Skocz do zawartości

Mephisto The Undying

Brony
  • Zawartość

    10766
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Wszystko napisane przez Mephisto The Undying

  1. Moon - Nareszcie się do tego przyznałeś - zaśmiał się. - Jeszcze jakoś cię przekonam, żebyś przeszedł się tam ze mną. Nie zryją ci tam tak mózgu, bo raczej podmieńców tam nie będzie - stwierdził. Po chwili oboje weszliście do baru, gdzie prawie natychmiast uderzył was gęsty dym papierosowy i zapach taniego piwa. Typowy pub w sumie. Jäger - To na pewno skończy się bólem głowy - zaśmiała się gryfka. - Ale przynajmniej będzie co wspominać na morzu - oznajmiła nachylając się przez stół. Zbliżając dziób do twojej twarzy. - A ty będziesz miał co wspominać gdziekolwiek po tej nocy nie pójdziesz - stwierdziła. Praktycznie dotykając dziobem twojego pyszczka.
  2. Moon - Pewnie. Jedno piwko i żarcie to dobry sposób na zabicie czasu - przyznał Star i ruszył za tobą do pubu. - Cóż, nigdy nie chędożyłem jelenia, ani wielbłąda więc chyba już wiesz co będę zamierzał robić - stwierdził z cwaniackim uśmieszkiem na ustach. - A jak z tobą? Planujesz jakieś wycieczki? A może do mnie dołączysz? - zapytał. Jäger Gryfka odpowiedziała ci równie zawadiackim uśmieszkiem. A może czymś nawet bardziej zawadiackim. Mimo wszystko nachyliła się trochę. - Cóż, nie wiem jak z tobą, ale miałam ochotę zaszaleć. Może też przejść się chwiejnym krokiem wzdłuż linii morza z butelkom w łapie i towarzyszem przy boku. Może nawet zrobić coś co dla publiki było by zaiste skandaliczne. Tego typu rzeczy - stwierdziła. Gryfka zamówiła coś z rybą, no ale dla niej była to typowa dieta. - Czemu statki pytasz? Cóż, rodzina. Moja matka i ojciec byli żeglarzami, to i ja zostałam żeglarzem. Ot, nic szczególnie dziwnego - stwierdziła.
  3. Moon - Cóż, lepiej chyba nie iść się upić. Bo w końcu na kacu do szpitala to przypał - stwierdził. - Możemy iść coś zjeść za to. Nie jedliśmy śniadania. A i pewnie dało by się w coś zagrać. Jakiś bilard czy coś. No i będzie można się napić bez upijania się - stwierdził Hollow. - Widziałeś coś ciekawego po drodze? - zapytał. Jäger - Będę musiała cię zawieść. Żadnych interesujących historii nie mam. Jesteśmy statkiem transportowym a w okolicy piratów nie ma także nasze podróże są dość nudne - stwierdziła - A coś o mnie. Cóż, jestem znudzoną gryfką która spędziła na lądzie więcej niż przewidywała i szukała ciekawego towarzystwa - dodała.
  4. Moon - No, ja nie potrafię pracować na statkach. Wątpię w to, że Starlight by potrafiła, dlatego jestem za znalezieniem pasażerskiego - stwierdził. Po jakiś dziesięciu minutach znaleźliście kilka statków pasażerskich które wciąż sprzedawały bilety, więc mogliście w spokoju kupić. Jäger - Idee Equestrii są zaskakująco dziwne - stwierdziła Gryfka. Po wejściu do restauracji, dostaliście własny stolik. - Cóż, cieszę się, że nie musiałam nigdy w żadnej wojnie brać udziału nie muszę, nie musiałam i mam nadzieje, że nie będę musiała. Ale może przestańmy mówić o takich tematach, nie są zbyt dobre dla atmosfery - poprosiła. Po chwili kelner przyniósł wam Menu.
  5. Moon - Jakoś ci nie ufam. Ale na razie to zignoruję - stwierdził. Gdy dotarliście do portu, cóż, łatwo było o znalezienie statku który wyrusza w najbliższym czasie do Cervidas, do Seaddle. Ceny były naprawdę różne, w zależności od tego czy preferowałeś płynąć statkiem, pasażerskim, czy może przyłączyć się do załogi na statku transportowym (co było znacznie tańsze ale mniej komfortowe i nie koniecznie szybsze). W zasadzie to musiałeś tylko zdecydować czego szukać. Jäger Gryfka wysłuchała twojej wypowiedzi i to z całkiem zaciekawionym wyrazem twarzy. Przytaknęła. - Cóż, mogę cię jedynie zapewnić, że mój kapitan nie był nigdy w tamtych okolicach. Zwłaszcza w tamtym czasie, ja bym powiedziała, że byliśmy tak dość daleko, w okolicach Zebriki - powiedziała. - Ale cóż, muszę przyznać taka sytuacja musiała ssać. Także jak sorki, że pytałam - dodała. Po chwili zauważyłeś jakąś restaurację. Nad wejściem dumnie prezentował się szyld z pięcioma gwiazdkami.
