Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W odcinku "Bezsenność w Ponyville"
  2. Chrome Star Gwardzista zaprowadził klacz do grupy kucyków. Ci różnili się od gwardzistów. Nie wyglądali tak postawnie jak oni. Najwyraźniej to byli inżynierowie, którzy zajmowali się samolotami. Co ciekawe były to same pegazy. Wszyscy z uwagą badali samolot Chrome. Mając nadzieje, że znajdą tam coś, co pomoże im ulepszyć ich obecne samoloty. Klacz na ich widok przyłożyła kopytko do ust i lekko kaszlnęła. - Może wam pomóc? - kucyki spojrzały na klacz ze zdziwieniem i nagle jedne z nich wyszedł na przód. - Proszę o wybaczenie. Nie chcieliśmy zniszczyć pani maszyny. My tylko chcieliśmy sprawdzić jak pani ją tak usprawniła... - Skoro do tej pory na to nie wpadliście to małe szanse, że nawet badając mój samolot byście się czegoś dowiedzieli - powiedziała bez emocji. - Najpierw powiedzcie mi coś o tych samolotach buntowników. Co o nich wiecie? - Cóż są niebywale szybkie i wytrzymałe. Pierwszy model, który zaatakował z Warszawy przy tych, z którymi teraz mamy do czynienia był po prostu kiepski. Lecz teraz.... Cóż pierwszy taki pojawił się w Crystal Empire był ogromny i niesamowicie szybki. Potem pojawił się kolejny w czasie ataku na posterunek. Te samoloty są szybsze od naszych lepiej wyposażone i znacznie bardziej wytrzymalsze. Chociaż był tylko 1 to dał nam ostro w kość ostatnio... - Nic w tym dziwnego - powiedziała klacz nie dając dokończyć. - Tymi zabytkami niewiele zdziałacie - Wskazała kopytkiem na obecne samoloty gwardii. - Czeka nas sporo pracy trzeba niemal wszystko zacząć od nowa - powiedziała i minęła ogiera idąc do planów, które zaczęła rozrysowywać.
  3. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Samodzielna Dzielna Do"
  4. Golding Shield Oparłem wygodnie grzbiet w wannie kładąc kopyta pod głową i rozmyślają. Zastanawiałem się czy Lust osiągnęła to, co chciała. Może powinienem tam zejść pod jakimś pretekstem tak dla upewnienia się czy wszystko gra? Mógłbym udawać, że jej nie znam. Nie to nie przejdzie. Ta klacz, z którą rozmawia mogła mnie widzieć na wykładzie. Pewnie od razu by jej coś nie pasowało. A gdybym tak przebrał się jakoś? I co by mi to dało? Lust wyczułaby mnie natychmiast tak jak wtedy w Canterlocie. Nawet zbroja jej nie zmyliła. Nie uwierzyłaby mi, że zszedłem tam tylko na chwilę coś zjeść czy coś. Uznała by to za brak zaufania z mojej strony. Strasznie to kłopotliwe. Pozostaje chyba mi tylko czekać i mieć nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Uczucia to dość dziwna sprawa. Do Yellow czułem coś, ale nie było to tak silne jak w tym przypadku. Bardziej czułem się jak jej brat niż ktoś, z kim mógłbym się związać. Jednak z Lust raczej też nie powinienem się spodziewać szczęśliwego zakończenia. Ona chodzi własnymi drogami. Więc gdy przestanę być jej potrzebny zapewne zniknie. Chrome Star Po skończonej kąpieli klacz ruszyła do miejsca gdzie miała się stawić. Nie śpieszyła się jakoś specjalnie. Przed wejściem do magazynu stało 2 gwardzistów pilnujących by nikt tu nie wchodził. Jeden z nich spojrzał podejrzliwie na klacz i spytał grubym głosem. - Kim pani jest? - Chrome Star - Powiedziała krótko i lekceważąco. - Dobrze uprzedzono nas o pani przybyciu. Proszę za mną - powiedział ogier i obrócił się do drzwi magazynu. - Zanim jednak ruszył ponownie się odezwał. - Nie należy pani do rannych ptaszków - już nic nie mówiąc zaczął prowadzić klacz do środka. Ta nic nie odpowiedziała tylko wzruszyła ramionami. W końcu to ich wina, że nie powiedzieli, kiedy ma przyjść. Więc nie czuła się ani trochę winna.
