Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Starlight pokręciła głową. - Niczego. Poza tym, że wszędzie była potężna magiczna aura ale nie taka jakby... wiesz, jednorożcowa, czy nawet ta od księżniczek. Coś... starego i zdenerwowanego... ale nie wiem co - oznajmiła. - Jakby coś krzyczało, chcąc się zemścić za straszny czyn... ale nie wiem co i kto... jakby... - wtedy usłyszałeś czyjś podniesiony głos. Ogier, jak zauważyłeś szybko jednorożec uderzył książką w blat i spojrzał na ciebie gniewnym wzrokiem. - Co wywołuje u mnie tyle emocji?! No może na przykład to, że ktoś uznał, że doskonałym pomysłem jest napisać historię "stworzenia" a potem dawać tam jakieś durne pierdoły o jakiś kucach śpiewających w kółeczku! Do tego, kto uznał, że papier to dobry materiał do przechowywania na nim wiedzy?! Nie dość, że jest łatwopalny, to jeszcze łatwo się drze i moknie. A ja muszę wiedzieć! Co było wcześniej!! Przed tymi waszymi plemionami! Co było przed waszymi cywilizacjami! Na początku! - zawołał wściekle a potem chwycił książkę i cisnął ją za burtę. - Bezużyteczne śmieci! - zawołał w czasie rzucania. Starlight chwyciła książkę swoją magią i przyciągnęła ją do siebie. - Pełna Historia Wigilii Serdeczności, czyli historia Equestrii, pióra Blue Quilla. Hmmm...
  2. - Trochę brzmi jak coś takiego. - stwierdziła Starlight. Gdy zapytałeś jak się czuję spojrzała na ciebie. - Całkiem przyzwoicie, ale bywało lepiej. Mam jeszcze uszkodzone żebro - powiedziała beznamiętnie gapiąc się w dal. Ty zaś znalazłeś kilka stolików pod zadaszeniem, gdzie przy jednym siedział jeden inny Ogier który wydawał się być zdecydowanie niezadowolony zawartością książki jaką czyta, mamrocząc coś o "niekompletnej historii" i "fatalnym medium przekazywania wiedzy." oraz inne słowa zawiści względem papieru. Co jakiś czas jego narzekania na temat historii robiły się głośniejsze.
  3. - Czyli to jednak grobowiec, hm? - zapytał drapiąc się po podbródku. - No ale co tam, z każdego miejsca się da wyjść! Trzeba tylko odnaleźć drogę - oznajmił zanim jeszcze zgięła się w pół. - Cóż, na to akurat za bardzo nie pomogę, chyba, nie wiem czy zaklęcie leczące bardziej ci pomoże a wody już nie zaoferuję bo ją wypiłaś - stwierdził. Na razie postanowił rozejrzeć się po grobowcu, szukając jakiś rzeczy które mogły by mu pomóc.
  4. Klacz zdawała się ci nie wierzyć, głównie przez to, że nie wyglądałeś jakbyś po prostu napił się wina i czuć było od ciebie gorzelnie. - No cóż, trzeba było uważać - wzruszyła ramionami. - Ale najwidoczniej miał pan bilet i obecnie płynie pan do Fawntaine, musi pan znaleźć jakiś sposób powrotu do domu.
  5. Percival przyglądał się kobiecie z zainteresowaniem, skupiając się na tym, czy aby nie uszkodziła jego manierki. Gdy ją upuściła podniósł ją i sprawdził czy jest w niej jeszcze woda. Potem schował ją do torby. Skupił się na razie na próbie zrozumienia jej gestów ostatecznie tylko wzruszając ramionami. Ale gdy ta zaczęła mówić w języku który rozumiał od razu zareagował. - Percival Fredrickstein von Harrus De Ravloft Trzeci - ukłonił się, - Jestem wędrownym handlarzem, pochodzącym z Demacii - powiedział, starając się by mówić powoli i wyraźnie.
  6. W czasie gdy spoglądałeś na horyzont, nie zobaczyłeś nic ciekawego, woda. Dużooo wody. Jak to na morzu. Usłyszałeś za to, że ktoś zadał pytanie Starlight i gdy spojrzałeś w jej kierunku zauważyłeś, że akurat stał przy niej ogier który wyglądał jakby wczoraj... miał noc pełną przygód. Podarte ubranie, przekrwione oczy. Ale podejście do Starlight tak proste nie było. Do półki leżałeś, nie czułeś jak bardzo boli cię głowa i jak bardzo szum fal jest nieznośny. No i utrzymanie równowagi najłatwiejsze nie było. No ale udało ci się. Klacz spojrzała na ciebie. - Od wczoraj, do Fawntaine. Czy ja pana skądś nie znam? - zapytała mrużąc oczy.
