero czas zdawał się płynąć szybciej, zupełnie jakbyś przenosiła się do krainy snów. Jednakże, cały czas byłaś przytomna. Siedziałaś razem ze swoimi problemami i dopiero krzątanie się w kuchni, podobne do tego z wczoraj, gdy Morning piekła babeczki, wybudziło Cię. Głowa już nie bolała, a zawroty minęły. Odwróciłaś się i spojrzałaś w stronę z której dochodził dźwięk. To była właśnie córka Pinkie krzątająca się w kuchni.
  23. - Nieee, skądże znowu - odparła wesoło Pinkie i zaczęła Cię prowadzić do salonu. - Chodź położysz się i rozgościsz. W końcu jesteś prawie członkiem naszej rodziny. Poza tym Morning nie musi Cię eskortować do łazienki i kuchni prawda? - spytała z rozbawieniem i posadziła Cię na fotelu. Świat przed oczami trochę wirował od uderzenia, jednakże zostałaś usadowiona obok kanapy i na przeciwko okna oraz telewizora.
  24. Udało Ci się bezszelestnie oddalić od Suzanne. Znów byłeś sam, ponad drzewami. Nie musiałeś odlatywać daleko. Wystarczyło teraz, że zmienisz kierunek, na dowolny. Byle dalej od klaczy. To też zrobiłeś, wróciłeś z powrotem na ziemie i szedłeś jak najdalej wolny od wszystkiego.
  25. Twój tytuł przemawia przez ten post. ________________________________ Hałas jakiego narobiłaś upadając, przygonił matkę Morning. Pinkie Pie od razu była przy Tobie i już pomagała Ci wstać. Była w szlafroku o tej samej barwie co jej futro. - Co się stało - spytała szybko. - Nic Ci nie jest? Gdzie Morning?
×
×
  • Utwórz nowe...