Mephisto The Undying

Add zaśmiał się tylko. - Jak dla mnie wyglądało to raczej głupio ale skoro tak mówisz. - uśmiechnął się.

- Nie masz się co martwić Lorence. - powiedział przytulając ją i głaskając.

Lucas poszedł spokojnie za dziewczyną, gdy już byli na zewnątrz spojrzał na nią. - To prowadź. - powiedział i przeciągnął się.

Dave w międzyczasie założył buty. - To chodźmy. - powiedział biorąc swoją laskę i podchodząc do drzwi.

- Ta, załatwmy to szybko. - powiedział dotykając twarzy dziewczyny.

- Obiecuje. Nawet jakby wylali na mnie wiadro wod święconej, nie umrę. - powiedział.

Chłopak wyjął z kieszeni nowego lizaka i zaczął go jeść. - Jeśli naprawdę odważyłaś się przestać to gratulacje. Ale i tak dla wielu będziesz wrogiem. - powiedział.

- Dlatego teraz się nie dam. - powiedział tuląc dziewczynę.

Lucas przyjrzał się dziewczynie. Nie wyglądała na taką która by kłamała, albo udawała, tylko by zabić kogoś innego. - Ilu Semantów zabiłaś? - zapytał ponurym głosem.

Dave objął dziewczynę po chwili przysunął twarz do jej twarzy. - kocham cię. - powiedział cicho.

Jonathan przytulił Lorence. - w porządku. - powiedział i pocałował ją w czoło.

- Dlatego można spróbować jakimiś uliczkami itp. - powiedział. Grzebiąc w kieszeni w poszukiwaniu lizaka.

Lucas kiwnął głową na znak że rozumie. - Dobrze prosze pani. - powiedział po czym spojrzał a Emme. - Idziemy? - zapytał przyglądając się dziewczynie.

Jonathan podszedł do Lorence. - Tak? - zapytał. Law wysłuchał wszystkiego. - No dobra, ale po co tam ja? Jest dużo osób lepszych ode mnie. - stwierdził.

Lucas otrząsnął się. - Uch. Bloody hell... to miejsce ryje beret. - mruknął pod nosem.

- Wyglądasz zdecydowanie mniej jak ty. - powiedział, przeciągnął się. Co prawda wciąż nie był pewny czy dziewczyna jest faktycznie po ich stronie, a tak mógł ją obadać. Mimo że nie pokazywał, nie ufał jej, w końcu dziewczyna niedawno próbowała o zabić więc rękę trzymał na rękojeści.

- Ah, dobra. - odpowiedział po czym poszedł do salonu i usiadł na kanapie. Razął zaciskać i otwierać dłoń.

Dave po zjedzeniu odstawił talerze do zlewu, potem wstał. - Emi! Gdzie jesteś? - zapytał.

((Usuń większość i będzie okej)) Stwór po przebicu warknął tylko a po chwili zniknął pozostawiając po sobię duszę.

- Biorąc po uwagę fakt że po wyjściu z kanałów będziemy zbyt oczywiści ponieważ zapach, a na pracowników nie wyglądamy, to lepsze będą dachy. - stwierdził. - może zmień fyzurę? Będzie trudniej cię poznać. - zwrócił się do Treyi.

((Jest wejście na dach, w zasadzie na każdy dach jest wejście.))

((Jest wejście na dach, w zasadzie na każdy dach jest wejście.))

((No już masz tam wyżej odpis.))

((Twoja postać ma wyjść drzwiami przez centrum. Drabiną schodzi moja postać i ex-łowczyni .-. ))

((Moja postać poprosiła twoją żeby wyszła normalnie ;_; ))