Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Scootaloo. Pokazano że nią nie jest w 4 sezonie. Zdaje mi się że był to odcinek "Przyjaźń uskrzydla"
  2. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Sweetie Belle. Rysunek przedstawiał ją i Rarity
  3. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    Grała kanclerza ziemskich kucyków
  4. N: Jak dla mnie fajny. Prosty, krótki i łatwy do zapamiętania A: Jakaś postać z Anime. Wygląda nieźle S: Super taka na swój sposób mroczna U: Niestety kompletnie nie znam
  5. Nareszcie znaleźliśmy się na ziemi. Szczerze mówiąc ucieszyłem się, że uwolniłem się od tej dość niekomfortowej sytuacji, jaką zapewniła mi Lust. Mimo wszystko zdaje się, że dobrze odegrałem swoją rolę. Bo nie widziałem jakiś podejrzeń ze strony smoka. Ale lot w sam sobie był całkiem miły. Poza tym, że smoczy grzbiet nie jest zbyt miękki i na dodatek dalej ciężko mi było oddychać. Cała ta wycieczka to nie lada wyczyn musi być dla przeciętnego kucyka. Moje oczy zwróciły się na smoka. Dobre pytanie. Ale chyba najlepszy będzie wybór własny. Nie wiadomo gdzie by nas zabrał. I czy starczyłoby nam czasu na poszukiwania. Teraz zwróciłem wzrok ku Lust. -Sądzę, że wybierzemy własną wycieczkę. Prawda skarbie? -Muszę zacząć uważać. Bo to wejdzie mi w krew. A wolałbym się do tego nie przyzwyczajać.
  6. Spostrzegłem jak moja przeciwniczka wylewa ogromne ilości wody na niedawno powstały wulkan. Na moje nieszczęście była to ostatnia rzecz, jaką widziałem. Na arenie pojawiła się gęsta para, która ograniczała mi znacznie widoczność. Nie widziałem mojego strażnika ani mojej przeciwniczki. Więź z moim strażnikiem nie została jednak zerwana. Wciąż ją wyczuwałem. Ale niestety go nie widziałem, co było dość denerwujące. Zacząłem się skupiać by użyć odpowiedniego zaklęcia na taką właśnie sytuacje. Gdy nagle usłyszałem głos mojej przeciwniczki i coś mnie uderzyło dosyć boleśnie. Była to lodowata woda. Lała się z taką siłą, że odrzuciła mnie na dużą odległość. Nie było to przyjemne uczucie. Na dodatek nie mogłem się skupić, gdy ta woda wciąż mnie zalewała. Znalazłem się w dość nieprzyjemnej sytuacji. Obmyślałem sposób ucieczki, gdy nagle wulkan pojawił się na arenie w nowym miejscu. Na moje szczęście pojawił się pomiędzy mną a moją przeciwniczką. Strumień lawy, który wystrzelił z wulkanu w powietrze stworzył skuteczną ścianę, która mnie oddzieliła od strumienia nieprzyjemnej wody. Dało mi to wystarczający czasu by użyć kolejnego zaklęcia. Mój róg otoczyła czerwona aura. I taki sam czerwony okrąg pojawił się wokół mnie. Nagle z ziemi pode mną wyrosła 3 metrowa wieża utworzona ze skały magmowej. Stałem teraz na jej szczycie. To skutecznie mnie ochroni przed tą nieprzyjemną wodą. Wciąż było mi trochę nieprzyjemnie po tym prysznicu. Mój róg otoczyła czerwona aura i poczułem jak ciepło zaczyna otaczać moje ciało. Było mi znacznie przyjemniej. Niestety nawet na tej wysokości nic nie widziałem przez tę parę. Trzeba było to zmienić. Mój róg otoczyła znów czerwona aura. A moje oczy stały się w pełni czerwone niczym dwa światła. Teraz widziałem wszytko pomimo tej nieprzyjemnej pary, która zebrała się na arenie. Moje oczy zwróciły się na moją hydrę. Bestia mojej przeciwniczki zmieniła formę najwyraźniej. Moja hydra była oblepiona jakąś mazią. Nie wyglądało to dobrze. On chyba nie bał się ognia. On go wręcz wzmacniał. Hydra wściekle ryczała próbując pozbyć się z siebie tej dziwnej substancji. Trzęsąc swymi głowami z ogromną szybkością i siłą. Na dodatek wyczuwałem, że chyba monstrum próbuje się pozbyć mojego dymu. Na szczęście ten był pod moją kontrolą. To ja nim kierowałem. Więc tak łatwo nie opuści ciała tego stwora. Jednak jeszcze go nie