  5. Magus

    Manehattan - Miraż ~ Magus

    - Myślę, że to wszystko wyraziła się pani krystalicznie jasno. Dziękuje za udzielenie odpowiedzi - odpowiedziałem spokojnie lekko opuszczając głowę. Nie pytałem już o nic więcej. Nie chciałem tym przypadkiem irytować Vi. Widać było, że ta niechętnie chciała odpowiadać na pytania. Jednak zastanawiałem się, jakim cudem posiadamy portret Jinx a nic niemal o niej nie wiemy? Nikt nigdy jej nie widział? W żadnych urzędach niema o niej wzmianki? To jest dziwne. Przecież ktoś taki nie wyrasta nagle z powietrza. Sam jej wygląd wskazuje, że powinna zostać zauważona przez kogoś. W końcu nieźle wyróżnia się w tłumie. Jednak pewnych informacji Vi mi udzieliła. Sposób działania Jinx z pewnością nie wskazuje na kogoś normalnego. Tacy przestępcy są najgorsi. Nie zależy jej na zyskach skoro nie kradnie. Niszczenie i chęć zwrócenia na siebie uwagi. Z tego opisu wnioskuje, że jedyne, na czym jej zależy to sianie chaosu. Być może traktuje to jak jakąś grę? Dowiem się, gdy ją spotkam. Chyba, że ten list to zwykła podpucha by nas zmylić. Jednak już nic nie powiedziałem o swoich przemyśleniach. Siedziałem spokojnie wpatrzony w Vi czekając aż wyjaśni nam, co mamy robić.
  6. To było już naprawdę irytujące pomyślałem patrząc jak moje stworzonko było więzione w jakiejś bańce i nie mogło się w żaden sposób wydostać by splugawić ten przeklęty filar. Myślę, że już wystarczająco długo tu siedzę. A to jest strasznie nudne a ja nie lubię się nudzić. Dobrze czas działać. Jeden z wilków, który stał najbardziej z tyłu zmienił kierunek biegu i zaczął uciekać zanim jeszcze zbliżył się do mojego przeciwnika a ten zaczął atak na nie. Kierował się prosto w moją stronę. Wilk najbardziej z przodu skoczył w stronę mego przeciwnika by wgryźć się w jego ciało. Jednak został trafiony falą ognia zanim się zbliżył i natychmiast zmienił się w oleistą plamę. Kolejne dwa warczały wściekle na oponenta cofając się do tyłu. Jednak nie zdołały uratować się przed jego ognistym atakiem i natychmiast stanęły w ogniu a następnie zmieniły się w plamy czarnej mazi. Nagle wilk, który zdołał uciec stanął przed mym więzieniem na przeciw mnie. Jednak nie zbliżał się jakoś specjalnie do niego. Nagle jego forma znów zaczęła się zmieniać. Zamiast łap pojawiły się ręczę i nogi. Zamiast długiego pyska zaczęła się formować głowa i twarz podobna do ludzkiej. Powróciła jego dawna forma znów był moją kopią. Stał nie ruchomo wpatrując się w moje oczy. Tak samo robiłem ja. Oboje wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Nagle kopia odwróciła się w stronę mojego przeciwnika nie ruszając się z miejsca przemówiła nagle moim głosem. Co ciekawe moje ciało wewnątrz więzienia siedziało nieruchomo. - Nieźle dawno nikt mnie do tego nie zmusił - jak zwykle przemówiłem pustym głosem bez emocji. - Abym musiał przesłać moją esencje do nowego ciała. Dobrze, więc może jeszcze podniesiemy poziom? - spytałem nie czekając na odpowiedź. Uniosłem dłoń w górę. - Wiesz, dlaczego nikt nigdy nie chce nas wiedzieć w swoim świecie? Jednym z powodów jest to, co robimy nie panując nad pewnymi naszymi zdolnościami. Moje siostry choćby mają wyjątkowo sadystyczną naturę, której nie są w stanie zatrzymać. Natomiast ja i moi bracia niszczymy naturę i życiodajne elementy. Określę to tak byś zrozumiał. Gdy postawię swoją stopę w życiodajnym lesie ten natychmiast