  7. Nie był to może oczekiwany rezultat, ani tym bardziej rezultat którego Percival się spodziewał, ale i tak było to w sumie dobre. Może teraz uda mu się pogadać z... nieumarłym, który teraz już żył. Prawdopodobnie. Na razie Percival wyjął z torby swoją manierkę z wodą i podał ją kobiecie. - Woda. - odezwał się po Shurimiańsku.
  8. (Spędziliśmy o wiele za dużo czasu na tej przeklętej wsi! Mam dość, jedziemy dalej, bo literalnie jesteśmy tu od tamtego roku! A ja mam dużo rzeczy które chcę wykorzystać!) Moon Jakimś cudem obyło się bez dodatkowych problemów, oprócz upomnienia i zwrotu pieniędzy za stołek (40 bitów). Teraz, siedziałeś sobie przyjemnie na łodzi. A w zasadzie to na statku. Jäger Gryfka ładnie się uśmiechnęła i obiecała dać ci to o co prosisz. Potem pocałowała cię. Reszta była zamazana. W zasadzie to nie wiesz co działo się potem, ale obudziłeś się na statku. Nie wiesz co tu robisz. Ale wiesz jedno, nie masz swojego portfela. Leżysz obecnie na pokładzie i widzisz na pokładzie opalającą się tą samą klacz co spotkałeś ją... no właśnie nie wiesz ile dni temu, ale tą którą pobił posąg. Obaj Słońce, lekki przyjemny wietrzyk i całkiem tanie drinki. Jak na klasę ekonomiczną to było w sumie nieźle. Po prostu nie było klasy biznesowej. Tak jakoś wyszło, że nie było i tyle. Ale to nie odejmowało jakości. Wręcz przeciwnie, dumne trzy gwiazdki. W załodze nie było gryfów, nie było. Nie było też diamentowych psów. Tylko kucyki. Witamy na S.S. Ferajna! Miłego pobytu życzę!
  9. Z tych trzech zaklęć które akurat Percival znalazł... cóż, nie przydadzą się raczej zbytnio. Chociaż miał ochotę coś sprawdzić. Kiedyś obiło mu się o uszy, że zaklęcia leczące to pozytywna energia, a nieumarłych ta energia raniła. Teraz miał okazje przetestować swoją teorię. Podszedł bliżej i zaczął recytować zaklęcie celując nim przy okazji w wyschniętą dłoń.
  10. Percival zrobił kilka kroków w tył i spojrzał na rękę. Przeklęci nieumarli, wszędzie ich pełno. Pierwszym co Percival zrobił to ponownie otworzył swoją księgę i zaczął szukać jakiegoś zaklęcia, jednocześnie licząc na to, że może tym razem, nieumarły okaże się umieć rozmawiać. Fajnie było by kiedyś móc pogadać zamiast od razu strzelać do trupa.
  11. Cóż, nie był to pierwszy raz gdy coś takiego się wydarzyło. Ale na razie Percival zaczął od cieszenia się odzyskanym powietrzem, następnym razem nie użyje nic tak potężnego w takim celu. - Spokojnie! Wszystko jest w porządku! - zawołał Percival do nomada zaraz po wylądowaniu. Szybko sięgnął po swoją księgę i zadowolony z siebie podniósł się i rozmasował obolałe pośladki. No to co, był w wielkiej komnacie, było coś czarnego i zdawało się, że nie ma stąd wyjścia. Czyli oczywiście wyjście było. To był mimo wszystko mit, że budowano świątynie i krypty jako więzienia, bo po co komu coś takiego? Od tego były więzienia. Na razie kupiec wyjął czerwony kryształ z kieszeni i podszedł bliżej do prostopadłościanu aby go zbadać.
  12. Percival wyszedł z pomieszczenia i spojrzał w głąb przygotowując zaklęcie wiru, żeby rozwiać tą górę piachu. Zaraz po rzuceniu czaru, odsunął się też od wejścia, aby nie zranić samego siebie.
  13. Cóż, zostało ostatnie wyjście. Percival włożył dłoń do torby i wyjął swoją wierną księgę, pozostało mu teraz odnalezienie tylko odpowiedniego zaklęcia i rzucenie czaru który jakoś odkopie tą górę piachu, w ten czy inny sposób.
