-
Zawartość
202 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
7
Wszystko napisane przez Favri
-
264. Jego trzej kumple z wyższych wpisów, którzy z niewiadomego powodu zginęli, wpędzili go w depresję, która przeniosła się na innych, początkując serię samobójstw... 300, 500, aż było ich 1000. Koniec tematu Tak przynajmniej myślał. Ale w rezultacie był on jeden.
-
261. Przeżył 260 swoich poprzedników, a że mi się spodobała taka całkiem okrągła liczba i to moja wyobraźnia ma go uśmiercić, więc nie będę się wysilał i powiem po prostu: Giń. No i zginął, widzicie? Kurde, trochę źle się teraz poczułem...
-
To jest dokładnie ten zakapior: http://www.scp-wiki.net/scp-096 Nie wiem czy jest tłumaczenie na polski, jeśli cię interesuje pewnie znajdziesz. W skrócie (o ile pamiętam z historii) znaleziono go podczas wyprawy zwiadowczej w górach, jako pokraczne, zbielałe ciało o długich i wyschniętych kończynach... Zakrywał usilnie swoją twarz. Wszyscy którzy próbowali się do niego zbliżyć i ich spojrzenia spotkały się... Umarli. Nie to, że od razu. Rozkawałkował ich. Niektórych na miejscu, ci co zdołali uciec zostali zabici kilka miesięcy. Nikt nie wie, nie powie jak wygląda ta twarz. Jakby niewrażliwy na trudy, dąży do ciebie, rozrywając fizyczne bariery a wreszcie ciebie. Tak jakby miał olbrzymią fobię, a ty jesteś świadkiem jego niedołęstwa, zaczyna krzyczeć, panikować. Teraz zamknęli go w stalowej kostce, ale nie sądzą, by to była dostateczna bariera by go zatrzymać... Raczej by nie dopuścić ciekawskich oczu. Może myśli że śmiejesz się z jego waifu i nie może z tym wytrzymać? EDIT PATRZ TUTAJ Jaki tam offtop, ja wysunąłem bardzo prawdopodobną tezę wiążącą tego tam SCP096 z jego fobią na temat swojej waifu. Ale masz rację, starczy ^^^^^
-
Gorzej zawsze być może Nie mów tego bo to jak zaklęcie, raczej: klątwa. Nie pokazal ci się ten scp za oknem w którego twarz NIE WOLNO patrzeć na przykład...?
-
No dobra, to bardziej bezpośrednio - Tiarawhy to podkucykowany artysta, który ma na koncie wiele pamiętnych animacji, Youtube - to jego "czyste" konto, (w szczególności polecam obejrzeć My Little Pony - Friendship was Magic) ale prowadzi też "czarną stronę" zaszytą w internecie, gdzie no właśnie znajdziesz między innymi tą animację... Jest tam też Pinkie i Twilight. Nie wiem czy chcesz ją jednak znaleźć. A jeśli znajdziesz to z tego co piszesz przekroczysz kolejną ścieżkę poznania EDIT Chociaż nie, odwołuję się, to co ludzie bazgrają w fanficach to przechodzi najśmielsze ścieżki poznania.
-
Wiecie co jest lepsze do wytłumaczenia sobie miłości do Crysalis? Pewna nsfw animacja pewnego tiarawhy''owskiego autora, tylko jak on się nazywał? No cóż, nie zlinkuje wam tu tego
-
Z Twoim obecnym avatarem odpowiedź w tym temacie wywiera jakieś... Bardzo specyficzne wrażenie Ta definicja ma w sobie sprzeczność, bo ona zdradza i to w skali jakiej ludzka kobieta nie podołałaby... chyba. To jest właśnie charakterystyczna cecha waifu, tą samą postać miłuje wielu petentów i obiera ją sobie jako "własną" (po czym sam zdradza za miesiąc dla innej, jak pewien mój kolega (tak ty!), ale to już inna kwestia), więc... no ma dziewczyna trochę zachodu! Ale jest cyfrowa, to wszystko idzie prawie ze świetlną, więc try-mi-ga. Z drugiej strony jest to piękne, bo ktoś kto nie istnieje znajduje odbicie w umysłach dziesiątek, tysięcy osób, dla co niektórych staje się przewodnikiem, sensem, pomocą, wsparciem, kierunkiem i tak dalej, i właśnie