-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Tak, po wypadku który tylko ja przeżyłem nawiązałem pakt ze swoim demonem. No i teraz chcę zabić Maxwella. - powiedział.
-
- No wiesz, demony, magia te sprawy. - powiedział wzruszając ramionami.
-
- Tu będzie dobrze. - stwierdził po rozejrzeniu się. - Dobra, więc chcesz wiedzieć co jest między nami inne tak? Na przykład to że zostałem przeklęty przez demona i większość osób które pokocham umiera w tragiczny sposób. - powiedział.
-
(( ))
-
- Po prostu odejdźmy od szpitala i ulicę jakąś mniej ruchliwą. - powiedział i poszedł do przodu, w zasadzie skręcił zaraz za budynkiem szpitala na lewo w ulicę która prowadziła do parku.
-
- Wciąż jest tu dużo ludzi. - wskazał na osoby wchodzące i wychodzące. - Odejdźmy jeszcze gdzieś dalej najlepiej. - powiedział.
-
Eden wyszedł przed szpital spokojnym krokiem. Przyglądał się opatrunkowi.
-
Eden poszedł za dziewczyną. Cóż, to oczywiste że była na niego zła, w końcu nawet nie starała się tego ukryć. Po chwili chłopak westchnął.
-
- W porządku... - powiedział. Po chwili nadszedł czas na Eden'a. Poszedł do sali gdzie zszyli mu ranę i posmarowali skórę, przepisali mu też maść na poparzenia. Wyszedł przed z nowym opatrunkiem. - Okej. - powiedział.
-
- Ech... nie będę mówić tego teraz, tu są ludzie, potem, jak będziemy nie w szpitalu. - powiedział.
-
- Nie jesteśmy... może na pierwszy rzut oka tak się zdaje ale naprawdę... to nie jest tak że jestem posiadaczem demona i spokojnie zabijam demony. - powiedział.
-
- Dlaczego w sumie się o mnie martwisz? - zapytał.
-
- Wybacz że cię okłamałem... - powiedział po chwili.
-
- Nie musisz czekać jeśli nie chcesz... - powiedział.
-
Eden zarejestrował się u lekarza. Potem usiadł w poczekalni. Przed nim były dwie osoby.
-
- Taki psi demon. - wyjaśnił.
-
Eden zrobił facepalma. - Miałem nie mówić... to ugryzienie piekielnego ogara. - powiedział.
-
- A co miałem powiedzieć? ,,To tylko spalona skóra i rana po ugryzieniu" - powiedział robiąc palcami cudzysłów.
-
- Już idę. - powiedział poprawiając torbę na ramieniu.
-
- Ech. No dobra... ale daj to ukryć chociaż - poprosił
-
- To ją schowam. Tylko daj bandarz. - powiedział. ((Lucjan zostaje usunięty z sesji. Dziękuje))
-
- Nie pierwszy i nie ostatni raz, gorsze się zrastały. - powiedział.
-
- To nic wielkiego. - powiedział niepewnie. - Za tydzień się zagoi. - dodał.
-
- Nie będziesz Lisku. - powiedział i pogłaskał ją. - To chcesz herbatę? - zapytał po chwili.
-
Rana Edana wyglądała paskudnie, nie dość że skóra była spalona to jeszcze była na niej rana od szczęk. Po pewnym czasie zawiązał bandarz na ręce i wyszedł z klasy a potem przed szkołę, zawiązał bandarz niedokładnie przez co było część widać.