Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Moon Wędrując po okolicy w zasadzie nie znalazłeś żadnych poszlak, usłyszałeś za to kilka rozmów, głównie o problemach z handlem, z gryfami. Albo o dziwnym stanie morza. Większość rozmów sprowadzała się jednak "straszne czasy gdy morze się nie rusza od paru dni", albo "Klątwy, mówię wam". A tak to nic ciekawego. Z podsłuchiwania raczej niczego się nie dowiesz. Jäger - Było by miło. Mam już dość siedzenia na brzegu. Mieliśmy Wypływać trzy dni temu - burknęła. - Chociaż jeśli jej poziom kompetencji będzie podobny do tego co pokazali ci pracownicy księżniczki to bym na wiele nie liczyła. - dodała. - Co do zaś samego trefnisia, cóż, jest to... tak jakby jeden z okolicznych kapitanów, który co prawda zna się na rzeczy ale jest zwyczajnie dziwakiem. Jest za to bardzo silnym magiem, podobno potrafi naginać fale wedle własnej woli, świetna umiejętność w czasie pracy jako żeglarz - wyjaśniła. - Na razie idę pogadać z kapitanem. Jak chcesz możesz zabrać się ze mną - rzuciła i zaczęła iść w kierunku jednego z doków, przy okazji po minięciu cię przejechała ci ogonem po twarzy.
  2. Moon - Takie coś nie powinno być nawet możliwe... ta woda nie reaguje na istnienie wiatru. Zupełnie jakby to nawet nie była woda. Możemy spróbować to przeczekać ale... wolałabym się czegoś dowiedzieć - oznajmiła. - Dobra, rozdzielmy się i poszukajmy jakiś poszlak. Spotkamy się... - rozejrzała się. - O tam, tam jest jakaś tawerna. Spotkajmy się tam za godzinę. Dobra? - zapytała Starlight. - Pewnie, też wolałbym się jednak czegoś dowiedzieć - stwierdził Star. Jäger - Galya. A jakie jest pańskie imię? - zapytała. - Od pięciu dni. Księżniczka przysłała tu paru swoich ale ci nic nie zdziałały. Te bezbrode durnie nie kochały pewnie nikogo poza swoimi matkami, to i na tym się nie znają. Cholerni idioci. Jeśli istnieje ktokolwiek kto dałby radę to rozwiązać, to pewnie taki jeden Trefniś, którego oczywiście jak zwykle nie ma gdy jest potrzebny - rzuciła, wyraźnie podirytowania wspominając o przedstawicielach księżniczek i "trefnisiu".
  3. Moon Razem z resztą udaliście się do portu, nie była to może droga specjalnie długa, ale na pewno kręta przez to, że im bliżej portu tym bardziej chaotyczny stawał się układ budynków. W końcu było to stare miasto. Jednak po jakiś trzydziestu minutach udało wam się. Jäger - Będę wyczekiwała tego dnia z niecierpliwością dobry panie - odpowiedziała flirciarsko. - Cóż, to ani jedno ani drugie, ale jest to coś co lepiej zobaczyć na własne oczy, bo nie uwierzy się w to słysząc czyjeś słowa. I niestety, nie znam sposobu na obejście tych komplikacji, szukałam dla mojego kapitana kogoś kto dałby radę, ale na razie jesteśmy w kropce - oznajmiła. Niedługo później dotarliście już do portu. Port Morskie powietrze i wiatr były tu wyraźnie mocniejsze. Zapach ryb, soli i jodu, do tego lekki chłód, wszystko to dodawały portowi atmosfery. W dokach stały też statki, różne, handlowe, pasażerskie, a nawet rybackie. Drewniane budynki, stocznie, wszystko zdało się normalne. Poza jedną, zasadniczą rzeczą. Ocean się nie ruszał. Dosłownie się nie ruszał, była to płaska tafla wody, bez nawet jednej zmarszczki, bez fal. Zupełnie jakby nie było to morze, a miska wody. Sprawiało to, że obraz przed waszymi oczami wydawał się być zwyczajnie... nienaturalny.