zgnije. Nie panuje nad tym to dzieje się samo z siebie. Jednak to, co zrobię teraz jest w pełni z mojej woli. Wy śmiertelnicy potrzebujecie wielu rzeczy, aby żyć. A ja odbiorę ci jedną z nich - w mojej dłoni zaczęła powstawać mała kula jednak różniła się od tych, co zwykle. Wyglądała jak ze szkła a w jej środku wyglądało jakby coś się poruszało. Zacząłem powoli wchłaniać kulę do swojego ciała. Ta nagle pojawiła się w połowie wrośnięta w moją klatkę piersiową. - Czujesz to prawda? Musi ci być naprawdę ciężko oddychać. Nic w tym dziwnego. W końcu usunąłem niemal całe powietrze z naszego pola walki. Zostawiłem go tyle byś mógł żyć. Jednak jest go tak mało, że wszystko powinno cię męczyć znacznie bardziej niż do tej pory. Pozwolę ci jednak odzyskać twój cenny życiodajny element. Wystarczy, że rozbijesz te kulę, która ze mnie wyrasta a powietrze wróci - powiedziałem wskazując na swoją klatkę piersiową. - Nic trudnego prawda? A teraz bawmy się dalej - sięgnąłem dłonią do pasa i wyjąłem jeden z noży rzeźnickich. Jego ostrze pokryła czerń. Kilka razy machnąłem nożem przed sobą nawet nie zbliżając się do przeciwnika a przede mną utworzyło się dziewięć czarnych strzał, które unosiły się nad ziemią. Machnąłem szybko ręką a te zaczęły lecieć prosto w mojego przeciwnika z niesamowitą prędkością. Byłem ciekawy jak w aktualnej sytuacji ich uniknie. Może znów spróbuje jednej ze swych tarcz? To byłoby zabawne.
  7. Magus

    Manehattan - Miraż ~ Magus

    Wybory. To one kierują naszym życie. Sam niedawno się o tym przekonałem, gdy dokonałem takiego, który miał w pełni zmienić moje życie. Po skończeniu akademii mogłem zdecydować, co dalej. Mogłem zostać w Canterlocie. Miejscu moich narodzin. Większość właśnie tak robiła. Canterlot miał niemal zerową przestępczość. Gwardia miała tam bardziej rolę reprezentacyjną niż obrońców prawa i porządku. Zadanie, więc tam było bardzo proste. Można było, na co dzień chodzić w pięknej zbroi i imponować wszystkim tym, że znasz osobiście księżniczkę Celestie. Ja jednak nigdy nie lubiłem drogi na skróty sam chciałem udowodnić, co jestem warty. Dlatego też przybyłem do Manehattan. Miejsca, które odwiedziłem tylko raz, jako źrebak razem z rodzicami, gdy byłem w teatrze. Teraz wyglądało to tak jakby całe wieki minęły od tego dnia. Jestem sam zdany na siebie. Wszystko tu było mi obce. Mimo że znałem ogierów z sali to nie miałem z nimi jakiejś bliższej znajomości. Zawsze stroniłem od innych byłem samotnikiem. Taka już moja natura. Tu na nowo zacznę swoje życie. Czas pokarzę czy dokonałem dobrego wyboru tu przyjeżdżając. Jeśli jednak, choć trochę uda mi się zmienić to miasto. Wtedy nie będę miał wątpliwości czy zrobiłem właściwie. Ten dzień od początku dawał mi w kość. Nie dość, że panowała bardzo wysoka temperatura a nasze stroje wcale nie należały do tych, które nadają się do służby w takie dni. To jeszcze teraz to zebranie. Jednak nie było tego złego. W tej sali było znacznie przyjemniej niż na zewnątrz gdzie ciężko było wytrzymać całodzienne patrole. Czasem zastanawiałem się czy nie lepiej było zostać w Canterlocie. Jednak obecnie bardziej mnie zastanawiało, czemu zostaliśmy tu wezwani? Co takiego mogło się stać? Siedziałem spokojnie z nikim nie rozmawiając i raczej nie zwracając uwagi, o czym mówią inni. Czekałem na kogoś, kto nam wszystko wyjaśni. Starałem się nie wyróżniać od innych i spokojnie siedziałem