  6. Moon Hollow tylko wzruszył ramionami. - Eh, no cóż, jak chcesz to możemy iść razem - stwierdził. Po usłyszeniu twojej wypowiedzi na temat jego znajomych zmrużył oczy. - Ten nacisk na "mądrych" brzmiał jakbyś coś sugerował - powiedział mrużąc oczy. - No ale trudno. Po prostu chodźmy znaleźć tą łódź - rzucił zaraz potem. Jäger - W jakim sensie na równi? - zapytała zerkając na ciebie. - Nie kojarzę za bardzo historii z tamtych okolic, nie interesowały mnie też nigdy konflikty zbroje - stwierdziła nonszalancko.
  7. Moon Czekanie zajęło wam jakieś dziesięć minut. Po tym czasie ze środka wyłonił się lekarz, szukając wzrokiem kogoś. Nie wiesz kogo. Ale szybko skupił się na twojej odznace. - Och... cóż tak. Jest tu taka klacz. Tak. Zaskakująco, nie została zbytnio uszkodzona, ale jest definitywnie przemęczona. Poza sińcami i jednym szwem jest w dobrym stanie. Po prostu brakuje jej energii. Tak - wyjaśnił. - Proszę wrócić jutro, a teraz przepraszam. Tak. - i odszedł. Zauważyłeś, że rozmawiał z jakąś pielęgniarką. Jäger - Ha. Widziałam wielu w pełni rozsądnych osób i spora część też nie żyje. Więc nie jest to raczej kwestia szaleństwa. Raczej czegoś innego - stwierdziła. - Cóż, przywykłam do osób spoza załogi oceniający Kapitana tylko na podstawie jego rasy. To w pewnym sensie taki odruch - wyjaśniła.
  8. Moon Hollow usiadł obok i wzruszył ramionami. - Postanowiłem popytać marynarzy a potem okolicznych znawców arkan. Znam tu parę - tu odchrząknął. - Mądrych dziewczyn, miałem nadzieje, że mi pomogą, niestety dla każdego była to spora tajemnica - wyjaśnił. - Wiem, że wyszedłem najlepiej fizycznie, ale cóż, bywa tak czasami - dodał. Jäger - Och nie martw się, większość tych wysokiej klasy jest na tyle daleko, że nie czuć tam zapachu morza - odpowiedziała. - Cóż, mało kto się tego spodziewa. Sama się nie spodziewałam. Ale powiem ci, daleko mu do typowego psa. Mam wrażenie, że intelektem mało kto mu dorównuje. Szaleństwem również, ale to się akurat przydaje. Wierz mi, ocenianie książki po okładce może szybko cię sparzyć - rzuciła.
  9. Po zobaczeniu twojej odznaki dokładniej kiwnęła głową. - Cóż, nie bardzo jest co ci powiedzieć. Ale jednak mogę powiedzieć ci dokładnie gdzie pójść i czekać. Pokój dwadzieścia cztery. Doktor Healthy Hoof zajmuje się tą konkretną pacjentką. Nie możecie jednak tam wejść. Po prostu tam poczekaj - wyjaśniła. - I nie hałasuj zbytnio.
  10. Moon Pielęgniarka przyjrzała się tobie uważnie. - Trafiła tu niedawno osoba która pasuje do opisu, obecnie jest albo na sali operacyjnej. Albo jest badana przez lekarza. Nie jestem pewna. Jednak, nim powiem panu coś więcej, potrzebuję zobaczyć dowód, że jest pan strażnikiem. Zbroja jednak nie pasuje typowym zbrojom strażników - stwierdziła.
  11. Moon - Cholera naprawdę się porobiło. Rozdzieliliśmy się ledwie na godzinę - pokręcił głową Hollow. - Szpital jest w tamtą stronę - wskazał i ruszył w raz z tobą. - Cholera, tylko godzina. A ta trafia do szpitala, ty zdobywasz jakieś rzeczy. Jak to działa - wymamrotał jeszcze pod nosem. Po jakiś pięciu minutach stanęliście pod szpitalem. Był to spory, ceglany budynek którego kształt był bardzo prosty, albowiem był jedynie wielgachnym prostokątem. Gdy weszliście do środka, wasze nozdrza od razu uderzył sterylny zapach. W recepcji siedziała klacz zebry, z lekką nadwagą. Z grzywką spiętą w kok i z okularami. Jäger - Hm... Może jakaś restauracja? Mają tu dobre ryby. A i jakaś sałatka dla ciebie się znajdzie - zażartowała. Po dotarciu do portu, gryfka wyjaśniła sytuację i oddała beczkę prochu na statek. Teraz też mogłeś dostrzec kapitana. Był to diamentowy pies, mający nie więcej niż pół metra wzrostu, siedzący na ramieniu innego diamentowego psa, który za to miał dwa i pół metra wzrostu. Po chwili kiwnęła głową i odeszła. - Cóż, jutro o szóstej rano mam być na statku. A tak, to możemy iść się zabawić - stwierdziła.