wykorzystam. Dobrze, więc spróbujemy, czego innego. Mój róg ponownie zaczęła otaczać czerwona aura a hydra stanęła w jeszcze w większym ogniu. Skoro bestia chce ciepła niech je dostanie. Ciekawe jak wiele zdoła go pochłonąć. Bo ja mam dość spore rezerwy. Moje oczy teraz zwróciły się na przeciwniczkę. Jej zaklęcie lodu było sprytne i dawało dobre uniki przed moim zaklęcie związanym z wulkanem. Więc może jeszcze jej utrudnimy zabawę? Specjalizowałem się w zaklęciach ognia. Jednak znałem i kilka zaklęć innych żywiołów, bo można je było ciekawie połączyć z magią ognia, co dawało niesamowite efekty. Choćby moja skała magmowa. To zmieszanie zaklęcia ognia i ziemi. Jakie więc zaklęcie będzie najlepsze by nieco poprzeszkadzać mojej przeciwniczce? No tak to powinno się udać. Mój róg ponownie otoczyła czerwona aura a na arenie pojawiło się 2 metrowe tornado. Te same tornado nagle stanęło w ogniu. To połączenie dawało zawsze ciekawe efekty. Temperatura tornada nie różniła się od temperatury lawy z wulkanu, więc nie zagrażała życiu mojej przeciwniczki. To tornado zapewnię jej miłą zabawę w berka, bo to ja nim kierowałem. Patrzyłem jak tornado leciało w stronę mojej przeciwniczki z tej wysokości miałem dobry widok na całą arenę i moją przeciwniczkę.
  7. Magus

    Pinkie Pie Quiz V2

    W odcinku "Proste życie"
  8. Złapałem się kopytem za głowę. Powoli moje zmysły wracały do normalności. Znów widziałem dokładnie i moja energia powoli wracała. Zacząłem rozglądać się po arenie by zobaczyć jak radzi sobie mój strażnik. Ku mojej radości złapał stwora mojej przeciwniczki w zęby i skutecznie go unieruchomił. Jednak moja przeciwniczka nie próżnowała. Użyła jakiegoś zaklęcia na swym tworze. Jak na razie nie widziałem specjalnych efektów tego przedsięwzięcia. Jednak nie zrobiła tego bez powodu to pewne. Trzeba było przystąpić do ataku. Spostrzegłem, że co najmniej dwie głowy mojej hydry zdołały unieruchomić bestie. Mój róg ponownie rozbłysł czerwonym światłem. A z pysków hydry zaczął wydobywać czarny dym, który powoli rozchodził się w okolicy ciała bestii. To chyba na razie wystarczy. Przynajmniej taką mam nadzieje zobaczymy, jakie będą tego efekty wkrótce się tego przekonam. Teraz chyba muszę zająć się moją przeciwniczką. W końcu to ona stanowi największe zagrożenie. Może jak trochę jej utrudnię skupianie się na rzucaniu zaklęć. Ułatwi mi to pojedynek. Mój róg ponownie otoczyła czerwona aura. A ta sama aura nagle pojawiła się na moich przednich kopytach. Uderzyłem nimi z całej siły w ziemie. Cała arena zaczęła się lekko trząść. Nie trwało długo a wstrząsy ustąpiły. Lecz to nie one miały być zagrożeniem a to, co miało nastąpić po nich. Na arenie pojawił się niewielki wulkan, z którego lawa wystrzeliła niczym z gejzeru na wysokość 2 metrów. Jednak minutę po wybuchu zniknął z miejsca, w którym doszło do eksplozji a arena w miejscu, w którym wybuchł wyglądała jakby nic się tam nie stało. Taki sam wulkan pojawił się w innym punkcie areny i ponownie wybuchł i zniknął po minucie. Działo się tak samo na całej naszej arenie. Co minutę pojawiał się wulkan wybuchał i znikał by pojawić się w zupełnie nowym miejscu. Było to dosyć ryzykowne zaklęcie. Bo nawet ja nie panowałem nad miejscami gdzie pojawiał się wulkan robił to losowo. Nasza arena, więc stała się pułapką. Bo nie można było czuć się bezpiecznym na żadnym jej kawałku. Bo wulkan mógł się pojawić wszędzie. Sama lawa z tych wulkanów nie była dla mnie szkodliwa. W końcu to ja to stworzyłem. Dla mojej przeciwniczki mogło być już nieco gorzej. Jednak lawa z tych wulkanów nie miała jej zabić a tylko osłabić i zadać trochę bólu. Na tyle bolesnego by nie mogła się skupić się na zaklęciach gdyby wulkan wybuchł pod jej stopami.