  4. Moon - Hm... to było dziwne. Czułem jeszcze jedn... nie istotne. W tym mieście jest jeszcze jeden mój... dalszy znajomy, znajomy który sprawiał ostatnio trochę kłopotów, które bardzo zdenerwowały pewne stare, spokojne małżeństwo, mieszkające sobie na morzu. A ja, jako dobry i wcale nie szemrany, bóg, postanowiłem cię trochę ostrzec, a może nawet dać radę. Otóż widzisz, dziwne rzeczy się tu ostatnio dzieją. Mam wrażenie, że będziesz musiał współpracować z kimś jeszcze niż twoja obecna grupka. Miało być więcej osób, ale jedna jakoś tak... wyparowała. Dziwne prawda? No trudno. W każdym razie. Przestrzegam cię, uważaj na monety na których wyrzeźbiona jest płetwa - oznajmił. - To tyle. Papatki - powiedział i ruszył w tłum, mijając kucyki z łatwością baletmistrza. Jäger - Ah! Zadziorny jesteś. Nieczęsto widać takich szlachciców - zaśmiała się gryfka. - Cóż, jeśli ładnie poprosisz to ty możesz być tym gryzącym - zażartowała znowu. - I, mój dobry panie, to bardzo miło z twojej strony że pytasz, otóż w porcie zamierzam spotkać się z moim kapitanem. Mamy ostatnio parę problemów na morzu. Dlatego musiałam załatwić parę spraw - wyjaśniła. - Pan też do portu? Jeśli tak, to mogą być komplikacje - dodała. Po jej wyrazie twarzy, wyraźnie zauważyłeś, że zauważyła to, że starasz się pilnować swoich rzeczy, bo jej uśmiech stał się nieco pobłażliwy.
  5. Moon - Przy dobrych wiatrach, może z tydzień. Ale na ogół czas podróży to "około dwa tygodnie, ale może się przedłużyć". Zależy od pogody na morzach. Z jakiegoś powodu pegazy nie mają pełnej kontroli nad okolicznymi wiatrami - wyjaśniła Starlight. - Więc, musimy mieć nadzieje na szczęście - dodała. W tym momencie w twoją twarz uderzyła gazeta, którą gdy zdjąłeś ze swojej twarzy zobaczyłeś napis "pogadajmy" i prawie natychmiast zauważyłeś fioletowego, rogatego humanoida opierającego się o jeden z filarów i wskazującego ci głową na miejsce w którym były toalety. Czyżby twój patron chciał porozmawiać? Jäger Woźnica spojrzał na ciebie. - Cóż, najszybciej to by było zabrać się ze mną, tylko trzy bity. Tamta urodziwa młoda dama też tam jedzie, więc było by to zaledwie dziesięć minut - oznajmił. - Yep, dawaj szefunciu, nie zajmuję całego miejsca - rzuciła do ciebie gryfka wyglądając przez okienko z cwanym uśmieszkiem na dziobie. - Nie gryzę, chyba, że ktoś ładnie prosi - dodała i zaśmiała się. Holy Kelner zdawał się nie usłyszeć twojego pytania. Nie było absolutnie żadnych zmian na jego twarzy, tak jakbyś nigdy nie zadał tego dodatkowego pytania, odpowiedział ci tylko "już się robi, sir" i odszedł. Dziwne, prawda? Cóż, to dopiero początek. Nawet nie wiesz kiedy, ale krzesło naprzeciwko ciebie przesunęło się, a przed tobą usiadło coś... co na pewno kucykiem nie było. W zasadzie to wyglądało jak smok. O srebrnych łuskach które zdawały się świecić światłem wspanialszym niż Celestia, a nawet samo słońce. Ale jednak, nie oślepiało cię, a skąpało cię w swoim blasku. Jego blask, majestat i moc jaka od niego biła sprawiały, że Celestia wydawała się niczym innym jak małą drobinką kurzu. - Witaj - zaczął. Głos jaszczura był władczy, ale jednocześnie delikatny i przyjemny dla ucha. - Me imię brzmi Srebrny Książę. A ty, masz kilka pytań. Na które ja mam odpowiedzi. Ale, pragnę cię też wplątać w moją... małą grę. Widzisz, w tym mieście... jest kilka istot mi podobnych. Jedna podróżuje z grupą która nawet nie wie o jego istnieniu. A ja chciałbym kogoś w tej grupie. Jeśli się zgodzisz, dostaniesz odpowiedzi których poszukujesz, a nawet więcej - zaproponował.