dzięki tej pamięci, niezależnie czy uznajesz nadawanie nowych połączeń w sieci neuronowej czy ślad na duszy, ona... Powstaje. Ty w nią wierzysz, i póki w nią ktokolwiek wierzy, albo wierzył w przeszłości, ona rzeczywiście istniała. Tak samo MOŻE być z Bogiem, jest teoria, podług której to nie Bóg stworzył człowieka, ale człowiek stworzył Boga - i jako że KAŻDEMU wtłaczany jest on od małego do rozumu, my zakładamy jego obecność, czyli: wierzymy. Tworzymy własną jego historię, przejścia, zwątpienia, badamy go, dociekamy, każda taka historia jest jego cząstką, wpisuje się w jego kronikę. Kolega muzyk stworzył to https://celestorm.bandcamp.com/album/oh-luna , jak pisze, podczas jednej z nocy kiedy wychodził na balkon i przeprowadzał rozmowy z Powierniczką Księżyca. Jak rozmawiać gdy nie ma odpowiedzi? A jednak kształtuje nam się pełna, realna postać, która jako taka mogłaby egzystować, i nasza podświadomość wysuwa najwydajniejsze jej reakcje. Rzut człowieka w każdej głowie będzie inny, stworzony na podstawie każdego z nim spotkania (w naszym końskim przypadku: przeczytanych fanficów, dyskusji tematycznych na meetach), więc każdy tak naprawdę ma nieco inną jego wersję... Jest jednak jakaś granica, coś co uznajemy za kanon a coś za fanon, stąd ogromny bulwers kiedy w serialu, który większość uznaje za nagrania na żywo z Equestrii, zdaża się coś co godzi w tą "wizję". Dosyć paplania, Twilight Sparkle. Od 2012 roku mam w głowie tego mi-hahającego, patatającego zwierza. Zastanawiałem się w sumie, czy to miłość, bo w sumie wstyd się przyznać nie mialem dziewczyny jako takiej... Raczej sentyment. Więc tego, patrząc po temacie, mamy konkurencję, a w praktyce to niemało chce się do niej dobrać. Więc szczerze cieszę się, że siedzi sobie tam bezpiecznie w Equestrii. Cicho hentaiu i tak wiesz że cię kocham Och Twily... No to może numerek? Aua, tylko nie tym słownikiem, nie tym najgrubszym proszęęęęę.....
-
254. Wstał z łózka lewą nogą... Ale tylko jedną. W każdym gatunku można doszukać się smaczków i perełek... A kiedyś na sesji rpg z władcy pierścieni mieliśmy takiego zjaranego zioma w dresie, co zupełnie nie wiedział jak do nas trafił, ale ubaw był po pachy, jak np. do Gandalfa mówił: ty, ziomuś, ale wrzuć na luz, jedynka i jedziesz powoli siekać tam tych... No niggasów z Mordowni.
-
252. Uszykował się na koncert metalowy, ale pomylił budynki. Trafił na rapowy.
-
249. Zagościł na farmie rodziny Pie, namówiono go by zjadł obiad... Ugotowany z ostatnich zbiorów!
-
247. Chciał dowiedzieć się, jak to jest być "ztrollowanym". Niestety zapomniał że żyje w fantazyjnym świecie, pewien troll wziął to sobie na serio, no i... doweidział się.
-
245. Został bohaterem niekopetentnego fanficopisarza... Dawno, dawno, temu... - nie, to takie staromodne. - Całkiem niedawno, w chatce na pustkowiu - pustkowiu? Niee, tu musi się coś dziać - w bunkrze otoczony przez Niemców - ale to kuce! - przez nazistowskie kuce - jak to brzmi! - mieszkał alicorn i dzięki nim... - nie, to by było zbyt proste. - utracił swe moce, ale - kurde, nie chce mi się, kończymy - i niestety został postrzelony i zabity. Koniec. - Dobra, a teraz odpalamy mlppolska, co tam nowego... O, trzeba odpowiedzieć w temacie 1000 kucyków. A, chcecie morał? Cuda są tylko w opowieściach.
-
I jak? Możecie już podzielić się opracowanymi wynikami/opracować wyniki? Jest chociaż jedna osoba która na nie czeka, więc byłbym wdzięczny jeśli zrzucilibyście chociaż czyste statystyki.
