Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Stałem oparty o ścianę na korytarzu. Rozmyślając jak najlepiej przeżyć igrzyska. Być może powinienem się ukryć gdzieś na arenie i przygotować pułapki. Potem zwabiać trybutów jednego po drugim i się ich pozbyć. Wydawało się proste. Jednak nigdy nikogo nie zabiłem. Nie bardzo miałem ochotę to robić, ale czy miałem jakiś inny wybór? Oczywiście, że nie, jeśli chce przeżyć muszę zabijać, bo inaczej organizatorzy się mnie pozbędą. Pierwsze zabójstwo będzie najgorsze. Potem powinno to wejść w krew. Taką mam przynajmniej nadzieje. Nie bardzo chce wygrać i zapaść na jakąś chorobę psychiczną. Bo, po co wtedy żyć? Z mojego zamyślenia wyrwały mnie czyjeś kroki. Skierowałem wzrok w stronę hałasu. Była to trybutka z 2 dystryktu. Ta, która zdobyła imponujący wynik w testach. To mogło wskazywać, że chce pokazać, jaka jest mocna i by wszyscy trybuci się jej bali. Jednak jak na razie można to tylko zakładać za mało informacji mam o niej by być tego pewnym. Patrząc na to jak ubrała się wychodząc na korytarz mogę wywnioskować, że najprawdopodobniej chce się przypodobać męskiej części igrzysk. Być może to jej strategia? Jeśli tak to wtedy jest głupia. Na arenie nikt nie będzie patrzył by ją oszczędzić tylko, dlatego że jest ładna. Zwrócenie się do mnie mały mogło świadczyć, że mnie nie docenia i uważa, że jestem nic nie warty. Trybut, którego szybko wykończy na arenie tak pewnie myślała. Dobrze niech tak myśli. Nie wyprowadzę jej z tego toku myślenia. To ją zgubi na arenie. - Nic specjalnego proszę pani - powiedziałem lękliwie. - Zastanawiam się czy zdołam wytrzymać na arenie choćby 5 minut. Boje się tego, co będzie jutro, dlatego opuściłem pokój, bo nie mogę spać - powiedziałem z lękiem w głosie. Co prawda nie byłem pewny, co będzie jutro. Jednak nie byłem jakimś siusiu majtkiem. Jeśli poddam się strachowi to nie wrócę do swojego dystryktu na pewno. Ale ona niech mnie uważa za tchórza to mi pomoże na arenie. - A ty, czemu tu jesteś? Jeśli mogę spytać - powiedziałem niepewnie kontynuując swoją grę aktorską.
  2. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    Bo Applejack chciała podzieli Toma
  3. Magus

    Quiz Applejack!

    Od pilnowania skrzynki pocztowej w oczekiwaniu na list Rainbow Dash
  4. Zacząłem się w milczeniu zastanawiać nad tym, co mi powiedziała. Jednak jak bym nie myślał. Nie byłem w stanie podważyć tego, co powiedziała. Miała racje nie mogłem zaprzeczyć. Wiem, co nieco o sponyfikowanych. I to, co przed chwilą powiedziała miało sens. Chociaż wolałbym pójść z nią. Jednak konwertyci nie myślą jak rodowite kucyki. Ta klacz mogłaby to uznać za jakiś podstęp i Lust nie zrobiłaby tego, czego chciała. Wciąż jednak nie byłem do końca pewny czy to wszystko ma jakiś sens. Co ona mogła widzieć, czego ja tam nie widziałem? Ale skoro Lust tego chce niech próbuje. Obiecałem, że jej zaufam i mam zamiar dotrzymać swojej obietnicy. Nagle zmieniła temat opowiadając mi jak by sobie poradziła z gwardzistami. Jak to gwardzista zacząłem rozważać szansę powodzenia jej planu. Trze było przyznać, że był to całkiem sprytny plan zwłaszcza ten z siecią. Chociaż nie byłem do końca pewny czy wszyscy by w to wpadli. Pewnie część gwardzistów z przodu by utknęła w tym, lecz reszta z tyłu widząc zasadzkę zaczęłaby szukać innego rozwiązania z tej sytuacji. Z drugiej strony zanim by je znaleźli pewnie zdążyłaby uciec. Zostały jeszcze pegazy. Tak z takimi odważnikami by za daleko nie polecieli. Jednak część z nich mogłaby się schować w chmurach a nie tylko na dachach. W chmurach ciężko ich dostrzec i mogliby wykorzystać element zaskoczenia. Pomimo że Lust ma bardzo czułe zmysły, co nie raz mi udowadniała to nie wiem czy wykryłaby wszystkich. Chciałem coś powiedzieć o swoich wątpliwościach, gdy nagle Lust podniosła głowę i zbliżyła usta do mojej szyi. Moje oczy szeroko się otworzyły. Zacisnąłem zęby by stłumić westchnięcie. Mieliśmy nie poddawać się żądzy. Ale nigdy nie poczułem czegoś tak przyjemnego jak teraz. To było nie do opisania. Zdjąłem kopyto z jej grzywy kładąc je na jej grzbiecie by zacząć go lekko gładzić.