  6. Jäger - Fakt, nas też czas nagli, więc również miłego dnia - odpowiedziała ci Starlight i spojrzała na ciebie jak odchodziłeś. Zauważyłeś też powóz, więc mogłeś w spokoju oddalić się od grupy. Niestety gdy do niego dotarłeś zauważyłeś, że był jedynym który tu stał. Pewnie wszystko odjechało. Jedyny problem był taki, że do wsiadania szykowała się też gryfka, której pióra były ozdobione wszelakimi koralikami i złotymi medalikami. Do tego miała chustkę na głowię, w zasadzie cały jej ubiór przywodził na myśl członkinię grupy która na morzu zabiera bogatym statkom i daje sobie. Moon - Nie mamy raczej czasu na zwiedzenie mostu, a szkoda - oznajmiła Starlight gdy ogier już odszedł. Zachichotała też na twój komentarz. - Och w porządku, paziu. Przygotuj moją karocę - oznajmiła żartobliwie. - Powinienem zawezwać też stylistów dla waszej wysokości? - zapytał Hollow na co Starlight też zachichotała. - Dobra, nie wygłupiajmy się już, tylko ruszajmy - stwierdziła. - Do portu. Holy Cóż, ciekawa sprawa bo... tu nie było świątyni. Znaczy, to mało powiedziane, miejsce w którym na ogół stała świątynia nie istniało. Jakby wyciął cały pasek z fotografii a potem skleił dwa pozostałe kawałki razem. Niby wyglądało normalnie, ale nie czułeś się tu normalnie. W mieście coś było nie tak, ale jeszcze nie wiedziałeś co. Po twoim karku przeszły ciarki... zupełnie jakby ktoś cię obserwował. Ale jednak... nie dostrzegłeś nikogo. Więc skąd ten niepokój?
  7. Jäger i Moon Gdy tak rozglądałeś się w poszukiwaniu tragarza, zbliżając się do grupy, nie byłeś zbyt trudny do zauważenia, ale na razie żadnego tragarza nie zauważyłeś. Zostałeś za to dostrzeżony przez dwójkę ogierów, którzy dostrzegli cię zdecydowanie szybciej niż klacz, która była z początku trochę zaskoczona pytaniem. - Cóż... byłam kilka razy. Ale skąd pańska ciekawość? - zapytała. Co dało ci czas przyjrzeć się jej dokładniej, co pozwoliło ci dokładnie rozpoznać kto przed tobą stał, była to Starlight Glimmer, uczennica księżniczki Twilight Sparkle, z którą to była kilka razy na balach, zdarzyło się jej też być w towarzystwie innych księzniczek. Nic dziwnego, że ją skojarzyłeś. Holy Stojąc tak przez kilka minut, obserwując nie zauważyłeś nic ciekawego. Nie poczułeś też absolutnie żadnej specyficznej obecności. Co było dziwne... Powinno być cokolwiek, prawda? Niemożliwym było coś takiego. A jednak, wszystko było... ciche. Nieruchome. Nie miałeś co do tego żadnych wątpliwości, coś było nie tak.
