-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Ale ja wciąż jem moją. - stwierdził. - Przecież są trzy.
-
- Nie nazwał bym tego problemem. - odpowiedział, wziął ostatni kawałek.
-
- Zatem po co ten sztuczny uśmiech? - zapytał.
-
- Coś się stało? - zapytał.
-
- Mam nadzieje że do środy wyzdrowiejesz. - powiedział.
-
- Głos ci się zmienia... - stwierdził biorąc kolejny kawałek pizzy.
-
- Słyszałem tylko fragment. - odpowiedział. - Poza tym, jestem raczej ostatnią osobą o którą powinnaś się bać. - dodał i spojrzał na Lorence.
-
Jonathan wzruszył ramionami. - Cóż... - mruknął i wziął kolejny kawałek pizzy.
-
- Mówisz? - zapytał. Wzruszył ramionami. - Jak nie chcesz to nie mów. - powiedział biorąc kolejny kawałek.
-
- Nie jestem idiotą... widać że coś jest nie tak. - stwierdził.
-
- Coś się stało? - zapytał.
-
- Mówiłaś. - pomyślał. - Cóż... - wzruszył ramionami. - Zwykła ciekawość. - powiedział.
-
Jonathan wziął kawałek pizzy. - Niezła... - stwierdził siadając na kanapie. - Mówiłaś coś o mnie? - zapytał z ciekawości.
-
- Tylko wiem że rozmawiałaś. - wzruszył ramionami. - I nie najgorzej Vergil. - powiedział.
-
((210? Ło matko i córko...)) - Ta. - powiedział podnosząc się z łóżka. - Z kim rozmawiałaś? - zapytał wychodząc z pokoju.
-
- Jak na razie to chyba tylko ty tego nie widzisz Lorence... - pomyślał.
-
Jonathan uśmiechnął się pod nosem. - To miłe... - pomyślał słysząc słowa przyjaciółki Lorence.
-
- Jesteś straszną pesymistką. - pomyślał, usłyszawszy słowa Rina wyszedł. - Ja chcę grecką. Z sosem czosnkowym. - powiedział i wrócił do siebie. Położył się na łóżku.
-
Jonathan zauważył że z jego pozycji, wszystko słychać. Ściany tu były bardzo cienkie. Westchnął cicho. - Czyli jednak będę podsłuchiwać co? - pomyślał.
-
Jonathan zdziwił się ale uśmiechnął się i wyszedł. Wrócił do siebie i położył się na łóżku. - hm... dziwne... - mruknął.
-
- To dobrze. - powiedział lekko się uśmiechając. - Coś jeszcze? - zapytał.
-
Jonathan wzruszył ramionami. Wciąż miał wrażenie że z Lorence dzieje się coś dziwnego. - Czyli... nie pójdziesz ze mną do tego kina w środę? - zapytał.
-
- Cóż... o czymś co chce ci zniszczyć życie. Więcej nie. - odpowiedział.
-
- Wiem. - odpowiedział spokojnie. - I przepraszam. - dodał.
-
- Dzięki ale postoję. - powiedział opierając się o ścianę.