-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Spoko. - powiedział i ruszył za Lorence.
-
- Taa... - odpowiedział. Miał wrażenie że coś jest nie tak. - Odnośnie tego podsłuchiwania to przepraszam. - powiedział.
-
- Nie powinienem był podsłuchiwać... - pomyślał Jonathan i spojrzał na sufit.
-
- Ups... - pomyślał, wziął rzeczy i zaniósł do dalszego pokoju, zostawił wszystko w środku i wyszedł na korytarz. Stanął obok swoich drzwi.
-
- Mnie się nie da skrzywdzić... - pomyślał. Wciąż przysłuchiwał się rozmowie.
-
Jonathan wytężył słuch. Miał nadzieje że dowie się wreszcie o co chodzi z tym co Lorence ukrywała.
-
- Cholera jej przyjaciółka przejrzała mój plan... - pomyślał przewracają oczami. Wciąż przysłuchiwał się rozmowie.
-
Jonathan oparł się cicho o ścianę obok, mimo wszystko wciąż było słychać rozmowę. Zaciekawiła go.
-
Jonathan wciąż grał, po chwili schował konsolę i wrócił do czytania. Westchnął. Po chwili wstał i chciał pójść na górę. Mijając przy okazji drzwi do pokoju w którym była Lorence usłyszał fragment rozmowy o nim, przystanął.
-
Jonathan zastanawiał się czy może nie pójść spać, jednak zrezygnował z tego i kontynuował grę.
-
Jonathan zaczął grzebać w plecaku, po pewnym czasie znalazł konsolę (nintendo 3ds) i zaczął grać (TLoZ OoT 3D). Nie miał już zupełnie pomysłu co robić.
-
Jonathana powoli dopadała nuda, mimo iż książka była ciekawa to nie chciało mu się czytać, jednak lepsze to niż siedzenie bezczynnie. Westchnął cicho.
-
Jonathan wyciągnął książkę z plecaka, znalazł jakąś stronę i zaczął czytać wciąż słuchając muzyki.
-
Jonathan puścił sobie muzykę, ułożył się dość wygodnie i zaczął zastanawiać się nad tym całym byciem demonem. Trochę go to fascynowało, trochę jednak martwiło.
-
Jonathan wstał, i wyszedł, ruszył w stronę domu. Po jakiś piętnastu minutach dotarł do celu, nie było nikogo. Nie zdziwiło go to w sumie, poszedł do siebie i do plecaka zapakował trochę ubrań, wziął też katanę i wyszedł. Po chwili wrócił do szkoły i usiadł na kanapie. Zastanawiał się przez chwile nad tym co działo się w domu Lorence.
-
Jonathan zastanowił się przez chwilę, usiadł na kanapie. - Chyba będę musiał iść do siebie... - pomyślał.
-
Jonathan wzruszył ramionami. - To wracajmy już. - powiedział.
-
- Nie, nie obrażę się. Nie mam o co. - odpowiedział.
-
- Mimo wszystko wolałbym ją wziąć. Kwestia wychowania. - powiedział. - A odnośnie tego co wcześniej mówiłaś. Mówiłaś to na fali gniewu prawda? - zapytał.
-
- Wiesz... może ja to wezmę. - powiedział wskazując na torbę.
-
Jonathan przytaknął i zaczął pakować ubrania Lorence do torby. Co jakiś czas pytał się czy to też brać.
-
- Pomóc ci z tym? - zapytał wstając.
-
Jonathan przytaknął. - Wolisz jeszcze zostać czy wolisz już iść? - zapytał.
-
- Z nią jest jeszcze gorzej? - zapytał.