  8. - Cóż, zrobiliśmy już to co mieliśmy, więc w zasadzie też możemy iść teraz - stwierdziła. Całą droga do teatru zajęła wam w sumie niewiele czasu, potem dogadaliście się co do spektaklu i go obejrzeliście. Było okej, Star tym razem nie spał, mając oczy skupione na jednej z postaci, ale to mniej istotne. Reszta dnia minęła równie spokojnie, no i wreszcie nadszedł kolejny dzień. Gdzie wsiedliście do pociągu i ruszyliście w dalszą drogę. Tym razem nie było jednak tajemniczych rozmów z tajemniczym, fioletowym jegomościem. Było w zasadzie bardzo spokojnie. ---------------------------------- Zauważenie, że dotarliście do Stableside było by łatwe nawet dla ślepca, bo tak oto powietrze stało się nagle zupełnie inne, wypełnione zapachem soli, ryb i jodu. Od razu dało się zauważyć, że byliście nad morzem. Oprócz tego, było też nieco cieplej. ale nie był to problem. Do tego, nawet ze stacji dało się zauważyć resztki Mostu Nieskończoności, reliktu czasów minionych, podobno budowla starsza jest od samej Equestrii, powstała na długo nim kucyki w ogóle tu przybyły. Jednak nikt nie wie, kto ją stworzył. Była to też największa atrakcja turystyczna, wraz z największym portem w całej Equestrii. Moon Cała wasza trójka wysiadła z pociągu. Był to co prawda tylko przystanek na waszej drodze, bo teraz musieliście znaleźć łódź. Co nie powinno być trudne, prawda? - Dobra, to wpierw powinnyśmy pójść zobaczyć kiedy możemy wypływać, żeby wiedzieć, czy opłaca nam się wynajmować jakiś pokój. Plus, chciałabym w sumie zobaczyć most z bliska - powiedziała Starlight. - No to chyba ruszamy do portu, prawda? - zapytał Hollow. Holy Więc, wysiadłeś z pociągu, wreszcie stanąłeś na peronie. Ale oprócz zapachu morza, nie czułeś tu nic więcej. Czyżby miał zapowiadać się spokojny dzień? Trudno powiedzieć. Pewnym było, że w obecnym momencie nie mogłeś jeszcze zapalić, bo wciąż byłeś w miejscu publicznym. Ale czy twój plan działania obejmował coś więcej niż najbliższe piętnaście minut? Jäger Podobnie jak osoby o których wspomniałem wcześniej, też wysiadłeś z pociągu. Główna różnica między wami, była taka, że ty wysiadłeś z pierwszej klasy. Bo bądźmy szczerzy, stać cię. Zwłaszcza, że byłeś na wakacjach, a do Cervidas była jeszcze przed tobą droga przez morze, więc wolałeś czuć się komfortowo w podróży. I teraz, stając na peronie, wciągając w płuca zapach morskiego powietrza, musiałeś zdobyć bilet w dalszą drogę. Ale twój wzrok przykuła obecność dwójki zbrojnych którzy wydawali się nie być częścią standardowej straży w miastach. Towarzyszyła im klacz jednorożca, której wygląd coś ci mówił, ale nie byłeś pewien dokładnie co. Oto kolejny przystanek... witam w Stableside.
  9. - Wątpię by to grali, ale cóż, możemy zobaczyć - stwierdził Star. - Wie ktoś z was gdzie jest najbliższy teatr? - zapytał. - Tak, ja wiem, więc mogę was na spokojnie poprowadzić - stwierdziła. - Idziemy już teraz czy coś jeszcze chcecie wpierw zrobić? - zapytała.
  10. - W sumie, to jest całkiem niezły pomysł. Można jakoś wykorzystać ten czas. Siedzenie i nic nie robienie jest niezbyt dobrym pomysłem, a utrzymanie moralii to dobry plan - stwierdziła Starlight, na co Star tylko wzruszył ramionami. - Może będzie ciekawie. Kto wie - stwierdził. - Masz jakiś pomysł na co iść? - zapytał.
  11. W obu przypadkach nie było absolutnie żadnej reakcji. Albo bardzo dobrze cię ignorowali, albo po prostu nie było ich w pokojach. Ta druga opcja była w sumie bardziej prawdopodobna. Zwłaszcza, że gdy już zrezygnowałeś i odszedłeś od drzwi dojrzałeś Stara i Starlight wchodzących po schodach. - O, wybierasz się gdzieś? - zapytał Star.
  12. Przechadzając się po mieście trafiłeś na naprawdę dużo sklepów z ubraniami. Spora część nich była nawet butikami designerskimi. Oprócz tego, były też inne sklepy. Trzeba przyznać, nawet w Canterlocie zagęszczenie sklepów nie było tak duże. Zwłaszcza, sklepów z ubraniami. Po co w zasadzie komukolwiek tyle ubrań... No ale to nieistotne, wróciłeś do hotelu, było już coś około jedenastej trzydzieści, ale nie spotkałeś ani Stara, ani Starlight. No ale nie byłeś w ich pokojach ani nic.
  13. Tutejszy park był zdecydowanie spory. Wśród znacznie bardziej betonowo-ceglanej części reszty miasta, tutaj panowała zieleń, elegancko podzielona ścieżkami, nawet z kilkoma posągami, fontannami i placami zabaw, ty oczywiście wybrałeś miejsce które nie było tuż obok tego ostatniego, a naprzeciwko fontanny. W pobliżu było kilka krzaków, które definitywnie były zadbane, zresztą, podobnie jak trawa i drzewa. Idealny przykład dominacji kucyka nad naturą. I cóż, twoje pisanie mijało spokojnie, chociaż od czasu do czasu mogłeś zauważyć, że inne przechodzące kucyki zerkały na ciebie zainteresowane, aczkolwiek nie bardziej niż na innych.