  5. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Scootaloo w odcinku "Lekcja samodzielności" i Apple Bloom w odcinku "Zgniłe jabłko"
  6. Poczułem jej kopytko na swoim ramieniu i uśmiechnąłem się lekko na jej słowa. Poczucie humoru jej nie opuszczało. To dobrze. Nie bardzo chciałem by to zrobiła. Jednak nie mogę jej zabronić. Nie potrafię tego zrobić. Nagle jej głowa znalazła się mojej piersi. Przy niej wszystko było inaczej. Nie przywykłem do takiego ukazywania czułości. Nawet przy Yellow zdarzało się to rzadziej. Tak to jest, gdy ktoś próbuje nie okazywać swoich emocji. Zmrużyłem oczy lekko na jej słowa i zacząłem ją głaskać kopytem po grzywie. - Szkoda by mi było tych gwardzistów, którzy próbowaliby ciebie zabrać - powiedziałem z drobnym uśmiechem. Nagle mój ton głosu lekko spoważniał. - Mało, komu ufam. Jednak tobie nie potrafiłbym nie zaufać. Dlatego nie będę cię odwodził od tego, co chcesz zrobić - nagle znów zamilkłem. Jakbym się nad czymś zastanawiał. Po czym znów się odezwałem. - Chcesz bym poszedł tam z tobą? - spytałem wpatrując się w jej grzywę. Miałem nadzieje, że nie uzna tego za brak mojego zaufania. Po prostu nie chciałem by coś jej się stało. Nic nie wiadomo o tej klaczy. Sama w sobie raczej groźna nie jest. Ale było to dziwne, że znalazła się w zamku. Zapewne Lust i tak będzie chciała iść sama. Ale czasem warto zapytać. Nawet, jeśli nic by się nie stało to zawsze by miała wsparcie moralne. Chociaż szczerze nie chciałem się w to mieszać. Jednak nie chciałem również by Lust sama się w to ładowała.
  7. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    W odcinku "Sezon na jabłka"
  8. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Zgniłe jabłko"
  9. Przewróciłem się na grzbiet i zacząłem patrzeć w sufit, po czym pokręciłem przecząco głową. - Nie to nie to. Ciężko to wyjaśnić po prostu to był dość dziwny sen, ale nie koszmar - powiedziałem szczerze unikając szczegółów. Jakby nie było to koszmarem bym tego nie nazwał. To raczej wyglądało jakby podświadomość próbowała mi coś powiedzieć. Dziwna sytuacja ale co by to nie było niema sensu zbytnio się nad tym zastanawiać. - To tylko sen. Nic wartego uwagi - powiedziałem by nie drążyć tego tematu. - A ty jesteś przygotowana na to, co chcesz dzisiaj zrobić? - spytałem zaciekawiony dalej patrząc w sufit.