  14. - Tylko malowidła. Ale jeszcze chwila! - zawołał do przewodnika i schował kryształ do kieszeni. Podszedł za to ponownie do kupy piasku próbując ją odgrzebać, może coś przeoczył, bo to prawie niemożliwe, żeby nie było tu nic.
  15. Podobno niektórzy sprzedawcy potrafili sprzedać lód Frejlordczykowi. Percival sądził, że piach Shurimianinowi było by sprzedać trudniej, więc Percival nawet nie próbował. Wrócił za to do malowidła. Jeśli niebieski to magia to... włożył rękę do torby i wygrzebał szybko z niej czerwony kryształ który emanował magią i przybliżył go do niebieskiego malunku. Kto, wie, może nawet coś się wydarzy.
  16. Oczywiście, Percival preferował określenie Odważny Kupiec. W końcu niewielu kupców zdobywało swoje artefakty samemu. Ale to na razie nie istotne. Obserwując malowidła, Demacjanin uznał, że pora wyjąć swój niezawodny przewodnik i poszukać informacji o podobnych malowidłach, może była by to jakaś wskazówka od nośnie tego gdzie ma szukać. Szukając informacji, udał się też obok kupy piasku, szukając sposobu na obejście jej, sądząc, że tam też może się coś kryć.
  17. Nareszcie, to było to, dlaczego Percival tu przybył. Powód jego obecności w tym odległym kraju na innym kontynencie. Nawet zmęczenie przestało mu przeszkadzać. Gdy już dotarli, Percival zeskoczył z gada. Uśmiechnął się pod nosem oceniając stan ruin. - No, nadeszła pora na moją ulubioną część - stwierdził, bardziej do siebie niż do przewoźnika i ruszył do znajdującej się najbliżej niewielkiej krypty. Wątpił by było tam coś dużo wartego, ale wypadało chociaż zajrzeć.
  18. Starając się jakoś odciągnąć uwagę od faktu, że jego przewodnik zdawał się być bardzo niechętny do uspokojenia się, starał się czytać. Nie szło mu to jednak idealnie bo w zasadzie to, bardziej zastanawiało go, dlaczego istota się nie zbliżała. Jeśli grzechotka naprawdę ją przyciągała to w zasadzie teraz była w miejscu... o którym nawet Percival nie miał pojęcia. Jego torba była zdecydowanie cudownym przedmiotem o który dbał i nie odważył by się sprzedać. Była też równie przydatna co niezrozumiała. No ale nic, gdy już dotarł ranek, Percival wyjął swoją manierkę i wziął kilka łyków po czym przemył oczy. I tak napełni się wodą, więc mógł jej trochę zmarnować. - Na razie ta grzechotka i tak nie jest zbyt blisko, więc nawet jeśli ją przyciąga, to obecnie jesteśmy bezpieczni - stwierdził Percival.
  19. Moon Cóż, faktycznie, latając może i było łatwiej, ale sufit nie był na tyle wysoko byś usiekł poza zasięg ciosów, zwłaszcza tych wykonanych czymś innym. Jednakże, pomimo ciosów które ci zadano dałeś radę utrzymać się w powietrzu i ostatecznie pokonać przeciwnika. Zauważyłeś też, że Star pokonał swojego drugiego wroga. Został jeden... któremu żaden z was nie zdołał przywalić, bo ktoś właśnie go złapał. Inny strażnik, definitywnie wyższy od was. - Co to za burda?! - wycedził zdenerwowany. Jäger Twoja partnerka okazała się być znacznie bardziej wymagająca niż większość poprzednich. Temu też nagle poczułeś jak jedna z jej tylnych łap wylądowała na twojej twarzy i popchnęła cię na plecy. Wskakując na ciebie, raz jeszcze będąc nad tobą. Bez większych problemów udało się też jej utrzymać się w ten sposób, była zwyczajnie silniejsza od ciebie. Chwile później poczułeś jak coś wilgotnego przejechało po twoim członku i mogłeś bez większych problemów domyślić się co to było. Zobaczyłeś jej cwany uśmieszek, gdy droczyła się z tobą obietnicą przyjemności. Ostatecznie, jednym szponem chwyciła twoje przednie nogi i trzymała je nad twoją głową, przyciśnięte do piasku. Drugi szpon umieściła na twojej twarzy i nacisnęła twoje policzki. - Musisz poprosić - oznajmiła.