  14. Klacz wbiła wszystko do kasy. Chociaż definitywnie nie spojrzała na wynik. - To będzie razem sześć bitów, srebrny i miedziak - oznajmiła, no i cóż, gdy spojrzałeś na wynik to nie myliła się. Gdy zapłaciłeś, pożegnaliście się i wyszedłeś zobaczyłeś trochę więcej kucy niż gdy tu przychodziłeś. Głównie chodzących po sklepach. Więc, w którą stronę chcesz iść?
  15. Kasjerka kiwnęła energicznie głową, po czym schyliła się i zajrzała pod ladę. Przez chwilę dało się definitywnie słyszeć, że czegoś szukała, aż wreszcie, wyjęła kubek wypełniony ołówkami, różnorakimi, więc w zasadzie, do wyboru, do koloru. - Ponyville jest chyba dość daleko stąd. Mają tam też ten zamek wyglądający jak drzewo, prawda? - zapytała czekając aż wybierzesz sobie ołówki. Gdy już je wybrałeś, kiwnęła głową i spakowała je razem z długopisami i notesami. - Coś jeszcze? - zapytała.
  16. - Już, momencik - wtedy też klacz zniknęła na moment na zapleczu. Powróciła po jakiejś minucie, może dwóch niosąc w swojej magii dwa, przyzwoitej grubości notesy i dwa zestawy długopisów. Dokładniej po sześć na zestaw, wszystkie niebieskie. - Nie wiem jak dużo zamierza pan pisać, ale tu miałby pan w sumie osiemset czterdzieści osiem stron. A dwanaście długopisów... cóż, tu panu nie powiem, ale sądzę, że powinny wystarczyć, nawet na długą podróż - stwierdziła. Spojrzała na ciebie nieco zdziwiona gdy się przedstawiłeś, ale szybko się uśmiechnęła. - A ja Scribble Notes. Nie jest pan z okolicy, prawda? - zapytała.
  17. Po zjedzeniu posiłku wyszedłeś w hotelu i udałeś się wgłąb miasta, chociaż nie znałeś miasta, to w zasadzie miałeś całkiem sporego farta bo znalazłeś sklep. Prawie zaraz po wejściu do środka usłyszałeś głos kasjerki, czerwonogrzywej klaczy jednorożca, o kremowym umaszczeniu i w okularach, które to był złamane i teraz trzymane taśmą klejącą i spinaczem. - Witam pana, w czym mogę pomóc? - zapytała z uśmiechem.
  18. Gdy zrobiłeś co musiałeś, udałeś się na dół, była jeszcze pora w której serwowano śniadania, a te było akurat w zestawie do waszego pobytu tutaj. temu też bez problemu udało ci się coś dostać. Była godzina dziewiąta czterdzieści siedem. Ale nie widziałeś ani Starlight, ani Stara tu na dole więc w zasadzie nie wiedziałeś gdzie byli. Nie widziałeś też zbyt wielu kucyków w okolicy. Ale wkrótce dostałeś swoje zamówienie, więc mogłeś w spokoju zjeść. Ale co dalej?
  19. - Hmm? Sądzisz, że księżniczki próbują ukryć jakąś sprawę? W sumie, nie zdziwił bym się gdyby tak było. Jeśli żyją po tyle lat, na pewno mają sporo sekretów, do tego z ich mocą pewnie łatwo to ukryć - rzucił Star. Kolejne kilka minut drogi spędziliście głównie w ciszy, aż nie dotarliście do hotelu, i na całe szczęście, po tobie nie było zbyt wiele widać, no może poza tym, że wyglądałeś na o wiele czystszego. Ale tak to było nieźle. Jednak, Starlight nie było na dole, a była około druga w nocy, więc łatwo było wywnioskować, że poszła już spać. Star również poszedł do swojego pokoju. A ty do swojego. W momencie gdy położyłeś się na łóżku, momentalnie zasnąłeś. I praktycznie tak szybko jak się obudziłeś, poczułeś światło wpadające ci na oczy, oznaczające poranek.