  10. Golding Shield Nagle usiadłem na łóżku ciężko oddychając ustami. Rozejrzałem się nerwowo po pokoju. To był tylko sen. Dalej byłem w krainie smoków. Lust leżała obok. Rzadko mi się zdarzają takie sny. Sam nie wiem czy mógłbym go określić, jako koszmar. Bardziej ten sen jakby miał mi coś uświadomić. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Znów położyłem spokojnie grzbiet na łóżku. Już nie spałem. Należycie wypocząłem. Cały czas miałem otwarte oczy. Obróciłem głowę cały czas patrząc na Lust. Miałem nadzieje, że nie właduje się w jakieś kłopoty przez to, co chce dziś zrobić. Pierwszy raz czułem się tak przywiązany do kogoś. Nawet przy Yellow nie czułem czegoś takiego. Magazyn Canterlot Gwardziści w końcu zdołali zamontować reaktor jak i broń w maszynie. Została też odpowiednio opancerzona. Użyto do tego specjalnego stopu stali. Było to ich największe osiągnięcie militarne. Maszyna była już właściwie ukończona. Zostały teraz już tylko ostatnie niewielkie poprawki i będzie można ją przetestować. Ochotniczy zostali już wybrani były to jednorożce, pegazy i ziemskie kucyki. Każdy miał odpowiedzialne zadanie. Ostatnie przygotowania trwały do lotu trwały.
  11. W telewizji nie leciało nic ciekawego. A ja mimo wszystko nie mogłem się należycie zrelaksować. Choć nie było tego po mnie widać byłem kłębkiem nerwów. Nie bardzo miałem ochotę wrócić do dystryktu w czarnym worku. Musiałem obmyślić jakiś plan żeby przeżyć i wrócić w jednym kawałku. Nie będzie to łatwe zadanie. Jednak w pewnym sensie wszyscy mamy równe szanse na przeżycie. Musiałem spokojnie pomyśleć i rozprostować kości. Powoli wstałem z kanapy i skierowałem się do drzwi tym samym opuszczając mój apartament i wychodząc na korytarz. Być może tutaj zdołam spokojnie i zdrowo pomyśleć.
  12. Golding Shield (sen) To było dość dziwne nie byłem już w smoczej krainie, lecz w dobrze mi znanym miejscu. To był Canterlot. Ale coś się tu nie zgadzało. Nie było już bariery, która go chroniła. Jak to możliwe? Kto był na tyle głupi by ją zdjąć? Buntownicy wciąż stanowili zagrożenie. Musiałem znaleźć wyjaśnienie. Kolejna rzecz, która mnie zastanawiała to jak się tu znalazłem? Przechodząc obok jakiegoś kiosku. Widziałem zdjęcie przedstawiające pole walki. Tytuł wyjaśnił wszystko. "Koniec buntu Equestria celebruje pokój". Według tego, co tam wyczytałem zagrożenie się skończyło. Buntownicy przegrali wojna się skończyła. Czyli to koniec? Wszystko będzie tak jak dawniej? Nie mogłem powiedzieć, że się nie cieszę z tego powodu jednak coś mi się nie zgadzało. Co się stało z odłamkami? Co z miastem, którego szukaliśmy z Lust? Co z Lust? To wszystko jakby zniknęło. Pierwsza rzecz, jaka mnie zdziwiła to widok mojego starego domu. Wyglądał tak jak by nigdy nie spłonął. Już go odbudowano? Jednak kolejna rzecz postawiła mnie w kompletny szok. Nie było klubu Lust. Po prostu zniknął a w jego miejscu była pusta przestrzeń jakby nigdy nie istniał. Tego nie potrafiłem wyjaśnić. Co to wszystko ma znaczyć? Jednak odpowiedź się nie pojawiła. A ja sam byłem jak powietrze nikt nawet nie zauważał, że istnieje. Dlaczego? Nie byłem szczęśliwy mimo pokoju. Czułem pustkę i brak czegoś ważnego.
  13. Magus

    Co mówi sygna?