  12. Moon - Została zabrana do szpitala jakąś chwilę temu. Pewnie zaraz tam dotrze, więc radzę popytać tam. Ale teraz i tak raczej się z nią nie spotkacie. Na razie muszą ją raczej przebadać - wyjaśnił Strażnik. - Jeśli to wszystko to muszę wracać do pracy. Mamy tu trochę roboty - rzucił oczekująco. Jäger - Na rynku na razie będzie raczej głośno, więc może pójdziemy gdzieś indziej. Tam możemy udać się gdy będzie już trochę ciszej. Co ty na to? - zaproponowała. Mogłeś już dostrzec port. Teraz już tylko dotrzeć do statku.
  13. Moon Strażnik któremu zadałeś pytanie spojrzał na ciebie, z początku zdziwiony, ale potem po prostu westchnął i zaczął. - Cóż, z powodu jakiejś dziwacznej magii posąg wstał i zaczął atakować przechodniów. Jakaś jednorożka próbowała go zatrzymać, ale ostatecznie nie dała rady. Potem przyłączył się jakiś inny jednorożec, a gdy po jakiejś minucie dotarliśmy na miejsce walka po chwili się skończyła bo posąg się zatrzymał. A przynajmniej taka jest wersja świadków - wyjaśnił. Jäger - Och, będziesz miał co wspominać - stwierdziła cwaniacko a potem wysłuchała reszty twoich słów. - Cóż, byłam, bo jakoś w momencie gdy złapałam proch to statek nagle się poruszył, parę kucy wpadło do wody. Dość chaotyczna sytuacja, muszę przyznać. Ale cóż, morze znowu zachowuje się tak jak powinno, co mnie bardzo cieszy - oznajmiła zadowolona.
  14. Moon - No nie wiem, może postanowiłeś podebrać parę z jej sztuczek. Ja nie wiem. nie wiem. W końcu dawno się nie widzieliśmy, co nie? - stwierdził. Po jakiś dziesięciu minutach dotarliście na rynek, gdzie oprócz losowo stojącego posągu, uszkodzonego podłoża i sporej ilości straży, nie dostrzegliście Starlight. Ale wiedzieliście teraz jedno, coś tu się wydarzyło. Jäger - Wow, na chwilę znikam i już walka się kończy. Kiepsko dość. Chociaż może to i lepiej. Wolę nie mieć problemów ze strażą - stwierdziła i odkaszlnęła jakby coś sugerowała. - No ale trudno. Mo i nie martw się, uziemienie nie może być takie złe. Ja byłam uziemiona przez tydzień. A i może wypuszczą cię szybko to nawet sobie ruszysz tam gdzie chcesz. Jeśli chodzi zaś o atrakcje. Cóż - uśmiechnęła się szyderczo. - Najlepszą w mieście masz tuż obok siebie - oznajmiła. - Oprócz tego, multum barów, tawern i parę teatrów. To spore miasto - dodała.
  15. Moon - Nie mam ochoty oglądać jak nadziałeś się na spory harpun bo to gejowe. No i nie wiem, może po prostu okradłeś kościół i stąd masz tą zbroję. Ale no, nie wykluczam możliwości, że niczego nie zmyślasz. Więc spokojnie już - stwierdził. - Dobra, chodźmy w stronę rynku. Może tam ją znajdziemy - dodał i skręcił w inną uliczkę. Jäger - Proszę zostać w hotelu, poinformujemy pana gdy będzie mógł pan ruszyć dalej - oznajmił, zasalutował i odszedł. Zauważyłeś, że grupa jednorożców zaczęła zbiegać się dookoła posągu i powoli go "rozkładać". Po chwili też wylądowała obok ciebie gryfka, z beczką prochu. - Co mnie ominęło? - zapytała.
  16. Moon Star przyjrzał się uważnie monecie na bandanie - Huh... dziwaczne, wygląda jakby była... przyszyta... ale jest metalowa. Dziwactwo straszne - dodał i oddał ci bandanę. - Chyba zaczynam ci wierzyć nieco bardziej - stwierdził. Jäger Strażnik podrapał się po głowię. - Cóż. Technicznie rzecz biorąc jest pan obecnie zamieszany w tą sprawę, więc to znaczy, że nie może pan opuścić miasta w ciągu najbliższych kilku dni. Potrzebuję pańskie pełne imię, miejsce pobytu i skąd pan pochodzi - oznajmił. Mogłeś zauważyć, że Starlight byłą obecnie nieprzytomna i doglądało jej paru strażników, jeden pobiegł też chyba po lekarza.