  20. - To jest dobry pomysł. Skupić się na podróży w nieznane - stwierdził. - Skup się na tym jak dorwać ten miecz, a nie co z nim zrobić. Skup się na tym co w zasięgu wzroku - oznajmił. - I owszem, bardzo fajnie udać się tam gdzie i powrócić. Trochę można się poczuć jak odkrywcy z dawnych lat. Chociaż dziwne w sumie, że nie było tam jeszcze większej ekspedycji... sądziłem, że Celestia, albo chociaż Twilight Sparkle będą bardzo chciały poznać te krainy, a tu proszę, ignorują je. Ciekawe dlaczego... - burknął zamyślony.
  21. Star westchnął i po raz kolejny wzruszył ramionami. - Ja rozumiem, że chodzi o coś więcej niż tylko pożądanie, może nawet chodzi o miłość, ale powiem ci, kilka rzeczy - stwierdził. - Po pierwsze, z tego co ogólnie słyszałem. Koleś jest... cóż lepszy od nas pod każdym względem. A twoje... podejście, zakochanego i wkurwionego ci nie pomoże. Nie ważne czy będziesz mieć najwspanialszą magiczną zabawkę świata, ten koleś pokonał szóstkę elementów harmonii i cholerną księżniczkę. I to w pojedynkę. Więc, nie wierze, że to akurat ja to mówię, ale będziesz musiał odłożyć kobitki na bok, odrzucić jakąkolwiek ideę bohaterskiej zemsty. Bo tak to się nie zemścisz. Musisz mieć czysty umysł a wnioskując po twoich ostatnich słowach, tak nie jest - rzucił. - Zdarza mi się odwiedzać takie przybytki, bo gdy podupcze nie myślę kutasem. Ty musisz przestać myśleć sercem... Ja pierdole... ale gejowo to brzmi... dobra, wracając, masz myśleć mózgiem. Masz myśleć jak go pokonasz, nie co zrobisz gdy pokonasz. Gniew może i pomaga w walce, ale ty jesteś zbyt miękką fujarą aby być berserkiem. Więc, myśl logicznie, nie uczuciowo.
  22. Star wzruszył ramionami i też dopił swoje piwo. - Nie mogło być aż tak źle - stwierdził po czym zawołał kelnerkę i zapłacił jej, potem ruszył razem z tobą. Gdy minęliście klacz która was wcześniej powitała, zapytała jak się podobało, ty ją po prostu minąłeś, ale Star wdał się z nią w krótką rozmowę. Ale szybko cię dogonił. - W sumie to nie wiem co cię aż tak martwi - stwierdził gdy już byliście na zewnątrz.
  23. Cała reszta była głównie zmieszanym bałaganem myśli, do momentu w którym wyszedłeś z głupim uśmieszkiem na twarzy, zapłaciłeś i poszedłeś na górę. Usiadłeś na jednym z krzeseł i zacząłeś powoli zbierać myśli, głównie z tego co właśnie się wydarzyło. I byłeś teraz jednego świadom, nie byłeś już prawiczkiem. Ale dalej miałeś ten durny uśmieszek który nie chciał się zmienić. Nawet gdy do twojego stolika przyszedł inny ogier i zamówił dwa piwa. - Więc? Po wyrazie twarzy widzę, że już skończyłeś. Jak było? - dopiero teraz, głos Star Hollowa wyrwał cię z zamyśleń. Szczerzył się, ale inaczej niż ty, był to raczej typowy jego zawadiacki uśmiech. Chociaż jego grzywa była nieco rozczochrana. Był też nieco spocony. I wyraźnie zadowolony.
  24. Fluttershy tylko się uśmiechnęła. Poczułeś jak przejeżdża ci skrzydłem po plecach. - Potrzebujesz pomocy ze zmyciem siebie zmęczenia? - zapytała, opierając się o ciebie całym ciałem. - To będzie naprawdę miłe przeżycie, zaufaj mi - szepnęła ci do ucha. Z jakiegoś powodu twoje myśli przestały skupiać się na wydarzeniach ostatnich dni, powoli dobiegając do niej, siedzącej obok ciebie, będącej tu z tobą. Jakby nic innego się nie liczyło.
×
×
  • Utwórz nowe...