  9. Moja przeciwniczka wyglądała na miłą osobę. Właściwie to przecież żadne z nas nie jest tu wrogiem. Tylko staramy się pokazać z jak najlepszej strony nasze zdolności i zaprezentować je w tym turnieju. Gdy skończyła mówić zauważyłem jej tajemnicze gesty w skupieniu przyglądałem się temu, co robi. Cwany uśmiech który mi posłała i mrugnięcie to złe połączenie jak i ta energia którą zbiera. Zwiastuje mi to wszystko spore kłopoty. Musiałem dokładnie ocenić jej sposób walki i zaklęcia, w jakich się specjalizuje. Nagle stworzyła coś niesamowitego. Byłem w kompletnym szoku na widok bestii, która pojawiła się na arenie. Pierwszy raz widziałem tak dziwne monstrum. Trochę przypominało smoka. A jednak nie był taki, jakim spotykałem w mojej ojczystej krainie. Sytuacja nie wyglądała ciekawie. Mógłbym skupić się na walce z monstrum, ale wtedy moja przeciwniczka może to wykorzystać. Jest dwoje na jednego. A na dodatek oboje z moich przeciwników są niezwykle groźni. Taki stan rzeczy mi nie odpowiadał. Jednego byłem pewny moja przeciwniczka posiadała imponującą moc. W głowie rodził mi się tylko jeden plan jednak chciałem zachować to zaklęcie na czarną godzinę. Ale obecna sytuacja zmusza mnie do podjęcia radykalnych kroków. Jednak teraz musiałem skupić się na ataku tej bestii. Energia zbliżała się do mnie i mogło skończyć się to źle. Mój róg zaczął intensywnie świecić czerwonym światłem. Po czym zniknąłem z drogi atakowi, który się do mnie zbliżał. Teleportowałem się daleko za moją przeciwniczkę i bestię. Musiałem działać szybko zanim domyślą się, co się stało. Każdy, kto osiągnął pewien poziom nauki w magii ognia zawiązywał z nim w pewnym momencie pakt. Oznaczało to twoją jedność z ogniem. Po takim pakcie każdy dostawał swojego strażnika. Każdy strażnik przybierał inne kształty. Nie do końca było wiadomo, od czego jest to zależne. Jednak wezwanie takiego strażnika wymagało wykorzystania sporej mocy będzie, więc mi dość nieprzyjemnie. Mój róg ponownie otoczyła czerwona aura. A przede mną utworzył się ogromny czerwony krąg. Ale jego wnętrze wypełnione było zielenią taką samą jak ogień, którego użyłem w ostatnim pojedynku. Miałem zamknięte oczy i bardzo mocno marszczyłem brwi zaciskając zęby przy okazji. Na moim pyszczku pojawił się regularny pot. Nagle z kręgu wyłonił się ogromny stwór nie ustępował wielkością potworowi mojej przeciwniczki. Nie było widać jego ciała. Lecz długą nienaturalną szyje. A na jej szczycie była smocza głowa. Nie trwało długo, gdy z kręgu wyłoniły się kolejne trzy takie same głowy na równie długich szyjach. Na koniec zaczęło wychodzić ciało istoty. Ogromne stojące na czterech łapach. Cała istota była stworzona z zielonego ognia, który żywił się moją energią tak jak jednorożce, które stworzyłem w ostatnim pojedynku. Więc tego ognia nie będzie tak łatwo się pozbyć. Zwykła woda niewiele tu pomoże. Jednak nie całe ciało istoty było stworzone z tego ognia cześć jej ciała na głowie czy szyi i łapach pokrywały ogromne grube kawałki skały magmowej. Które teraz przypominały swym wyglądem łuskę lub