-
Jeśli projekt umarł to czemu jest przypięty? A jeśli rozmowa będzie się miała odbyć to dajcie mi znać: chętnie wezmę w niej udział, choćby słuchając, choćby przez chwilę (jeśli będzie spore obciążenie w konferencji). Nick skype: nejvypl
-
"2016? Człowieku, my jeszcze odsypiamy tegoroczną imprezę!" - zdaję sobie z tego doskonale sprawę, a pojmując dodatkowo naturę ludzką i czyste doświadczenie z dziedziny jak to bywa z przygotowaniem do występu/sprawdzianu/klasówki/jakiegokolwiek innego przedsięwzięcia, startuje z inicjatywą już teraz. Na czym zaś inicjatywa ma polegać? Nie jest to już pierwszy taki występ, który zamierzam zorganizować. Przygrywaliśmy z OjtamOjtam z jego głębokim saxem na MLK 2013, robiliśmy też - jak to sam założyciel zespołu, Jan Laska Wnęk nazywa - wpier*ol na MLK 2015. Oczywiście nie wszystko było cacy, były braki i niespodzianki to w sferze technicznej, to organizacyjnej, ale generalnie wiemy co i jak. I zamierzamy to powtórzyć, w lepszej wersji. Bo co się nie udało na poprzednich to otoczka komediowa, o której zaraz powiem trochę więcej. Znacie Filharmonię Dowcipu Malickiego i Laskowika? Właśnie w tym kierunku celuję. Polegałoby to na zaprezentowaniu kilkunastu-trzydziestu_chyba_max utworów powiązanych w jakikolwiek a najlepiej silny sposób z My Little Pony i tym tam całym wielkiem fandomowym spectrum utworów, osadzonych w ramach opowieści o charakterze komediowym. Nie będę tutaj zdradzał co dokładnie planuję, bo to by zachodziło w spoiler a poza tym jest do dokładniejszego ustalenia na priv (skype/facebook/forum), do którego osoby zainteresowane zapraszam. Jakie osoby zainteresowane i kogo zapraszam: a) Wszelkiej maści muzyków którzy chcą się pokazać i będą mieli przygotowane po maksymalnie, umówmy się wstępnie, 2-3 utwory, na więcej nie będzie raczej miejsca, gdyż przedstawienię chcę ograniczyć do 2 godzin, a gdybyśmy je wypełnili to i tak byłby ogromny sukces. Powinni być przygotowani do wyjazdu w okolicach wakacji 2016, oraz posiadać własny sprzęt który mogliby tam przetransportować. No i mieć co pokazać, niekoniecznie musi to być poziom hard . Nagłośnienie będzie zapewnione przeze mnie i przez twórców konwentu. Prawdopodobnie wystąpi też stały już bywalec, wspomniany zespół Jana Laski Wnęk (gitara elektryczna, wokal męski aka darcie ryja, bas) dlatego część planu będzie już wypełniona. Możemy spróbować wykonać kilka utworów wspólnie, ustalić partie na skype, ewentualnie zrobić nagrania i scalić je w jedno, by się przekonać jak wyszło. To już sprawdzona przeze mnie praktyka. Pianino (dobre - Casio Privia PX-5S) mogę sprowadzić ja, klawiszowców też zapraszam solo albo na cztery ręce. b) WokalisTKI - z racji że moją domeną jest pianino, mam kilka pozycji w których myślę że cudnie miodnie brzmiałoby ono z kobiecym głosem. Wstępnie (argh za dużo razy już to słowo padło) mam taką playlistę do przerobienia na repertuar: - Anthropology - Pinkie's Brew - Lullaby for a Princess - It'll be OK - This Day Aria - Children of the Night Wiem że te utwory stosunkowo znacznie różnią się barwą głosu i charakterem wykonania, ale po pierwsze - nie oczekujmy cudu, a po drugie - wierzę w wasze talenty . To tylko propozycje, jestem otwarty na pomysły. WSTĘPNIE całe przedsięwzięcie miałoby miejsce na sprawdzonym już My Little Konwent 2016, ale gdybyśmy się przygotowali w dostatecznie szybkim tempie uwzględniam też możliwość przeprowadzenia tego na innych większych meetach/konwentach, choćby cząstkowo (z mojej strony nie mam czasu wcześniej niż w wakacje). Jeśli MLK, trzeba przycisnąć organizatorów tak, by tym razem odbyło się to bez zgrzytów tak jak w poprzednich edycjach, co trzeba zrobić od razu, bo oni planowanie konwentu już, albo juz niedługo zaczynają. Zróbcie to dla kucy! <kop motywacyjny> Może się akurat przeniosą z innego wymiaru i trafią na konwent posłuchać. Aha - jeśli macie jakichś znajomych, szczególnie do punktu b), powiadomcie ich proszę, nie każdy zajrzy do tego tematu.
-
- 2
-
- muzyka
- rekrutacja
- (i 22 więcej)
-
((Swoją drogą, jakiej wielkości jest miejscowość gdzie mieści się szkoła? Miasto, miasteczko? 15k, 50k, 500k, 5000k mieszkańców? Tomaszów, Warszawa?)) Chłopak długo grzebał w swojej torbie; panował w niej artystyczny bezład, w różnych kieszeniach poutykane były notatki i zapiski których robił masowo. I nie były to tylko obserwacje z lekcji, ale różnorodne myśli i doświadczenia które pomogłyby mu osiągnąć jego życiowy cel, będący celem wielu pokoleń alchemików a później chemików, automatyków robotyków, kognitywistów, biotechnologów i innych - dokładnemu zbadaniu procesu transformacji Istoty w Broń oraz jedności Mistrza ze swoją trzecią ręką. Projekt dość śmiały i na razie na etapie raczkowania, ale Romek był tym zafascynowany i powoli tworzył podwaliny pod jego realizację. - Już już lecę - zawołał z pokoju do Sashy - Jestem... Pani Policjant - zażartował lustrując jej strój, który przyniósł takie właśnie skojarzenie.