nie zwracając na siebie uwagi. Sala nagle jednak ucichła, gdy nagle drzwi stanęły otworem. Moje oczy zwróciły się na powód tej ciszy. Chyba w końcu pojawił się ktoś, kto nam wszystko wyjaśni. Byłem kompletnie zszokowany widokiem klaczy. Spodziewałem się jakiegoś ogiera z licznymi bliznami, który zaraz nam wszystko wyjaśni. Zamiast tego pojawiła się klacz. Gdyby to była jedyna rzecz, która dziwiła. Tak jednak nie było. Jej wygląd nie wskazywał, że jest ona strażniczką prawa. Wręcz przeciwnie. Patrząc na nią mógłbym pomyśleć, że ona stoi po przeciwnej stronie barykady. Na dodatek, co ona miała na przednich kopytach? Pierwszy raz coś takiego widziałem. Jeszcze ten znak pod jej okiem. Co to ma znaczyć? Może jednak to nie ona ma poprowadzić ten wykład. A trafiła tutaj przez pomyłkę, bo pomyliła drzwi. Jakież było moje zdziwienie, gdy podeszła od tak jak nigdy do mównicy. Czyli to jednak ona. Dobrze nie oceniajmy książki po okładce. Muszą być przecież jakieś powody, że pełni tak ważną funkcje. Jednak jej zachowanie też nie wskazywało na kogoś, kogo powinno się darzyć większym szacunkiem. Mimo że sama dobitnie wskazała, że najchętniej zajęłaby się to sprawą sama. Pewność siebie bywa zgubna. Powinna uważać by jej kiedyś nie zgubiła. Zawsze tak uważałem. Jednak starałem się nie zwracać uwagi na to jak się zachowywała. Starałem się skupić na tym, co mówiła. Chciałem wiedzieć jak najwięcej. Dlatego musiałem się skupić. W końcu zaczęło się wyjaśnianie wszystkiego. To, co słyszałem wprawiło mnie w szok. Jak jedna klacz mogła przynieść takie straty? Jak to możliwe, że do tej pory jej nie złapano? Zastanawiał mnie również list, który napisała. Musi być niebywale pewna siebie. Nie docenia nas. Wkrótce się przekona, że to ją zgubi. Jednak wszystko wskazywało na prywatną rozgrywkę pomiędzy Vi, która nam wszystko tłumaczyła jak i tą, Jinx. My byliśmy tylko dodatkiem w ich grze. Jinx chce by to Vi ją ścigała list na to wskazuje. Natomiast Vi chce sama z nią to załatwić. Mogłem tak uznać po tym jak powiedziała, że sama by sobie poradziła. Te dwie mają między sobą jakieś porachunki najwyraźniej. W skupieniu patrzyłem na zdjęcie naszej podejrzanej jej wygląd sprawiał, że ciarki same pojawiały się na grzbiecie. Na dodatek ta broń, z której korzystała. Ma nad nami przewagę. Nasza broń wyglądała w tym wypadku blado. Jednak sama broń nie czyni niepokonanym. Ale ta informacja o dziesięciu naszych w szpitalu wzbudzała zaniepokojenie. Coś tu było zdecydowanie nie tak. To z pewnością nie będzie łatwe zadanie. Mimo że zauważyłem, że klacz nie jest chętna do rozmowy musiałem dowiedzieć się paru rzeczy. Chyba tylko ja się na to odważyłem na to. Bo nie widziałem by inni również tak zrobili. Podniosłem kopyto w górę i zacząłem kulturalnie pytać. - Czy może nam pani przybliżyć obraz Jinx? - spytałem z wyraźnym szacunkiem w głosie, który starałem się okazać klaczy, jako mojej podwładnej. Nie chciałem do nie mówić Vi. Wydawało mi się to niegrzeczne. - Czy wiecie coś więcej o niej? Ma jakąś rodzinę lub znajomych? Skąd pochodzi? Czy w jej działaniach dopatrzyliście się jakiegoś schematu? Istnieje możliwość, że ona działa na kogoś usługach? - pytałem spokojnie. Jednak można było zauważyć ciekawość w moich pytaniach. Miałem jednak nadzieje, że jej nie zirytuje moimi pytaniami. To nie było moim celem. Chciałem tylko wiedzieć jak najwięcej o naszym celu.