kawałki zbroi utworzone na jej ogromnymi masywnym ciele. Hydra tak nazywa się te istoty. Choć nie była jak jej zwykła odpowiedniczka to jednak też była niebywale groźna i twarda. Hydra była zależna od mej woli. A ilość jej głów dawała mi pewną przewagę. Musiała na chwilę odwrócić uwagę mych przeciwników by znów wróciły mi siły. Byłem troszkę osłabiony po wykorzystaniu takiej ilości energii i kręciło mi się lekko w głowie. Głowy hydry zwróciły się na moich przeciwników, gdy ta mnie chroniła swym ciałem. Dwie z jej głów zaczęły z niebywałą prędkością lecieć prosto na smoka by wgryźć się w jego ciało. Natomiast kolejne dwie skierowały się w kierunku dziewczyny. Ich zadaniem było zapewnić jej rozrywkę i ją osłabić. Gdyby ta próbowała ich unikać. One zapewnią jej wtedy dłuższą zabawę.
  10. Dalej rozglądałem się po arenie w oczekiwaniu na mojego przeciwnika. Dopóki się nie pojawi mogłem podziwiać piękno tej krainy. Spokój jednak mój został szybko zachwiany. Gdy nagle coś zaczęło spadać z nieba. Nie byłem się w stanie temu przyjrzeć. Gdy to nagle uderzyło w ziemię. Był to człowiek i chyba mój przeciwnik. Chciałem już ruszyć w stronę tego biedaka by sprawdzić czy nic mu się nie stało. Nie chciałem wygrać z nikim w ten sposób. Jednak nim zdołałem ruszyć ten człowiek nagle wstał. Wyglądało na to, że nic mu nie jest. Ja myślałem, że to ja zrobiłem niesamowite wejście. Ale mój przeciwnik swoim mnie zdecydowanie przebił. Muszę jeszcze to dopracować najwyraźniej. Co ciekawe ów człowiek okazał się samicą z ich gatunku ubraną w dość ciekawą kreacje. Czyli czeka mnie po raz kolejny walka z człowiekiem? Czyżbym był jednym z mych pobratymców, co biorą udział w tym turnieju? Nagle moje oczy zwróciły się na kobietę i jej dziwną reakcje na mój widok. Czy ona śmiała się ze mnie? Czemu? W czym jestem zabawny? Zacząłem patrzeć po swoim ciele by znaleźć powód jej dziwnej reakcji. Dziwiła się, że spotkała kucyka? Przecież jest nas wielu. Chyba wszyscy o nas słyszeli. A jednak w turnieju jak na razie nie spotkałem innego kucyka. Zastanawiało mnie, dlaczego tak się działo. Czyżbym ja jedyny nas tu reprezentował? Ponownie skupiłem się na kobiecie i na tym, co do mnie powiedziała. Ciekawe miała imię. Raczej takiego nie słyszałem. Lekko się jej ukłoniłem, po czym się bezpośrednio do niej zwróciłem. -Witaj Moniko. Masz naprawdę piękne imię. Miło mi cię poznać. -Powiedziałem szczerze. Teraz przyszła kolej na kolejne odpowiedzi. -Mów mi Shadow Star. Jak zauważyłaś wcześniej jestem kucykiem a właściwie jednorożcem. Zgadza się to jest dalsza część turnieju. A ja jestem twym przeciwnikiem. Ufam, że ten upadek nie uczynił ci krzywdy i jesteś gotowa na pojedynek i to by zapewnić naszej widowni niezapomniane widowisko. -Powiedziałem uśmiechając się miło i oczekując na ruch mojej przeciwniczki. Musiałem ocenić jak będzie walczyć. Wtedy będę wiedział, jaki rodzaj taktyki przyjąć. Na pewno znała potężne zaklęcia, choć wygląd jej trochę temu przeczył. Jednak nie ocenia się książki po okładce. Nie bez powodu jest w drugiej rundzie tego turnieju.