  20. Cóż, zaklęcia które akurat odnalazł Percival nie należały do przydatnych w sytuacji gdyby coś go zaatakowało, ale całe szczęście, wnioskując po odgłosach, nie były mu akurat potrzebne, temu też po chwili wrócił na swoje poprzednie miejsce i usiadł na ziemi, odkładając torbę obok siebie i na razie tylko trzymając książkę w dłoni, wciąż mając założoną pelerynę. Na razie najwyraźniej pozostało mu jeszcze czekanie. W zasadzie to nie był pewien czy coś jeszcze się wydarzy.
  21. Dla Percivala mrok sojusznikiem nie był. Nie widział za to czy nie jest sojusznikiem dla tego co było źródłem dźwięku. Temu szybko włożył dłoń do torby i pomyślał o swej białej pelerynie. Wyjął ją i zarzucił na siebie ukrywając się dzięki jej magicznym właściwością. Drugą ręką otworzył książkę i zaczął szukać zaklęć zdolnych do powalenia jakiejś bestii.
  22. Ruchem głowy, Percival jeszcze zachęcił przewodnika aby ten wrzucił grzechotkę, do środka. Spojrzał jak wkładał rękę do środka ale nie zmartwiło go to. Nie bał się o towar. Ale pewnie dało się zauważyć, że torba była zbyt głęboka jak na swoje rozmiary. - To nie jest do końca prawda, nie jestem magiem, jestem handlarzem różnościami. Nie znam się na czarowaniu, znam się za to, na obsługiwaniu magicznych przedmiotów. Chociaż to dość zrozumiałe podejrzenie żeby sądzić, że Demacjanin powiązany z magią to szaleniec. Wielu zapewne jest szalonych po tym jak traktuje się ich jak bydło - wzruszył ramionami. - Nie muszę zatrzymywać tej grzechotki. Jeśli będziesz chciał, możesz ją potem zabrać. Po prostu, ta torba nie jest taką zwyczajną torbą i nawet jeśli zagrzechocze tam w środku, nie stanie się nic tutaj
  23. Moon Szafa grająca owszem była ale... cóż, ty byłeś zdecydowanie za słaby. Było to jednak sto dwadzieścia kilo, a ty nie należałeś do najsilniejszych w swojej grupie. Próba podniesienia jej wystawiła cię na cios krzesłem w plecy co sprawiło, że Star się zaśmiał i sam dostał w mordę. Nie był to twój najlepszy pomysł. Po oberwaniu w plecy wróciłeś do walki, obolały ale zawsze. Udało ci się nawet przywalić komuś jeszcze w twarz, co prawda nie szafą grającą, ale zawsze. Po kolejnym twoim ciosie, jeden z napastników upadł. Tak wiec, jednego miałeś z głowy, ale drugi nadal trwał. Jäger Cóż, nie był to co prawda opór, bo z typowym dla siebie uśmieszkiem, gryfka pozwoliła ci przejść na górę, a nawet popchnęła twoją głowę niżej. A gdy wreszcie znalazła się w pożądanym miejscu, uwięziła ją między udami, krzyżując nogi i trzymając twoją głowę w miejscu. - Cholera to jest o wiele lepsze od dzioba - rzuciła zadowolona.
  24. Percival przewrócił oczami. Mógł się domyślić, że to ze zjadaniem Xer'Sai było ściemą. - Wiem na co się piszę. Nie jest to pierwszy raz kiedy spotykam się z czymś co mogło by mnie pożreć - stwierdził. Potem spojrzał na grzechotkę trzymaną przez przewodnika. - Jeśli spróbujesz ją zniszczyć, ta pewnie zagrzechocze raz jeszcze. Mam inny pomysł - stwierdził i poszedł po swoją torbę a potem ją otworzył. - Wrzuć ją do środka.
  25. - Sugerujesz, że powinienem sprawdzić co tu przylezie? - zapytał go Percival podnosząc brew. - Mówiłeś wcześniej, że twój wierzchowiec Xer'Sai się nie boi. A teraz mówisz, że jeden Xer'sai to problem? - dodał drugie pytanie obracając się w kierunku swojego przewodnika a zaraz potem wracając wzrokiem na pustynię szukając kolejnych ruchów piasku. Na wypadek gdyby jednak coś zareagowało nawet bez grzechotki. Z tego też powodu nie zamknął jeszcze książki.
×
×
  • Utwórz nowe...