-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Ej! Ale nie biegaj po szpitalu. - powiedziała do Misaki. - Nie jeteście rodziną, prawda? - zapytała Acceleratora pielęgniarka. Add w swojej sali siedział i gapił się w ścianę.
-
- ale nam też zostaw. Uwielbiam czekolade, oraz twoje ciastka. - powiedział.
-
Po paru godzinach do pomieszczenia znowu weszła znajoma pielęgniarka. - Możesz się zobaczyć ze swoim braciszkiem. - powiedziała.
-
- No, a teraz wracamy. Nie powinnaś tu być. - powiedziała pielęgniarka i ruszyła wraz z Misaką w strone sali na której wcześniej była.
-
- W zasadzie ja dziś przyjechałem, ten las jest nieco dziwny to fakt. Ale ciekawy. - powiedział wciąż patrząc na kobietę. Czyli w tym lesie faktycznie jest coś nie tak. Nie tylko on i Emma tak myślą. A to już o czymś świadczy.
- 204 odpowiedzi
-
- gra
- sierociniec
- (i 6 więcej)
-
Dave zjadł ciastko. - W sumie, to można, nie będziemy tak w domu siedzieć caly dzień. - powiedział z uśmiechem.
-
Dave uśmiechnął się i otworzył usta. Spodziewał się że dostanie ciastko. Położył dłoń na pasie Emi.
-
- Coś go ugryzło, tutaj. - wskazało na miejsce nieco nad miednicą. - o tutaj. Kawałek ciała tam stracił ale jest z nim dobrze. Jego stan jest stabily i chyba dziś po południu już porozmawiecie więc będzie dobrze. - powiedziała.
-
- Uwielbiam. - powiedział po odstawieniu pustego talerza do zlewu. - A jeśli ty je zrobiłaś to uwielbiam je bardziej. - dodał.
-
Pielęgniarka odchrząknęła, potem poszła razem z Misaką do innej części szpitala, na sale pooperacyjne. Stanęła przy jednych, szklanych drzwiach. W pokoju za nimi leżał Add. Spał.
-
((K den. ))
-
- Nadzorca tamtej części będzie mieć kłopoty jeśli ucieknie mu tylu semantów, nie dość że uda się zdobyć nieco ludzi to jeszcze uda się sprawić że ktoś na górze będzie mieć kłopoty. - powiedział po chwili.
-
- No, już. Mogę tam pójść z tobą, ale pamiętaj, tylko zerkniesz. - powiedziała pielęgniarka i wstał.
-
((Atak wiatrem raczej przypomina cięcia, nie można jasno powiedzieć że to wiatr a nie jakiś miecz)) Lucas spojrzał na Krasusa. - Cóż, byłbym zadowolony z katany, znaczy niby mam tę swoje ostrze z wiatru ale one marnuje moją moc a ja jak użyje jej za dużo mogę uciąć sobie sam rękę. Chociaż jakaś spluwa była by spoko. KRISS Vector na przykład. - powiedział.
-
- Wybacz Mała, ale on naprawdę musi teraz leżeć. Nikt nie może wchodzić do jego pokoju, poza lekarzem. Miał dość problematyczną sytuacje. Chociaż... jest tam okienko... chyba mogłabyś spojrzeć... - powiedziała. - Ale najpierw badania. Podnieś koszulkę i oddychaj. - powiedziała przykładając stetoskop do piersi dziewczynki.
-
Przez myśl Lucasa przebiegło tylko ,,Emma miała racje, po prostu nas nie kojarzyła''. Przyjrzał się jej. Wyglądała bardziej energicznie niż on, a on miał trzynaście lat. Cóż, problemy ze snem tak działają. - W zasadzie to nie mieszkamy w tej najbliższej okolicy. Tam za tym... lasem. - nie był pewny czy na pewno nazwanie tamtego zielnika, lasem czy może raczej zagajnikiem czy coś. - Jest taki stary dom, no i tak pewna pani otworzyła sierociniec i my jesteśmy stamtąd. - wyjaśnił patrząc na kobietę. - Nie wiem czy to jest część tej... mieściny - ponownie, nie był pewien jak to nazwać, czy to już miasteczko czy jeszcze wieś. - Ale to stamtąd jesteśmy. - dodał ostatecznie.
- 204 odpowiedzi
-
- gra
- sierociniec
- (i 6 więcej)
-
Lekarka wykonała badanie. - Nie chcę wyjść na czepialską ale on ma fioletowe oczy, bardzo niezwykłe, zwłaszcza że jest albinosem. Ale jest, będziesz mogła się z nim zobaczyć później. Teraz śpi, musiał odpocząć. - powiedziała, zdawała się być miła, może była nieco za bardzo perfekcjonistką, no i celowo pominęła fakt że Add miał operacje, by nie martwić dziewczynki. - Obrócisz się przodem? - poprosiła.
-
Około pół godziny później pielęgniarka znów weszła na salę, spojrzała na Misakę. - Och, już wstałaś. - podeszła do niej i wzięła najbliższe krzesło. - Mogłabyś obrócić się plecami do mnie i podciągnąć koszulkę? Muszę zbadać twój oddech. -powiedziała.
-
- Cóż, najlepiej by było zrobić to jak najsprawniej i jak najszybciej bo wiesz, biorąc pod uwagę fakt że im zwiałaś to mogą się domyślić że będziesz chciała ich zabić. - stwierdził zakładając ręce za głowę jak podpórkę.
-
Do pokoju weszła pielęgniarka, sprawdziła czy na wszystkich urządzeniach wszystko jest tak jak trzeba, spojrzała na Misake. W sumie to na prośbę człowieka który wezwał pogotowie byli razem w pokoju. Miał też tu być jeszcze jeden chłopak ale on nie mógł. Na razie jednak jako iż spali pielęgniarka nie wzywała ich. Po prostu wyszła.
-
- Smacznego. - powiedział po czym uśmiechnął się i zaczął jeść. - Pyszne. Jak wszystko co ugotujesz. - powiedział z uśmiechem.
-
- Cóż, jeśli byś był takowym, a mimo to pomógł nam załatwić arcykonsula zdecydowanie było by spoko, ale wiesz, ludzie są tu zamknięci. Dało by się tu zrobić całkiem fajne miejsce gdyby nie te całe bycie pod kloszem. - stwierdził wzruszając ramionami.
-
((Wypadało by walnąć jakiś granat zapalający wreszcie))
-
- Malinowy, a właśnie ty chcesz? - zapytał Sonniego wyciągając kolejnego lizaka i podając go chłopakowi.
-
Nie usłyszawszy odpowiedzi na swoje pytanie Lucas olał to i siedział dalej jedząc lizaka, w sumie to zachowywał się jakby go to nie obchodziło, po prostu miał to gdzieś. - Ej, Treyna. Chcesz lizaka? - zapytał ni stąd ni zowąd.