  11. Na arenie jakby znikąd pojawiła się nagle niewielka pomarańczowa chmura o bardzo zgniłym kolorze. Czuć było od niej nieprzyjemny zapach siarki. Chmura zaczęła powoli opadać coraz niżej aż nagle znalazła się na ziemi. Jej kształty zaczęły nagle zmieniać formę przyjmując moją dotychczasową formę. Gdy już uformował się z niej kształt jednorożca. Ta nagle zaczęła zmieniać barwę. Jej kolor zmienił się na w pełni czarny. Na pustym do tej pory pyszczku pojawiły się moje krwisto czerwone oczy. Grzywa i ogon również zaczęły zmieniać barwę na trawiastą zieleń. Na koniec na grzbiecie zaczęła się formować moja czerwona postrzępiona peleryna. Gdy proces się skończył. Stałem w całej swojej okazałości na arenie. Przyłożyłem kopyto do ust, po czym zacząłem lekko kaszleć. Lecz szybko mi to przeszło. Ponownie zjednoczyłem się z żywiołem ognia jednak tym razem w nieco innej formie. Choć podobnie nieprzyjemne uczucia tu działały przy tym zaklęciu. Jednak uznałem, że należy zrobić teraz ciekawsze wejście niż ostatnio by lepiej zaprezentować się publiczności. Wciąż byłem w szoku, że zdołałem wygrać ostatni pojedynek. Być może moje szkolenie naprawdę się opłaciło. Mój ostatni przeciwnik posiadał imponujące zaklęcia. Zastanawiałem się, czym zaskoczy mnie obecny. Wciąż posiadałem asy ukryte w kopytach. Byłem gotowy do walki. Rozejrzałem się po arenie. Jak na razie nie widziałem mojego przeciwnika. Może teraz zmierzę się z jakimś moim pobratymcem. Czas pokaże. Arena wyglądała imponująco znacznie lepiej niż poprzednie miejsce walki. Otaczające mnie góry jak i świątynia zapierało to wspólnie dech w piersi. Na dodatek ten śnieg i mgła dodawały tu ciekawego uroku. Prezentowało się to naprawdę niesamowicie aż szkoda byłoby zniszczyć takie miejsce naszym pojedynkiem. Ale skoro tak zdecydowano to będziemy musieli tu walczyć.
  12. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    W odcinku "Bezsenność w Ponyville". Zemdlała od całonocnego śpiewu
  13. Golding Shield Być może trochę źle oceniłem Lust. Możliwe, że miała racje i to ja miałem jakąś paranoje widząc wszędzie jej dwuznaczności. Może jej gry słowne na swój sposób ją po prostu rozluźniały. W tej chwili nie robiła nic by mnie złamać żadnych sztuczek. Co prawda objęła mnie. Ale może robi to tylko po to by nie wzbudzić podejrzeń swoją osobą. Chyba powinienem dać jej trochę większy kredy zaufania. Nagle poczułem jak jej uścisk zelżał, ale za to nagle poczułem jej głowę na moim ramieniu. Nie ułatwiała mi odgrywania mojej roli. Ona była do tego przyzwyczajona zapewne. Jednak ja raczej nie bywałem w takich sytuacjach. Moje oko skierowało się na jej głowę. Wyglądała naprawdę pięknie, gdy jej grzywa zasłoniła jej oko. To, co widziałem oczami było tylko iluzją. To nie była prawdziwa ona. Wciąż obejmowałem kopytem jej grzbiet by nie popsuć naszej przykrywki. A jednak jakimś nieznanym mi odruchem pogłaskałem drugim wolnym kopytem delikatnie jej grzywę. Sam nie wiem, czemu to zrobiłem. Być może traciłem zdrowy rozsądek. Jednak zaraz je powoli zabrałem tak by nie wzbudzić podejrzeń smoka. Nagle zacząłem ciężko oddychać. Powietrze zrobiło