  8. No to zaczęło się pomyślałem z krzywym uśmiechem. Więc to tak czuje się skazaniec, który idzie na egzekucje? Wszystko się okaże. Muszę trzymać się swojego planu wtedy być może wrócę do dystryktu żywy. Na zdrowie raczej liczyć nie mogłem. Powrócić żywym to niesamowity wyczyn. Wrócić zdrowym? Określiłbym to, jako cud. Ruszyłem do mentora i zacząłem iść obok niego nic nie mówiąc. Nie było nic po mnie widać. Miałem kamienną twarz. Wyglądałem jak osoba, która już dawno pogodziła się ze swoim losem. Kierowałem się prosto do poduszkowca. Miałem tylko nadzieje, że jeśli tam zginę to, chociaż szybko bez zbędnego cierpienia. Nie bardzo miałem ochotę coś takiego poczuć.
  9. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W odcinku "Zgniłe jabłko"
  10. Uśmiechnąłem się tylko krzywo i obróciłem do niej ruszając w stronę pokoju. Jednak bardzo powoli tak by mogła mnie usłyszeć. - Nie martw się też nie jestem tak zdesperowany by całkiem komuś zaufać. Tak samo nie sądzę byś ty komuś do końca ufała. Takie całkowite zaufanie może się źle skończyć. To są igrzyska i najbardziej można polegać na sobie. Jednak na początku igrzysk można sobie trochę pomóc. Później będzie, co ma być. Więc do zobaczenia jutro na arenie - dobrze. Na jakiś czas może się przydać. Ale trzeba na nią uważać. To z pewnością wyrachowana zabójczyni. Widać to po niej. Najpewniej, gdy już nie będę do niczego potrzebny będzie mnie chciała zabić. Więc lepiej być przygotowanym na różne ewentualności.
  11. Magus

    Quiz Applejack!

    W odcinku "Spike do usług"
  12. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W odcinku "Bezsenność w Ponyville"
  13. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    Oczekiwała na list od Rainbow Dash w odcinku "Akademia Wonderboolts"
  14. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    Twilight w odcinku "Znaczkowa ospa"
  15. Magus

    Nowy quiz o Rarity

    W odcinku "Nietoperze"
  16. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Było to spowodowane radością na przyjazd Babs
  17. Obóz zwiadowców, Breezy Orchid Gdy Martin i Breezy zbliżali się do obozu przed nimi naglę wylądował bełt, który natychmiast wbił się w ziemie. Nie trzeba było geniusza żeby stwierdzić, że był to strzał ostrzegawczy. Najwyraźniej Martin i Breezy nie byli tu mile widziani. Klacz instynktownie zbliżyła się do Martina wyciągając jeden ze swoich noży. Nie była pewna, co to wszystko może znaczyć. Nagle wokół dwójki spadły 4 pegazy blokując wszelkie drogi ucieczki. Jeden z nich ten, który stał z przodu Martina i Breezy przemówił mierząc do nich z włóczni. Cała trójka również to robiła. - Ani kroku dalej! - wrzasnął wściekle i zaczął wam się przyglądać. - Ten jednorożec ma jedną z naszych zbroi - wskazał kopytem na Breezy. - Ale ty jesteś gryfem. Nie widziałem cię wcześniej. Mówić, co was tu sprowadza. Kto jest waszym dowódcą i gdzie wasza jednostka?! To, że ma naszą zbroje nic nie znaczy. Mogliście zabić gwardzistę i skraść mu zbroję i ekwipunek. Więc lepiej mówcie szczerze - odrzekł wściekle. Breezy nic nie robiła najwyraźniej oczekiwała na reakcje Martina.
  18. Breezy Orchid (Po twoim kolejnym poście napotkacie ich) Klacz na pytanie Martina tylko pokręciła przecząco głową i dalej szła przed siebie. Jednak zaczęła się uważnie rozglądać. Wyglądało jakby się nad czymś zastanawiała. Nagle się odezwała nie zatrzymując się. - Jeśli zwiadowcy już tu są to najpewniej założyli obóz w okolicy. A skoro to pegazy i miały nad nami przewagę to najpewniej gdzieś tu są. Myślę, że gdy będziemy blisko to najpewniej nas zauważą i sami do nas przyjdą. Teraz jednak nie powinniśmy się zatrzymywać. Nie podoba mi się ta kraina. Jest taka nieprzyjazna. Nie wiem jak ktoś mógłby chcieć tu mieszkać - odrzekła spokojnie.
  19. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W odcinku "Zgniłe jabłko"
×
×
  • Utwórz nowe...