Jonathan stanął przy drzwiach i starał się coś usłyszeć. Usłyszawszy co mówi ojciec Lorence miał ochotę użyć Cornvellu i przywołać jakiś miecz. Powstrzymał się jednak. Miał nadzieje że nie stanie się nic złego.
Jonathan nie chciał skomentować mieszkania, sam miał raczej bogatych rodziców ale nie czuł się przez to lepszy. Czuł się wręcz gorzej. - To co chcesz zabrać? - zapytał
- W sumie to nie zrobi mi to dużej różnicy bo o mnie rodzicie się nie martwią ale... - powiedział i zamyślił się. - a w zasadzie to nie wiem czemu. - powiedział po chwili.