    Pokażę ci jak przeprowadzić dekapitacje w zupełnie nowym stylu
  14. Golding Shield Lekarstwo marynarzy? Pomyślałem szczerze zdziwiony. Po raz kolejny mnie zdziwiła. Posiadała olbrzymią wiedzę. Większą niż większość znanych mi kucyków. Ale czemu się tu dziwić skoro tak dobrze nas zna? Jednak ta wiedza ma swoją ogromną cenę. Spojrzałem na jej kopytko na mojej piersi. Poczułem się dość dziwnie, gdy to zrobiła a jednocześnie miło. Ciężko było to opisać. Nagle powiedziała, że powinienem iść spać. Być może miała racje. Powinienem odpocząć ta choroba mnie wystarczająco wykończyła. - Nikt nie będzie szukać ciebie ani twojej grupy. - Powiedziałem spokojnie. - Zrobiłem wszystko by gwardziści i księżniczki myśleli, że zdołaliście uciec. Nikt nie podejrzewa, że wciąż jesteście, w Canterlocie. Nie musisz się tym martwić. - Nagle przypomniało mi się coś, co miałem jej powiedzieć dość dawno. - Kiedyś pytałaś mnie o jednego, podmieńca z Manehattanu. Klacz o takim opisie, co mi podałaś pojawiła się na posterunku gwardii ze Striding Rasonem i White Wolfem. Cała trójka uciekła z Warszawy. Tylko tyle zdołałem się dowiedzieć o niej. Nie wiem, co aktualnie robi i co robiła w Warszawie - Na chwilę zamilkłem i naglę objąłem ją kopytem wokół szyi i zbliżyłem swoje usta do jej składając na nich pocałunek, gdy skończyłem zabrałem powoli kopyto i odsunąłem głowę. - Ja też mam już dosyć smoków. Mimo wszystko cieszę się z twojego towarzystwa. - Powiedziałem z uśmiechem. - Dobranoc Forest. - Powiedziałem cały czas patrząc na nią i powoli zamykając oczy. Chrome Star Jeden z gwardzistów zaprowadził klacz do niewielkiego domu. Zbyt duży nie był, ale całkiem przytulny. Grunt, że wszystko było darmo. Przynajmniej w pewnym sensie. Bo w zamian musiała pomóc. Ale tym zajmie się później. Dziś chciała odpocząć skierowała swoje kroki do łazienki gdzie wzięła porządną ciepłą kąpiel, gdy już skończył skierowała się następnie do łóżka i poszła spać. W końcu jutro czeka ją sporo roboty.
  15. Chrome Star Klacz po zaprowadzeniu samolotu do magazynu skierowała się do biura kapitana gwardii Canterlockiej. Wychodząc z magazynu widziała jak kilku gwardzistów z zaciekawieniem przyglądało się jej samolotowi. Zanim jeszcze wyszła pogroziła im kopytkiem, że znalezienie choćby niewielkiej ryski na jej maleństwie będzie równe utracie ich życia. Pomimo że sytuacja mogła wydawać się zabawna to wyraz jej pyszczka wskazywał, że mówiła całkiem poważnie. Kiedy szła do biura widziała jak gwardziści prowadzili drugi samolot. Ten sam, który niedawno przegrał z nią wyścig. Pegaz, który go pilotował szedł ze spuszczoną głową. Na chwilę spojrzał na klacz. W jego oczach wciąż można było zauważyć niechęć do pogodzenia się z porażką. Ta natomiast się tylko lekko do niego uśmiechnęła. W końcu dotarła na miejsce. Otworzyła drzwi od tak nawet nie pukając. Gwardziści pilnujący gabinetu byli w szoku widząc takie zachowanie z jej strony. Jednak najwyraźniej kapitan nie zwracał na to uwagi, bo tylko machnął kopytem w ten sposób każąc im nie przeszkadzać w rozmowie. - Więc Panno Chrome. Muszę zadać parę pytań... - Jesteście tu strasznie ciekawscy. - Rzuciła od tak klacz. Kapitan spojrzał zdziwiony, ale kontynuował. - Niestety to standardowe. Więc nie mam wyboru - Więc pytaj pan. - Powiedziała wyraźnie ty znudzona. - Czy ma pani jakieś przeszkolenie bojowe? - Nie - Odrzekła krótko. - Czy zna pani jakieś imponujące zaklęcia? - Powiem krótko. Nie jestem typem żołnierza czy maga. Ale za to świetnie latam i buduje lepsze samoloty niż wy - Temu nie można zaprzeczyć. Ponieważ niema pani stosownego przeszkolenia w magii i walce. Proponuje pani pracę w naszym dziale technologii militarnej. Pomoże nam pani w ulepszeniach naszych maszyn - Mam nadzieje, że mi za to zapłacicie. Chętnie pomogę, ale niema nic za darmo - Oczywiście proponujemy pani... - Po prostu Chrome - Odrzekła z uśmiechem. - Dobrze Chrome. Proponujemy ci zakwaterowanie w Canterlocie i zapłatę za wszystko, co dla nas zrobisz. Mamy nadzieje, że zaczniesz natychmiast... - Zacznę od jutra jak się wyśpię. Na dziś starczy chcę odpocząć. Możesz przysłać kogoś, kto zaprowadzi mnie do mojego mieszkania? Jeśli się nie podoba to zabieram swój samolot i odchodzę. - Kapitanowi nie podobał się ton klaczy, ale wiedziała, że niema za dużego wyboru. - Dobrze liczę, więc na dobrą współpracę. - Powiedział z wymuszonym uśmiechem i podał jej kopyto na znak zawartej umowy. Ona odwzajemniła uśmiech i podała mu swoje kopytko.