  17. Moon W zasadzie to nie mieliście bladego pojęcia gdzie jej szukać, więc na razie zaczęliście od kierunku w którym wpierw się udała, na razie przechodząc wzdłuż linii wody, mijając wielu zadowolonych żeglarzy. - Masz w ogóle jeszcze tą monetę? - zapytał po chwili Hollow. Jäger Nie minęła nawet minuta a walka została nagle przerwana, istota po prostu przestała się ruszać. Zamarł w połowie ruchu, raz jeszcze wyglądając jak całkiem normalny, nie ożywiony posąg. Po chwili pojawiły się też pęknięcia z których wylała się woda. Potem jakaś zielona energia która poleciała do ciebie. Poczułeś jakbyś nagle został wzmocniony. Ale nie byłeś jeszcze pewien w jaki sposób. Zaraz po zauważeniu tego, podbiegł do ciebie jeden ze strażników. - Ty, co właśnie się wydarzyło? - zapytał.
  18. - No gratuluje. Teraz możemy popłynąć w dalszą drogę. Co prawda nie wiem czy masz dowód na to, że to ty na pewno naprawiłeś ocean, ale gratuluję - poklepał cię po plecach. - I nie, nie widziałem Starlight. Rozeszliśmy się w różne strony, i do tego czasu jeszcze się nie widzieliśmy
  19. Star znowu cię zatrzymał. - Nie zapominaj, że ja nie umiem latać. Idziemy tam, nie lecimy - rzucił i ruszył razem z tobą, w tym czasie wysłuchał twojej opowieści. - Brzmi to co najmniej dziwacznie - stwierdził - Ale powiedzmy, że w to wierze, jeśli taka jest prawda, to ja naprawdę nie wiem co wydarzy się dalej, ale będzie pewnie bardzo ciekawie - oznajmił i pokręcił głową. - Obyśmy tylko dożyli - dodał. Po jakiś dwudziestu minutach dotarliście do portu. Cóż, parę osób było właśnie wyławianych z wody, sporo osób zdawało sie też bardzo radosnych z powodu tego, że woda znowu działała.
  20. W momencie gdy próbowałeś wzlecieć w powietrze poczułeś jak ktoś cię złapał. - A ty gdzie lecisz? - to był znajomy głos, Hollowa. Przyglądał ci się zastanawiająco - i dlaczego właśnie wyszedłeś z kościoła i dlaczego masz zupełnie inną zbroję? Coś ty w tym kościele robił, okradał go? - zapytał wyraźnie zmartwiony. Nie do końca o ciebie a bardziej o to, że mogło to oznaczać kłopoty.
  21. Wyszedłeś przed kościół i co ciekawe, byłeś w tym samym miejscu, na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, ale teraz mogłeś normalnie wyjść poza jego tereny, dziwną rzeczą było tylko to, że absolutnie nikt nie zwrócił na to uwagi, jakby ten kościół zawsze tu był, absolutnie bez zmian. Jednak, stąd nic więcej nie zobaczysz.
  22. Po położeniu monety ołtarz pękł. Z pęknięć wylała się woda, która szybko zmieniła kolor na czerwony, otoczyła cię ale szybko zniknęła. Twoje rany zagoiły się i poczułeś się nieco... silniejszy. Jakbyś był naładowany magią. Bardzo przyjemne uczucie. Jednak, oprócz nie widziałeś zmian. No, może jeszcze oprócz jednej. Moneta uniosła się i doczepiła do twojej bandany jak przypinka. Nie stało się jednak nic innego co mógłbyś dostrzec z miejsca w którym byłeś.
  23. Moon Stając przed ołtarzem zobaczyłeś tylko to samo co wcześniej, na samym środku było miejsce w którym nie było kurzu, było okrągłe i wielkości mniej więcej monety. Po odkryciu go wyszedłeś przed budynek i okazało się, że nie mogłeś odejść zbyt daleko bo zaraz spotykałeś się z niewidzialną barierą nie pozwalającą ci opuścić przestrzeni w jakiej byłeś. Widziałeś za to przechodniów, oni jednak zdawali się nie widzieć ciebie.
  24. Moon Cóż, nie znalazłeś tutaj nic specjalnego. Puste ławki, parę obrazów. Zakurzony ołtarz gdzie w jednym miejscu wydawało się, jakby kurzu było trochę mniej, lekko brudny dywan, poza tym jednak nic więcej. Na zakrystii podobnie, poza ubraniami które pewnie należały do kapłanów. Trochę winiacza i parę bitów na tacy. Nie znalazłeś nic co by ci pomogło.
×
×
  • Utwórz nowe...