się ciężkie i bardzo nieprzyjemne. Nie rozumiałem jak zwykłe kucyki dają radę to znieść i zwiedzać to miejsce. Ja byłem gwardzistą wielokrotnie bywałem w ciężkich terenach. Ale tutaj było wyjątkowo nieprzyjemnie dla kucyka. Nawet dla mnie. Chyba zbliżaliśmy się do biblioteki, bo już widziałem miasto smoków i zamieszkałe jaskinie przez nie. Naprawdę surowy tu był klimat. Ale jestem wytrzymały zdołam to znieść. Gwardia Manehattan Kryształ? Pomyślał jednorożec. O co tu chodzi? Po co jej kryształ. Jednak chyba nie było czasu na wyjaśnienia. Spojrzał na resztę gwardzistów. -Musimy znaleźć jakiś kryształ. Zajmijcie się tym natychmiast -Po, co? -Spytał ziemski kuc -Potem to wyjaśnimy. Ty. -Wskazał kopytem na pegaza. -Zacznij przeszukiwać te tunele, w których byłeś. Przynieś każdy znaleziony kryształ. Pegaz patrzył zdziwiony. Ale wykonał polecenie i wleciał do tunelów. -Reszta szukamy tu. -Gwardziści wypełni polecenie dowódcy i zaczęli przeczesywać całą jaskinię. Jednorożce rozświetlały ją rogami dając światło wokół a ziemskie kuce i pegaz bez skrzydła rozglądali się w poszukiwaniu zguby.
  14. Golding Shield Podziwiałem dalej widoki. Czułem jak moja grzywa wiała na wietrze. Było to całkiem przyjemnym uczuciem. Szkoda, że nie mam tak, na co dzień. Nagle stało się coś, czego nie przewidziałem Lust objęła mnie mocno za szyje. To było ryzykowne zagranie z jej strony. Chyba jednak lubi pewien rodzaj ryzyka. Ledwo zdołałem się powstrzymać przed zarumienieniem. I co teraz mam zrobić? Do tego też ja ją pewnie zachęciłem potem powie. Jednak nie byłem do końca pewny czy mogę ją o coś oskarżyć. To mogła być znowu jedna z jej gier. Jednak obecna postać, pod którą była wyglądała naturalniej przy takim zachowaniu. Nie mogłem, więc jej o nic oskarżyć. W jej oczach widziałem strach. Byłem pewny, że udaje. Ona umie latać jest do tego przyzwyczajona. Gdybym ją teraz odepchnął lub coś powiedział zdradziłbym naszą przykrywkę. Ten smok zauważyłby, że coś jest nie tak i zamiast do biblioteki zabrałby nas gdzie indziej. W jakieś mało przyjemne miejsce. Dobrze dałem wcześniej radę to i teraz dam. Trzeba to dobrze zagrać. Powoli objąłem kopytem Lust za grzbietem, po czym się odezwałem. -Spokojnie nic ci się nie stanie. Jestem z tobą. -Powiedziałem spokojnym głosem. Miałem tylko nadzieje, że zrobiłem to wystarczająco naturalnie. A do tej pory podróż była taka przyjemna. Teraz miałem nadzieje, że szybko dolecimy i skończymy te szopkę. Gwardia Manehattan Jednorożec nie zwrócił uwagi na to, że klacz nazwała go i jego towarzyszy ignorantami. Bardziej go zastanawiało jak ta powiedziała, że ten podmieniec, z którym walczyła jeszcze żyje. Teraz ta czegoś szukała. To nie miało sensu przecież widział jak zmieniła się w popiół. Ziemski kucyk z tyłu wskazał na podmieńca kopytem i lekko nim pokręcił w okolicy głowy. Gwardziści domyślili się, co ma na myśli. Jednak dowódca zastanawiał się, czego szuka. Spojrzał na podmieńca i zwrócił się do niego. -Powiedz, czego szukasz to ci pomożemy. Samej to ci wieki zajmie