  16. Golding Shield Nie do końca mnie zrozumiała. Pojmanie to jedno. Nasze przesłuchania to drugie. Nie zdarzyło nam się jeszcze robić tego na podmieńcach. Nie było nigdy aż tak wielkiego powodu. Buntownicy to inna sprawa. Stanowili zbyt wysokie zagrożenie. Musieliśmy odkrywać gdzie się ukrywają za wszelką cenę. Jednak z jej słów. Wychodziło, że raczej nie bylibyśmy w stanie ich przesłuchać wchodząc im do głowy. Sądzę, że nie kłamała. Jeśli każdy podmieniec ma wspomnienia swoich ofiar. A było ich wiele. To raczej nie łatwo by było znaleźć właściwe wspomnienia. Dlatego do przesłuchania wybieranych jest zwykle kilka jednorożców. Wspólnie potrafimy namierzyć to, czego chcemy. Ale to by raczej nie wypaliło w tym wypadku. Oczywiście są też inne metody przesłuchań. Ale to już zupełnie inna historia. Spojrzałem jak coś pokazuje na suficie swoim kopytkiem. Nie do końca zrozumiałem, co to miało znaczyć. - Tak też nie wieże by mogli cię złapać. Zbyt dobrze się przed nami kryjesz. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem. Poza tym nie pozwoliłbym żeby została namierzona. Nagle spytała o moje samopoczucie. Teraz, gdy tak o tym myślę. Nie zwróciłem na to uwagi w czasie naszej rozmowy, ale czułem się już znacznie lepiej. Dreszcze mi przeszły. Gorączka spadła. A ból głowy niemal całkowicie zniknął. Czułem się znacznie lepiej. - Dziękuje, że pytasz. Czuje się znacznie lepiej. To dzięki twojemu lekarstwu. Uratowałaś mi skórę. Dziękuje jeszcze raz. - Powiedziałem z lekkim uśmiechem i spojrzałem jej w oczy. Chrome Star Klacz w końcu zaczęła dolatywać do mety. Podróż minęła jej spokojnie powoli posadziła swoją maszynę na ziemi. Tuż przed barierą gdzie czekali już kapitan gwardii i inni gwardziści na zwycięzcę wyścigu. Dalej byli w szoku widząc, że to ona wygrała. Wyskoczyła z samolotu i spojrzała na zaskoczonych gwardzistów. - Czemu się dziwicie? Mówiłam przecież, że tak będzie - Powiedziała z uśmiechem. Kapitan gwardii doszedł w końcu do siebie. - To naprawdę imponujące. Rzeczywiście pani samolot jest lepszy od naszych maszyn. Jeśli jest pani dalej zainteresowana chętnie skorzystamy z pani pomocy. A jeszcze jedno. Wie może pani gdzie jest aktualnie nasz towarzysz? - Ostatnio jak go minęłam dolatywał do Manehattanu. Chyba niedługo do was wróci - Dobrze. Już wiemy, że niema pani żadnej broni w samolocie. Może pani wprowadzić maszynę do naszych kwater. Gdy pani skończy porozmawiamy w moim gabinecie. Klacz się lekko uśmiechnęła a następnie wsiadła do maszyny i zaczęła ją wprowadzać za barierę.
×
×
  • Utwórz nowe...