-
Romek wstał z łóżka bądź co bądź nieco zmieszany, przyszykował się zakładając m.in. niebieską koszulę i krawat i podążył za zapachem jajek i bekonu, nosem do przodu. Zanim zasiadł do stołu wyjrzał za okno - słoneczna pogoda doskonale odwzorowywała jego wesoły nastrój. - Jakie dzisiaj zajęcia? - zapytał starając się nie patrzeć Sashy poniżej szyi...
-
- Pff, wydaje mi się że takiego układu we współżyciu mistrza z bronią jeszcze nie próbowaliśmy - powiedział z trudem - Ale podoba mi się - dodał. - Przerąbane to będą zaraz miałymoje żebra jeśli nie zejdziesz.
-
Romuald przeprowadził pozornie niewinną rozmowę telefoniczną: dzwonił do niego stary znajomy, jeszcze z czasów tułaczki. Zafgadywał tak ogólnie o zdrowie, powodzenie, ewentualne spotkanie... no i ubiegł się o pewien medalion który jemu ofiarował. Historia medalionu była zawiła, ale Romek ostatecznie umówił się z nim na spotkanie. Przeprowadził wieczorną higienę, przykrył szczelniej kołdrą śpiącą Sashę i położył się spać. Gdy się obudził, coś ciążyło mu na klacie.
-
Romuald przyznał, że pójście spać to dobry pomysł. Jego organizm też tak uznał ziewając porządnie. Kierował się już ku sypialni, kiedynagle zadzwonił ttelefon. Jego telefon. Podążając za jego dźwiękiem dotarł do.... łazienki! Potencjalnie nie musiałby go odbierać, ale to mógł być jego nauczyciel informując czy dostał się do koła naukowego czy nie. Zasłoniwszy oczy zaczął przedzierać się powoli po wąskiej przestrzeni pomieszczenia. Wreszcie dotarł, zerknął na dzwoniący numer, a kątem oka chwycił zacenzurowany parą wodną obiekt o tych pięknych kształtach.. - ech, nie! - powiedział i szybko się ewakuował odbierając.
-
- W ten sposób stajesz się naprawdę 'ostra' - zaśmiał się Romuald - A tak na poważnie, nie ty wybrałaś sobie taki los. Zresztą płynie stąd wiele atutów, choćby taki, że mało kto potrafi wykreować taką technikę samoobrony. Człowiek względem dzikiej natury jest bezbronny, do zyskania przewagi nad nią używa swojej technologii. Mi wystarczysz ty, ze swoim DAREM, nie PRZYWARĄ.
-
- Nieźle wywijasz - stwierdził - prawie tak dobrze jak gotujesz. Romek spojrzał na zearek - była 23:13, czas mijał jak szalony. Niedługo miał nadejść nowy dzień a z nim nowa sesja w szkole. Myśląc o tym nagle wpadło mu coś do głowy. - Słuchaj, mślisz że bronie mogłyvy walczyć między sobą?
-
- U mine było trochę inaczej: po burzliwej kłótni z rodzicami na temat moich kilkudniowych nocnych wypadów na miasto wziąłem tobołek na drogę i wyszedłem w nieznane - teraz żałuję tego dnia i kiedy tylko będę miał okazję pragnę wrócić do nich i przeprosić. Po tygodniowej tułaczce zaczęło mi brakować środków do życia i musiałem wziąć się w garść. Tak trafiłem na tą szkołę i na ciebie. Zacząłem ostro trnować i tak jest do dzisiaj. - w tej chwili wziął Sashę za ręce i zaczął poruszać się tanecznym krokiem z radości - Ty moja wiedźmia dziewczyno.
-
Romek westchnął, trochę to w odpowiedzi na zagadnienie Sashy, trochę poprzez zmieszanie, a trochę by po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza po emocjonującej grze. Objął Sashę ramieniem, przytulił do siebie i odpowiedział: - Ja myślę, że to przeznaczenie. Nie mam pojęcia jak by się ułożyło moje życie bez ciebie. Pewnie skończyłbym w jakimś rynsztoku chlejąc i paląc. Przy tobie... cóż, czuję życie, wiem że żyję. Swoją drogą, jak to było u ciebie? Kiedy wiedziałaś, że będziesz Bronią?