  15. Golding Shield Zastanawiało mnie, kto będzie naszym przewodnikiem. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Był nim chyba smok, który właśnie się pojawił. Kolejny wielki niczym strażnicy. Gdy smok mnie złapał byłem w szoku. Nie zdążyłem nawet zareagować. Nagle znalazłem się na jego grzbiecie obok Lust. Choć nie było tu zbyt wygodnie. To pierwszy raz w życiu odbyłem taki lot. Moje oczy ze zdumieniem wpatrywały się w cały teren. Było to niesamowite uczucie. Teraz wiem, co czuł Swift, gdy latał. Szkoda, że dla jednorożców bramy latania są mocno ograniczone. Wpatrywałem się z zachwytem w tereny okoliczne nie zwracając uwagi na twardość łusek czy to, że podskakujemy na nim. To była pierwsza przyjemna rzecz, która mnie spotkała w tej krainie. Dla mnie ten lot mógł trwać jeszcze długo. Gwardia Manehattan Ziemskie kuce podeszły do przybyłych pegazów. Natychmiast sprawdzono pegaza, który się nie ruszał. Zdjęto hełm z jego głowy, po czym zmierzono puls. Niestety nic się nie dało zrobić trucizna go zabiła. Było zbyt późno. Natychmiast podeszli do drugiego pegaza, który stracił skrzydło w walce i zaczęto mu zmieniać opatrunek. Po czym zwrócili się do pegaza, który ich sprowadził. -Co się stało? -Pająki zdechły. Ale on -Wskazał kopytem na martwego towarzysza. -Poświęcił życie w tej walce. Spotkał go największy honor, jaki może przypaść gwardziście. Śmierć w walce -Rozumiem... -Jasna cholera! -Wrzasnął jeden z jednorożców widząc, że walka się skończyła między podmieńcami. Powoli zaczęli ściągać barierę, która je oddzielała od nich do tej pory. Po czym jednorożec skierował się do pomieńca, który wygrał. -Nie sądzisz, że przesadziłaś? My nie chcieliśmy ich zabić tylko osadzić za ich zbrodnie. -Powiedział jednorożec patrząc na popiół, który pozostał z podmieńca.
  16. Obserwowałem smoki jak okolicę twardym wzrokiem. Nie mogły zobaczyć we mnie lęku, bo, by mogło je, to bawić. W każdym razie nie łatwo mnie przestraszyć. Gabaryty smoków były imponujące i zapewne zmiażdżyły, by mnie w starciu. Jednak nie miałem zamiaru nigdy poddać się uczuciu strachu. Które miało zawsze pozostawać mi obce. Moje oczy znów zwróciły się na smoka. -Tak bardzo byśmy prosili. Opłaciliśmy już wszystko, więc chyba przysługuje nam za darmo. -Powiedziałem uśmiechając się. Po czym znów się odezwałem. -Chcielibyśmy, by zabrał nas do biblioteki
  17. Gwardia Dniepr Gwardziści wypatrzyli wioskę buntowników. Nawet ich nie spostrzegli teraz trzeba było ją tylko odpowiednio wyeliminować. Posiłki zaczęły zbliżać się coraz bardziej. Kiedy nagle jeden z gwardzistów zatrzymał ich w lesie niedaleko wioski. -Zlokalizowaliśmy ich -Świetnie, więc zaczynajmy... -Nie są dobrze okopani, ale to ich zgubi. -Powiedział jednorożec z chytrym uśmiechem -Co masz na myśli? -Macie ładunki wybuchowe? -Oczywiście spory zapas -Idealnie. Teraz patrzcie. -Jednorożec wyciągnął mapę, po czym pokazał ją. -W tym miejscu jest ogromny zbiornik wodny. W tej chwili trzyma go mocna tama. Jest pod naszą kontrolą. Sprawdziliśmy już trasę wody, jeśli tama zniknie. Woda skieruje się wprost na miasto buntowników. Więc wysadzimy ją w powietrze i zalejemy całe miasto nie mają najmniejszych szans -Jesteś pewny? A jeśli mają jakieś tunele? -Woda dostanie się wszędzie i zaleje wszystko, ale na tym nie skończymy. Posłuchaj teraz tego za wioską są ogromne góry, na których nazbierało się pełno śniegu. Nasza grupa już je zajęła. To jest obszar lawinowy. Nie dość, że ich zalejemy to i pogrzebiemy żywcem -A, co my mamy robić? -Przygotujcie się na atak gdyby udało się komuś uciec. Ustawcie katapulty i balisty w lesie i szykujcie pułapki. Użyjcie kilku ładunków by zaminować drzewa. Nie pozwólcie nikomu uciec -Rozumiem -Co z grupą pogodową? -Już tu lecą. Ciągną za sobą liczne chmury -Dobrze pamiętajcie mają wywołać taką zamieć by buntownicy nic nie byli w stanie zrobić. Ich nędzne mundury ich nie ochronią przed nią. Teraz dajcie ładunki. -Gwardziści przynieśli cała torbę ładunków. Po czym jednorożec teleportował się z nimi na tamę. Rozdał je reszcie oddziału i ci zaczęli powoli oblepiać tamę. Gwardziści na wzgórzach czekali już tylko na wybuch, który będzie sygnałem. Natomiast gwardziści w lesie rozstawili broń i pułapki czekając na buntowników gdyby któryś zdołał ocaleć z tej katastrofy. Natomiast grupa pogodowa już powoli zbliżała się do lasu. Ukryta w chmurach burzowych, które ciągnęli ze sobą. W okolicach podziemnych posterunku gwardii były nieczynne kopalnię, których pilnowały oddziały gwardii. Na wszelki wypadek gdyby jakiś poszukiwacz przygód zabłądził to lepiej było go zabrać stąd by nie zrobił sobie krzywdy. Nagle zaczęli słyszeć przekopywanie ktoś kierował się w ich stronę. Gwardziści ruszyli w stronę źródła hałasu by to wyjaśnić.
  18. Gwardia Dniepr Gwardziści zaczęli formować siły i zajmować miejsca w strategicznych punktach by nie dać możliwości buntownikom na dobry atak. Teren był po stronie gwardzistów, bo znali go bardzo dobrze. W tym czasie pegaz, który został wysłany po posiłki zaczął prowadzić na miejsce zdarzenia całe szeregi gwardzistów. Pegazy ze specjalnej jednostki zaczęły zbierać chmury by wykorzystać zjawiska atmosferyczne na korzyść gwardii. Kucyki ziemskie zaczęły ciągnąć na miejsce katapulty jak i balisty. Zabrano również sporo innej broni. Na cele szły jednorożce wyszkolone w boju jak i w zaklęciach. Jedno było pewne to ostanie chwilę buntowników na tych terenach.
  19. Spojrzałem z zaciekawieniem na całe miejsce, w którym się znaleźliśmy. Moje oczy powędrowały następnie na dwa smoki w zbrojach. Wyglądały niezwykle okazale. Czułem się przy nich niczym ziarenko. Ciężko uwierzyć, że w krainie kucyków pełnie na swój sposób te same obowiązki. Domyślałem się, co mogą czuć stojąc tu na straży. Nie wyglądało by różniło się to od codziennych obowiązków gwardzisty Equestrii. Swoją drogą sama ich skóra jest już twarda przez ich łuskę z tą zbroją w połączeniu musi tworzyć to ciekawy pancerz. Cała okolica wyglądała "przyjemnie". Jak zresztą cała ta kraina. Moje oczy spoczęły na witającym nas smoku. Pierwszy smok, który się odezwał do nas ciekawie. Podszedłem do okienka i lekko się uśmiechnąłem. -Dzień dobry nazywam się Golding Shield. Mój wiek to 27 lat. -Powiedziałem spokojnym i miłym głosem. Moje oczy skierowały się na Lust. W oczekiwaniu aż i ona poda informacje.
×
×
  • Utwórz nowe...